czwartek, 13 lutego 2014

listy miłosne, czyli stać się musiało- list do Anny M.

Jutro po raz pierwszy w życiu będę obchodził Walentynki. Jak na ironię, nie jestem wielkim fanem tego święta. Ja nawet go nie lubię. Do obchodzenia Walentynek nie zmusiła mnie nigdy żadna dziewczyna- może dlatego, że nigdy nie byłem z taką która by po prostu chciała. Inaczej może zgiąłbym przed tym faktem kark. Walentynki są dla mnie komercyjnym świętem wymyślonym przez kwiaciarzy. Jednak, przychodzą w życiu takie sytuacje, że swoje nastawienie człowiek weryfikuje. Mnie to właśnie spotkało.
Nie będę obchodził Walentynek przez własną miłość, a miłość cudzą.
Razem z przyjacielem stworzyliśmy spektakl miłości wszelakiej dla jego ukochanej. I dla innych ludzi, ale przede wszystkim- dla niej. Żeby pokazać różne oblicza miłości. Żeby pokazać, jak ważna dla niego jest w tym wszystkim, całym tym oceanie, jego własna miłość.
Od długiego czasu więc zbieraliśmy listy miłosne.
Listy miłosne, nie inaczej, bo i nasza inicjatywa nazwę „Love letters” nosi. Listy i opowiadania wielu ludzi. Pozbierane wśród przyjaciół, listy moje i mojego przyjaciela. Stworzyliśmy muzykę, teksty piosenek. Stworzyliśmy cały spektakl odczuć, emocji, jakimi miłość być może. Zatopiliśmy się w cudzych przeżyciach, poznaliśmy perspektywę zakochanej 16 latki i sposób wyznawania miłości przez 90 letnią kobietę, której mąż odszedł jakiś czas temu. Wszystko to oblicza miłości. Ja sam napisałem 2 opowiadania i jeden list-właśnie do miłości samej.
Jutro wszystko będzie zagrane. Jutro wybrzmią emocje, jutro zaśmiejemy się i będziemy cierpieć tak jak autorzy listów. Jutro rozdamy ponad 100 egzemplarzy książki, którą wydrukowaliśmy z własnej inicjatywy, nie chcąc opuścić żadnego z listów. Żeby nie zginęły w niepamięci te, których przedstawić muzyką i ruchem się nie da. Jutro Freds po raz kolejny wyzna miłość swojej Muzie, jedynej i ukochanej, ze sceny.

Ze sceny. To mi coś przypomina. Sam napisałem 2 opowiadania i jeden list do zbioru „Love letters”. ( nie będę ich tu zamieszczał raczej. Ale jak by ktoś chciał..to może maila podać. A co mi tam i tak jutro pójdą w świat, długi i szeroki). Stworzyłem teksty i muzykę, graną na najdziwniejszych instrumentach. Na próbach godzinami używałem swojego głosu nawet jako instrumentu, który tego dnia, przeze mnie nienawidzonego a tak ważnego dla Fredsa, będzie wyśpiewywał różne frazy o uczuciach. O miłości różnorakiej.
Napisałem, stworzyłem. Ale wczoraj coś do mnie dotarło. Nie napisałem najważniejszego listu. Listu miłosnego, pożegnalnego.
Dotarło to do mnie dzień przed zakończeniem, dzień przed rozwiązaniem, dzień przed „porodem” tej wariackiej inicjatywy, jaką listy miłosne są.
Pomyślałem, że może dlatego założyłem tego bloga. Bo potrzebowałem tego ekshibicjonizmu emocjonalnego, a jednocześnie pewnej anonimowości, choć ci, którzy mnie znają, też przeczytać to mogą. Ale blog to ekshibicjonizm, który nie jest bezpośredni. Jest łatwiejszy.
Wczoraj w nocy dotarło do mnie że powinienem to zrobić po raz ostatni. Powinienem to zrobić już jakiś czas temu, kiedy cię zobaczyłem i dotarło do mnie, że naprawdę nic do ciebie nie czuję. Powinienem to zrobić, ale może to musiało we mnie dojrzeć. I dziś, przez Fredsa i jego wielką miłość, przez tworzenie godzinami obrazów dźwiękowych o emocjach, przez dostrzeżenie cudzych uczuć, dojrzałem do tego.

