-Bea
dostała dzisiaj wyniki, dzwoniła przed południem- gdy tylko
wróciłem wieczorem do domu Sisi oznajmiło mi to prawie od progu.
-I
co jest jej w kocu?
-Ano,
twoja siostra po 3 ciąży ( Bea vel. Fiołek to najstarsza z moich
sióstr, starsza nawet ode mnie) ma problemy hormonalne. Wyszła jej
niedoczynność tarczycy. USG w porządku, czyste, tylko no po
prostu, zburzyły się jej cała równowaga. Wiesz, w razie czego,
gdyby miała mieć kolejne dziecko, to może mieć problem...
-Sisi,
wątpię, żeby chcieli 4 dziecko, chyba że naprawdę chcą mieć
drużynę piłkarską. Bea się zastrzegała, że nigdy więcej
porodu, więc może to nie jest największy problem właśnie. Tym
bardziej, że leczona niedoczynność tarczycy nie powoduje już
takich problemów z płodnością.
-No
tak. Króliczku, wiem. Ale może dlatego nie mogła tak szybko
schudnąć po urodzeniu Mikołajka.
-To
bardzo możliwe, a na początku jej tego nie wykryli, tylko teraz.
Lepiej, że późno, niż później.
-I
jak myślisz Kórliczku, co teraz będzie?
-Jak
to co? Będzie brała leki i będzie jakoś z tym żyć, na to się
nie umiera. Niedoczynność tarczycy się bardzo ładnie leczy już w
naszych czasach, tylko pilnować trzeba i odpowiednio wszystko
dobrać. Pamiętasz, że moja była też miała niedoczynność? I
nieźle z tym sobie żyje do tej pory.
-No
tak, masz rację. Ty to jednak miałeś iść na medycynę.
-Nie,
nie miałem Sisi. Tak mi dobrze, jak jest.
Ale
nie będę zastanawiał się tutaj, teraz nad tym, czy miałem iść
na inne studia. Sensu nie ma, tym bardziej, że decyzji żadnej nie
żałuję w tym względzie.
Wolę
się zastanowić nad fascynującym układem hormonalnym Jak to
fascynującym?
Nie
mieliście kiedyś wrażenia, że to one, hormony właśnie, rządzą
nami w dużej mierze i są wyznacznikiem, jakie jest nasze życie?
Jaka jest jego „jakość”, jak to się modnie od lat 70-tych w
medycynie ujmuje? Razem z układem nerwowym stanowią o naszym ja,
soma która całkowicie wpływa na psyche, na duszę.
Powstała
przecież nawet osobna gałąź wiedzy- psychoneuroendokrynologia czy
psychoneuroimmunologia łącząca te dziedziny w jedno. Pokazują
one, jak w dużej mierze te małe cząsteczki rządzą naszym
wewnętrznym światem, a co za tym idzie-zewnętrznym.
Hormon-chemicznie
biało wydzielane przez dany narząd czy tkankę. Nic nie znaczy w
obliczu całego organizmu, wielu myśli. Pojedynczy może nie. Ale
nawet niskie jego wahania mogą spowodować chęć śmierci. Mogą
spowodować umiejętność walki i ucieczki- patrz-adrenalina
pobudzająca do działania. Mogą spowodować zakochanie, szczęście.
Kierują nami-czy jesteśmy agresywni czy spokojni. Czy zjemy za dużo
czy za mało. Próbujemy je oszukiwać zbyt często, a gdy wszystko
jest w porządku nie dostrzegamy ich. Zresztą, tak mamy ze
wszystkim, póki dobrze działa, nie doceniamy wspaniałego,
naturalnego mechanizmu, nie widzimy, jakim jest cudem. Jak czyni ze
mnie kobietę lub mężczyznę. Czyni, zapytasz, Króliku? Ano tak.
