środa, 12 lutego 2014

hormony, pszczoły i pajęcze sieci, czyli o większych o mniejszych powiązaniach rzecz

-Bea dostała dzisiaj wyniki, dzwoniła przed południem- gdy tylko wróciłem wieczorem do domu Sisi oznajmiło mi to prawie od progu.
-I co jest jej w kocu?
-Ano, twoja siostra po 3 ciąży ( Bea vel. Fiołek to najstarsza z moich sióstr, starsza nawet ode mnie) ma problemy hormonalne. Wyszła jej niedoczynność tarczycy. USG w porządku, czyste, tylko no po prostu, zburzyły się jej cała równowaga. Wiesz, w razie czego, gdyby miała mieć kolejne dziecko, to może mieć problem...
-Sisi, wątpię, żeby chcieli 4 dziecko, chyba że naprawdę chcą mieć drużynę piłkarską. Bea się zastrzegała, że nigdy więcej porodu, więc może to nie jest największy problem właśnie. Tym bardziej, że leczona niedoczynność tarczycy nie powoduje już takich problemów z płodnością.
-No tak. Króliczku, wiem. Ale może dlatego nie mogła tak szybko schudnąć po urodzeniu Mikołajka.
-To bardzo możliwe, a na początku jej tego nie wykryli, tylko teraz. Lepiej, że późno, niż później.
-I jak myślisz Kórliczku, co teraz będzie?
-Jak to co? Będzie brała leki i będzie jakoś z tym żyć, na to się nie umiera. Niedoczynność tarczycy się bardzo ładnie leczy już w naszych czasach, tylko pilnować trzeba i odpowiednio wszystko dobrać. Pamiętasz, że moja była też miała niedoczynność? I nieźle z tym sobie żyje do tej pory.
-No tak, masz rację. Ty to jednak miałeś iść na medycynę.
-Nie, nie miałem Sisi. Tak mi dobrze, jak jest.

Ale nie będę zastanawiał się tutaj, teraz nad tym, czy miałem iść na inne studia. Sensu nie ma, tym bardziej, że decyzji żadnej nie żałuję w tym względzie.

