czwartek, 20 marca 2014

o nowej energii na początku wiecznie trwającej wiosny, czyli po raz kolejny trzeba mieć otwarte oczy, a przede wszystkim..uszy i serce.

No to oficjalnie mamy wiosnę. I Nie mogło być inaczej, musiała się ona zacząć dobrą przygodą i nauką. A może po prostu...radością. Innego zgoła rodzaju.

Mieliśmy dzisiaj z Kaśką moją performance. Może nie całkiem wiosenny bo nie było mowy o zieleni, a odradzaniu się w ciszy i medytacji. O błękicie, zimnym opanowaniu i czerwieni miłości. Może nie był klasyczny. Ale była muzyka, pobudzenie ducha i ciała. Chwile medytacji i odprężenia. Niby nic takiego, ale ten ruch, gest, przebudzanie się na scenie i próba przebudzenia ludzi spowodował, że po wyjściu z z budynku chciałem wręcz krzyczeć „Viva la vida.!Viva l'arte.!”

Wszystko sprzyjało życiu, aż nie chciało się iść od razu do domu. Bo tak pięknie, tak cudnie. I chciało się więcej i więcej. Jestem człowiekiem żarłocznym, a moje serce jest pojemne, zwłaszcza, gdy rozpiera je taka radość. Rozwieram chciwie oczy i szukam nowych doznań. Chcę widzieć więcej, nigdy bym grzechu chciwości tego rodzaju w sobie nie odrzucił. Kaśka śmiała się ze mnie, że biegam jak źrebak, który dopiero co stanął na nogi. Też, pomimo ostatnich zdarzeń w jej życiu, nie najlepszych, była w szampańskim nastroju. Może wiosna naprawdę tak działa? Może to całodniowe słońce, a może nasz performance miał w sobie siłę zwielokrotnionej afirmacji? Idąc tak, śmiejąc się, usiedliśmy w jednym z parków Poznania. Oboje najwyraźniej nie chcieliśmy jeszcze kończyć tego wieczora. Było przecież wcześnie, dopiero co zrobiło się ciemno. Przecież to nawet nie noc! Nie chcieliśmy siedzieć pod żadnymi dachami knajp. Może dlatego, że błogosławione światło księżyca nie przenika jednak przez ściany.

Gdy tak siedzieliśmy, gadając o niczym , zbliżyły się do nas trzy zakapturzone postacie.
-Tej, koleś, dorzuć na piwo! - odezwała się dziewczyna.
Spojrzałem na nich uważnie. Troje smarkaczy, mających może od 16 do 18 lat. Dzieciaki jeszcze. Dwóch chłopaków, jedna dziewczyna. Wyczułem, że Kaśka w pierwszym momencie się wystraszyła i nie zdziwiłem się. Bo co z tego że smarkacze, skoro jedne z chłopaków był wyższy nawet ode mnie, co nie jest łatwe. A na pewno był lepiej zbudowany. Jeden cios w szczękę i po mnie. Drugi wyglądał na rasowego pitbulla. Dziewczyna, drobna, z oczami jak guziczki, ale oczami pełnymi złośliwości. Nie należeli na pewno do tych słodkich dzieciaków. Typowe dzieci blokowisk raczej, które nie wiedzą, co zrobić ze sobą wieczorem. Dzieciaki, które prędzej na pewno podejrzewałbym o wyłudzenie komórki, niż dobre oceny w szkole.
W każdym razie, dało się wyczuć pewną agresję. Chyba mieli zły dzień. A może zawsze tak zaczepiali ludzi, jak niektóre dzikie psy.

Nie ma co wszczynać awantury, tak w razie czego,tym bardziej, że Kaśka przylgnęła do mnie bokiem. Dało się wyczuć, jak spięte ma mięśnie.
Zawsze jak jest się samemu człowiek się mniej martwi. Bo co, jak mi ją ukrzywdzą? W razie czego mój ryj nie szklanka, zrośnie się. Ale Kaśka...no wiadomo, człowiek czuje się odpowiedzialny.

Ale chwila, Kordian, co ty się nagle stresujesz, co facet? Przecież dzieciaki o kasę na piwo pytają, norma w wielu dzielnicach, w parku, przecież nic ci złego nie zrobili. To strach Kaśki ci się udziela! Weź, facet! Co ty tworzysz nagle czarne scenariusze? Zapomniałeś? Mamy dobry dzień, dużo dobrej energii w przestrzeni!”.

