No to oficjalnie mamy wiosnę. I Nie
mogło być inaczej, musiała się ona zacząć dobrą przygodą i
nauką. A może po prostu...radością. Innego zgoła rodzaju.
Mieliśmy dzisiaj z Kaśką moją
performance. Może nie całkiem wiosenny bo nie było mowy o zieleni,
a odradzaniu się w ciszy i medytacji. O błękicie, zimnym
opanowaniu i czerwieni miłości. Może nie był klasyczny. Ale była
muzyka, pobudzenie ducha i ciała. Chwile medytacji i odprężenia.
Niby nic takiego, ale ten ruch, gest, przebudzanie się na scenie i
próba przebudzenia ludzi spowodował, że po wyjściu z z budynku
chciałem wręcz krzyczeć „Viva
la vida.!Viva l'arte.!”
Wszystko
sprzyjało życiu, aż nie chciało się iść od razu do domu. Bo
tak pięknie, tak cudnie. I chciało się więcej i więcej. Jestem
człowiekiem żarłocznym, a moje serce jest pojemne, zwłaszcza, gdy
rozpiera je taka radość. Rozwieram chciwie oczy i szukam nowych
doznań. Chcę widzieć więcej, nigdy bym grzechu chciwości tego
rodzaju w sobie nie odrzucił. Kaśka śmiała się ze mnie, że
biegam jak źrebak, który dopiero co stanął na nogi. Też, pomimo
ostatnich zdarzeń w jej życiu, nie najlepszych, była w szampańskim
nastroju. Może wiosna naprawdę tak działa? Może to całodniowe
słońce, a może nasz performance miał w sobie siłę
zwielokrotnionej afirmacji? Idąc tak, śmiejąc się, usiedliśmy w
jednym z parków Poznania. Oboje najwyraźniej nie chcieliśmy
jeszcze kończyć tego wieczora. Było przecież wcześnie, dopiero
co zrobiło się ciemno. Przecież to nawet nie noc! Nie chcieliśmy
siedzieć pod żadnymi dachami knajp. Może dlatego, że
błogosławione światło księżyca nie przenika jednak przez
ściany.
Gdy
tak siedzieliśmy, gadając o niczym , zbliżyły się do nas trzy
zakapturzone postacie.
-Tej,
koleś, dorzuć na piwo! - odezwała się dziewczyna.
Spojrzałem
na nich uważnie. Troje smarkaczy, mających może od 16 do 18 lat.
Dzieciaki jeszcze. Dwóch chłopaków, jedna dziewczyna. Wyczułem,
że Kaśka w pierwszym momencie się wystraszyła i nie zdziwiłem
się. Bo co z tego że smarkacze, skoro jedne z chłopaków był
wyższy nawet ode mnie, co nie jest łatwe. A na pewno był lepiej
zbudowany. Jeden cios w szczękę i po mnie. Drugi wyglądał na
rasowego pitbulla. Dziewczyna, drobna, z oczami jak guziczki, ale
oczami pełnymi złośliwości. Nie należeli na pewno do tych
słodkich dzieciaków. Typowe dzieci blokowisk raczej, które nie
wiedzą, co zrobić ze sobą wieczorem. Dzieciaki, które prędzej na
pewno podejrzewałbym o wyłudzenie komórki, niż dobre oceny w
szkole.
W
każdym razie, dało się wyczuć pewną agresję. Chyba mieli zły
dzień. A może zawsze tak zaczepiali ludzi, jak niektóre dzikie
psy.
Nie
ma co wszczynać awantury, tak w razie czego,tym bardziej, że Kaśka
przylgnęła do mnie bokiem. Dało się wyczuć, jak spięte ma
mięśnie.
Zawsze
jak jest się samemu człowiek się mniej martwi. Bo co, jak mi ją
ukrzywdzą? W razie czego mój ryj nie szklanka, zrośnie się. Ale
Kaśka...no wiadomo, człowiek czuje się odpowiedzialny.
„Ale
chwila, Kordian, co ty się nagle stresujesz, co facet? Przecież
dzieciaki o kasę na piwo pytają, norma w wielu dzielnicach, w
parku, przecież nic ci złego nie zrobili. To strach Kaśki ci się
udziela! Weź, facet! Co ty tworzysz nagle czarne scenariusze?
Zapomniałeś? Mamy dobry dzień, dużo dobrej energii w
przestrzeni!”.
No
tak, głosik rozsądku jak zawsze działa. Tym bardziej, że
zauważyłem, że dziewczyna spojrzała na futerał, w którym były
moje warte sporo jednak skrzypce- i dostrzegłem w tym spojrzeniu
wielkie wahanie. Ale nie wahanie mówiące o tym, czy warto sprzedać
je w lombardzie. To spojrzenie było jakieś..bolesne. Zazdrosne.