Dojrzałem do tego, by napisać do ciebie list, Anno.
To nie będzie żadna poezja, tylko trochę suchych faktów i odczuć. Bo wierszy po rozstaniu z tobą napisałem już za dużo, poezji musi tu zabraknąć. Ja się zegnam, jak ze starym druhem na peronie, Anno.
Tak, tego listu mi właśnie zabrakło, wiesz? Tego jedynego, pożegnalnego. I nie martw się, Anno, nie będzie w nim żalu, spazmów, krzyków ani ciszy. Bynajmniej, moja droga, ukochana już niekochana. Będę ci dziękował. Będę się cieszył.
Bo widzisz, Anno, za bardzo bolało tylko jakiś czas. Bo nawet gdy świat zamiera, na nowo odrodzić się może. A ja chcę pamiętać tylko nasze dobre chwile.
Pamiętam, gdy cię pierwszy raz ujrzałem. Pamiętam to żywo jak dziś, choć nie wiem, ile w tym wszystkim moich wyobrażeń. Nie wiem, ile w tym tego tylko, co chcę pamiętać. Ale wiem, że zawstydziłaś mnie, nieśmiałego chłopaka, który jąkał się na sam twój widok. Nie mógł wydobyć słowa. Potem powiedziałaś mi, że myślałaś, że cię nie znoszę. To nigdy nie było tak. Zawsze targały mną miliony emocji tak wielkich, że słowa nie sposób było wyrzec. Pamiętam twoje szaleństwa, które zamiast odpychać mnie, przyciągały. Pamiętam, że nie wiedziałem, jak ci mam to wszystko powiedzieć. To, jaka jesteś piękna w moich oczach. To, że mógłbym całować ziemię, po której stąpasz. Zakochałem się jak szczeniak, zresztą, szczeniakiem wtedy byłem. Nie było świata poza tobą. Żadnego innego.
Nie wiedziałem, jak mam ci to powiedzieć, aż w końcu wszystko pękło. I przyszłaś na ten koncert, a ja ze sceny, bo na scenie tylko odważny być do tej pory potrafię, wyznałem ci wszystko piosenką. Piosenką, którą pokochałaś, gdy tylko został wydany ten singiel, tego samego roku.
Anna Molly. Byłaś jak anomalia w moim życiu, w moim życiu pustym i jałowym. Och, Anno, ja czułem wszystko jak w tej piosence wtedy, zawsze widziałem twoją twarz przed moimi oczami i mogłem krzyczeć twoje imię pod każdym niebem tego świata. Potrzebowałem cię. Tu, teraz, chciałem. Ta piosenka na zawsze będzie twoja. 
Pamiętasz, Anno Molly moja, co działo się potem? Pamiętasz, jak przyszłaś na backstage i dałaś mi w twarz, pytając się, co to do kury nędzy znaczy, wrzeszcząc, czy ja robię sobie jakieś żarty? Zawsze byłaś porywcza, a ja byłem twoją ostoją spokoju. Od tego momentu aż do końca, zostałem twoją spokojną wyspą gdy powiedziałem po prostu, żebyśmy się przeszli. I wtedy mogłem w końcu powiedzieć, mogłem, bo sam siebie przyparłem do muru. Och, Anno, nigdy nie zapomnę tamtej nocy, gdy powiedziałaś, że ciebie nie można kochać na długo, że nikt nie jest w stanie cię przywiązać do siebie na długo. Nie zaprzeczysz, że w jakiś sposób mi się udało. 5 długich lat razem, które zaczęły się od tamtej nocy, gdy o 5 nad ranem w deszczu całowaliśmy się pod twoim domem. Tak jak przystało na dzieciaki, którymi byliśmy.
Bo widzisz, Anno, ja chcę już pamiętać tylko dobre i zabawne rzeczy. Chcę pamiętać tylko te tygodnie, gdy nie byliśmy w stanie się oderwać od siebie jak zwierzęta, ten tydzień, Anno, w którym kotłowaliśmy się w przepoconej pościeli tak długo, aż zdarliśmy sobie całą skórę z kości na biodrach Nasza namiętność bywała niebezpieczna aż do końca. Leczyłem nam to potem dziwnymi maściami, śmiejąc się razem z tobą po kąpieli. Chcę pamiętać najdziwniejsze mandaty za seks w miejscu publicznym- bo teraz śmieję się ze swojego zażenowania i własnej głupoty. Chcę pamiętać to, jak szkicowałaś na mnie swoje rysunki, twierdząc, że kiedyś pójdziesz w końcu na kurs malowania ciała. Chcę pamiętać to jak darłem się pod twoim balkonem że cię kocham, aż nie zgarnęła mnie policja za zakłócanie ciszy nocne. Chcę pamiętać wspinaczkę na twój balkon, gdy po kolejnej kłótni nie chciałaś wpuścić mnie do mieszkania. Skręciłem wtedy nogę, wreszcie to sprawiło, że się zlitowałaś. Chcę pamiętać rosoły, które ci gotowałem, gdy