Zapytam. Bo co innego, jak nie hormony, w łonie matki, kształtują
naszą płeć? Chromosomy chromosomami, ale działają tylko w
sprzężeniu z odpowiednim poziomem hormonów. To one cię stworzyły
mężczyzną lub kobietą. Czyż to nie wspaniałe? Nawet to, że się
nie pomyliły- co zdarza się jednak, bo nawet najlepszym, nawet
naturze, zdarzają się pomyłki. I wtedy mamy piekło
hermafrodytyzmu ( choć piekło czyni postrzeganie naszego
społeczeństwa, nie my, w wielu kulturach pierwotnych hermafrodytyzm
był święty a osobnik taki był najszczęśliwszym w wiosce).
To
ich odpowiedni poziom-hormonów właśnie- zdecydował potem, czy
jesteś wysoki czy niski ( u mnie chyba hormon wzrostu troszkę
przesadził...). Czy masz gładką skórę, tendencje do tycia, dużo
zarostu i czy łysiejesz. Zawsze w porozumieniu z czymś, genami, bo
te noszą w naszym ciele koronę-ale jednak, udział hormonów jest
znaczny.
Widząc
działanie hormonów, ich istny kunszt i to, co się dzieje gdy są
choć lekko zaburzone, gdy funkcja jednego z nich troszkę „siada”-
gigantyzm lub karłowatość, niepłodność, hermafrodytyzm,
depresje- doceniam je coraz bardziej. A wraz z nimi delikatność i
wspaniałość funkcjonowania naturalnego mechanizmu, stworzonego
przez przyrodę. Widzę dzięki nim, czytając o nich i widząc w
swoim najbliższym otoczeniu problem z nimi-dostrzegam, jak krucha
jest równowaga.
Istnieją
bowiem w świecie stworzonym przez przyrodę- a nasze ciało takim
jest- mechanizmy delikatne, powiązane ze sobą. Są kruche jak
porcelana, łatwo tłuką się. Są nieraz może bardziej jak pajęcza
nić. Mechanizmy bowiem ściśle są od siebie zależne, jak
wszystkie nici sieci. Przez to łatwo je zniszczyć- czasem nawet
silnym powiewem wiatru. A jednak nitki są stworzone z jednego z
najsilniejszych budulców (Wiecie, że o takim marzą inżynierowie ?
Nadal próbuje się w naszej cywilizacji stworzyć liny o odporności
nitek pajęczych sieci. Tamte są po prostu cieniutkie, ale gdy je
zwiększyć...przed człowiekiem stałaby nowa potęga, ale nie o tym
teraz.). Pajęcza nić wyłapuje wszystko. Jej właściciel,
mechanizm sterujący, wybiera, co zostawić a co spożyć-taki jak
gdyby gen, nie włochaty krzyżak ( bez obrzydzenia tutaj, pająki są
urocze i tego będę się trzymał!). I wszystko działa, dopóki nie
przyjdzie jakiś niszczyciel. Zerwie jedną nitkę, niby nic, ale
wszystkie drgania tak czy siak odczuwa centrum. Czyż nie? Inaczej
pająk by się nie najadł.
Czasem
nie zdajemy sobie sprawy, jak bardzo wszystko jest właśnie
związane. Jak mały mechanizm, pozornie nie mający wpływu, może
zadecydować o wszystkim dalej. Tak samo jak w hormonach, jak
nieleczona, nieregulowana, popsuta tarczyca może zniszczyć marzenia
o macierzyństwie a nawet spowodować załamanie się życia przez
depresję-bo tak na niektórych wpływa niedoczynność. Jak jedna
choroba wpływa na drugą. Skala mikro działa na skalę makro.
Makro….nie nie, nasze ciało nie jest dobrym przykładem makro, bo
to nadal jeden świat. Jeden świat złożony z milionów małych
cegiełek.
Ale
gdy się tak rozejrzeć...wyczulić trochę ostrość naszego
widzenia ...wspaniałość hormonów i ich sterowanie organizmem
można przyrównać do całego świata. Wyobraź sobie, że to ty
jesteś teraz, w tym momencie czynnikiem. Jesteś hormonem, jedną z
niteczek tylko, nie całą siecią. Czujesz się już mały? I
dobrze. Bo taki jesteś wobec świata. Możesz nie mieć wpływu. Ale
od ciebie może się zacząć każda katastrofa. Wystarczy, że się
zerwiesz. Widziano to wiele razy. Jeden zerwany człowiek, jedna
nitka, zmieniła przyszłość. Idee Marksa. Mein Kampf Hitlera.