No tak, głosik rozsądku jak zawsze działa. Tym bardziej, że zauważyłem, że dziewczyna spojrzała na futerał, w którym były moje warte sporo jednak skrzypce- i dostrzegłem w tym spojrzeniu wielkie wahanie. Ale nie wahanie mówiące o tym, czy warto sprzedać je w lombardzie. To spojrzenie było jakieś..bolesne. Zazdrosne.
-Ile wam brakuje do tego piwa?- zapytałem z uśmiechem.
-E...?- wyrwałem ją z zamyślenia. Chłopacy byli jak głazy.
-Pytam się, ile wam brakuje.
-Dawaj ile masz. -rzuciła ostro.
Wygrzebałem z kieszeni portfel i podałem jej dychę. Była najwyraźniej zaskoczona.
-Nie sądzisz, że należy chociaż podziękować?- uśmiechnąłem się znowu.
-Zamknij się, frajer! ( czy jakoś tak, uznajmy, że zostałem frajerem)- rzucił jeden z chłopaków wreszcie.
Tylko pozornie pewne siebie gówniarze. Owszem, potrafią na pewno przywalić...ale to nie jedyne, o można w nich widzieć.
-Daj spokój, koleś jest kolega po fachu, dał kasę, idziemy!- powiedziała dziewczyna, będąca najwyraźniej ich swoistą „przywódczynią”.
I już mieli sobie pójść, już mieliśmy z Kaśką wrócić do swojej celebracji tej wesołej nocy...ale mnie coś musiało tknąć. Jak zawsze jestem może lekkomyślny- a może słusznie ufam swojej intuicji.
-Ej, czekajcie. Kolega po fachu? -zapytałem. Dziewczyna obróciła się i butnie zapytała
-A co, myślisz, że musi cię być stać na takie skrzypce, żeby by muzykiem?- oho, znała się. Poczułem zaskoczenie, że przez sygnaturę na futerale umiała rozpoznać, ile za nie można było płacić. Ale tak naprawdę instrumentu nie ceni się pieniądzem, tylko duszą, którą się mu zawdzięcza..ale nie o tym miałem.
-Nie, nigdy tak nie myślałem. Też mnie kiedyś nie było stać na takie skrzypce. Dostałem je - powiedziałem zamiast tego wyjątkowo spokojnie i łagodnie. Dostałem od kogoś, kogo kochałem i kto mnie kochał. Tym są cenniejsze.
Dziewczyna patrzyła kpiąco, chłopacy w ogóle się nie ruszali, tylko ten o wyglądzie pitbulla zaciskał i rozluźniał pięści.
Nagle włączyła się Kaśka, która do tej pory była jak martwy posąg. Swój wyczuje swojego w pewien sposób. Bo Kaśka też ma w sobie wilczycę, co potrafi ugryźć. Ale trzeba ją sprowokować.
-Wiecie, jak jesteście też muzykami jak kolega, to powinniście nam zapłacić muzyką za tą kasę na piwo. Honor każe.
Wyraźnie ich zamurowało. Widać..nigdy nie pomyśleli, że można w ten sposób do tego podejść. Nie pomyśleli, że ktoś, kto dorzuca im na piwo może tak myśleć. Może nikt nigdy nie mówił im o honorze? Mieli tylko tą swoją nadmierną dumę dzieci, które stale ktoś gnoi i mówi, że nic z nich nie wyrośnie. Cóż, Kaśka i ja bywamy ciężkimi ludźmi i upieramy się na swoje myślenie, które mamy bardzo podobne. I lekkomyślnymi wedle wielu jesteśmy także.
-Dobra, koleś, to najpierw wyciągaj te swoje skrzypce i pokaż, co ty potrafisz. Czy tylko twoja kumpela taka mocna w gębie?
Nie oponowałem. Nic nie powiedziałem, bo nie było co. Wyczułem, że Paganini ani Vivaldi nie byliby na miejscu. Ale śliczna Lindsey, gwiazda ostatnich lat? Czemu by nie. Przypomniałem sobie jej cholernie prosty kawałek, Shadows*, motyw szybki, wielu wpadający w ucho. I w trakcie grania, mniej więcej w połowie...jeden z chłopaków dorobił beatbox. Bylem zaskoczony, po pierwsze, że to zna, po drugie- że potrafił ze mną stworzyć taki duet, że brzmiało to...no po prostu tak, jak powinien. Jakby to wszystko było zaplanowane.
I serio, ani troszkę nie przesadzam. Przestaliśmy „grać” ( Można o beatboxie mówić, że to granie? Bo to granie na własnym ciele. Hm. do przemyślenia) jednocześnie i spojrzeliśmy na siebie błyszczącymi oczami. Oboje wiedzieliśmy, że wyszło to cholernie dobrze. Takiego zadowolenia z siebie jak muzyce się zdarza nie można chyba z niczym innym porównać. Przynajmniej- ja nie umiem.
Nagle dziewczyna zaczęła się śmiać, stojąc obok Kaśki. Nawet nie zauważyłem podczas tego utworu, że się do siebie tak przysunęły.
-Z czego ta radość?
-Koleś, ty się nawet rzucasz jak ta laska z tego teledysku!
Tja...nie pierwszy raz zostałem „tańczącym skrzypkiem”. Serio, ja nad tym nie panuję. Nie wiem jak można grać na poważnie, nie ruszając się. Jeden egzamin nawet prawie przez to w muzycznej uwaliłem, bo pewien skostniały profesor stwierdził, że jestem „za ekspresyjny nie tylko w dźwięku ale i w całości występu”. Cóż.
Ale one śmiały się dalej.
-Tylko kiteczki mu dorobić- wychichotała Kaśka.
-Normalnie, kurwa, jebany Popiełuszko w bagażniku!( to określenie robi się za bardzo popularne) -ordynarnie rzuciła dziewczyna, po czym w dobrym nastroju już, zakomenderowała-Dobra, jedziemy dalej!
Tym razem jeden z chłopaków nadał rytm a ona-ona zaczęła śpiewać. A ja byłem w szoku. Miała niesamowity głos. Naprawdę, głos, w którym można się zakochać, który sprawia, że ciary na kręgosłupie są wielkości denek od jaboli. Tym głosem mogłaby zarobić nie tylko na piwo. Nie miało znaczenia żadne złośliwe spojrzenie, żaden obdarty wygląd. Ona BYŁA MUZYKĄ. Mało kto to potrafi nieraz stać się nią. To dar, wyjątkowy dar. Chociaż było słychać, że nad tym głosem nikt nigdy nie pracował, nikt nigdy nie uczył jego emocji. Samorodny talent, nieoszlifowany diament. A uwierzcie mi, znam się na głosach.