byłaś głodna. Wspólne podróże i twoje golenie nóg w kfc, gdy nie było stać nas na motel. Chcę pamiętać te 167 wierszy napisanych tylko dla ciebie i 59 piosenek stworzonych tylko z myślą o tobie. Tak, Anno, policzyłem je. Policzyłem je, gdy za bardzo się już poraniliśmy. Chcę pamiętać spacery w deszczu. Pierwszą kropkę tuszu, którą nakłułaś moją skórę, żeby sprawdzić, czy nie mam uczulenia i mogę mieć zrobiony tatuaż. Wszystkie kolczyki jakie ci zrobiłem. Wszystkie wspólnie czytane na głos książki i gazety. Godziny nauki. Mieszkanie razem i robienie ci wymówek, że jesteś bałaganiarą. Uczenie się jazdy konnej i to jak spadłaś z konia łamiąc sobie nadgarstek.
Wszystko to były dobre rzeczy Anno. Wiele się przy tobie nauczyłem. Otworzyłaś mnie na świat, na szaleństwa, których bez ciebie w moim bólu i marazmie nigdy bym się bez nie podjął. Wiem, że byliśmy sprzecznościami. Widać to było po tym, jak się kłócimy. Moja cisza i mój spokój jeszcze bardziej cię prowokowały do krzyku, którego ja nie potrafiłem znieść. Ale dawaliśmy sobie z tym radę. Cholernie dobrze, długi czas dawaliśmy sobie po prostu radę.
Ja byłem lekarstwem na twoje paranoje, ty na moje smutki. Byliśmy najlepszymi kumplami, dzielącymi się jednym namiotem podczas podróży i butelką piwa. Byliśmy przyjaciółmi z prawdziwą szczerością życia. Wreszcie, Anno, byliśmy też namiętnymi kochankami, za dnia i nocy. Nieraz nadmiernie nawet perwersyjnie.
To są dobre rzeczy, wiesz? Te wspomnienia. Doświadczyłem tak wiele dzięki tobie i mogę być ci jedynie za to wdzięczny.
Wiem, że za dużo wymagałem w pewnym momencie Anno. Mam tego świadomość. Moje problemy w domu, śmierć mojej matki- to było za dużo dla ciebie. Dla nas. Niektóre uczucia bowiem Anno, nie są w stanie przetrwać takiego naprężenia. Dzisiaj to wiem i przyjmuję z pokorą. Wiem, że tego po prostu nie wytrzymałaś, dając mi to ultimatum. I nie zabolało by tak bardzo, gdyby po tamtej kłótni, gdy chciałem wszystko jeszcze raz na spokojnie wyjaśnić, nie wróciłbym do naszego mieszkania.
Bo ty już z kimś innym, na naszym łóżku. Na tym, które kupiliśmy razem w Ikei i które pomagałaś mi składać, więcej przeszkadzając, niż pomagając. Twoje nogi na jego biodrach, to było w tym momencie za wiele. Nie tego się spodziewałem, Anno.
Nawet do dzisiaj nie wiesz pewnie, chociaż, może ktoś ci powiedział, że chciałem ci się oświadczyć parę dni później. Gdyby nie ta kłótnia, może byłabyś moją żoną. Może lepiej, że wyszło jak wyszło?
Wtedy bolało, Anno Molly, nawet nie wiesz, jak bardzo. Moja szalona wróżka co tydzień zmieniająca kolor włosów. Moja najlepsza przyjaciółka. Moja kochanka z kimś innym, choć, nie byliśmy już razem. Nie byliśmy już razem cały długi dzień.
Czyżbyś mnie nie kochała, Anno Molly?
Dopiero potem to zrozumiałem wiesz? Po miesiącach zatapiania się w grobowcu własnych myśli, bo w życiu straciłem przecież wszystko co cenne. Dotarło do mnie, Anno. Ty zawsze robiłaś wszystko, żeby skrzywdzić samą siebie. Nie mnie, tylko siebie. Zawsze zatapiałaś się w tańczeniu na krawędziach, gdy było ci źle.
Wyjechałaś. Mogłem próbować zacząć żyć sam. Układać życie z kimś innym. Ale nie potrafiłem, wiesz pewnie dlaczego. To banał, ale nadal miałem cię w sercu, moja Anno jedyna.
I jakiś czas temu znowu cię zobaczyłem. Na imprezie u znajomych, przyjechałaś z Anglii. Przespałaś się ponoć już z połową naszego miasta, odkąd wróciłaś. I wiesz co? Wtedy zrozumiałem. Nic nie bolało. Cała poprzednia tęsknota ostatnich miesięcy była ułudą. Cały żal do ciebie, ból, rozszedł się po kościach. Czas stał się odtrutką. Spojrzałem ci w oczy i jedyną osobą, której współczułem...byłaś ty. Bo odkryłem, że się bałaś. Dlatego uciekłaś. I próbowałaś się zatracić, odciąć. Zamiast tego zaczęłaś wieszać siebie na szubienicy. Zawsze miałem słabość do wariatek i ty byłaś najcudowniejszą z nich.

