-Ciężki dzień był, co? Tylko do
domu po jednej pracy wpadliśmy na obiad i potem robota i robota-
kolejna. Pojechałoby się gdzieś na weekend, poszaleć troszkę po
mojemu, posiedzieć z książkami dla radochy by się zdało,
odpocząć, co nie, Kordian?- cichy głosik zabrzmiał, gdy Kordian
poprawiał kolejny raz szkielet scenariusza pewnego spektaklu po
jakże ciężkiej, pełnej kłótnie próbie. Tego dnia nie było
lekko, faktycznie. Tylko stoicki spokój wewnętrzny wszystko
uratował. Tak to jest, gdy pracuje się z osobami dość
chimerycznymi.
Kordian podniósł głowę, zastanowił
się chwilę.
-Ano, pojechałoby się, Królik.
Pogoda taka cudowna,krew krąży szybciej w rozleniwionych ostatnim
czasem żyłach. Ale widzisz, Króliku, nie możemy. Mamy
zobowiązania.
-Jakie znowu zobowiązania, co ty znowu
pleciesz?!-wykrzyczał zbulwersowany Królik, aż opluwając się
kolejnym kawałkiem pizzy, wciąganym z rozkoszą tego wieczora.
-No nie udawaj, że nie wiesz. Coraz
więcej zleceń w pracy, niedługo zaczną się ekspertyzy, zniosą
nam niezliczone próbki do laboratorium a i wiesz, że niedługo
przyjdzie nam też do pracy w terenie. Na 14 lutego musimy dopiąć
spektakl dla ukochanej Fredsa na ostatni guzik. Musimy skoczyć
przecież jeszcze do drukarni, żeby nam nic tam nie spartolili
dokumentnie jak ostatnim razem. Pamiętasz tę kłótnię z
grafikiem?
-No pamiętam...-rzekł Królik
zrezygnowanym już głosem.
-No, to powinieneś rozumieć, o co mi
chodzi. Do tego dochodzą kolejne pomysły naszych szalonych aktorów,
więc musimy im zrobić do tego muzykę. Mówiąc musimy zrobić nie
miałem ciebie na myśli, leniwcze patentowany. Dostaliśmy jeszcze
przecież propozycję koncertów z chłopakami, w tym jeden we
Wrocławiu i jeden w Krakowie. Wszystko po marcu, ale widzisz, to nie
jest tak hop siup, tym bardziej, że jest problem z perkusją. I ty
się pytasz, jakie my mamy zobowiązania, mój drogi Króliczku? Nie
rozśmieszaj mnie!
-A weź, Kordian. Smęcisz jak cholera.
Trzeba było tyle na siebie brać?
-Nie smęcę. Czy ktokolwiek tu smęci?
Jak już to tylko ty. Tam bym sobie pojechał, siam bym sobie poleżał
do góry brzuchem. W życiu nie ma lekko!
-Tja...jakbym nie wiedział. Myślisz,
że nie pamiętam, jak tym swoim w życiu nie ma lekko prawie
wysłałeś nas w zaświaty, Kordian?!Jak nas zaharowałeś tak, że
wycieńczyliśmy swój organizm?! Nie żebym „Królowi Perfekcji i
Pracoholizmu” cokolwiek zarzucał, nie nie, ale może nie
pamiętasz- ludzie to nie roboty! Czasem odpoczywamy. I nie rób mi
takich wielkich oczu, tak jest. Czasem należy nam się odpoczynek!
-Ty i to twoje odpoczywanie...
-Moje, moje, ale przynajmniej człowiek
ma coś z tego życia.
-A ja nie mam? Mi to sprawia radochę!
-Kordian, spoko, chłopie. Ja nie
mówię, że nie sprawia, już, nie bulwersuj się tak, bo ci żyłka
pęknie, no. Chodzi o to, że nieraz przeginasz.
-Jak to niby, przeginam? Czy to, że
chcę się spełniać zawodowo, że chcę dzielić się z genialnymi
ludźmi pasją ,że potrzebuję pewnych rzeczy, że lubię pracę, to
przegięcie?