Cóż mi więc pozostało? Nie mogłem tylko stać i słuchać. Zacząłem grać. Dopasowywać rytm, melodię. Swobodny jam, całkiem z pozoru niemożliwy. Zupełnie oby sobie ludzie, nie znający swoich preferencji- nie pomyliliśmy się ani razu. Wszyscy płynnie przechodziliśmy z frazy na frazę, jakby to wszystko było zaplanowane. Może zaplanował to ktoś już poza nami samymi?
To nie była zwykła muzyka, taką jaką zazwyczaj się gra. To nie była muzyka skostniała w kanonie, w żaden sposób. Jednak nasze style były całkiem odmienne, prawdopodobnie, ba, na pewno, inspirowało nas zupełnie co innego w życiu. A jednak potrafiliśmy się złączyć. Może to magia wiosny?
Graliśmy tak godzinę jakoś w sumie. W pewnym momencie chłopak o wyglądzie pitbulla melorecytował, uzupełniając jej głos, tekst. To wszystko było spójną całością, jej barwa dźwięku, ich rytm, moje skrzypce. Niektóre kawałki znane, popularne, w nowej aranżacji, inne melodie wymyślane ot tak. I Kaśka z najcudniejszą pantomimą tańca pod księżycem. Nieraz ścieżką obok przechodzili ludzie, może wracający dopiero z pracy, pędzący do domów. Patrzyli się na nas zdziwieni, niektórzy przystawali, bili brawo. Zrobiło się naprawdę wesoło.

Wiecie co? Co tam cały performance, dokładnie zaplanowany. To było prawdziwe aż do szpiku, dogłębnie. To było spontaniczne. To było wiosenne.
Chyba wysłaliśmy dużo dobrej energii w przestrzeń.
I dobrze, nie doczepiła się do nas straż miejska czy coś w tym stylu.
Po wspólnej zabawie- jeśli można to tak określić, zabawą, przyszedł powoli czas rozstania.
-I co, zarobiliśmy na to piwo?
-Zdecydowanie! -zaśmiała się pięknie Kaśka.
-Może się jeszcze kiedyś zobaczymy- dorzuciłem i uśmiechnąłem się do nich tak ciepło, jak tylko potrafiłem. Bogowie, jak ja się zdyszałem!- dorzuciłem w myśli.
-Pewnie będziesz udawał że nas nie znasz, ziom.

I tak od słowa do słowa doszliśmy do tego...że jesteśmy umówieni na sobotę, jeśli będzie ładna pogoda. Na Cytadeli, będziemy grać, tańczyć, śpiewać. A co, przyniesiemy i ludziom innym trochę wiosny może. Może znajdzie się ktoś z gitarą. Może jeszcze ktoś, kto śpiewa. (Ktoś reflektuje na taką zabawę? :> )
Dzisiaj już trzeba było iść, zanim noc naprawdę nastanie, bo i Kaśka znowu kasłać zaczęła a tu coraz chłodniej i chłodniej, i oni pewnie chcieli iść wreszcie na to piwo...ale tyle starczyło, by naprawdę dobrze zacząć wiosnę.

Pięknie jest, po prostu pięknie jest.
Dobrze weszliśmy w ten nowy, symboliczny czas. Sztuką, muzyką i otwartym serem. Bo nieraz starczy trochę dobrej energii wysłać komuś- a ona ci się zwróci. Pozornie nieprzyjemne dzieciaki okazały się ludźmi z ogromnym potencjałem w pewnej dziedzinie życia. Tylko trochę za bardzo zakompleksionymi ludźmi- bo mam wrażenie, że nikt ich nie docenia. Chociaż, to nie tylko wrażenie, to też wnioski z rozmowy.

Mam wrażenie zresztą, że każdy z ludzi ma wielki potencjał. Ma coś, czym może dać radość innym, coś, w czym może się spełniać, pokazywać, że pięknie jest żyć. Każdy jest naprawdę wielkim człowiekiem. Tylko czasem życie każe się skulić w kłębek i póki cię nikt nie pogłaszcze po głowie- nie umiesz tego dostrzec. Tego, że jesteś wspaniałym człowiekiem, który innym daje uśmiech.