Pomysły Charlesa Mansona. Jedna niteczka zerwana w odpowiednim
miejscu, która w innym nie dałaby takiego efektu. Jeden
nadprogramowy poziom hormonów. Jeden człowiek. Jeden człowiek
zmieniający historię. Czasem to poseł, który nie dostarczył
wiadomości, bo zabawiał się na sianie z przydrożną panną
lekkich obyczajów. Czasem ów czynnik mógł uratować świat przed
wojną lub ją wywołać. Zabawne, prawda?Jeden czynnik, jeden
przypadek w odpowiednim miejscu, w odpowiednim czasie. Tak działa
cała historia, jeśli się nad nią zastanowić.
To
przerażające i budujące zarazem. Jak jesteśmy mali a czasem jak
wiele od nas zależy. Mówimy czasem, pogrążeni w smutku, że
jesteśmy nikim. Jesteś malutki, owszem. Ale nigdy nie będziesz
nikim, bo jesteś jedną z nitek, która pociąga inne. Czasem do
tragedii, czasem do szczęścia, nic bowiem nie jest czarno białe.
Nawet Matka Teresa , która miała niewątpliwie swoje za uszami, ale
nikt o tym nie powie, bo za targanie świętościami nieraz cholernie
można oberwać, ale nawet ona była niteczką i coś dobrego (
pomimo) zrobić mogła. No nie ma to teraz znaczenia. Nie jesteś też
samotną wyspą, bo jak cholernie byś nie pragnął-nie oddzielisz
się od społeczeństwa. Nie jesteś w stanie, chyba że zostaniesz
pustelnikiem w górach, ale wiadomo, nadal nosisz społeczeństwo w
sobie, bo z niego wyszedłeś. Nadal jesteś w sieci, tylko niteczka
troszkę słabsza. Nawet jeśli jesteś w swoim domu, czujesz się
samotny- nadal jesteś częścią sieci. Tej, której i ja mogę
dotknąć, tylko czasem w za wielkim oddaleniu, by widzieć, że to
ty.
Sam
nie przeniesiesz gór- chyba że tych swojego świata, swojego
miejsca- ale możesz spowodować przeniesienie tych społecznych za
odpowiednim ruchem. Czasem trzeba wielu prób, myślicie, że
zerwanie nitki jest łatwe dla osy? Nie. Czasem trzeba się szarpać.
Ale zawsze rozsądnie powinniśmy skalkulować, czy warto. Choć nie
przewidzimy, możemy pogdybać nad prawdopodobieństwem ruchu. Jak w
szachach. Tylko mamy godnego przeciwnika-los. Kasparov przy tej
rozgrywce by się spocił,jak ja grając ze swoim dziadkiem, ale
nikt nie mówi, że by przegrał. Nikt nie jest skazany z góry na
porażkę. To tylko mniejsze prawdopodobieństwo wygranej. Nikt i nic
na świecie nie jest przegrane, póki sieć działa. Póki można
podejmować decyzję. Wszystko dzięki naszej małości i wielkości
zarazem.
Czasem
wystarczy poobserwować naturę. Tam te mechanizmy są jeszcze
bardziej ścisłe i skomplikowane, bardziej wrażliwe niż społeczne.
Głupi przykład z podstawówki- łańcuch pokarmowy. Albo pszczoły.
Wiecie, że gdyby wyginęły, nasza planeta jako ludzka, cywilizacja
upada w ciągu kilku miesięcy? Tak szacowano niegdyś i do dzisiaj
te kalkulacje są wielce prawdopodobne ( tylko pszczoły rozszerzasz
na pojęcie błonkoskrzydłe). W Chinach już całe wioski biegają z
pędzelkami i zapylają, co i tak nie przynosi takich efektów, jak
zapylanie przez te małe, pracowite owady. A pszczoły cały czas
giną, wielki pomór pszczół co roku populacja się zmniejsza. W
Europie, Ameryce Północnej, Azji. Znajduje się nagle setki, nawet
tysiące martwych owadów z niewiadomych przyczyn. Do tego tzw.