-Ile
wam brakuje do tego piwa?- zapytałem z uśmiechem.
-E...?-
wyrwałem ją z zamyślenia. Chłopacy byli jak głazy.
-Pytam
się, ile wam brakuje.
-Dawaj ile masz. -rzuciła ostro.
-Dawaj ile masz. -rzuciła ostro.
Wygrzebałem
z kieszeni portfel i podałem jej dychę. Była najwyraźniej
zaskoczona.
-Nie
sądzisz, że należy chociaż podziękować?- uśmiechnąłem się
znowu.
-Zamknij
się, frajer! ( czy jakoś tak, uznajmy, że zostałem frajerem)-
rzucił jeden z chłopaków wreszcie.
Tylko
pozornie pewne siebie gówniarze. Owszem, potrafią na pewno
przywalić...ale to nie jedyne, o można w nich widzieć.
-Daj
spokój, koleś jest kolega po fachu, dał kasę, idziemy!-
powiedziała dziewczyna, będąca najwyraźniej ich swoistą
„przywódczynią”.
I
już mieli sobie pójść, już mieliśmy z Kaśką wrócić do
swojej celebracji tej wesołej nocy...ale mnie coś musiało tknąć.
Jak zawsze jestem może lekkomyślny- a może słusznie ufam swojej
intuicji.
-Ej,
czekajcie. Kolega po fachu? -zapytałem. Dziewczyna obróciła się i
butnie zapytała
-A
co, myślisz, że musi cię być stać na takie skrzypce, żeby by
muzykiem?- oho, znała się. Poczułem zaskoczenie, że przez
sygnaturę na futerale umiała rozpoznać, ile za nie można było
płacić. Ale tak naprawdę instrumentu nie ceni się pieniądzem,
tylko duszą, którą się mu zawdzięcza..ale nie o tym miałem.
-Nie,
nigdy tak nie myślałem. Też mnie kiedyś nie było stać na takie
skrzypce. Dostałem je - powiedziałem zamiast tego wyjątkowo
spokojnie i łagodnie. Dostałem od kogoś, kogo kochałem i kto mnie
kochał. Tym są cenniejsze.
Dziewczyna
patrzyła kpiąco, chłopacy w ogóle się nie ruszali, tylko ten o
wyglądzie pitbulla zaciskał i rozluźniał pięści.
Nagle
włączyła się Kaśka, która do tej pory była jak martwy posąg.
Swój wyczuje swojego w pewien sposób. Bo Kaśka też ma w sobie
wilczycę, co potrafi ugryźć. Ale trzeba ją sprowokować.
-Wiecie,
jak jesteście też muzykami jak kolega, to powinniście nam zapłacić
muzyką za tą kasę na piwo. Honor każe.
Wyraźnie
ich zamurowało. Widać..nigdy nie pomyśleli, że można w ten
sposób do tego podejść. Nie pomyśleli, że ktoś, kto dorzuca im
na piwo może tak myśleć. Może nikt nigdy nie mówił im o
honorze? Mieli tylko tą swoją nadmierną dumę dzieci, które stale
ktoś gnoi i mówi, że nic z nich nie wyrośnie. Cóż, Kaśka i ja
bywamy ciężkimi ludźmi i upieramy się na swoje myślenie, które
mamy bardzo podobne. I lekkomyślnymi wedle wielu jesteśmy także.
-Dobra,
koleś, to najpierw wyciągaj te swoje skrzypce i pokaż, co ty
potrafisz. Czy tylko twoja kumpela taka mocna w gębie?
Nie
oponowałem. Nic nie powiedziałem, bo nie było co. Wyczułem, że
Paganini ani Vivaldi nie byliby na miejscu. Ale śliczna Lindsey,
gwiazda ostatnich lat? Czemu by nie. Przypomniałem sobie jej
cholernie prosty kawałek, Shadows*, motyw szybki, wielu wpadający w
ucho. I w trakcie grania, mniej więcej w połowie...jeden z
chłopaków dorobił beatbox. Bylem zaskoczony, po pierwsze, że to
zna, po drugie- że potrafił ze mną stworzyć taki duet, że
brzmiało to...no po prostu tak, jak powinien. Jakby to wszystko było
zaplanowane.
I
serio, ani troszkę nie przesadzam. Przestaliśmy „grać” ( Można
o beatboxie mówić, że to granie? Bo to granie na własnym ciele.