-Jeny, już, Kordian, spasuj. Daj mi
wyjaśnić. Od kiedy ty się w ogóle denerwujesz stary?
-Od teraz, No ale słucham. Powiedzmy,
że słucham.- widmo klasycznego obrażenia się zawisło w
powietrzu.
-Widzisz, Kordian, z tobą to nie ma
lekko. Całe życie harówka i harówka. Ja wiem, że wpoili nam za
dzieciaka, że trzeba nad sobą pracować, stale się doskonalić.
Ba, ja bym to nazwał nawet tresurą! Muzyka uczy dyscypliny, jasne,
kilka godzin dziennie wyjęte z życiorysu, doganianie ideałów i
brak jakiejkolwiek zabawy. Wiem że zabrali nam, jako dzieciom
umiejętność wrzucania na luz. Dlatego, ja się nie dziwię, że w
tobie, Kordian, zagnieździł się podły pracoholik. Jakbyśmy żyli
w Japonii, to pewnie umarłbyś z powodu karoshi*. Ale nie jesteśmy
w Japonii, Kordian. Tak na serio- ja rozumiem, że to lubisz. Jasne,
kochasz mieć zajęcie konstruktywne. Nie myślisz wtedy za dużo,
nie masz swoich dziwnych stanów, padasz jak martwy na wyro i nawet
nie masz tych swoich problemów ze snem. Chociaż, nie powiedziałbym
że ktoś kto śpi tyle co ty ich nie ma...
-Do czego ty zmierzasz, Królik, co?
-Widzisz, Kordianie mój drogi, nie
chodzi o to, żebyś zrezygnował. A ćwicz sobie to granie po 2
godziny nad ranem budząc czasem którąś siostrę, nie ma sprawy.
A biegaj sobie po tych spektaklach, bądź stachanowcem w pracy i rób
najwięcej ekspertyz. Czaruj dalej panie po urzędach. Ale ja cię
błagam, Kordian- nauczymy się wrzucać czasem na luz.
-Jak to?
-Ja wiem, że ty jesteś tym chodzącym
ideałem, perfekcjonistą i pracoholikiem.
-Może bez ironii, co?
-Nie da się, drewniaku cholerny, nie
da się z tobą bez ironii przeżyć. Ja wiem, że jesteś „pan ja
wiem wszystko co należy robić i pedantycznie się tego trzyma”.Ale
słuchaj i mnie czasem i bądź...hedonistą. Tak, nie unoś tak tych
cholernych brwi, hedonistą, dobrze słyszałeś. Nie tylko takim, co
kocha dobrze zjeść, jest „wielkim panem estetą” i kocha swoje
zmysłowe podróże. Nie o ten hedonizm mi chodzi tym razem. Nie ten
wysokosrający, jakby nam Sisi powiedziała. Mi chodzi o ten
najnormalniejszy hedonizm w świecie, stary. Czasem trzeba słuchać
własnych potrzeb i się odstresować. Usiąść w brudnej
podkoszulce przed telewizorem, że tak ci to jaskrawo nakreślę.
Wrzucać na luz, tak, panie „już marszczę pycho ze
zniesmaczenia”, wrzucać na luz! Nie jesteś pan, panie Kordian,
nadambitny czasem? Nie przesadzasz pan z wymaganiami? Czasem
potrzebny nam chillout, nawet tobie! Czasem trzeba rozkoszować się
chwilę lenistwem, bo jak ktoś mówił- ta, podpowiedz mi, erudyto-
czas spędzony przyjemnie nigdy zmarnowany nie jest. Olej tą całą
swoją mobilizację życiową i nieraz- bądź nieproduktywny, stary.
Na tym też polega życie!
-Jak cię tak słucham, to ma to jakiś
sens, wiesz? Ale...
-Ano, wiem, że ma. Czasem to mógłbyś
mnie dopuszczać do głosu. W każdym razie- nie można całe życie
się tylko spinać, trzeba mieć też własne lenistwo, ostoję
nicnierobienia. Wiem, że może to myśl wywrotowa, ale przy twoim
wpadaniu nieraz w mechanizmy przepracowywania, jest cholernie
przydatna. Jak to mawia przecież nasz przyjaciel, czasem warto sobie
zadać pytanie- czy ty pracujesz żeby żyć, czy żyjesz, żeby
pracować?
