-Wiesz, będę tu za tobą tęsknić.-
powiedziała Ida, moja młodsza siostra, gdy wczoraj w nocy
postanowiliśmy się wybrać w dzikie okolice nad Wartą poza
miastem. Weszła do mnie do pokoju gdy reszta domu kładła się już
spać i rzuciła, że w sumie moglibyśmy się gdzieś przejechać,
jak to nieraz mamy nocami w zwyczaju. Więc dotarliśmy nad Wartę,
gdzie rechotały żaby i pracowicie latały nietoperze. Siedzieliśmy
nad brzegiem, a ona popijała jakieś dziwaczne piwo imbirowe.
-Ale ja przecież w połowie czerwca
wracam. Znowu będziesz musiała dzielić się prysznicem z Em!-
zaśmiałem się. Wiedziałem, że zawsze gdy wyjeżdżam Ida
przejmuje pełną kontrolę nad moim poddaszem, a zwłaszcza nad
łazienką. I sterczy pod tym prysznicem 2 godziny i nikt jej nie
marudzi.
-Ale i tak będę tęsknić, wszyscy
będziemy Królik.
-Ida, o co ci chodzi?- zaniepokoiłem
się trochę, bo Ida zwykle jest szydercą, nie mówi wiele o
uczuciach tego typu. Jak już to płonie nienawiścią ale...żeby
mówić, że będzie się tęsknić?- O co ci idzie? Że co, mam nie
jechać? Przecież wrócę.
-Jeny, Królik, to nie to że masz nie
jechać- zaśmiała się. - Zresztą, czy ktokolwiek mógłby ci tego
zabronić? Tobie coś zabraniać? Niemożliwe.
-Wiesz, że jakbyście nie chcieli
żebym nie jechał to ja bym...- pomyślałem o swojej rodzinie.
Kocham ich, jeśli moje podróże miałyby im zaszkodzić, sprawić
im przykrość to przecież nigdzie bym nie jechał, do cholery!
-Ja wiem.- przerwała mi Ida.- Ja wiem
że byś nigdzie nie jechał gdybyśmy cię prosili...ale to by było
straszne, wiesz, jak zamknąć dzikiego ptaka w klatce.
-Geez, Ida, co ci na mózg dzisiaj
padło, co ty pierdolisz? - coraz bardziej nie poznawałem swojej
siostry.
-Nie pierdolę, tylko mówię co myślę
idioto- oho, Ida weszła w swój normalny ton. - Po prostu, ja zdaję
sobie sprawę z pewnych rzeczy.
-O co ci chodzi?
-Wiesz, ty naprawdę jesteś jak
Włóczykij. Jak byłam młodsza, to się z ciebie śmiałam, że
mówisz o pojadę tam, pojadę sram, zobaczę to, tamto i tak dalej.
A ty potem zacząłeś to robić i ja ci trochę zazdrościłam..
-Ale Ida, przecież ty możesz jechać
ze mną!
-Nie przerywaj mi. Królik, nie mogę.
Bo to jest twoje, rozumiesz?
-E...chyba nie.
-To jest twoje. Ty jesteś takim
Włóczykijem właśnie, co wyrusza sam z tą harmonijką i
plecakiem, ty masz nawet swój kapelusz, tylko nie zielony. Ja się
nie dziwię, że to twój idol. Ale ja bym nie mogła z tobą jechać,
bo to by wszystko popsuło.
-Ida...ja cię coraz mniej rozumiem.
-To słuchaj a nie mi przerywasz i
przerywasz!- aż się skuliłem, a ona pociągnęła kolejny łyk
piwa. - Ty nie zrozum tego źle, bo to jest...takie fajne, swoje no.
My na ciebie czekamy, jak te Muminki w dolinie, wiesz. Nikt z rodziny
nie może jechać z tobą, zresztą, ty jesteś taki tajemniczy
momentami, ty masz swoje rzeczy, miejsca i się nikim z tym nie
dzielisz. No może z kobieta którą kochasz byś się dzielił ale
my wiemy, że ciebie się nie pyta. Ty wracasz, jak Włóczykij na
wiosnę, czasem masz opowiadania ciekawe, historie kolejne. Jesteś
jak ten Włóczykij, ze swoją historią. Żadne z nas ci nie może
jej odbierać, to jest twoje, ten twój plecak..no dobra, może
właśnie gdybyś miał laskę, ale to by była jakaś kochanica
Włóczykijowa, to inaczej bo para i w ogóle, a nie rodzina, no
wiesz o co mi chodzi.
-No....chyba wiem.- zaczynałem powoli
rozumieć Idę.
-No, to my będziemy tu za tobą
tęsknić. A ty wrócisz inny. Zawsze wracasz inny.
-Jak to?