Hm. do przemyślenia) jednocześnie i spojrzeliśmy na siebie
błyszczącymi oczami. Oboje wiedzieliśmy, że wyszło to cholernie
dobrze. Takiego zadowolenia z siebie jak muzyce się zdarza nie można
chyba z niczym innym porównać. Przynajmniej- ja nie umiem.
Nagle
dziewczyna zaczęła się śmiać, stojąc obok Kaśki. Nawet nie
zauważyłem podczas tego utworu, że się do siebie tak przysunęły.
-Z
czego ta radość?
-Koleś,
ty się nawet rzucasz jak ta laska z tego teledysku!
Tja...nie
pierwszy raz zostałem „tańczącym skrzypkiem”. Serio, ja nad
tym nie panuję. Nie wiem jak można grać na poważnie, nie ruszając
się. Jeden egzamin nawet prawie przez to w muzycznej uwaliłem, bo
pewien skostniały profesor stwierdził, że jestem „za ekspresyjny
nie tylko w dźwięku ale i w całości występu”. Cóż.
Ale
one śmiały się dalej.
-Tylko
kiteczki mu dorobić- wychichotała Kaśka.
-Normalnie,
kurwa, jebany Popiełuszko w bagażniku!( to określenie robi się za
bardzo popularne) -ordynarnie rzuciła dziewczyna, po czym w dobrym
nastroju już, zakomenderowała-Dobra, jedziemy dalej!
Tym
razem jeden z chłopaków nadał rytm a ona-ona zaczęła śpiewać.
A ja byłem w szoku. Miała niesamowity głos. Naprawdę, głos, w
którym można się zakochać, który sprawia, że ciary na
kręgosłupie są wielkości denek od jaboli. Tym głosem mogłaby
zarobić nie tylko na piwo. Nie miało znaczenia żadne złośliwe
spojrzenie, żaden obdarty wygląd. Ona BYŁA MUZYKĄ. Mało kto to
potrafi nieraz stać się nią. To dar, wyjątkowy dar. Chociaż było
słychać, że nad tym głosem nikt nigdy nie pracował, nikt nigdy
nie uczył jego emocji. Samorodny talent, nieoszlifowany diament. A
uwierzcie mi, znam się na głosach.
Cóż
mi więc pozostało? Nie mogłem tylko stać i słuchać. Zacząłem
grać. Dopasowywać rytm, melodię. Swobodny jam, całkiem z pozoru
niemożliwy. Zupełnie oby sobie ludzie, nie znający swoich
preferencji- nie pomyliliśmy się ani razu. Wszyscy płynnie
przechodziliśmy z frazy na frazę, jakby to wszystko było
zaplanowane. Może zaplanował to ktoś już poza nami samymi?
To
nie była zwykła muzyka, taką jaką zazwyczaj się gra. To nie była
muzyka skostniała w kanonie, w żaden sposób. Jednak nasze style
były całkiem odmienne, prawdopodobnie, ba, na pewno, inspirowało
nas zupełnie co innego w życiu. A jednak potrafiliśmy się
złączyć. Może to magia wiosny?
Graliśmy
tak godzinę jakoś w sumie. W pewnym momencie chłopak o wyglądzie
pitbulla melorecytował, uzupełniając jej głos, tekst. To wszystko
było spójną całością, jej barwa dźwięku, ich rytm, moje
skrzypce. Niektóre kawałki znane, popularne, w nowej aranżacji,
inne melodie wymyślane ot tak. I Kaśka z najcudniejszą pantomimą
tańca pod księżycem. Nieraz ścieżką obok przechodzili ludzie,
może wracający dopiero z pracy, pędzący do domów. Patrzyli się
na nas zdziwieni, niektórzy przystawali, bili brawo. Zrobiło się
naprawdę wesoło.
Wiecie
co? Co tam cały performance, dokładnie zaplanowany. To było
prawdziwe aż do szpiku, dogłębnie. To było spontaniczne. To było
wiosenne.
Chyba
wysłaliśmy dużo dobrej energii w przestrzeń.
I
dobrze, nie doczepiła się do nas straż miejska czy coś w tym
stylu.
Po wspólnej zabawie- jeśli można to tak
określić, zabawą, przyszedł powoli czas rozstania.
-I co, zarobiliśmy na to piwo?
-I co, zarobiliśmy na to piwo?
-Zdecydowanie!
-zaśmiała się pięknie Kaśka.
-Może
się jeszcze kiedyś zobaczymy- dorzuciłem i uśmiechnąłem się do
nich tak ciepło, jak tylko potrafiłem. Bogowie, jak ja się
zdyszałem!- dorzuciłem w myśli.
-Pewnie
będziesz udawał że nas nie znasz, ziom.