Nie ma dobrych i złych ludzi. Są ludzie, po prostu. I ja wierzę, że każdemu trzeba dać szansę. Możecie mnie nazwać naiwnym. Ale ja wolę być naiwny i nie nieraz zaryzykować, niż tyle w życiu tracić przez strach. Strach przed zranieniem, strach przed tym, że ktoś nas skrzywdzi. Strach to rzecz, której się nie pozbędziemy, ale może nas ona mobilizować.


Druga rzecz- znowu widzę, po raz kolejny, jak wielką siłę ma muzyka. Jak bardzo potrafi połączyć to, co leży po przeciwnych stronach rzeki. Jak mocno może skleić to, co nadpęknięte. I nawet, gdy pokazuje różne swe oblicza, dialekty, nadal jest językiem wspólnym. Wspólnym ponad wszelkimi podziałami, jakie chce tworzyć człowiek. Muzyka nie widzi wieku, statusu materialnego, rasy, płci. Jest dla każdego i w każdym, w pierwotnym rytmie serca i jest też ciszą, której nieraz tak się boimy. Dlatego na zawsze będę jej niewolnikiem. Będę dotykał, widział uszami. Najsłodsza niewola z możliwych.

*Kto nie znał, temu przedstawiam oficjalnie- śliczna Lindsey z "Shadows":

 

70 komentarzy:

  1. Myślałam, że ta historia będzie miała zły koniec. A tu proszę. Fantastyczne jest to wszystko. Cholernie żałuję, że nie mogę w tym uczestniczyć, uwielbiam takie wydarzenia. Czuć w tym magię. Wydaję mi się, że jest to klimat, w którym bym się odnalazła. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tym razem dziwne życiowe sytuacje był pozytywne:) Zawsze się wpakuję w coś niespodziewanego, na szczęście właśnie zdarza się, że to jest po prostu..nazwijmy to małym słowem, przyjemne:)
      No cóż, nie tym razem, nie tutaj, ale kto wie, kiedyś, gdzieś...:)

      Usuń
    2. Zazdroszczę Ci tej "umiejętności" ;) Ja wpadam tylko w same kłopoty ;p

      No ja myślę, że kiedyś coś, gdzieś. ;)

      Usuń
    3. Och, ale ja w kłopoty też się pakuję, wychodzi pół na pół:)

      Potem to trzeba po prostu ukonkretnić:)

      Usuń
    4. Chciałabym zobaczyć i usłyszeć jak grasz! Jeżeli wychodzi Ci to chociaż 5% tak jak Lindsey to musi to być coś genialnego! ;)

      Usuń
    5. E...zależy co. Muzycznie wychodzić mi może tak samo albo lepiej, ruchowo? Zdecydowanie, pokraczniej XD

      Usuń
  2. Kurde, chciałabym tam być, musiało wyglądać i brzmieć zjawiskowo :D i nawet nie wiedziałam, że grasz na skrzypcach! Ja jestem totalnie amuzyczna, jedynie jak siostra grała na pianinie to naklejała mi na klawiszach karteczki i umiałam jedną kolędę zagrać XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie? W sumie...nie za dużo chyba o tym pisałem czy coś XD
      No to ja jednak jestem kształcony od 5 roku życia do gry na instrumencie, mam słuch absolutny...no przekleństwo z błogosławieństwem nieraz XD Ale mówisz że jesteś amuzyczna, ale jednak muzykę lubisz i żyć bez niej nie możesz, co nie?:)

      Usuń
    2. To muszę nadrobić notek XD
      W takim razie rzeczywiście, wirtuoz z Ciebie normalnie XD Dlaczego przekleństwo? :D Nooo, to tak, lubię i żyć bez niej nie mogę, ale ani głosu nie mam, słuchu chyba też nie, więc tak cienko w zasadzie :D

      Usuń
    3. Chce ci się czytać wszystkie moje wypociny?XD
      No, niby wirtuoz, dyplom muzycznej mam z wyróżnieniem xD
      I przekleństwo, bo to nieraz męczy.
      Po prostu jesteś...odbiorcą, o XD

      Usuń
    4. Kto powiedział, że wszystkie XD zawsze jak mam coś na uczelnię do zrobienia to wynajduję X rzeczy do przeczytania XD
      To fajnie! Mieć taki dyplom.... :D Dlaczego męczy? :D
      Hah, dokładnie XD

      Usuń
    5. No tak, jasne, zrozumiem, zawsze co innego do czytania wpada w ręce..tak jakoś samo XD
      Dyplom jak dyplom, jak każdy magistra XD
      Męczy, bo wymaga nieraz.

      Usuń
    6. No nie? Zupełnie przez przypadek, zupełnie niespodziewanie i zupełnie jesteśmy zaciekawieni i zakręceni XD

      No wiesz, jak się go zdobyło, to trzeba ponosić tego konsekwencje.