-Po prostu, to trudno nazwać. Nie to,
że to jest złe, jeny. Królik po prostu...to widać, że ty się
zawsze zmieniasz. Zresztą, to ty mi mówiłeś, że każda podroż
zmienia człowieka, bo go uczy, no nie?
-No tak, mówiłem.
-No i ta też cię zmieni, ja mam
wrażenie że bardzo. Wiesz, my wiemy, że ty tu jesteś ze względu
na nas.
-Co ty Ida wygadujesz..-zacząłem się
bronić.
-Nie pajacuj. Tobie trudno jest
usiedzieć na dupie, a za każdym razem jak wyjeżdżasz chcesz coraz
bardziej wyjechać na stałe, mam rację?
Milczałem chwilę.
-Masz, wiesz, że nie mogę zaprzeczyć.
Ja już zresztą postanowiłem, mówiłem ci o tym, że daję sobie
10 lat i jak to będzie narastać, ten głód...to ja będę musiał
wyjechać. Podróżować stale. Bo ja nie umiem..nie umiem chyba
inaczej i ...tylko nie bierz tego źle Ida, ja was wszystkich kocham,
mi jest tu dobrze ale mam coś takiego i...-zaczynałem się plątać.
Znowu przerwała mi siostra, jak na nią niezwykle łagodnie.
-Królik-ale my to wiemy. My wszyscy
chcemy żebyś był szczęśliwy, wiesz? I my wiemy, ja wiem, że ty
potrzebujesz podróży, że ty stale musisz poznawać, na tej chudej
dupie nie usiedzisz za długo, bo ci źle, jak ją płaszczysz. Ty
jesteś takim człowiekiem, ciebie się nie zatrzymuje nigdy. Ty nie
zapuszczasz klasycznych korzeni i mam wrażenie, ze my to
wiedzieliśmy, ja, babcia, dziadek, zanim ty sam wiedziałeś. Mama
wiedziała.
-Ida, ja mam korzenie- uśmiechnąłem
się od niej- ja mam je tutaj i zawsze będę miał. To nie jest
odcinanie tylko...
-Królik, wiemy. Ty jesteś
Włóczykijem. Zawsze byłeś ale teraz z roku na rok to coraz
bardziej widać. Przez ostatnie miesiące zwłaszcza. Więc rób co
musisz a my będziemy tęsknić teraz i za wiele lat. Nie patrz
nieraz na nas, patrz na siebie, co?
-Można komuś, kogo się kocha, kazać
tęsknić?
-Można, jeśli wiesz, że to dobra
tęsknota i ten ktoś wie, że tak jesteś szczęśliwy.
„Są tacy, co zostają w domu
i tacy, co odchodzą. Zawsze tak było. Każdy może sam wybrać, ale
musi to zrobić, póki jeszcze czas, i w żadnym razie nie rozmyślić
się”- Dolina Muminków w listopadzie
Wzruszyłem się. Chyba pierwszy raz
moja młodsza siostra wzruszyła mnie tak bardzo, że nie wiedziałem
co powiedzieć. Ale nic mówić nie musiałem, po prostu
siedzieliśmy, aż nie dopiła swojego piwa.
Moja młodsza siostra, złośliwa Koza,
która zna mnie chyba bardziej, niż bym chciał nieraz. Czyta we
mnie jak w otwartej księdze i wie, co mi potrzebne. Rozumie. Moja
młodsza siostra, która chociaż ma dopiero 19 lat, potrafi mnie
zaskoczyć swoją mądrością, która spokojnie nieraz przebija się
przez jej cyniczny pancerz. Moja wredna Ida, która udaje że drwi, a
kocha nieraz najmocniej. Tak, tez będę za nią tęsknić jeśli
kiedyś...jeśli spełnię mój 10 letni plan. Mój plan opuszczenia
wszystkiego.
„Niektórzy
mają w sobie krople indiańskiej krwi.”. Usłyszałem
wiele lat temu i wtedy nie wiedziałem, co to oznacza do końca.
Teraz czuję. Wiem.
Niektórzy ludzie po prostu potrzebują
stałego ruchu. Potrzebują nauki, uczą się smaków, uczą się
przez samo życie. I ja tego właśnie potrzebuję. Nie umiem już
usiedzieć, jestem głodny. Bo skoro posmakowałem już tak
wiele...chcę więcej. I to nie tak, ze przez głód jestem
nieszczęśliwy, wręcz przeciwnie, on mobilizuje, pokazuje jak wiele
piękna jest w każdym fragmencie świata...Ale o tym już pisałem
niedawno, nie będę się powtarzał.
Chcę czerpać z życia jak najwięcej.