„pszczeli AIDS”, atakujący ule, także w Polsce. Słyszeliście
o tym? Nie? A jednak, nie wielkie przepowiednie, nie Nostradamus i
kalendarz Majów, a stopniowe wymieranie pszczół, pustoszejące
ule, mogą spowodować zagładę cywilizacji. Mało widowiskowe,
Spielberg nie nakręci o tym filmu. Dlatego ciche. Cicha śmierć
przez powiązania w sieci. Małe hormony, wielkie straty w ciele.
Małe pszczółki, kto by pomyślał- zagłada gospodarki, zagłada
człowieka. Kolejnego gatunku i paru innych. Owszem, to nie koniec
świata..ale koniec tych wszystkich małych ludzkich światów.
Widzicie zatem, że to powiązania są jeszcze bardziej ścisłe- i
kruche, niż w naszej cywilizacji.
Ale
nie bardziej, niż w naszym ciele.
Gdzie
się nie obrócisz, tam jest sieć. Sieć, która nie ma na celu
niewoli., krępowania twoich ruchów i myśli Bynajmniej. Sieć,
która ma na celu życie. Ta, po prostu, tylko i wyłącznie. I
czasem trzeba się nauczyć poruszania w niej. Słuchać jej drgania,
gdy złapie się odpowiedni owad. Rozróżnić, czy poruszanie się
po tych ścieżkach jest właściwe, czy też nie. Tylko tyle i aż
tyle.
***
A teraz trochę relaksu, dobra herbata i boska Charlotte G. . Tyle starczy. Dzisiaj tylko tyle i aż tyle.
Diabeł tkwi w szczegółach :) Maleńkie rzeczy często stają się podstawą wielkich dzieł.
OdpowiedzUsuńto tak jak najmniejsza cząstka jest potrzebna do zbudowania większej materii, o:)
UsuńJednak miałeś iść na inne studia xD Byłbyś wspaniałym wykładowcą :)
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o hormony, to ich temat jest mi bardzo bliski raz w miesiącu i mogę zaobserwować wszystkie czynniki jakie wywołują w ciągu jednego tygodnia...
a ty w ogóle wiesz, jakie ja kończyłem?XD wykładową prawie bym został. w sensie, prawie zostałem na uczelni..ale nie, to też nie dla mnie:)
Usuńi fakt, wy, kobiety, mocniej ich wpływ odczuwacie...zawsze o tym zapominam, póki wszystkie siostry naraz nie mają PMS-a XD
Przestań pitolić o pszczołach.
OdpowiedzUsuńPrzyczyny ich wymierania są bardziej złożone niż się wydaje.
Stosowanie chemii. Pszczoły z daleka odnajdują pożytki za pomocą węchu. Mimo, że mają 1000x mocniejszy od nas, to pyły przemysłowe i dorzucone przez chemikalia w ogrodnictwie zatykają komórki na powierzchni kwiatów odpowiedzialne za wydzielanie zapachu. Niektóre insektycydy szkodzą systemowi nerwowemu pszczół. Gdy zmieszamy je z herbicydami są 1000x bardziej toksyczne.
Rozdrobnienie naturalnych źródeł pokarmu. Jest sobie wieeelka łąka lub zarośnięty nieużytek. Ale "mądre" planisty miejskie powiedzą "zróbmy tu drogę!". Te 4 metry asfaltu przebiegające przez łąkę wystarczą, żeby pszczoły miały znacznie utrudnione zadanie. Z bliskiej odległości odnajdują rośliny za pomocą wzroku.
Wyparcie roślin miododajnych. Planista dał pozwolenie na wybudowanie osiedla na takowej łące (co już jest złe dla pszczół). Budynki postawiono... A jakie rośliny posadzono? Żywotniki, cypryśniki, sosny, jodły, świerki. Rośliny "bezobsługowe", ale bezużyteczne na pszczół.
