Jutro po raz pierwszy w życiu będę
obchodził Walentynki. Jak na ironię, nie jestem wielkim fanem tego
święta. Ja nawet go nie lubię. Do obchodzenia Walentynek nie
zmusiła mnie nigdy żadna dziewczyna- może dlatego, że nigdy nie
byłem z taką która by po prostu chciała. Inaczej może zgiąłbym
przed tym faktem kark. Walentynki są dla mnie komercyjnym świętem
wymyślonym przez kwiaciarzy. Jednak, przychodzą w życiu takie
sytuacje, że swoje nastawienie człowiek weryfikuje. Mnie to właśnie
spotkało.
Nie będę obchodził Walentynek przez
własną miłość, a miłość cudzą.
Razem z przyjacielem stworzyliśmy
spektakl miłości wszelakiej dla jego ukochanej. I dla innych ludzi,
ale przede wszystkim- dla niej. Żeby pokazać różne oblicza
miłości. Żeby pokazać, jak ważna dla niego jest w tym wszystkim,
całym tym oceanie, jego własna miłość.
Od długiego czasu więc zbieraliśmy
listy miłosne.
Listy miłosne, nie inaczej, bo i nasza
inicjatywa nazwę „Love letters” nosi. Listy i opowiadania wielu
ludzi. Pozbierane wśród przyjaciół, listy moje i mojego
przyjaciela. Stworzyliśmy muzykę, teksty piosenek. Stworzyliśmy
cały spektakl odczuć, emocji, jakimi miłość być może.
Zatopiliśmy się w cudzych przeżyciach, poznaliśmy perspektywę
zakochanej 16 latki i sposób wyznawania miłości przez 90 letnią
kobietę, której mąż odszedł jakiś czas temu. Wszystko to
oblicza miłości. Ja sam napisałem 2 opowiadania i jeden
list-właśnie do miłości samej.
Jutro wszystko będzie zagrane. Jutro
wybrzmią emocje, jutro zaśmiejemy się i będziemy cierpieć tak
jak autorzy listów. Jutro rozdamy ponad 100 egzemplarzy książki,
którą wydrukowaliśmy z własnej inicjatywy, nie chcąc opuścić
żadnego z listów. Żeby nie zginęły w niepamięci te, których
przedstawić muzyką i ruchem się nie da. Jutro Freds po raz kolejny
wyzna miłość swojej Muzie, jedynej i ukochanej, ze sceny.
Ze sceny. To mi coś przypomina. Sam
napisałem 2 opowiadania i jeden list do zbioru „Love letters”. (
nie będę ich tu zamieszczał raczej. Ale jak by ktoś chciał..to
może maila podać. A co mi tam i tak jutro pójdą w świat, długi i
szeroki). Stworzyłem teksty i muzykę, graną na najdziwniejszych
instrumentach. Na próbach godzinami używałem swojego głosu nawet
jako instrumentu, który tego dnia, przeze mnie nienawidzonego a tak
ważnego dla Fredsa, będzie wyśpiewywał różne frazy o uczuciach.
O miłości różnorakiej.
Napisałem, stworzyłem. Ale wczoraj
coś do mnie dotarło. Nie napisałem najważniejszego listu. Listu
miłosnego, pożegnalnego.
Dotarło to do mnie dzień przed
zakończeniem, dzień przed rozwiązaniem, dzień przed „porodem”
tej wariackiej inicjatywy, jaką listy miłosne są.
Pomyślałem, że może dlatego
założyłem tego bloga. Bo potrzebowałem tego ekshibicjonizmu
emocjonalnego, a jednocześnie pewnej anonimowości, choć ci, którzy
mnie znają, też przeczytać to mogą. Ale blog to ekshibicjonizm,
który nie jest bezpośredni. Jest łatwiejszy.
Wczoraj w nocy dotarło do mnie że
powinienem to zrobić po raz ostatni. Powinienem to zrobić już
jakiś czas temu, kiedy cię zobaczyłem i dotarło do mnie, że
naprawdę nic do ciebie nie czuję. Powinienem to zrobić, ale może
to musiało we mnie dojrzeć. I dziś, przez Fredsa i jego wielką
miłość, przez tworzenie godzinami obrazów dźwiękowych o
emocjach, przez dostrzeżenie cudzych uczuć, dojrzałem do tego.