Czy będąc osiadłym jeśli coś się zmieni w moim sercu czy będąc
w ruchu. Ale póki co chce czerpać po swojemu. Śmiać się na
ulicach różnych miast. Dowiadywać się od najprostszych ludzi z
czułymi sercami, co oznacza w ich języku miłość i co oznacza
ból. Chcę dotykać, wąchać, jeść. Chcę widzieć. Słyszeć. I
tego wszystkiego chcę też od tego wyjazdu. Co najdziwniejsze, mam
pewność, że to dostanę. Trudno mnie rozczarować . Może mało
wymagam wymagając tak wiele?
„Świat jest pełen wielkich,
przedziwnych rzeczy, czekających na tych, którzy są na nie
przygotowani” - Tatuś Muminka i morze.
Ktoś niedawno napisał mi, że
niektórzy ludzie są jak ptaki. Pomyślałem o tym, co mówiła Ida
i...zawsze czułem się jak drzewo w lesie. Zjawiam się w życiu
przypadkowych ludzi, oni zjawiają się w moim i zostają. Zostają w
sercu, wracają gdy mają problemy albo potrzebę. Ja wracam do nich
a oni zawsze chcą mnie przyjąć. Zawsze czułem się kochany, nigdy
przez nich nie opuszczany, ważny. Zawsze czułem się drzewem
szumiącym razem z innymi wspólnym rytmem...ale może to było
mylne? Bo jeśli ktoś nie potrzebuję korzeni na stałe, jeśli
ktoś chce kochać ale z odległości nawet poznając inne
drzewa...to może nie jest drzewem? Może śpiewa w różnych
koronach i stąd to mylne przekonanie?
Nigdy nie czułem się z kolei nikim
wyjątkowym, ja, zwykły człowiek, który po prostu twierdzi, że
nie ma niemożliwego i starczy postawić jeden krok. Bo niemożliwe
nie istnieje, każdy może zrobić pewne rzeczy, wyjechać,
podróżować, poznawać, smakować, cieszyć się życiem. Zawsze
wydawało mi się to dostępne dla wszystkich, nie ma w tym żadnej
wyjątkowości, tworzyć własny scenariusz być oceanem.
Tak, właśnie być jednocześnie
oceanem i pływać w nim. Robić to, co każe serce. Bo co ma być
w tym wyjątkowego, że człowiek chce go słuchać? Nic. Zupełnie
nic, robić pewne rzeczy, spełniać marzenia. Być głodnym i się
nasycać.
Ostatnio, może przez te Indie, słyszę,
że to jest wyjątkowe. Od kilku osób. Słyszę, że ten plan mój,
szalony, jest wyjątkowy. Spełnianie marzeń jest wyjątkowe. Zawsze
pytam- a co tobie stoi na przeszkodzie? Wszystko to wymówki. Na
drodze człowiek stoi sobie zawsze tylko sam, jego głowa i pewne
przekonania. Nie jest wyjątkowym po prostu działać. Ale...nie o
tym miałem.
Nie masz pojęcia...tu tak
niewiele się dzieje...a my tak dużo marzymy...- Opowiadania
z Doliny Muminków
Może coraz bardziej i bardziej widzę,
jak się zmieniłem, jak krople indiańskiej krwi zaczynają
dominować i....ale to też nie myśl na dzisiaj. Nad tym można
zastanowić się później. Nie dzisiaj, bo po co?
To nie jest moment, w którym się
gdyba. Choć mam wrażenie, że z tej podróży wrócę inny, jeszcze
wyraźniej, tak jak mówi moja siostra. Ona to wie. Ja to wiem.
To jest moment, w którym nic więcej
się nie liczy. To jest moment, w którym się nie myśli, tylko
idzie. Trzeba iść, bo to w środku cię pogania, to w centrum duszy
szepcze. Iść. Przed siebie, ze śmiechem, z wyczuciem każdego
piękna, nawet zawartego w brzydocie.
Czuję ekscytację, szaloną radość.
Radość rozpierającą aż każdy atom mojego ciała. Dreszcz
podniecenia że już niedługo to gorące słońce będzie lizać
moją skórę. Dreszcz lekkiego strachu, ale czym byłaby podróż
bez strachu przed nieznanym?
„Pytam cię, drogi czytelniku,
czy jest jakąkolwiek sztuką być odważnym, jeśli nie odczuwa się
lęku?- Pamiętniki Tatusia Muminków
Czuję podniecenie. Bo znów dotknę,
zobaczę, usłyszę, posmakuję. Moja dusza będzie chłonąć
doznania, moje ciało będzie w tym razem z nią. Moje serce będzie
otwarte.
Nie odmówię żadnej potrawy, nie
odmówię żadnej rozmowy, bo kocham poznawać świat przez ludzi.
Nie przestraszę się obcych dźwięków i będę chciał je
powtórzyć. Zatrzymam błękit i nocne rozgwieżdżenie nieba w
swoich czarnych oczach. Będę szczęśliwy, tak samo szczęśliwy
jak jestem tutaj, ale inaczej. Będę się śmiał, tak jak śmieję
się tutaj stale. Będę troszkę szalony, pływając nocą w
oceanie. Oceanie, który jest i we mnie.