-Jasne, Królik, masz cholernie dużo
racji. Owszem, musimy czasem wrzucać na luz. Ale co, jeśli praca, a
przynajmniej jedna, jest pasją, daje cholerną radość i
spełnienie? No nie powiesz mi, że nie jest tym dla nas muzyka i
teatr. Dają nam wypocząć, dają nam możliwość wylania pewnych
emocji nieraz. My kochamy część swojej pracy. My częściowo
żyjemy, żeby pracować, Króliku! Ja wiem, że to może wydawać
się śmieszne, ale tak jest właśnie z nami! My potrzebujemy tego
przepracowania nieraz! Tego poczucia, że coś się dzieje, stałego
ruchu! My inaczej gnijemy od środka, zdecydowanie. Przecież nie od
parady wmawiają nam mentalne ADHD!
-Owszem, masz rację. Bez tej swojej
pasji, pracy, tego chwytania wielu srok za ogon bylibyśmy niczym. No, na pewno nie bylibyśmy Kordianem
i Królikiem...ale tym razem, jako głos hedonistycznego rozsądku
mówię nam, żebyśmy wypośrodkowali. Bo wiesz, my bez tej pracy,
miłości do niej żyć nie umiemy, ale jak przegniemy w drugą
stronę, zaczniemy się w tej pasji spalać, to możemy to
znienawidzić, wiesz?
-Nigdy tak na to nie patrzyłem.
-A ja tak. Syndrom wypalenia i te inne
górolotne głupie hasła, rozumiesz. Wszystko ze spokojem, antyk
miał rację ze swoim aurea mediocritas, wiesz?
-W sumie, dobra. Przekonałeś mnie.
Musimy znaleźć troszkę czasu na odpoczynek, na kolejny szalony
wypad w jakieś dobre miejsce, na zluzowanie i posiedzenie nawet
przez cały weekend z książką.
-I nawet czas na pisanie tutaj! Bo to
też dla nas hedonizm i lenistwo!
-Na to z reguły mamy czas, jak widać.
Ja to nazywam przerwą na kawę. Czasem pisanie tu bzdur jest lepsze
niż medytacja.
-A do medytacji wracając, nie
przyjmiesz chyba tej oferty z centrum jogi, prawda....?
-A czemu nie? Fajna robota, dorywczo
raz, no maksymalnie dwa razy w tygodniu prowadzić zajęcia z jogi i medytacji...
-Kordian, ja cię kopnę w rzyć zaraz!
Czy ty nic nie zrozumiałeś?!
-Oj już, spokojnie, teraz ty będziesz
zaraz apopleksją tknięty. Rozważyć zawsze można.
-Masz, lepiej dokończ tą pizzę, bo
nie mam siły już cię słuchać i skończ to pisanie, czas na moje
lenistwo.
-Się robi! Aż zgłodniałem przy tobie!
***
Skoro potrzebne nam dylatacje czasu...niech dzisiaj mobilizuje nas niezastąpiony Brahms, a co!
Rozwaliła mnie ta rozmowa totalnie. Praca pracą, choćby jaką radochę nam dawała - trzeba od niej czasem odpocząć. Od tak - psychiczny urlop, chociażby krótkotrwały. Twoja podświadomość będzie Ci za to bardzo wdzięczna. Nawet ja sobie nie wyobrażam w przyszłości siebie, pracującej w wymarzonym zawodzie, żebym nie miała od czasu do czasu jakiegoś wypadu w ciekawe miejsce itp. Choć z drugiej strony chciałabym mieć w sobie odrobinę coś z pracoholika, jakiegoś więcej samozaparcia. Np: jestem strasznie na siebie zła, bo nie tknęłam prac do portfolio mimo, iż cały dzień w szkole chodziłam i mówiłam sobie w myślach "wracasz do domu i sio przed sztalugę!". Nie wiem, czemu tak trudno jest mi się za to zabrać. Przecież to lubię, a może dopiero zaczynam lubić?