Dojrzałem do tego, by napisać do
ciebie list, Anno.
To nie będzie żadna poezja, tylko
trochę suchych faktów i odczuć. Bo wierszy po rozstaniu z tobą
napisałem już za dużo, poezji musi tu zabraknąć. Ja się zegnam,
jak ze starym druhem na peronie, Anno.
Tak, tego listu mi właśnie zabrakło,
wiesz? Tego jedynego, pożegnalnego. I nie martw się, Anno, nie
będzie w nim żalu, spazmów, krzyków ani ciszy. Bynajmniej, moja
droga, ukochana już niekochana. Będę ci dziękował. Będę się
cieszył.
Bo widzisz, Anno, za bardzo bolało
tylko jakiś czas. Bo nawet gdy świat zamiera, na nowo odrodzić się
może. A ja chcę pamiętać tylko nasze dobre chwile.
Pamiętam, gdy cię pierwszy raz
ujrzałem. Pamiętam to żywo jak dziś, choć nie wiem, ile w tym
wszystkim moich wyobrażeń. Nie wiem, ile w tym tego tylko, co chcę
pamiętać. Ale wiem, że zawstydziłaś mnie, nieśmiałego
chłopaka, który jąkał się na sam twój widok. Nie mógł wydobyć
słowa. Potem powiedziałaś mi, że myślałaś, że cię nie
znoszę. To nigdy nie było tak. Zawsze targały mną miliony emocji
tak wielkich, że słowa nie sposób było wyrzec. Pamiętam twoje
szaleństwa, które zamiast odpychać mnie, przyciągały. Pamiętam,
że nie wiedziałem, jak ci mam to wszystko powiedzieć. To, jaka
jesteś piękna w moich oczach. To, że mógłbym całować ziemię,
po której stąpasz. Zakochałem się jak szczeniak, zresztą,
szczeniakiem wtedy byłem. Nie było świata poza tobą. Żadnego
innego.
Nie wiedziałem, jak mam ci to
powiedzieć, aż w końcu wszystko pękło. I przyszłaś na ten
koncert, a ja ze sceny, bo na scenie tylko odważny być do tej pory
potrafię, wyznałem ci wszystko piosenką. Piosenką, którą
pokochałaś, gdy tylko został wydany ten singiel, tego samego roku.
Anna Molly. Byłaś jak anomalia w moim
życiu, w moim życiu pustym i jałowym. Och, Anno, ja czułem
wszystko jak w tej piosence wtedy, zawsze widziałem twoją twarz
przed moimi oczami i mogłem krzyczeć twoje imię pod każdym niebem
tego świata. Potrzebowałem cię. Tu, teraz, chciałem. Ta piosenka na zawsze będzie twoja.
Pamiętasz, Anno Molly moja, co działo
się potem? Pamiętasz, jak przyszłaś na backstage i dałaś mi w
twarz, pytając się, co to do kury nędzy znaczy, wrzeszcząc, czy
ja robię sobie jakieś żarty? Zawsze byłaś porywcza, a ja byłem
twoją ostoją spokoju. Od tego momentu aż do końca, zostałem
twoją spokojną wyspą gdy powiedziałem po prostu, żebyśmy się
przeszli. I wtedy mogłem w końcu powiedzieć, mogłem, bo sam
siebie przyparłem do muru. Och, Anno, nigdy nie zapomnę tamtej
nocy, gdy powiedziałaś, że ciebie nie można kochać na długo, że
nikt nie jest w stanie cię przywiązać do siebie na długo. Nie
zaprzeczysz, że w jakiś sposób mi się udało. 5 długich lat
razem, które zaczęły się od tamtej nocy, gdy o 5 nad ranem w
deszczu całowaliśmy się pod twoim domem. Tak jak przystało na
dzieciaki, którymi byliśmy.