Wielkie monokultury: pszczoły po zapyleniu wielkiego pola rzepaku nie są potem w dobrej kondycji zdrowotnej. Gdybyś wpieprzał sam rzepak, jak długo byś pociągnął?
wiem o tym wszystkim, kończyłem ochronę środowiska i pracuję w branży rolniczej XD pszczele choroby to tylko jedna z przyczyny, masowe zagłady są prawdopodobne przez wtórne zaburzenia odporności całego złożonego organizmu, jakim jest ul. choć, nadal jest to zjawisko niepotwierdzone ponieważ "masowe mordy" znajduje się w społecznościach nawet dzikich, nietkniętych przez pestycydy ( łatwo to sprawdzić), znajdujących się z dala od monokultur i dróg. zasadniczo, masowe wymieranie pszczół, oprócz tych przyczyn, jakby nie było oczywistych, uznaje się za jedno z najbardziej tajemniczych zjawisk w świecie entomolgii obecnie. :) ale w każdym razie, dzięki za wykład XD
UsuńDo usług! :3
UsuńZaskakuję mnie natłok Twoich myśli. A wszystko przez jeden mały impuls. Musisz być strasznie wygadaną osobą! ;)
OdpowiedzUsuńFakt, mogłeś iść na tę medycynę. Myślę, że sprawdziłbyś się w tym. Hmm.. Może nie jestem ekspertem od pszczół, jak osobą powyżej, ale na pewno w nich coś jest. Kiedyś nawet zdarzyło mi się o tym głębiej rozmyślać. Podobnie mam, jeżeli chodzi o kwestię mrówek. Jednakże to nie jest temat na dziś. ;)
Pozdrawiam!
fakt, mówię dużo i bez sensu xD
Usuńjeśli interesują cię mrówki, polecam słynną "Trylogię mrówek" zaczynającą się od tomu "Imperium mrówek" ,napisaną przez Bernarda Webera. nie jest to książka naukowa...a mrówczy kryminał i powieść filozoficzna w jednym:)
Teraz mam okres czytania dla przyjemności. Zatem dziękuję za propozycje. Postaram się ich nie tylko dotknąć ;)
Usuńjakby nie bylo czlowiek skalda sie zmalenkich elemntow ktore lacza sie w calosc i czasem jak widac najmniejsze elemnenty maja decydujaca moc i jak jeden hormon zaszwankuje to jakie zmiany zachodza w zdrowiu a przeciez hormony to takie malutkie substancje chemiczne....
OdpowiedzUsuńwłaśnie o to chodzi. rzeczy maleńkie mają wielką moc.
UsuńNiektórzy hermafrodyci mają się nadzwyczaj dobrze. Patrz sławna Miriam, dorobiła się jako piękna kobieta z wackiem na swoim reality show.
OdpowiedzUsuńŻyjemy w świecie, gdzie im dziwniejsze, tym popularniejsze. Już powoli homoseksualizm zaczyna być oficjalnie tolerowany, jeszcze nie wszędzie... Mężczyźni wglądający jak kobiety, np Szpak czy Madox, którzy są popularni właśnie dzięki temu. Takie dziwactwa, które ludzie chcą oglądać.
Krzyżaki nie są włochate...
Sieć, nie lubię tego powiązania, tej zależności. Świadomość sieci mnie przygnębia.
a ja się cieszę, że mają się dobrze:) tak samo jak wszelka inność, że zyskuje pewne hm..prawa. druga strona medalu, że pewne zachowania są wydobywane na światło dzienne w postaci pewnego show, dziwactwo jest celebryctwem- to trochę zakrzywia obraz. ale tak? każdy ma prawo być takim, jakim chce:)
Usuńi są włochate, mają mikrowłoski na nóżkach xD choć, fakt faktem, bardziej włochate są np. kątniki albo niektóre skakuny:)
a ja lubię. mi w sieci dobrze.