Wolę się zastanowić nad fascynującym układem hormonalnym Jak to fascynującym?
Nie mieliście kiedyś wrażenia, że to one, hormony właśnie, rządzą nami w dużej mierze i są wyznacznikiem, jakie jest nasze życie? Jaka jest jego „jakość”, jak to się modnie od lat 70-tych w medycynie ujmuje? Razem z układem nerwowym stanowią o naszym ja, soma która całkowicie wpływa na psyche, na duszę.
Powstała przecież nawet osobna gałąź wiedzy- psychoneuroendokrynologia czy psychoneuroimmunologia łącząca te dziedziny w jedno. Pokazują one, jak w dużej mierze te małe cząsteczki rządzą naszym wewnętrznym światem, a co za tym idzie-zewnętrznym.
Hormon-chemicznie biało wydzielane przez dany narząd czy tkankę. Nic nie znaczy w obliczu całego organizmu, wielu myśli. Pojedynczy może nie. Ale nawet niskie jego wahania mogą spowodować chęć śmierci. Mogą spowodować umiejętność walki i ucieczki- patrz-adrenalina pobudzająca do działania. Mogą spowodować zakochanie, szczęście. Kierują nami-czy jesteśmy agresywni czy spokojni. Czy zjemy za dużo czy za mało. Próbujemy je oszukiwać zbyt często, a gdy wszystko jest w porządku nie dostrzegamy ich. Zresztą, tak mamy ze wszystkim, póki dobrze działa, nie doceniamy wspaniałego, naturalnego mechanizmu, nie widzimy, jakim jest cudem. Jak czyni ze mnie kobietę lub mężczyznę. Czyni, zapytasz, Króliku? Ano tak. Zapytam. Bo co innego, jak nie hormony, w łonie matki, kształtują naszą płeć? Chromosomy chromosomami, ale działają tylko w sprzężeniu z odpowiednim poziomem hormonów. To one cię stworzyły mężczyzną lub kobietą. Czyż to nie wspaniałe? Nawet to, że się nie pomyliły- co zdarza się jednak, bo nawet najlepszym, nawet naturze, zdarzają się pomyłki. I wtedy mamy piekło hermafrodytyzmu ( choć piekło czyni postrzeganie naszego społeczeństwa, nie my, w wielu kulturach pierwotnych hermafrodytyzm był święty a osobnik taki był najszczęśliwszym w wiosce).
To ich odpowiedni poziom-hormonów właśnie- zdecydował potem, czy jesteś wysoki czy niski ( u mnie chyba hormon wzrostu troszkę przesadził...). Czy masz gładką skórę, tendencje do tycia, dużo zarostu i czy łysiejesz. Zawsze w porozumieniu z czymś, genami, bo te noszą w naszym ciele koronę-ale jednak, udział hormonów jest znaczny.
Widząc działanie hormonów, ich istny kunszt i to, co się dzieje gdy są choć lekko zaburzone, gdy funkcja jednego z nich troszkę „siada”- gigantyzm lub karłowatość, niepłodność, hermafrodytyzm, depresje- doceniam je coraz bardziej. A wraz z nimi delikatność i wspaniałość funkcjonowania naturalnego mechanizmu, stworzonego przez przyrodę. Widzę dzięki nim, czytając o nich i widząc w swoim najbliższym otoczeniu problem z nimi-dostrzegam, jak krucha jest równowaga.
Istnieją bowiem w świecie stworzonym przez przyrodę- a nasze ciało takim jest- mechanizmy delikatne, powiązane ze sobą. Są kruche jak porcelana, łatwo tłuką się. Są nieraz może bardziej jak pajęcza nić. Mechanizmy bowiem ściśle są od siebie zależne, jak wszystkie nici sieci. Przez to łatwo je zniszczyć- czasem nawet silnym powiewem wiatru. A jednak nitki są stworzone z jednego z najsilniejszych budulców (Wiecie, że o takim marzą inżynierowie ? Nadal próbuje się w naszej cywilizacji stworzyć liny o odporności nitek pajęczych sieci. Tamte są po prostu cieniutkie, ale gdy je zwiększyć...przed człowiekiem stałaby nowa potęga, ale nie o tym teraz.). Pajęcza nić wyłapuje wszystko. Jej właściciel, mechanizm sterujący, wybiera, co zostawić a co spożyć-taki jak gdyby gen, nie włochaty krzyżak ( bez obrzydzenia tutaj, pająki są urocze i tego będę się trzymał!). I wszystko działa, dopóki nie przyjdzie jakiś niszczyciel. Zerwie jedną nitkę, niby nic, ale wszystkie drgania tak czy siak odczuwa centrum. Czyż nie? Inaczej pająk by się nie najadł.
Czasem nie zdajemy sobie sprawy, jak bardzo wszystko jest właśnie związane. Jak mały mechanizm, pozornie nie mający wpływu, może zadecydować o wszystkim dalej. Tak samo jak w hormonach, jak nieleczona, nieregulowana, popsuta tarczyca może zniszczyć marzenia o macierzyństwie a nawet spowodować załamanie się życia przez depresję-bo tak na niektórych wpływa niedoczynność. Jak jedna choroba wpływa na drugą. Skala mikro działa na skalę makro. Makro….nie nie, nasze ciało nie jest dobrym przykładem makro, bo to nadal jeden świat. Jeden świat złożony z milionów małych cegiełek.