Bo widzisz, Anno, ja chcę już
pamiętać tylko dobre i zabawne rzeczy. Chcę pamiętać tylko te
tygodnie, gdy nie byliśmy w stanie się oderwać od siebie jak
zwierzęta, ten tydzień, Anno, w którym kotłowaliśmy się w
przepoconej pościeli tak długo, aż zdarliśmy sobie całą skórę
z kości na biodrach Nasza namiętność bywała niebezpieczna aż do
końca. Leczyłem nam to potem dziwnymi maściami, śmiejąc się
razem z tobą po kąpieli. Chcę pamiętać najdziwniejsze mandaty za
seks w miejscu publicznym- bo teraz śmieję się ze swojego
zażenowania i własnej głupoty. Chcę pamiętać to, jak
szkicowałaś na mnie swoje rysunki, twierdząc, że kiedyś
pójdziesz w końcu na kurs malowania ciała. Chcę pamiętać to jak
darłem się pod twoim balkonem że cię kocham, aż nie zgarnęła
mnie policja za zakłócanie ciszy nocne. Chcę pamiętać wspinaczkę
na twój balkon, gdy po kolejnej kłótni nie chciałaś wpuścić
mnie do mieszkania. Skręciłem wtedy nogę, wreszcie to sprawiło,
że się zlitowałaś. Chcę pamiętać rosoły, które ci gotowałem,
gdy byłaś głodna. Wspólne podróże i twoje golenie nóg w kfc,
gdy nie było stać nas na motel. Chcę pamiętać te 167 wierszy
napisanych tylko dla ciebie i 59 piosenek stworzonych tylko z myślą
o tobie. Tak, Anno, policzyłem je. Policzyłem je, gdy za bardzo się
już poraniliśmy. Chcę pamiętać spacery w deszczu. Pierwszą
kropkę tuszu, którą nakłułaś moją skórę, żeby sprawdzić,
czy nie mam uczulenia i mogę mieć zrobiony tatuaż. Wszystkie
kolczyki jakie ci zrobiłem. Wszystkie wspólnie czytane na głos
książki i gazety. Godziny nauki. Mieszkanie razem i robienie ci
wymówek, że jesteś bałaganiarą. Uczenie się jazdy konnej i to
jak spadłaś z konia łamiąc sobie nadgarstek.
Wszystko to były dobre rzeczy Anno.
Wiele się przy tobie nauczyłem. Otworzyłaś mnie na świat, na
szaleństwa, których bez ciebie w moim bólu i marazmie nigdy bym
się bez nie podjął. Wiem, że byliśmy sprzecznościami.
Widać to było po tym, jak się kłócimy. Moja cisza i mój spokój
jeszcze bardziej cię prowokowały do krzyku, którego ja nie
potrafiłem znieść. Ale dawaliśmy sobie z tym radę. Cholernie
dobrze, długi czas dawaliśmy sobie po prostu radę.
Ja byłem lekarstwem na twoje paranoje,
ty na moje smutki. Byliśmy najlepszymi kumplami, dzielącymi się
jednym namiotem podczas podróży i butelką piwa. Byliśmy
przyjaciółmi z prawdziwą szczerością życia. Wreszcie, Anno,
byliśmy też namiętnymi kochankami, za dnia i nocy. Nieraz
nadmiernie nawet perwersyjnie.
To są dobre rzeczy, wiesz? Te
wspomnienia. Doświadczyłem tak wiele dzięki tobie i mogę być ci
jedynie za to wdzięczny.
Wiem, że za dużo wymagałem w pewnym
momencie Anno. Mam tego świadomość. Moje problemy w domu, śmierć
mojej matki- to było za dużo dla ciebie. Dla nas. Niektóre uczucia
bowiem Anno, nie są w stanie przetrwać takiego naprężenia.
Dzisiaj to wiem i przyjmuję z pokorą. Wiem, że tego po prostu nie
wytrzymałaś, dając mi to ultimatum. I nie zabolało by tak bardzo,
gdyby po tamtej kłótni, gdy chciałem wszystko jeszcze raz na
spokojnie wyjaśnić, nie wróciłbym do naszego mieszkania.