Nie mam więc do ciebie żalu o nic, Anno Molly moja. Bo to normalne, że jeśli ludzie są razem, czasem głęboko się poranią. Ale mogą się potem czegoś nauczyć, wyciągnąć z tego wnioski. Jeśli tylko są w stanie wybaczyć, nie zapiekając się w swej nienawiści. Ja ci wybaczyłem Anno i mam nadzieję, że ty mi wybaczysz. To, że nieraz nie rozumiałem. To, że nie słuchałem, nie zawsze ocierałem twoje łzy tak, jak powinienem i nie zawsze trzymałem cię odpowiednio mocno za rękę. Przepraszam cię za wszystko, z całego serca. I życzę ci wszystkiego najlepszego. Mam nadzieję, że ułożysz sobie życie. Że oboje ułożymy, z dala już od siebie, bo nasze ścieżki nigdy już nie będą mogły być spójne. Wiemy o tym i ja i ty. Mam nadzieję, że będziesz szczęśliwa. Byłaś wspaniałą dziewczyną, która na moich oczach stawała się dorosłą kobietą. Byłaś najpiękniejsza w moich oczach wtedy, gdy zdejmowałem z ciebie ubranie i wtedy, gdy budziłem cię zapachem gorącej kawy lecząc wszystkie twoje kace. Żyj po swojemu już, Anno Molly. Żegnam cię ostatecznie i powiem ci, że jestem spokojny. Mam ten ciepły spokój pod sercem. I tyle mi wystarczy. Czuję, że po tych latach chyba znowu mogę otworzyć swoje drzwi i znowu kochać. Bo ty, Anno, zostaniesz już tylko wspomnieniem. Jednym z najpiękniejszych.  