      Usuń
    7. Otóż to! XD

      To fakt. I ja zawsze pokornie konsekwencje przyjmuję:)

      Usuń
    8. A później się okazuje że z rzeczami które planowaliśmy jesteśmy w ... tyłku XD

      Ale chyba nie jest aż tak źle ;)

      Usuń
    9. No ja tak nigdy nie wylądowałem...no, może oprócz pracy magisterskiej, ale to kolejna długa hisotria i ostatecznie się wyrobiłem XD

      Ano, nie:)

      Usuń
  3. Wiesz, w takich momentach żałuję, że już nie mieszkam w Poznaniu, bo ta sobota na cytadeli kusi.
    Mimo wszystko mam wrażenie, że mieliście więcej szczęścia niż ... można się było spodziewać po tego typu spotkaniu ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. owszem. ale ostatnio miałem już swoją dawkę pecha, więc teraz mi życie wyrównuje XD

      Usuń
  4. Wow, co za historia :D Jestem pod wrażeniem :D
    Czyli jutro kolejne "muzyczne spotkanie"? :)
    Świetna sprawa..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aham, dzisiaj już w sumie:) Jeśli się nie rozpada, bo coś mi się słońce pochowało..ale nawet na deszcz w razie czego się coś może wymyśli:)

      Usuń
  5. Ojej ! Grasz na skrzypcach?! I wybacz,że nie potrafię dłuższego komentarza ale co tu dużo mogę powiedzieć? Mega świetna sprawa :) Tak dogadać się z kimś przez muzykę i jeszcze zgrać się!! Po prostu widzę to oczami wyobraźni jak muzyka płynie i stoicie tam :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano, gram, "zawodowo" nawet:)
      I fakt, świetna, wyjątkowa na swój sposób:)

      Usuń
    2. Ja zawsze chciałam grać na skrzypcach. Tylko,że ja nigdy nie określiłam swoich talentów, a to były kiedyś wiersze - podobno świetne, a to były obrazy z ołówkami a to chciałam tańczyć. Byłam mieszanką, z której nic wreszcie nie wybrałam :P Dlatego zazdroszczę.

      Usuń
    3. Rozumiem, taki trochę...brak zdecydowania. Widzisz...ja o skrzypcach z kolei sam nie zadecydowałem. To troszkę inna historia chyba.

      Ale wiesz- zawsze można się jeszcze zdecydować, tak do głębi zdecydować:)

      Usuń
    4. Właśnie nie do końca to niezdecydowanie ale po prostu wszystko lubię. To tak samo jak z naukami ścisłymi i humanistycznymi, potrafię być wybitna z matmy i z polskiego :P wszystkiego po trochu mam :) Taki mieszaniec ze mnie :) Ale niczego nie wyrobiłam perfekcyjnie.

      Usuń
    5. rozumiem, nie można do końca wybrać:)
      a z naukami to mam podobnie XD
      wiesz..perfekcjonizm nie jest wcale taki perfekcyjny często. to bywa...ciężkim brzemieniem.

      Usuń
    6. No nie wiem bo nie jestem perfekcyjna :p
      i jak na pisałam nie mogę skupić się na jednej rzeczy do końca tylko ciągle podejmuje się wielu i to tak wychodzi :P

      Usuń
    7. ja jestem tylko w jednej dziedzinie XD
      wiele skro za ogon, przysłowiowo.

      Usuń
    8. dokładnie :) ale czasem mi wychodzi to na dobre ;)

      Usuń
    9. bo wszystko ma wady i zalety:)

      Usuń
  6. To była bardzo pozytywna przygoda, taka budująca. Ja podziwiam ludzi, którzy mają talent i słuch muzyczny. Ja nie słyszę muzyki tak jak ci ze słuchem muzycznym. Czsami czuję takie ukłucie zazdrości. Nie zawsze też czuję muzykę. Ja jestem wzrokowcem, moim światem jest wyobraźnia. Dźwięki aż tak nie są mi potrzebne. Przez moją pracę, w której musiałam wręcz zatykać uszy, trochę zamknęłam się na świat dźwięków.

    Co do tych dzieciaków. Na ten temat mogłabym pisać i pisać, ale napiszę krótko. To wina naszej kochanej oświaty i mediów. Wszyscy ich kreują na agresorów. Te dzieciaki są zagubione. Brawo dla ciebie i Kasi za rozwiązanie sprawy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzisz, ja na przykład podziwiam ludzi, którzy potrafią malować. To moja pięta achillesowa, ja nawet ludzika z kresek potrafię narysować tak, że nikt nie wie, co to jest XD Po prostu, zawsze podziwiamy tych, którzy robią to, co nas nie dotyczy. Ale tak naprawdę nasz własny talent- taki jak twoja umiejętność tworzenia w wyobraźni, dla mnie moja muzyka- jest dla nas najważniejszy. Musimy go doceniać i pielęgnować:)
      Bogowie, jaka to praca była?

      Wiem o co ci chodzi. To to, że nikt po prostu nieraz...nie daje szansy.