Bo ty już z kimś innym, na naszym
łóżku. Na tym, które kupiliśmy razem w Ikei i które pomagałaś
mi składać, więcej przeszkadzając, niż pomagając. Twoje nogi na
jego biodrach, to było w tym momencie za wiele. Nie tego się
spodziewałem, Anno.
Nawet do dzisiaj nie wiesz pewnie,
chociaż, może ktoś ci powiedział, że chciałem ci się
oświadczyć parę dni później. Gdyby nie ta kłótnia, może
byłabyś moją żoną. Może lepiej, że wyszło jak wyszło?
Wtedy bolało, Anno Molly, nawet nie
wiesz, jak bardzo. Moja szalona wróżka co tydzień zmieniająca
kolor włosów. Moja najlepsza przyjaciółka. Moja kochanka z kimś
innym, choć, nie byliśmy już razem. Nie byliśmy już razem cały
długi dzień.
Czyżbyś mnie nie kochała, Anno
Molly?
Dopiero potem to zrozumiałem wiesz? Po
miesiącach zatapiania się w grobowcu własnych myśli, bo w życiu
straciłem przecież wszystko co cenne. Dotarło do mnie, Anno. Ty
zawsze robiłaś wszystko, żeby skrzywdzić samą siebie. Nie mnie,
tylko siebie. Zawsze zatapiałaś się w tańczeniu na krawędziach,
gdy było ci źle.
Wyjechałaś. Mogłem próbować zacząć
żyć sam. Układać życie z kimś innym. Ale nie potrafiłem, wiesz
pewnie dlaczego. To banał, ale nadal miałem cię w sercu, moja Anno
jedyna.
I jakiś czas temu znowu cię
zobaczyłem. Na imprezie u znajomych, przyjechałaś z Anglii.
Przespałaś się ponoć już z połową naszego miasta, odkąd
wróciłaś. I wiesz co? Wtedy zrozumiałem. Nic nie bolało. Cała
poprzednia tęsknota ostatnich miesięcy była ułudą. Cały żal do
ciebie, ból, rozszedł się po kościach. Czas stał się odtrutką.
Spojrzałem ci w oczy i jedyną osobą, której współczułem...byłaś
ty. Bo odkryłem, że się bałaś. Dlatego uciekłaś. I próbowałaś
się zatracić, odciąć. Zamiast tego zaczęłaś wieszać siebie na
szubienicy. Zawsze miałem słabość do wariatek i ty byłaś
najcudowniejszą z nich.
Nie mam więc do ciebie żalu o nic,
Anno Molly moja. Bo to normalne, że jeśli ludzie są razem, czasem
głęboko się poranią. Ale mogą się potem czegoś nauczyć,
wyciągnąć z tego wnioski. Jeśli tylko są w stanie wybaczyć, nie
zapiekając się w swej nienawiści. Ja ci wybaczyłem Anno i mam
nadzieję, że ty mi wybaczysz. To, że nieraz nie rozumiałem. To,
że nie słuchałem, nie zawsze ocierałem twoje łzy tak, jak
powinienem i nie zawsze trzymałem cię odpowiednio mocno za rękę.
Przepraszam cię za wszystko, z całego serca. I życzę ci
wszystkiego najlepszego. Mam nadzieję, że ułożysz sobie życie.
Że oboje ułożymy, z dala już od siebie, bo nasze ścieżki nigdy
już nie będą mogły być spójne. Wiemy o tym i ja i ty. Mam
nadzieję, że będziesz szczęśliwa. Byłaś wspaniałą
dziewczyną, która na moich oczach stawała się dorosłą kobietą.
Byłaś najpiękniejsza w moich oczach wtedy, gdy zdejmowałem z
ciebie ubranie i wtedy, gdy budziłem cię zapachem gorącej kawy
lecząc wszystkie twoje kace. Żyj po swojemu już, Anno Molly.