Chmura wisi nade mną i tłumi moje szczęście
Tysiąc statków nie mogłoby odholować mnie od tej rozpaczy
Chciałbym żebyś tu była, jestem ranną satelitą
Potrzebuję cię teraz, poskładaj mnie z powrotem, uczyń mnie prawidłowym

Wyobrażam sobie twoją twarz w mojej głowie
Pożar na strychu, dowód wygranej
Anna Molly, Anna Molly, Anna Molly

Wykrzykuję twoje imię w powietrze
Nikt nie może się z tobą równać!
Anna Molly, Anna Molly

56 komentarzy:

  1. ...a pamiętasz, że po śpiewaniu Anny Molly ochrzcili cię wszyscy wtedy " polskim Brandonem Boydem"? Bo podobni na scenie XD
    Lubiłam Annę twoją, wiesz? Ale potem to myśmy chyba wszyscy mieli do niej większy żal, niż ty sam. Bo ty tak lekko wszystkich rozgrzeszasz. Ale ja widzę, że to działa, że to skuteczne. Teraz już masz serce lekkie, co, Indie?:)
    Teraz mogę cię swatać?XD ( żart, nie rób mi krzywdy XD)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a ty mi już zawsze będziesz z tym BB pociskać? XD tyle lat i nie może przestać, no XD
      a żal powinien być mój, nie sądzisz, wtedy? w sensie, to nie powinno rzutować na wasze kontakty. no nie wiem, nie powinno być tak, że wybiera się czyjeś strony. przynajmniej w tym wypadku, no:)
      i nie nie możesz XD

      Usuń
    2. Zawsze, bo zawsze go mi przypominasz jak tylko Incubus leci XD Niektóre rzeczy nigdy się nie nudzą Indie, naucz się:)
      Może i powinien, ale myśmy też byli na nią wściekli, że taki numer ci odwaliła. Ale ok, ja już się wtrącam, bo to sprawa między wami. Mogłam po prostu zmienić o niej opinię XD
      I wiesz, utrzymywanie kontaktu byłoby trudne, jak ona do Anglii zwiała i nie chciała się do nikogo odzywać:P
      Wiesz oczywiście, że jutro przyjdę i chcę jeden egzemplarz książki?:> Należy mi się za ten mój jeden tekst, co tam jest bejb, pamięta XD

      Usuń
    3. Fridel, czy ty masz z nim fantazje seksualne, a przez to ze mą że się tak na niego upierasz?XD powiem wszytko majkiemu jutro XD
      i już koniec tematu bo właśnie o to chodzi, bejb, że to temat zamknięty no :) zresztą chyba od dłuższego czasu po mnie widać, co?XD
      i wiem oczywiście że przyjdziesz i twój egzemplarz książki już stygnie u Fredsa w barze na zapleczu, nic się nie martw, mogę specjalnie jakiś dla ciebie zadedykować albo rzucić ci jutro ze sceny XD w ogóle to ty i majki nie potrzebujecie osobnego, co?XD

      Usuń
  2. List przepiękny i widać, że napisany dojrzałym piórem. Ile to się człowiek musi nieraz nacierpieć poprzez to zatapianie w żalu po utracie ukochanej osoby, żeby zdać sobie sprawę z tak istotnych rzeczy, do jakich doszedłeś chociażby Ty. No ale cóż, nikt nie powiedział, że będzie łatwo. Liczy się efekt końcowy i życie płynie dalej, także płyn Kordianie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bo musi boleć, przez ból chyba dostrzegamy potem więcej. jeśli w ogóle pozwolimy sobie dostrzec, to już inna całkiem kwestia.
      gdyby było łatwo nic byśmy nie doceniali:)
      mam zamiar, jestem dobrym pływakiem ponoć XD

      Usuń
    2. chyba, ze ktos jest masochistą - wtedy zycze powodzenia xd

      Usuń
    3. masochizm już mi jakoś przeszedł XD

      Usuń
    4. mówiłam ogólnie, ale szanuję to

      Usuń
    5. bo szanować powoli wszystko trzeba:)

      Usuń
  3. To nie do końca był list. To było bardziej przypomnienie tego co było. Ale w sumie... listy mają różne formy. W każdym razie z tą formą kojarzy mi się jedna piosenka:
    https://www.youtube.com/watch?v=bRircB2hwSU

    W Twojej historii to ta powinna kończyć Wasz jutrzejszy spektakl.