      Usuń
    2. Ja tam kocham swoją wyobraźnię, ale brakuje mi tego zespolenia z muzyką. Wiem, że to bardzo pomaga podczas tworzenia, pisania, a ja nic.
      Produkcja - koszmar XD
      Nie pisze się nikt tylko większość, bo zawsze znajdzie się choć jedna osoba która daje szanse :)

      Usuń
    3. Ale jak widać nie każdemu pomaga, no hej, ludzie mają różne preferencje. Niektórzy wręcz ciszy potrzebują:)

      No tak. Masz rację, rozpędziłem się. Większość.

      Usuń
  7. Nie wiem, czy pamiętasz, jak mówiłam, że muzycy - jacykolwiek by nie byli - zawsze się ze sobą dogadają. Obserwuję mojego ojca, który na skrzypcach (i wielu innych instrumentach) gra - jak mówił - od 10 roku życia i to nie, że jest po szkołach muzycznych itp, tylko uczył się sam i widzę, jak w na prawdę różnych środowiskach muzycznych potrafi dogadać się pod tym kątem (sztuki) z innymi, obcymi sobie osobami. Muzyką i improwizacją porywają serca. Nie zapomnę, jak będąc w Gruzji siedzieliśmy przy kominku i graliśmy z tamtejszymi muzykami przeróżne dźwięki - bo już nawet nie utwory. Magia, po prostu.

    Ja tego nie mogę przeboleć, że tyle talentów się na świecie marnuje właśnie dlatego, że człowiek pozbawiony jest jakichś pochwał, docenenia. Gdyby faktycznie ktoś ich pogłaskał po głowie, uśmiechnął się do nich i uświadomił, że są dobrzy, to pewnie inaczej by to wyglądało. Być może przez to, co się wydarzyło jakoś te dzieciaki znalazły w sobie odwagę, wiarę w siebie. Możesz czuć się dumny, jeśli tak się stało, by być może im coś z Kaśką uświadomiliście. Gdyby Poznań nie był tak daleko, to wierz mi, że już bym siedziała tam z gitarą i na was czekała ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pamiętam jak opowiadałaś o swoim tacie:) Cóż, po prostu muzyka to naprawdę uniwersalny język a niektórzy chyba, wchodząc w niego głębiej, potrafią się jeszcze lepiej w nim dogadać:)

      Bo to jest bolesne. Że nikt nieraz nie chce widzieć, jaki ktoś ma potencjał..bo widzimy tylko pewną fasadę człowieka, która potrafi być bardzo kłamliwa.
      Może. Miejmy nadzieję, że swoje talenty będą dalej rozwijać...zresztą, może dzisiaj będzie można o tym trochę pogadać? No zobaczymy:)
      To innym razem może XD Gdzieś bliżej XD

      Usuń
    2. Jak się udała sobota ? :D

      Usuń
    3. A udała się bardzo:) Może była już mniej zaskakująca..ale była barwniejsza. Bo przybyło jeszcze parę instrumentów i tak dalej. Pogoda jednak przestała sprzyjać i trzeba się było zawinąć...a ja teraz staram się załatwić dziewczynie lekcje emisji głosu za darmo. Bo może mam w tym jakoś szansę, a jej cóż...przyda się. I to nie dlatego, że ten głos trzeba szlifować. Ale czasem człowiekowi trzeba pewnego punku zaczepienia w życiu....a to mógłby być taki punkt. No ale, to długo by opowiadać:)

      Usuń
    4. Jaki dobry człowiek z Ciebie!

      Usuń
    5. eee...ja bym powiedział, że hm...ja po prostu staram się być człowiekiem. i tyle :P

      Usuń
  8. Jaka historia, ciekawa, muszę to przyznać. Chciałabym tam być i was usłyszeć, tylko do Poznania to mam trochę daleko, szkoda. Myślałam,że to zdarzenie skończy się negatywnie, ludzie ni stąd ni zowąd proszacy o kase na piwo, też bym się wystraszyła gdybym takich zobaczyła. Szczerze mówiąc podziwiam to,że potrafiłeś się do nich dopasować, zagrać tak,aby wszystko się łączyło i poszczególne sposoby wykonania pasowały do siebie. Niestety ja nie potrafię się do kogoś dopasować, już raz miałam taką sytuację. Tłumaczę się tym,że mój instrument jest w stroju b, a nie w c, więc jest trochę trudniej, przynajmniej według mojego zdania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fakt, szkoda. Ale trudno się mówi:)
      Też nie sądziłem w pierwszym momencie, że sprawy przybiorą taki obrót...ale stało się chyba najlepiej, jak tylko mogło:)
      To na czym grasz?