Żegnam cię ostatecznie i powiem ci, że jestem spokojny. Mam ten
ciepły spokój pod sercem. I tyle mi wystarczy. Czuję, że po tych
latach chyba znowu mogę otworzyć swoje drzwi i znowu kochać. Bo
ty, Anno, zostaniesz już tylko wspomnieniem. Jednym z
najpiękniejszych.
Chmura wisi nade mną i tłumi moje szczęście
Tysiąc statków nie mogłoby odholować mnie od tej rozpaczy
Chciałbym żebyś tu była, jestem ranną satelitą
Potrzebuję cię teraz, poskładaj mnie z powrotem, uczyń mnie prawidłowym
Tysiąc statków nie mogłoby odholować mnie od tej rozpaczy
Chciałbym żebyś tu była, jestem ranną satelitą
Potrzebuję cię teraz, poskładaj mnie z powrotem, uczyń mnie prawidłowym
Wyobrażam sobie twoją twarz w mojej głowie
Pożar na strychu, dowód wygranej
Anna Molly, Anna Molly, Anna Molly
Wykrzykuję twoje imię w powietrze
Nikt nie może się z tobą równać!
Anna Molly, Anna Molly
Anna Molly, Anna Molly, Anna Molly
Wykrzykuję twoje imię w powietrze
Nikt nie może się z tobą równać!
Anna Molly, Anna Molly
...a pamiętasz, że po śpiewaniu Anny Molly ochrzcili cię wszyscy wtedy " polskim Brandonem Boydem"? Bo podobni na scenie XD
OdpowiedzUsuńLubiłam Annę twoją, wiesz? Ale potem to myśmy chyba wszyscy mieli do niej większy żal, niż ty sam. Bo ty tak lekko wszystkich rozgrzeszasz. Ale ja widzę, że to działa, że to skuteczne. Teraz już masz serce lekkie, co, Indie?:)
Teraz mogę cię swatać?XD ( żart, nie rób mi krzywdy XD)
a ty mi już zawsze będziesz z tym BB pociskać? XD tyle lat i nie może przestać, no XD
Usuńa żal powinien być mój, nie sądzisz, wtedy? w sensie, to nie powinno rzutować na wasze kontakty. no nie wiem, nie powinno być tak, że wybiera się czyjeś strony. przynajmniej w tym wypadku, no:)
i nie nie możesz XD
Zawsze, bo zawsze go mi przypominasz jak tylko Incubus leci XD Niektóre rzeczy nigdy się nie nudzą Indie, naucz się:)
UsuńMoże i powinien, ale myśmy też byli na nią wściekli, że taki numer ci odwaliła. Ale ok, ja już się wtrącam, bo to sprawa między wami. Mogłam po prostu zmienić o niej opinię XD
I wiesz, utrzymywanie kontaktu byłoby trudne, jak ona do Anglii zwiała i nie chciała się do nikogo odzywać:P
Wiesz oczywiście, że jutro przyjdę i chcę jeden egzemplarz książki?:> Należy mi się za ten mój jeden tekst, co tam jest bejb, pamięta XD
Fridel, czy ty masz z nim fantazje seksualne, a przez to ze mą że się tak na niego upierasz?XD powiem wszytko majkiemu jutro XD
Usuńi już koniec tematu bo właśnie o to chodzi, bejb, że to temat zamknięty no :) zresztą chyba od dłuższego czasu po mnie widać, co?XD
i wiem oczywiście że przyjdziesz i twój egzemplarz książki już stygnie u Fredsa w barze na zapleczu, nic się nie martw, mogę specjalnie jakiś dla ciebie zadedykować albo rzucić ci jutro ze sceny XD w ogóle to ty i majki nie potrzebujecie osobnego, co?XD
List przepiękny i widać, że napisany dojrzałym piórem. Ile to się człowiek musi nieraz nacierpieć poprzez to zatapianie w żalu po utracie ukochanej osoby, żeby zdać sobie sprawę z tak istotnych rzeczy, do jakich doszedłeś chociażby Ty. No ale cóż, nikt nie powiedział, że będzie łatwo. Liczy się efekt końcowy i życie płynie dalej, także płyn Kordianie.