    I takie pytanie: dlaczego faceci zawsze wybierają te rude, wredne, szalone dziewczyny? :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. widzisz, może ja właśnie takiej wiwisekcji tego czasu potrzebowałem. przypomnienia. tych dobrych rzeczy przede wszystkim:)
      I Poparzonych bardzo lubię:)
      Ale kończy inna. Lepsza:)
      Ona była blondynką. Miała zielone włosy, niebieskie....ride sporadycznie XD I wcale nie tylko takie. Kochamy różne:) Ja mogę mówić tylko o mojej dawnej skłonności do wariatek w kontekście osobistym XD Na ogól pytania ci nie odpowiem XD

      Usuń
    2. Ech. w sumie kobiety też nie wiem czemu ciągnie do drani ;)

      Usuń
    3. a tu akurat znam dość częste wyjaśnienie:>

      Usuń
    4. kobiety mają mechanizmy opiekuńcze typu "przy mnie się zmieni, będę dla niego wyjątkowa" i tak dalej, to się nawet w psychologii nazywało jakoś. w każdym razie częściej tego typu zachowania przejawiacie, no;) i nie myli tego z instynktem macierzyńskim XD chociaż, on też może mieć wpływ :>

      Usuń
  4. Ciekawy pomysł z tymi listami. Pełen uczuć i emocji. Z chęcią bym przeczytała, ale to nie jest dobry dla mnie czas na czytanie takich rzeczy.
    Mam nadzieję, że pożegnanie stało się pożegnaniem. Miłych walentynek :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. fakt faktem, nie dla każdego czytanie takich rzeczy to dobry pomysł. u mnie praca nad tym właśnie przyniosła pewne dobre rozliczenia z przeszłością:)
      i owszem, pożegnanie nastąpiło już dawno, ale to był taki hm...ostateczny akcent:) i dziękuję, nawzajem:)

      Usuń
    2. Tak, mogliby się jeszcze zdołować czy coś. Ale u mnie nie w tym sensie. Mi po prostu zburzyło by to tworzenie. potem bym pewnie myślała jednotorowo.
      Walentynki nie specjalnie obchodzę, jedynie na co się zdobyłam to pieczenie murzynka, którego będę zajadać z rodziną (w sensie rodzice i rodzeństwo). :)

      Usuń
    3. a, czyli twórcza równowaga musi być:) rozumiem o co chodzi, sam tak nieraz mam, chociaż..mnie trudniej raczej rozproszyć.
      murzynek..oj, zjadłbym XD

      Usuń
    4. No mnie na razie niestety łatwo rozkojarzyć w kwestii tworzenia. Potem pewnie to minie.

      Może kiedyś poczęstuję cię murzynkiem, daleko nie mam XD

      Usuń
    5. mnie się nie zaprasza na jedzenie. nie wiesz, co czynisz, o nieuświadomiona niewiasto! XD

      Usuń
  5. podobno czas leczy każde rany... cieszy mnie to że, jakieś uleczył naprawdę... pogodzenie się ze stratą, swoimi uczuciami i pożegnanie to trudna droga - którą Ty masz już za sobą...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. owszem, mogę już w pełni odetchnąć i powiedzieć, że mam. i życzę każdemu, żeby mógł w pewnym momencie tak rzec:)