Co Ty widzisz uroczego w pająkach? One są okropne :P
OdpowiedzUsuńI mi się mimo wszystko nie podoba ten temat, bo właśnie o ile zawsze myślałam, że a może jednak istnieje coś po śmierci, bo mamy umysł, wolę, emocje, czyli coś duchowego, coś swojego tak te hormony całe uświadamiają, że wystarczyłoby dać komarom pigułki i tworzyłyby bombę atomową, bo miałyby ochotę opanować świat...
Może to taka trochę skrajność, ale taka myśl mnie po przeczytaniu notki naszła...
Z drugiej strony ja biorę tabletki antykoncepcyjne czyli również hormony w czystej postaci i często zastanawiam się czy moje reakcje nie są właśnie nimi spowodowane. Czy szczęście nie jest bez powodu, a złość przesadzona. Jednak staram się właśnie pamiętać o tych hormonach i postępować racjonalnie. Też nie wiem czy to coś daje czy nie. A może znajomi już mnie nie chcą bo ja jestem inna? Inna przez te pigułki? :/
są fascynujące i piękne na swój sposób. mam słabość to stawonogów wszelakich:)
Usuńhej hej, hormony i ich znaczenie nie zaprzeczają istnieniu czegoś po śmierci XD ja wierzę w jako-taką duszę, tylko na swój sposób..może owszem, trochę bilogizując, ale jej nie wykluczam, absolutnie! wręcz przeciwnie, to biologia w pewnym aspekcie może nas popchnąć do poszukiwań duszy i czegoś więcej, jeśli chcemy to tak ujmować:) tylko właśnie to kwestia, jak się rozgranicza.
a komary już chcą opanować świat, widać to w czerwcowe noce XD
i weź, pigułki chyba aż tak człowieka nie zmieniają, że nagle cię odtrącają. zachowują się jak się zachowują, bo mają takie a nie inne podejście, dla ciebie jak widać toksyczne.
i na reakcje składa się wiele zależnych bardziej i mniej "składników"...ale hormony są po prostu jednymi z nich.
Pocieszyłeś mnie trochę :P Bo często na hormony zwalam niepowodzenia życia codziennego :D Ale to wygodne je brać i nie chodzi tu tylko o seks, ale o kilka kobiecych spraw. Dlatego plusy przeważają nad minusami i chociaż nie raz zostałam na blogu obsmarowana jakimiś danymi na temat ich szkodliwości, które u mnie jeszcze nie wystąpiły to ja dalej swoje :P
UsuńNo i wiedza moje w temacie biologi, jak to się przed chwilą przyznałam u mnie, jest bardzo wąska. :) Dlatego każde nowe "istniejemy bo... myślimy bo..." przy moim braku wiary w kościół a czasem nawet w boga oznacza że znów jednak nie będzie nic po śmierci i nie dowiem się nawet czy ktoś za mną płakał xD
Ale pamiętam, że chyba Einstein mówił, że im więcej wie tym bardziej wierzy w Boga, więc coś w tym jest. W każdym razie ja z "duszą artysty" napewno naukowcem nie zostanę xD
Einstein był ateistą, przez co dostał wiele listów z pogróżkami XD zasadniczo, gdy mówił o "bogu" chodziło mu o absolut natury. ale wielu ludzi przekrzywia jego cytaty, tak samo ja cytaty Carla Sagana et cetera :)
UsuńNie lubię hormonów! :( moim życiem zawładnęły w pełni... I choć wydaje mi się,że teraz nad nimi panuję to wiem,że nie :P I hmmm mogą być fascynujące, jak całe nasze ciało.
OdpowiedzUsuńKróliczku Ty się ciesz, że nie jesteś kobietą. Wtedy byś doskonale wiedział co do sodówka hormonalna, huśtawka nastrojów i nienawidziłbyś sie średnio 3 razy w tygodniu. A w wyjątkowym czasie w miesiącu to już chyba nawet codziennie. Jesteśmy takie...nabuzowane ;)
OdpowiedzUsuńcieszę się..mam 3 siostry i wiesz, jak im się zgra pms to nawet ja te wasze hormony odczuwam XD
UsuńHooooooooo, to wiesz Bracie co jest grane ;)
Usuń