Bogowie, jakie to szczęście...czuć
się szczęśliwym. Czuć to spokojne ciepło, gdziekolwiek się
człowiek nie znajduje. Zapracować na nie latami nieszczęść i
upadków...bogowie....jak to dobrze się odnaleźć, odnaleźć w
sobie, nawet gubiąc się nieraz w codzienności czy wielu drogach.
Nikt nie potrzebuje mapy, mając ją w sercu. Mając w sercu miłość
do świata i tą słodką pewność szczęścia- bo one są
najlepszym drogowskazem.
Wszyscy zgodnie orzekli, że nie
będą brali żadnych map, bo najciekawsze są podróże w nieznane”-
cytat z serialu Muminki
W sercu będę miał też nie tylko
mapę, ale wszystkich których kocham, wiele kilometrów od domu,
będę miał w sercu nawet tych, którzy się tego nie spodziewają,
nawet o nich będę myślał i wysyłał im czułość, której każdy
potrzebuje. Bo ona działa nawet z daleka. Zawsze działa, ja w to
wierzę.
Będę znowu zbierał opowieści. Życie
to jedna wielka opowieść, której skrawki zatrzymujemy w umyśle i
sercu. Niektóre będą przeznaczone dla ludzi szczególnych i im
będę mógł je wyszeptać patrząc w oczy. Inne będę dla każdego,
więc zapytany przez przypadkowego przechodnia jak było w Indiach
opowiem mu właśnie te.
Dla niektórych podróż to po prostu
podróż. Poznanie, frajda, radocha. Dla mnie też w jednym z wielu
aspektów..bogowie, jak ja będę się dobrze po prostu bawił! Nawet
podłe moskity mi w tym nie przeszkodzą, one też będą przygodą!
Bo właśnie to wszystko jest przygoda.
Życie jest wielką przygodą, wspaniałą podróżą.
Ale czasem to nie tylko zabawa w pustym
tego słowa znaczenia. Indiańska krew zobowiązuje. Bo tylko
zobaczyć, to nie to samo co doznać. Doznać można, podróżując
też w sobie. Kto powinien, ten zrozumie. ( jestem nawiedzony, nic na
to nie poradzę ). Ale to...też jest przygodą. Podróż do wnętrza
serca i umysłu przez obce drogi.
Świat jest piękny. Każde z miejsc
jest warte, by go dotknąć. Każdy człowiek jest wart, by go
usłyszeć. Nie da się poczuć w sobie całego świata...ale można
choć ułamek. I ja chcę, by mój był jak największy.
Więc teraz cieszę się jak dziecko,
pomimo tego, że przede mną perspektywa ponad 17 godzin w
samolotach, a ja panicznie bałem się kiedyś latać. To nic. Plecak
już spakowany, harmonijka, kapelusz. Wygodne buty, które zedrą się
pewnie wreszcie na którejś z dróg. To nic. Ja nie potrzebuję
dużo.
„Wszystko staje się trudne,
kiedy chce się posiadać różne rzeczy, nosić je ze sobą i mieć
je na własność. A ja tylko patrzę na nie, a odchodząc, staram
się zachować je w pamięci. I w ten sposób unikam noszenia
walizek, bo to wcale nie należy do przyjemności”- Kometa
nad Doliną Muminków
Wyruszamy. Tym razem do Indii.
Za rok? Któż to wie?
18 maja-samolot lecący w kierunku
Delhi.
Powrót prosto na koncert NIN, 10
czerwca w Katowicach, a co się będę oszczędzał.
Pewnie tęsknić nie będziecie, ale
wrócę tutaj jakoś w połowie czerwca, jeśli by się ktokolwiek
zastanawiał. Trzymajcie się!
A tu coś, co od wielu już dni każe mi myśleć o wyjeździe, tym właśnie. Cóż...ocean...
„ Któregoś wczesnego ranka w
Dolinie Muminków Włóczykij obudził się w swoim namiocie i
poczuł, że nadeszła jesień i czas ruszać w drogę. Taki wymarsz
zawsze jest nagły. W jednej chwili wszystko się zmienia, temu, kto
odchodzi, zależy na każdej minucie, szybko wyciąga namiotowe
śledzie i gasi żar, zanim ktokolwiek przyjdzie przeszkadzać i
wypytywać, i zaczyna biec, i w biegu zarzuca plecak, i wreszcie jest
już w drodze, raptem spokojny, niczym wędrujące drzewo, na którym
nie rusza się ani jeden liść. Tam gdzie stał namiot świeci pusty
prostokąt trawy. Później, kiedy zrobi się dzień, obudzą się
przyjaciele i powiedzą- Odszedł, widać jesień się zbliża.”
- Dolina Muminków w listopadzie.