      Usuń
  6. Kocham piosenkę i zawsze utożsamiałam z nią ból i to jedyne w swoim rodzaju cierpienie, jakim jest cierpienie po zdradzie. Bo wiem co to znaczy. A tak w ogóle - wow - wiele w życiu uczuciowym przeszedłeś i sądzę że teraz to może działać tylko na Twoją korzyść. Widocznie Anna nie miała zostać Twoją żoną, widocznie gdzieś tam jest inna Anna, która nie będzie już Anną Molly. Tego Ci życzę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to widzisz, odebraliśmy ten kawałek troszkę inaczej:)
      hm..miejmy nadzieję, że na korzyść. że uzbieram kolejne dobre wspomnienia..ale troszkę bardziej trwałe:)
      i dziękuję:)

      Usuń
    2. Bo dobra muzyka niejedno ma imię ;)
      I pamiętaj tylko o jednym - nigdy nie daj się wpędzić w rutynę. Już lepiej bądź...jak Ty to napisałeś? "Perwersyjny" ;)

      Usuń
    3. jestem zadeklarowanym antyrutyniarzem, zdecydowanie XD

      określenie i podziały "dobra i zła muzyka" obrzydły mi po akademii muzycznej. zdecydowanie XD

      Usuń
    4. Przepraszam ;P
      To się dziewczę z Tobą nie znudzi, a i o to chodzi, bo kobitom dogodzić ciężko ;)

      Usuń
    5. ależ ty mnie nie masz za co przepraszać! czyżbym znowu coś źle napisał?XD

      hm...znudzić też się można:) brak rutyny może się stać też rutyną i tak dalej...XD

      Usuń
    6. Znowu? A kiedy Ty coś źle napisałeś, Ciebie tu poetą XXI wieku nazywają ;) Nie chciałam Ci przypominać czegoś, co Ci już obrzydło, więc sorry. Chociaż brak świadomości, to nie grzech.

      Zależy z kim dzielisz swoje życie. Jak z pozytywnym przejawem ADHD to trzeba często jakiś rollercoaster zrobić. Jak z domatorką, to NIGDY NIE ZAPOMINAJ O WINIE! ^^

      Usuń
    7. eee...ja chyba bardzo często coś nie tak piszę, czasem mam wrażenie, że powinienem dostać ksywkę "niezrozumiałego człowieka"XD i tak mówią? kto?XD chyba masz urojenia XD romantyk to nie to samo co poeta!:>

      a nie, spoko, grzechu żadnego nie ma to i rozgrzeszenia nie trzeba:)

      wino..tu może zjawić się lekki problem, ale hej, nie ma niczego, czemu nie można zaradzić XD

      Usuń
    8. Czego nie doczytałam, to sobie dopowiedziałam, możesz to włożyć między resztę kobiecych cech, które "kochają" faceci ;)

      Problem z winem? Nie lubisz wina? :>

      Usuń
    9. ach no tak, czytasz między wierszami, a może i nawet pond nimi XD wiesz, ja chyba nigdy nie przywyknę do tego. nigdy, chociaż mam 3 siostry i się z wieloma kobietami przyjaźnię. no niektóre rzeczy są zawsze na nowo zaskakujące XD

      lubię wino. nawet umiem je robić:) tylko ogólnie, piję mało. raz w życiu jeno straciłem alkoholowo kontrolę i straciłem też wtedy dready ( podpowiem, babcia mi je ścięła XD) , nie chcę tego powtarzać. więc tak jakoś..o ile od czasu do czasu, to można. ale w moim przypadku nie za często. chociaż, upijać się przy mnie można ile chceta, wiem, jak leczyć potem komuś kaca XD

      Usuń
    10. Łomatko! Babcia hardkor, wyczuła moment ;) A długie były owe dready? Wnioskując po poziomie żalu, wyczuwam że tak.