      Usuń
  9. Wiosna. Przyszła i poszła sobie akurat wtedy, kiedy ja mam wreszcie wolne oraz chęć wyjścia z aparatem, aby to uchwycić. Wredna małpa :P
    Popiełuszko w bagażniku i denka od jaboli. Śliczne :P
    Wiesz co, ta sytuacja jest potwierdzeniem tego, co niedawno sama komuś mówiłam, że nie ma złych ludzi, że każdy ma w sobie zaszczepione dobro, tylko czasem brak potencjału, aby je wydobyć i biorą górę te gorsze cechy, które też ma każdy. Bo człowiek jest splotem dobra i zła. To jak z tymi wilkami, "w każdym żyją wilki dobre i złe i tylko ty decydujesz, które karmić chcesz."

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tam, nadal jest piękna, tylko jest troszkę mniej słońca:)
      Ano, takie tam urocze określenia XD
      Otóż to. Ja nie wierzę nigdy, że ktoś jest na wskroś zły albo dobry. Ja po prostu staram się hm...dać szansę wyboru temu człowiekowi nieraz.

      Usuń
  10. Ja nie umiem ani śpiewać, grać na gitarze uczył mnie kiedyś Patryk, ale to słomiany zapał był. Tak, czy siak, jak Cię kiedyś spotkam, to się dosiądę, poznasz mnie po czerwonych trampkach i rudych włosach xD ewentualnie skoczę po browary, chociaż na coś się przydam :D
    A poważnie - szacun ziom :)
    Swoją drogą przyjemna ta Lindsey... Kojarzy mi się trochę z Emilie Autumn :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spoko, dosiadaj się jak najbardziej XD Tylko wiesz, rudych włosów i czerwonych trampek to ja znam dużo, więc nie licz, że cię po tym poznam XD
      Browary spoko, ale raczej nie dla mnie XD

      Oj Lindsey ma wyjątkowy talent akurat:)

      Usuń
    2. Cholera, to będzie ciężko xD
      Nie pijesz? ;)

      Słyszalam ją wcześniej raz, może dwa razy, ale od wczoraj słucham non stop. Zaraziłam się na amen :)

      Usuń
    3. Spoko, ty mnie rozpoznasz, jestem ponoć charakterystyczny XD To powiesz, że to ty i tyle XD
      Piję, ale mało. I nie jak gram:)

      Jak lubisz skrzypce, to polecam jeszcze nieszablonowego Davida Garretta, z coverami choćby Nirvany czy Zeppelinów, o :
      http://www.youtube.com/watch?v=4tUrn-EESBc

      Usuń
    4. na razie nie znam Twych charakterystycznych cech xD więc trudno mi będzie podchodzić do biegających nad Rusałką, albo grających na Cytadeli Kordianów, mówiąc: "siema, jestem rudy Asik" i czekając, który okaże się prawdziwy xD

      Ooooch, Davida znam bardzo dobrze i bardzo, ale to bardzo lubię :) a najbardziej chyba lubię jego cover Thunderstruck :)

      Usuń
    5. Wymieniać?XD Prawie 2m wzrostu, skrajna chudość, tatuaże z kruczymi piórami na przedramionach ( mam inne, ale te widać po prostu jak się ubiorę, no XD), czarne długie włosy...chyba można mnie jakoś zlokalizować po tym XD A jak nie to kiedyś, kiedyś możemy się umówić na muzykowanie. Weźmiesz swoich z gitarami czy coś XD

      To niepotrzebnie się wysilałem XD

      Usuń
    6. No proszę, to masz trochę tych znaków szczególnych :D Ostatnio stałam na fajce przed uczelnią (od strony Dąbrowskiego) i widziałam gościa popierdzielającego na deskorolce :P od razu skojarzył mi się z Tobą, jednak obecny opis kompletnie by nie pasował :P
      Swoją drogą ja się czaję na tatuaż od dłuższego czasu, ale ciągle nie mam odwagi xD
      Ej a to jest bardzo dobry pomysł! Część moich mieszka już w Poznaniu. Ale namówię kiedyś P., to weźmiemy gitary i pójdziemy sobie gdzies pograć :D

      No w sumie niepotrzebnie xD

      Usuń
    7. No trochę jest XD
      No to widzisz, nie tylko ja się deskorolką tudzież na rolkach rozbijam XD
      A co byś chciała?
      No to widzisz, można by, zwłaszcza, jak się ładniej jakoś zrobi:)

      Usuń
  11. Podziwiam, że udało Ci się zagrać z takimi osobami, przed którymi większość z nas by uciekła.
    Zgadzam się z Tobą, że ludzie to ludzie. Każdy jest tylko człowiekiem i często można się jakoś dogadać.
    Ja kilka razy miałem taką sytuację, że podczas picia alkoholu w parkach, podchodziła do nas policja. Zawsze rozmawiałem kulturalnie i prawie nigdy nie dostawałem mandatów!:)
    Gdy ktoś się rzuca do policji, to go pałują i dają wysokie mandaty.
    Warto więc być życzliwym i ludzkim dla różnych osób, bo to zwyczajnie się opłaca:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak dla mnie nie ma co podziwiać, bo to też duża gra przypadku:)
      Właśnie o to chodzi- umiejętność porozmawiania, dostosowania się. Bycia jakoś otwartym, bo przecież nie musimy na każdego warczeć. Nie warto nawet.
      Oj, a ja mandaty dostawałem..ale nie za picie nieraz XD