Ale gdy się tak rozejrzeć...wyczulić trochę ostrość naszego widzenia ...wspaniałość hormonów i ich sterowanie organizmem można przyrównać do całego świata. Wyobraź sobie, że to ty jesteś teraz, w tym momencie czynnikiem. Jesteś hormonem, jedną z niteczek tylko, nie całą siecią. Czujesz się już mały? I dobrze. Bo taki jesteś wobec świata. Możesz nie mieć wpływu. Ale od ciebie może się zacząć każda katastrofa. Wystarczy, że się zerwiesz. Widziano to wiele razy. Jeden zerwany człowiek, jedna nitka, zmieniła przyszłość. Idee Marksa. Mein Kampf Hitlera. Pomysły Charlesa Mansona. Jedna niteczka zerwana w odpowiednim miejscu, która w innym nie dałaby takiego efektu. Jeden nadprogramowy poziom hormonów. Jeden człowiek. Jeden człowiek zmieniający historię. Czasem to poseł, który nie dostarczył wiadomości, bo zabawiał się na sianie z przydrożną panną lekkich obyczajów. Czasem ów czynnik mógł uratować świat przed wojną lub ją wywołać. Zabawne, prawda?Jeden czynnik, jeden przypadek w odpowiednim miejscu, w odpowiednim czasie. Tak działa cała historia, jeśli się nad nią zastanowić.
To przerażające i budujące zarazem. Jak jesteśmy mali a czasem jak wiele od nas zależy. Mówimy czasem, pogrążeni w smutku, że jesteśmy nikim. Jesteś malutki, owszem. Ale nigdy nie będziesz nikim, bo jesteś jedną z nitek, która pociąga inne. Czasem do tragedii, czasem do szczęścia, nic bowiem nie jest czarno białe. Nawet Matka Teresa , która miała niewątpliwie swoje za uszami, ale nikt o tym nie powie, bo za targanie świętościami nieraz cholernie można oberwać, ale nawet ona była niteczką i coś dobrego ( pomimo) zrobić mogła. No nie ma to teraz znaczenia. Nie jesteś też samotną wyspą, bo jak cholernie byś nie pragnął-nie oddzielisz się od społeczeństwa. Nie jesteś w stanie, chyba że zostaniesz pustelnikiem w górach, ale wiadomo, nadal nosisz społeczeństwo w sobie, bo z niego wyszedłeś. Nadal jesteś w sieci, tylko niteczka troszkę słabsza. Nawet jeśli jesteś w swoim domu, czujesz się samotny- nadal jesteś częścią sieci. Tej, której i ja mogę dotknąć, tylko czasem w za wielkim oddaleniu, by widzieć, że to ty.
Sam nie przeniesiesz gór- chyba że tych swojego świata, swojego miejsca- ale możesz spowodować przeniesienie tych społecznych za odpowiednim ruchem. Czasem trzeba wielu prób, myślicie, że zerwanie nitki jest łatwe dla osy? Nie. Czasem trzeba się szarpać. Ale zawsze rozsądnie powinniśmy skalkulować, czy warto. Choć nie przewidzimy, możemy pogdybać nad prawdopodobieństwem ruchu. Jak w szachach. Tylko mamy godnego przeciwnika-los. Kasparov przy tej rozgrywce by się spocił,jak ja grając ze swoim dziadkiem, ale nikt nie mówi, że by przegrał. Nikt nie jest skazany z góry na porażkę. To tylko mniejsze prawdopodobieństwo wygranej. Nikt i nic na świecie nie jest przegrane, póki sieć działa. Póki można podejmować decyzję. Wszystko dzięki naszej małości i wielkości zarazem.
Czasem wystarczy poobserwować naturę. Tam te mechanizmy są jeszcze bardziej ścisłe i skomplikowane, bardziej wrażliwe niż społeczne. Głupi przykład z podstawówki- łańcuch pokarmowy. Albo pszczoły. Wiecie, że gdyby wyginęły, nasza planeta jako ludzka, cywilizacja upada w ciągu kilku miesięcy? Tak szacowano niegdyś i do dzisiaj te kalkulacje są wielce prawdopodobne ( tylko pszczoły rozszerzasz na pojęcie błonkoskrzydłe). W Chinach już całe wioski biegają z pędzelkami i zapylają, co i tak nie przynosi takich efektów, jak zapylanie przez te małe, pracowite owady. A pszczoły cały czas giną, wielki pomór pszczół co roku populacja się zmniejsza. W Europie, Ameryce Północnej, Azji. Znajduje się nagle setki, nawet tysiące martwych owadów z niewiadomych przyczyn. Do tego tzw. „pszczeli AIDS”, atakujący ule, także w Polsce. Słyszeliście o tym? Nie? A jednak, nie wielkie przepowiednie, nie Nostradamus i kalendarz Majów, a stopniowe wymieranie pszczół, pustoszejące ule, mogą spowodować zagładę cywilizacji. Mało widowiskowe, Spielberg nie nakręci o tym filmu. Dlatego ciche. Cicha śmierć przez powiązania w sieci. Małe hormony, wielkie straty w ciele. Małe pszczółki, kto by pomyślał- zagłada gospodarki, zagłada człowieka. Kolejnego gatunku i paru innych. Owszem, to nie koniec świata..ale koniec tych wszystkich małych ludzkich światów. Widzicie zatem, że to powiązania są jeszcze bardziej ścisłe- i kruche, niż w naszej cywilizacji.
Ale nie bardziej, niż w naszym ciele.