OdpowiedzUsuńum, to chyba dobrze;) i właśnie o to chodzi, dlatego Królik w mojej głowie czasem musi pracoholika naprostować XD
Usuńzasadniczo, odpoczywać nauczyłem się troszkę późno w życiu, dlatego czasem się zapędzam. ale pracuję nad tym:) bo właśnie choćby na różne wypady trzeba mieć czas.
hm...nawet jak coś się kocha nieraz sami się powstrzymujemy przed zrobieniem czegoś, tak jakoś..no nie mam pojęcia, dlaczego, ale tak to już jest XD
Pracuj nad tym koniecznie, bo się zapracujesz na amen ;p
Usuń"Kocha" to może w moim przypadku trochę za duże słowo. Dużo rzeczy mi nie wychodzi i jeszcze jestem na to wszystko wściekła, ale lubię to uczucie, że po np: kilku godzin ryku i rzucania przekleństw na prawo i lewo nagle zaczyna coś wychodzić.
PS: Tak, dopiero teraz dotarła do mnie logika pierwszego zdania.
Usuńlogika czy nie, zrozumiałem to chyba od początku, tak, jak powinienemXD
Usuńczasem wściekłość bywa siłą nie destrukcyjną, ale napędową..dlatego, dobrze chyba, że tak jest:)
Ty zrozumiałeś, a ja załamałam :D Jesteśmy kwita :p
UsuńTo zależy. Czasem tak, czasem nie :D
toć to nie powód do załamania:)
Usuńoch, nie ma nic na świecie, co jest tylko a tak, albo tylko na nie XD
Fajny tekst, taka rozmowa z alter ego ;d Odpoczynek też jest ważny, by nabrać sił do dalszej pracy.
OdpowiedzUsuńw sumie, to to takie dwa alter ego, równorzędne, które się uzupełniają i tworzą mnie. pan Kordian w dobrze skrojonym garniturze i Królik, żądny przygód luzak z podartymi dżinsami i glanami na nogach XD
Usuńi owszem, zaczynam się starzeć, to zaczynam i odpoczynek doceniaćXD
Podobno tylko inteligentni dyskutują ze sobą XD Ale błyskotliwe wnioski poznasz prawie zawsze wyłącznie w ten sposób ;)
OdpowiedzUsuńPraca, jeśli satysfakcjonująca, podobno nie męczy. Podobno...
hm...a nie wariaci?XD
Usuńtak naprawdę to nieraz w swojej głowie pogrzebać i porozmawiać trzeba, tak mi się wydaje:)
czasem męczy. jak się chwyci za dużo srok za ogon naraz.
Znakomity dialog :D Posłuchaj Królika, bo ma chłopak rację... Specjalna dedykacja:
OdpowiedzUsuńhttp://www.youtube.com/watch?v=X5vWo0gDhiA
:-)
dzięki za dedykację XD
UsuńCiekawy dialog. Wiem,że póki co nie zostanę takim pracoholikiem. Czasem trzeba jakiejś przerwy. Nawet gdy się robi cos co się bardzo lubi. I szczerze mówiąc nie rozumiem ludzi, którzy wieczne coś robią, są zapracowani i w ogóle nie narzekają. A znam takie przypadki. Często sobie myślałam. Jak oni to robią? Ale w sumie taki tryb życia nie jest dobry.
OdpowiedzUsuń"Taniec węgierski" Brahmsa jakiś czas temu słyszałam co tydzień w soboty. Zawsze gdy szłam na fortepian przede mną miał lekcje kolega, który przygotowywał to na egzamin w szkole muzycznej.
a ja rozumiem jak najbardziej, bo ta praca bywa nieodłączną częścią natury...ale właśnie, jak pisałem, trzeba umieć wypośrodkować:) nikt jednak nie jest w stanie być ciągle na najwyższych obrotach:)
Usuńprzygotowania na egzaminy...dobre wspomnienie nawet XD