      Usuń
    11. aham, do pasa prawie był XD

      Usuń
  7. Trafiłam na XXI-wiecznego romantyka, takiego z prawdziwego zdarzenia. Dech mi zaparło...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. um...nie wiem zupełnie, dlaczego:)

      Usuń
    2. Bez fałszywej skromności proszę :D

      Usuń
    3. nie, dobra, ja wiem, jestem nieraz ograniczony i to na dobre...ja nieraz po prostu nie rozumiem "o co biega" XD widzisz, mówisz, że starczy, że myślę XD a ja po prostu bardzo często...nie rozumiem XD i tak jest właśnie w tym przypadku:)

      Usuń
    4. aha, dobra, ok, chyba do mnie właśnie dotarło XD już nieważne chyba w takim razie:) może jednak czasem udaje mi się pomyśleć:)

      Usuń
    5. Częściej niż mnie na pewno :D

      Usuń
    6. wiesz, tym razem to jest 1:0 dla ciebie XD

      Usuń
    7. Prędko się zrewanżujesz, tak czuję xD

      Usuń
    8. poczytuję to jako wyzwanie XD

      Usuń
  8. kruchescianyszczescia@gmail.com

    Na listy miłosne czeka się najdłużej.

    PS. Ulżyło Ci po tym liście?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ulżyło już wcześniej. to był taki hm..ostatni akcent pożegnalny. bo listy miłosne mnie w pewien sposób zmusiły:)

      Usuń
  9. szczerze? ja nadal nie lubię Walentynek. mimo, że jestem w szczęśliwym związku prawie rok. uważam, że bez okazji powinno się okazywać sobie miłość bardziej, czulej, goręcej. nie potrzeba do tego żadnego głupiego święta...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja nie mówię, że je polubiłem..ale mam ju do nich łagodniejszy stosunek. właśnie przez Freda, z którym robię ten prjekt. bo nie dość, że facet na co dzień swoją miłość okazuje, to jeszcze przedsięwziął coś takiego. ot, bo jest okazja i pomysł, po prostu nie żeby coś udowadniać w święto. gdyby tego święta nie było, pewnie Ninie zrobiłby kiedy indziej podobny prezent ot, taka gorąca artystyczna dusza:)

      Usuń
    2. no cóż, ciekawy pomysł. :) tylko tutaj odwołuję się do ludzi, którzy jedynie namiętność odzyskują właśnie w to święto. wiadomo, że niektórym okazywanie uczuć przychodzi trudniej, ale miłość trwa cały czas.

      Usuń
    3. nie no jasne, rozumiem o co chodzi o tych "pokazowiczów" co jeno pokazowiczami zostają.

      Usuń
  10. Pewnie nie wypada tak mówić, ale przepięknie popieprzona była ta Anna. Szkoda tylko, że w tendencji spadkowej ułożyło się jej życie, bo inaczej chyba nie można tego nazwać. Nadmierna eksploatacja ciała nigdy nie jest spoko. Chociaż sama też pewnie potrafiłabym się w niej zakochać... uwielbiam ludzi chorych na "życie na krawędzi", nawet jeśli to objaw lęku.
    karoooc@gmail.com proszę tutaj przesłać mi wszystkie piękne rzeczy, a najlepiej całą tą Waszą księgę miłości. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. czemu nie wypada? była pięknie popieprzona i jest nadal to też była część, którą szalenie kochałem:)
      i przesłałem, przesłałem:) z tym, że całej nie mogę, jak już napisałem w mailu. bo widzisz, musiałbym się Fredsa spytać, prawa autorskie drugiego zbieracza XD ze swoimi tekstami to ja mogę robić, co mi się żywnie podoba XD

      Usuń
  11. Piękna inicjatywa z tym spektaklem. Nie wątpię w to, że właśnie listy miłosne odkrywają w człowieku najwięcej uczuć. Powodzenia jutro życzę :) (W sumie już dzisiaj xD)
    Co do Twojego listu, gratuluję dojrzałości, umiejętności wybaczenia i braku nienawiści. To chyba rzadko spotykane teraz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dzięki, postaramy się tego nie spieprzyć XD aż się dzisiaj normalnie stresuję XD
      a tak naprawdę, wybaczenie jest łatwiejsze niż nienawiść łatwiej się żyje.

      Usuń
  12. Usuwając dokładne opowieści, typu tatuaż lub mandat za seks w miejscu publicznym, sam podpisałbym pod tym... wspomnieniem? Do listu trochę temu daleko.

    OdpowiedzUsuń