Gdzie się nie obrócisz, tam jest sieć. Sieć, która nie ma na celu niewoli., krępowania twoich ruchów i myśli Bynajmniej. Sieć, która ma na celu życie. Ta, po prostu, tylko i wyłącznie. I czasem trzeba się nauczyć poruszania w niej. Słuchać jej drgania, gdy złapie się odpowiedni owad. Rozróżnić, czy poruszanie się po tych ścieżkach jest właściwe, czy też nie. Tylko tyle i aż tyle.

***

A teraz trochę relaksu, dobra herbata i boska Charlotte G. . Tyle starczy.  Dzisiaj tylko tyle i aż tyle. 


22 komentarze:

  1. Diabeł tkwi w szczegółach :) Maleńkie rzeczy często stają się podstawą wielkich dzieł.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to tak jak najmniejsza cząstka jest potrzebna do zbudowania większej materii, o:)

      Usuń
  2. Jednak miałeś iść na inne studia xD Byłbyś wspaniałym wykładowcą :)
    Jeśli chodzi o hormony, to ich temat jest mi bardzo bliski raz w miesiącu i mogę zaobserwować wszystkie czynniki jakie wywołują w ciągu jednego tygodnia...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a ty w ogóle wiesz, jakie ja kończyłem?XD wykładową prawie bym został. w sensie, prawie zostałem na uczelni..ale nie, to też nie dla mnie:)

      i fakt, wy, kobiety, mocniej ich wpływ odczuwacie...zawsze o tym zapominam, póki wszystkie siostry naraz nie mają PMS-a XD

      Usuń
  3. Przestań pitolić o pszczołach.
    Przyczyny ich wymierania są bardziej złożone niż się wydaje.
    Stosowanie chemii. Pszczoły z daleka odnajdują pożytki za pomocą węchu. Mimo, że mają 1000x mocniejszy od nas, to pyły przemysłowe i dorzucone przez chemikalia w ogrodnictwie zatykają komórki na powierzchni kwiatów odpowiedzialne za wydzielanie zapachu. Niektóre insektycydy szkodzą systemowi nerwowemu pszczół. Gdy zmieszamy je z herbicydami są 1000x bardziej toksyczne.
    Rozdrobnienie naturalnych źródeł pokarmu. Jest sobie wieeelka łąka lub zarośnięty nieużytek. Ale "mądre" planisty miejskie powiedzą "zróbmy tu drogę!". Te 4 metry asfaltu przebiegające przez łąkę wystarczą, żeby pszczoły miały znacznie utrudnione zadanie. Z bliskiej odległości odnajdują rośliny za pomocą wzroku.
    Wyparcie roślin miododajnych. Planista dał pozwolenie na wybudowanie osiedla na takowej łące (co już jest złe dla pszczół). Budynki postawiono... A jakie rośliny posadzono? Żywotniki, cypryśniki, sosny, jodły, świerki. Rośliny "bezobsługowe", ale bezużyteczne na pszczół.
    Wielkie monokultury: pszczoły po zapyleniu wielkiego pola rzepaku nie są potem w dobrej kondycji zdrowotnej. Gdybyś wpieprzał sam rzepak, jak długo byś pociągnął?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wiem o tym wszystkim, kończyłem ochronę środowiska i pracuję w branży rolniczej XD pszczele choroby to tylko jedna z przyczyny, masowe zagłady są prawdopodobne przez wtórne zaburzenia odporności całego złożonego organizmu, jakim jest ul. choć, nadal jest to zjawisko niepotwierdzone ponieważ "masowe mordy" znajduje się w społecznościach nawet dzikich, nietkniętych przez pestycydy ( łatwo to sprawdzić), znajdujących się z dala od monokultur i dróg. zasadniczo, masowe wymieranie pszczół, oprócz tych przyczyn, jakby nie było oczywistych, uznaje się za jedno z najbardziej tajemniczych zjawisk w świecie entomolgii obecnie. :) ale w każdym razie, dzięki za wykład XD