OdpowiedzUsuńbo musi boleć, przez ból chyba dostrzegamy potem więcej. jeśli w ogóle pozwolimy sobie dostrzec, to już inna całkiem kwestia.
Usuńgdyby było łatwo nic byśmy nie doceniali:)
mam zamiar, jestem dobrym pływakiem ponoć XD
chyba, ze ktos jest masochistą - wtedy zycze powodzenia xd
Usuńmasochizm już mi jakoś przeszedł XD
Usuńmówiłam ogólnie, ale szanuję to
Usuńbo szanować powoli wszystko trzeba:)
UsuńTo nie do końca był list. To było bardziej przypomnienie tego co było. Ale w sumie... listy mają różne formy. W każdym razie z tą formą kojarzy mi się jedna piosenka:
OdpowiedzUsuńhttps://www.youtube.com/watch?v=bRircB2hwSU
W Twojej historii to ta powinna kończyć Wasz jutrzejszy spektakl.
I takie pytanie: dlaczego faceci zawsze wybierają te rude, wredne, szalone dziewczyny? :P
widzisz, może ja właśnie takiej wiwisekcji tego czasu potrzebowałem. przypomnienia. tych dobrych rzeczy przede wszystkim:)
UsuńI Poparzonych bardzo lubię:)
Ale kończy inna. Lepsza:)
Ona była blondynką. Miała zielone włosy, niebieskie....ride sporadycznie XD I wcale nie tylko takie. Kochamy różne:) Ja mogę mówić tylko o mojej dawnej skłonności do wariatek w kontekście osobistym XD Na ogól pytania ci nie odpowiem XD
Ech. w sumie kobiety też nie wiem czemu ciągnie do drani ;)
Usuńa tu akurat znam dość częste wyjaśnienie:>
UsuńTak? Jakie? :D
Usuńkobiety mają mechanizmy opiekuńcze typu "przy mnie się zmieni, będę dla niego wyjątkowa" i tak dalej, to się nawet w psychologii nazywało jakoś. w każdym razie częściej tego typu zachowania przejawiacie, no;) i nie myli tego z instynktem macierzyńskim XD chociaż, on też może mieć wpływ :>
UsuńCiekawy pomysł z tymi listami. Pełen uczuć i emocji. Z chęcią bym przeczytała, ale to nie jest dobry dla mnie czas na czytanie takich rzeczy.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że pożegnanie stało się pożegnaniem. Miłych walentynek :)
fakt faktem, nie dla każdego czytanie takich rzeczy to dobry pomysł. u mnie praca nad tym właśnie przyniosła pewne dobre rozliczenia z przeszłością:)
Usuńi owszem, pożegnanie nastąpiło już dawno, ale to był taki hm...ostateczny akcent:) i dziękuję, nawzajem:)
Tak, mogliby się jeszcze zdołować czy coś. Ale u mnie nie w tym sensie. Mi po prostu zburzyło by to tworzenie. potem bym pewnie myślała jednotorowo.
UsuńWalentynki nie specjalnie obchodzę, jedynie na co się zdobyłam to pieczenie murzynka, którego będę zajadać z rodziną (w sensie rodzice i rodzeństwo). :)
a, czyli twórcza równowaga musi być:) rozumiem o co chodzi, sam tak nieraz mam, chociaż..mnie trudniej raczej rozproszyć.
Usuńmurzynek..oj, zjadłbym XD
No mnie na razie niestety łatwo rozkojarzyć w kwestii tworzenia. Potem pewnie to minie.
UsuńMoże kiedyś poczęstuję cię murzynkiem, daleko nie mam XD
mnie się nie zaprasza na jedzenie. nie wiesz, co czynisz, o nieuświadomiona niewiasto! XD
Usuńpodobno czas leczy każde rany... cieszy mnie to że, jakieś uleczył naprawdę... pogodzenie się ze stratą, swoimi uczuciami i pożegnanie to trudna droga - którą Ty masz już za sobą...