      Usuń
  12. Piękna przygoda, chociaż pełna agresji z ich strony. Pewnie w nich to też zrodziło później pewne przemyslenia.
    Ciekawe co byś powiedział o moim głosie xD
    Uwielbiam Lindsey!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, agresja czasem rodzi się dlatego, że człowiek na zapas się broni. Bo go gnoił świat. Więc...nieraz najlepszym lekarstwem na nią jest łagodność:)
      Prześlij mi próbki XD Wiesz, swojego czasu nawet zbierałem nagrania głosu i pisałem kilka artykułów na ten temat, także tego XD
      Nie można jej nie kochać!^^

      Usuń
  13. Aż żałuję, że nie słyszałam tego koncertu. Serio!

    OdpowiedzUsuń
  14. Kapitalna przygoda! Jestem w szoku, że tak to się wszystko potoczyło, niczym w filmie. Ale to miły szok :) Życzę, by tej grupce udało się coś osiągnąć, może właśnie Wy ich zainspirujecie, by wyszli poza blokowiska i wulgarne wyciąganie od ludzi na piwo. To przykre, że pewnie mają zaniżoną samoocenę i brak wiary w siebie, posiadając takie talenty i wartość.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co wy wszyscy macie z tym filmem?XD Jeny, życie zaskakuje, wcale to filmowe nie jest XD
      Może się uda, załatwiam dziewczynie lekcje emisji głosu:) Więc...zobaczymy:)

      Usuń
  15. Masz dar patrzenia w serce, bez tego nic by się nie wydarzyło. I ten głos rozsądku, który podpowiedział, że w istocie nie ma się czego bać, wyborna mieszanka. Ludzie to wyczuwają, lgnąć do Ciebie... Tu akurat trafiłeś na swoich, kochających muzykę, ona czekała, by eksplodować. Wyszło niesamowicie, bo spontanicznie, z głębi duszy Was wszystkich. Scenę miałam przed oczyma rodem z filmu lub powieści. Magia, czysta magia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na zasadzie "miej serce i patrzaj w serce"?:)
      Nie wiem czy lgnąc. Raczej po prostu, jak nie odpowiada się agresją, jak nie chce się ludzi dzielić, szeregować, to z każdym można się dogadać:) Ja przynajmniej jestem takiego zdania.
      Magia jest w prozie życia, o tym za często zapominamy:)

      Usuń
  16. to wszystko było odgórnie zaplanowane. :) ale muszę przyznać, że jestem pod wielkim wrażeniem, ponieważ ja nie byłabym w stanie nic powiedzieć, a tym bardziej się ruszyć w takiej sytuacji. omijam takich ludzi szerokim łukiem.

    szkoda mi właśnie ludzi, którzy zamiast zrobić coś ze swoim talentem - cokolwiek - to włóczą się od sklepu do sklepu, kupując kolejne piwa. ale tutaj gratulacje dla Ciebie - coś w nich wyzwoliłeś. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. przez większą siłę, znaczy?:)
      Wiesz, mi może też łatwiej. Jestem facetem ( nikomu nie umniejszając tutaj, ale wiadomo jak jest) a w razie czego cholernie szybko biegam XD

      Wiesz- oni czasem nie zdają sobie sprawy, że można inaczej:) I hm..dziewczynie załatwiam lekcje emisji głosu XD

      Usuń
    2. tak, mam na myśli siłę wyższą. :)
      hah, no to nie masz się w sumie czego obawiać. :D no i faceci we krwi mają coś takiego, że automatycznie przystępują do obrony, a nie do ucieczki.

      nie zdają sobie sprawy, bo mają przysłonięte oczy. mam nadzieję, że coś z tego wyjdzie. :)

      Usuń
    3. hm...ja jak nie muszę się bić, żeby kogoś bronić, to zwiewam, więc wiesz XD Unikam konfrontacji zdecydowanie, zabrakło u mnie genu agresji xD

      oby:)

      Usuń
  17. Potrafisz zgrabnie ująć w słowa tak ciekawą historię, dobrze mi się to czytało, był i element zaskoczenia :)

    Teraz posiedzę sobie i posłucham skrzypiec...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To chyba dobrze, dziękuję:)

      Skrzypce w niedzielne popołudnie na pewno nie zaszkodzą:)

      Usuń
    2. To bardzo dobrze wręcz :)
      Mi skrzypce nie zaszkodziły, a moim znajomym "zasmakowały"... ale widzę, że Ty chyba wciąż na blogu, wciąż odpowiadasz na komentarze - praca na pełny etat :D a ja sobie wędruję po Twoich postach, a czytam sobie, a to co czytam za dobre uważam. Postów niby nie tak wiele, ale dość długie, będę mieć ciekawą lekturę ;)

      Usuń
    3. No, zdarza mi się, po intensywnym weekendzie dzisiaj marudzę przed kompem XD
      Niestety..mam tendencję do nadmiernego rozpisywania się. Co poradzić:)
      I cóż, dziękuję:)

      Usuń