      Usuń
  4. Zaskakuję mnie natłok Twoich myśli. A wszystko przez jeden mały impuls. Musisz być strasznie wygadaną osobą! ;)
    Fakt, mogłeś iść na tę medycynę. Myślę, że sprawdziłbyś się w tym. Hmm.. Może nie jestem ekspertem od pszczół, jak osobą powyżej, ale na pewno w nich coś jest. Kiedyś nawet zdarzyło mi się o tym głębiej rozmyślać. Podobnie mam, jeżeli chodzi o kwestię mrówek. Jednakże to nie jest temat na dziś. ;)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. fakt, mówię dużo i bez sensu xD
      jeśli interesują cię mrówki, polecam słynną "Trylogię mrówek" zaczynającą się od tomu "Imperium mrówek" ,napisaną przez Bernarda Webera. nie jest to książka naukowa...a mrówczy kryminał i powieść filozoficzna w jednym:)

      Usuń
    2. Teraz mam okres czytania dla przyjemności. Zatem dziękuję za propozycje. Postaram się ich nie tylko dotknąć ;)

      Usuń
  5. jakby nie bylo czlowiek skalda sie zmalenkich elemntow ktore lacza sie w calosc i czasem jak widac najmniejsze elemnenty maja decydujaca moc i jak jeden hormon zaszwankuje to jakie zmiany zachodza w zdrowiu a przeciez hormony to takie malutkie substancje chemiczne....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. właśnie o to chodzi. rzeczy maleńkie mają wielką moc.

      Usuń
  6. Niektórzy hermafrodyci mają się nadzwyczaj dobrze. Patrz sławna Miriam, dorobiła się jako piękna kobieta z wackiem na swoim reality show.
    Żyjemy w świecie, gdzie im dziwniejsze, tym popularniejsze. Już powoli homoseksualizm zaczyna być oficjalnie tolerowany, jeszcze nie wszędzie... Mężczyźni wglądający jak kobiety, np Szpak czy Madox, którzy są popularni właśnie dzięki temu. Takie dziwactwa, które ludzie chcą oglądać.

    Krzyżaki nie są włochate...

    Sieć, nie lubię tego powiązania, tej zależności. Świadomość sieci mnie przygnębia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a ja się cieszę, że mają się dobrze:) tak samo jak wszelka inność, że zyskuje pewne hm..prawa. druga strona medalu, że pewne zachowania są wydobywane na światło dzienne w postaci pewnego show, dziwactwo jest celebryctwem- to trochę zakrzywia obraz. ale tak? każdy ma prawo być takim, jakim chce:)

      i są włochate, mają mikrowłoski na nóżkach xD choć, fakt faktem, bardziej włochate są np. kątniki albo niektóre skakuny:)

      a ja lubię. mi w sieci dobrze.