OdpowiedzUsuńowszem, mogę już w pełni odetchnąć i powiedzieć, że mam. i życzę każdemu, żeby mógł w pewnym momencie tak rzec:)
UsuńKocham piosenkę i zawsze utożsamiałam z nią ból i to jedyne w swoim rodzaju cierpienie, jakim jest cierpienie po zdradzie. Bo wiem co to znaczy. A tak w ogóle - wow - wiele w życiu uczuciowym przeszedłeś i sądzę że teraz to może działać tylko na Twoją korzyść. Widocznie Anna nie miała zostać Twoją żoną, widocznie gdzieś tam jest inna Anna, która nie będzie już Anną Molly. Tego Ci życzę.
OdpowiedzUsuńto widzisz, odebraliśmy ten kawałek troszkę inaczej:)
Usuńhm..miejmy nadzieję, że na korzyść. że uzbieram kolejne dobre wspomnienia..ale troszkę bardziej trwałe:)
i dziękuję:)
Bo dobra muzyka niejedno ma imię ;)
UsuńI pamiętaj tylko o jednym - nigdy nie daj się wpędzić w rutynę. Już lepiej bądź...jak Ty to napisałeś? "Perwersyjny" ;)
jestem zadeklarowanym antyrutyniarzem, zdecydowanie XD
Usuńokreślenie i podziały "dobra i zła muzyka" obrzydły mi po akademii muzycznej. zdecydowanie XD
Przepraszam ;P
UsuńTo się dziewczę z Tobą nie znudzi, a i o to chodzi, bo kobitom dogodzić ciężko ;)
ależ ty mnie nie masz za co przepraszać! czyżbym znowu coś źle napisał?XD
Usuńhm...znudzić też się można:) brak rutyny może się stać też rutyną i tak dalej...XD
Znowu? A kiedy Ty coś źle napisałeś, Ciebie tu poetą XXI wieku nazywają ;) Nie chciałam Ci przypominać czegoś, co Ci już obrzydło, więc sorry. Chociaż brak świadomości, to nie grzech.
UsuńZależy z kim dzielisz swoje życie. Jak z pozytywnym przejawem ADHD to trzeba często jakiś rollercoaster zrobić. Jak z domatorką, to NIGDY NIE ZAPOMINAJ O WINIE! ^^
eee...ja chyba bardzo często coś nie tak piszę, czasem mam wrażenie, że powinienem dostać ksywkę "niezrozumiałego człowieka"XD i tak mówią? kto?XD chyba masz urojenia XD romantyk to nie to samo co poeta!:>
Usuńa nie, spoko, grzechu żadnego nie ma to i rozgrzeszenia nie trzeba:)
wino..tu może zjawić się lekki problem, ale hej, nie ma niczego, czemu nie można zaradzić XD
Czego nie doczytałam, to sobie dopowiedziałam, możesz to włożyć między resztę kobiecych cech, które "kochają" faceci ;)
UsuńProblem z winem? Nie lubisz wina? :>
ach no tak, czytasz między wierszami, a może i nawet pond nimi XD wiesz, ja chyba nigdy nie przywyknę do tego. nigdy, chociaż mam 3 siostry i się z wieloma kobietami przyjaźnię. no niektóre rzeczy są zawsze na nowo zaskakujące XD
Usuńlubię wino. nawet umiem je robić:) tylko ogólnie, piję mało. raz w życiu jeno straciłem alkoholowo kontrolę i straciłem też wtedy dready ( podpowiem, babcia mi je ścięła XD) , nie chcę tego powtarzać. więc tak jakoś..o ile od czasu do czasu, to można. ale w moim przypadku nie za często. chociaż, upijać się przy mnie można ile chceta, wiem, jak leczyć potem komuś kaca XD
Łomatko! Babcia hardkor, wyczuła moment ;) A długie były owe dready? Wnioskując po poziomie żalu, wyczuwam że tak.
Usuńaham, do pasa prawie był XD
UsuńTrafiłam na XXI-wiecznego romantyka, takiego z prawdziwego zdarzenia. Dech mi zaparło...
OdpowiedzUsuńum...nie wiem zupełnie, dlaczego:)
UsuńBez fałszywej skromności proszę :D
Usuńnie, dobra, ja wiem, jestem nieraz ograniczony i to na dobre...ja nieraz po prostu nie rozumiem "o co biega" XD widzisz, mówisz, że starczy, że myślę XD a ja po prostu bardzo często...nie rozumiem XD i tak jest właśnie w tym przypadku:)
Usuńaha, dobra, ok, chyba do mnie właśnie dotarło XD już nieważne chyba w takim razie:) może jednak czasem udaje mi się pomyśleć:)
UsuńCzęściej niż mnie na pewno :D
Usuńwiesz, tym razem to jest 1:0 dla ciebie XD
UsuńPrędko się zrewanżujesz, tak czuję xD
Usuńpoczytuję to jako wyzwanie XD
Usuńkruchescianyszczescia@gmail.com
OdpowiedzUsuńNa listy miłosne czeka się najdłużej.
PS. Ulżyło Ci po tym liście?
ulżyło już wcześniej. to był taki hm..ostatni akcent pożegnalny. bo listy miłosne mnie w pewien sposób zmusiły:)
Usuńszczerze? ja nadal nie lubię Walentynek. mimo, że jestem w szczęśliwym związku prawie rok. uważam, że bez okazji powinno się okazywać sobie miłość bardziej, czulej, goręcej. nie potrzeba do tego żadnego głupiego święta...
OdpowiedzUsuńja nie mówię, że je polubiłem..ale mam ju do nich łagodniejszy stosunek. właśnie przez Freda, z którym robię ten prjekt. bo nie dość, że facet na co dzień swoją miłość okazuje, to jeszcze przedsięwziął coś takiego. ot, bo jest okazja i pomysł, po prostu nie żeby coś udowadniać w święto. gdyby tego święta nie było, pewnie Ninie zrobiłby kiedy indziej podobny prezent ot, taka gorąca artystyczna dusza:)
Usuńno cóż, ciekawy pomysł. :) tylko tutaj odwołuję się do ludzi, którzy jedynie namiętność odzyskują właśnie w to święto. wiadomo, że niektórym okazywanie uczuć przychodzi trudniej, ale miłość trwa cały czas.
Usuńnie no jasne, rozumiem o co chodzi o tych "pokazowiczów" co jeno pokazowiczami zostają.
UsuńPewnie nie wypada tak mówić, ale przepięknie popieprzona była ta Anna. Szkoda tylko, że w tendencji spadkowej ułożyło się jej życie, bo inaczej chyba nie można tego nazwać. Nadmierna eksploatacja ciała nigdy nie jest spoko. Chociaż sama też pewnie potrafiłabym się w niej zakochać... uwielbiam ludzi chorych na "życie na krawędzi", nawet jeśli to objaw lęku.
OdpowiedzUsuńkaroooc@gmail.com proszę tutaj przesłać mi wszystkie piękne rzeczy, a najlepiej całą tą Waszą księgę miłości. ;)
czemu nie wypada? była pięknie popieprzona i jest nadal to też była część, którą szalenie kochałem:)
Usuńi przesłałem, przesłałem:) z tym, że całej nie mogę, jak już napisałem w mailu. bo widzisz, musiałbym się Fredsa spytać, prawa autorskie drugiego zbieracza XD ze swoimi tekstami to ja mogę robić, co mi się żywnie podoba XD
Piękna inicjatywa z tym spektaklem. Nie wątpię w to, że właśnie listy miłosne odkrywają w człowieku najwięcej uczuć. Powodzenia jutro życzę :) (W sumie już dzisiaj xD)
OdpowiedzUsuńCo do Twojego listu, gratuluję dojrzałości, umiejętności wybaczenia i braku nienawiści. To chyba rzadko spotykane teraz.
dzięki, postaramy się tego nie spieprzyć XD aż się dzisiaj normalnie stresuję XD
Usuńa tak naprawdę, wybaczenie jest łatwiejsze niż nienawiść łatwiej się żyje.
Usuwając dokładne opowieści, typu tatuaż lub mandat za seks w miejscu publicznym, sam podpisałbym pod tym... wspomnieniem? Do listu trochę temu daleko.
OdpowiedzUsuń