      Usuń
  7. Co Ty widzisz uroczego w pająkach? One są okropne :P
    I mi się mimo wszystko nie podoba ten temat, bo właśnie o ile zawsze myślałam, że a może jednak istnieje coś po śmierci, bo mamy umysł, wolę, emocje, czyli coś duchowego, coś swojego tak te hormony całe uświadamiają, że wystarczyłoby dać komarom pigułki i tworzyłyby bombę atomową, bo miałyby ochotę opanować świat...
    Może to taka trochę skrajność, ale taka myśl mnie po przeczytaniu notki naszła...
    Z drugiej strony ja biorę tabletki antykoncepcyjne czyli również hormony w czystej postaci i często zastanawiam się czy moje reakcje nie są właśnie nimi spowodowane. Czy szczęście nie jest bez powodu, a złość przesadzona. Jednak staram się właśnie pamiętać o tych hormonach i postępować racjonalnie. Też nie wiem czy to coś daje czy nie. A może znajomi już mnie nie chcą bo ja jestem inna? Inna przez te pigułki? :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. są fascynujące i piękne na swój sposób. mam słabość to stawonogów wszelakich:)
      hej hej, hormony i ich znaczenie nie zaprzeczają istnieniu czegoś po śmierci XD ja wierzę w jako-taką duszę, tylko na swój sposób..może owszem, trochę bilogizując, ale jej nie wykluczam, absolutnie! wręcz przeciwnie, to biologia w pewnym aspekcie może nas popchnąć do poszukiwań duszy i czegoś więcej, jeśli chcemy to tak ujmować:) tylko właśnie to kwestia, jak się rozgranicza.
      a komary już chcą opanować świat, widać to w czerwcowe noce XD
      i weź, pigułki chyba aż tak człowieka nie zmieniają, że nagle cię odtrącają. zachowują się jak się zachowują, bo mają takie a nie inne podejście, dla ciebie jak widać toksyczne.
      i na reakcje składa się wiele zależnych bardziej i mniej "składników"...ale hormony są po prostu jednymi z nich.

      Usuń
    2. Pocieszyłeś mnie trochę :P Bo często na hormony zwalam niepowodzenia życia codziennego :D Ale to wygodne je brać i nie chodzi tu tylko o seks, ale o kilka kobiecych spraw. Dlatego plusy przeważają nad minusami i chociaż nie raz zostałam na blogu obsmarowana jakimiś danymi na temat ich szkodliwości, które u mnie jeszcze nie wystąpiły to ja dalej swoje :P
      No i wiedza moje w temacie biologi, jak to się przed chwilą przyznałam u mnie, jest bardzo wąska. :) Dlatego każde nowe "istniejemy bo... myślimy bo..." przy moim braku wiary w kościół a czasem nawet w boga oznacza że znów jednak nie będzie nic po śmierci i nie dowiem się nawet czy ktoś za mną płakał xD
      Ale pamiętam, że chyba Einstein mówił, że im więcej wie tym bardziej wierzy w Boga, więc coś w tym jest. W każdym razie ja z "duszą artysty" napewno naukowcem nie zostanę xD

      Usuń
    3. Einstein był ateistą, przez co dostał wiele listów z pogróżkami XD zasadniczo, gdy mówił o "bogu" chodziło mu o absolut natury. ale wielu ludzi przekrzywia jego cytaty, tak samo ja cytaty Carla Sagana et cetera :)

      Usuń
  8. Nie lubię hormonów! :( moim życiem zawładnęły w pełni... I choć wydaje mi się,że teraz nad nimi panuję to wiem,że nie :P I hmmm mogą być fascynujące, jak całe nasze ciało.

    OdpowiedzUsuń
  9. Króliczku Ty się ciesz, że nie jesteś kobietą. Wtedy byś doskonale wiedział co do sodówka hormonalna, huśtawka nastrojów i nienawidziłbyś sie średnio 3 razy w tygodniu. A w wyjątkowym czasie w miesiącu to już chyba nawet codziennie. Jesteśmy takie...nabuzowane ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. cieszę się..mam 3 siostry i wiesz, jak im się zgra pms to nawet ja te wasze hormony odczuwam XD

      Usuń
    2. Hooooooooo, to wiesz Bracie co jest grane ;)

      Usuń