I
tak od słowa do słowa doszliśmy do tego...że jesteśmy umówieni
na sobotę, jeśli będzie ładna pogoda. Na Cytadeli, będziemy
grać, tańczyć, śpiewać. A co, przyniesiemy i ludziom innym
trochę wiosny może. Może znajdzie się ktoś z gitarą. Może
jeszcze ktoś, kto śpiewa. (Ktoś reflektuje na taką zabawę? :>
)
Dzisiaj
już trzeba było iść, zanim noc naprawdę nastanie, bo i Kaśka
znowu kasłać zaczęła a tu coraz chłodniej i chłodniej, i oni
pewnie chcieli iść wreszcie na to piwo...ale tyle starczyło, by
naprawdę dobrze zacząć wiosnę.
Pięknie
jest, po prostu pięknie jest.
Dobrze
weszliśmy w ten nowy, symboliczny czas. Sztuką, muzyką i otwartym
serem. Bo nieraz starczy trochę dobrej energii wysłać komuś- a
ona ci się zwróci. Pozornie nieprzyjemne dzieciaki okazały się
ludźmi z ogromnym potencjałem w pewnej dziedzinie życia. Tylko
trochę za bardzo zakompleksionymi ludźmi- bo mam wrażenie, że
nikt ich nie docenia. Chociaż, to nie tylko wrażenie, to też
wnioski z rozmowy.
Mam
wrażenie zresztą, że każdy z ludzi ma wielki potencjał. Ma coś,
czym może dać radość innym, coś, w czym może się spełniać,
pokazywać, że pięknie jest żyć. Każdy jest naprawdę wielkim
człowiekiem. Tylko czasem życie każe się skulić w kłębek i
póki cię nikt nie pogłaszcze po głowie- nie umiesz tego dostrzec.
Tego, że jesteś wspaniałym człowiekiem, który innym daje
uśmiech.
Nie
ma dobrych i złych ludzi. Są ludzie, po prostu. I ja wierzę, że
każdemu trzeba dać szansę. Możecie mnie nazwać naiwnym. Ale ja
wolę być naiwny i nie nieraz zaryzykować, niż tyle w życiu
tracić przez strach. Strach przed zranieniem, strach przed tym, że
ktoś nas skrzywdzi. Strach to rzecz, której się nie pozbędziemy,
ale może nas ona mobilizować.
Druga
rzecz- znowu widzę, po raz kolejny, jak wielką siłę ma muzyka.
Jak bardzo potrafi połączyć to, co leży po przeciwnych stronach
rzeki. Jak mocno może skleić to, co nadpęknięte. I nawet, gdy
pokazuje różne swe oblicza, dialekty, nadal jest językiem
wspólnym. Wspólnym ponad wszelkimi podziałami, jakie chce tworzyć
człowiek. Muzyka nie widzi wieku, statusu materialnego, rasy, płci.
Jest dla każdego i w każdym, w pierwotnym rytmie serca i jest też
ciszą, której nieraz tak się boimy. Dlatego na zawsze będę jej
niewolnikiem. Będę dotykał, widział uszami. Najsłodsza niewola z
możliwych.
*Kto nie znał, temu przedstawiam oficjalnie- śliczna Lindsey z "Shadows":
Myślałam, że ta historia będzie miała zły koniec. A tu proszę. Fantastyczne jest to wszystko. Cholernie żałuję, że nie mogę w tym uczestniczyć, uwielbiam takie wydarzenia. Czuć w tym magię. Wydaję mi się, że jest to klimat, w którym bym się odnalazła. ;)
OdpowiedzUsuńTym razem dziwne życiowe sytuacje był pozytywne:) Zawsze się wpakuję w coś niespodziewanego, na szczęście właśnie zdarza się, że to jest po prostu..nazwijmy to małym słowem, przyjemne:)
UsuńNo cóż, nie tym razem, nie tutaj, ale kto wie, kiedyś, gdzieś...:)
Zazdroszczę Ci tej "umiejętności" ;) Ja wpadam tylko w same kłopoty ;p
UsuńNo ja myślę, że kiedyś coś, gdzieś. ;)
Och, ale ja w kłopoty też się pakuję, wychodzi pół na pół:)
UsuńPotem to trzeba po prostu ukonkretnić:)
Chciałabym zobaczyć i usłyszeć jak grasz! Jeżeli wychodzi Ci to chociaż 5% tak jak Lindsey to musi to być coś genialnego! ;)
UsuńE...zależy co. Muzycznie wychodzić mi może tak samo albo lepiej, ruchowo? Zdecydowanie, pokraczniej XD
UsuńKurde, chciałabym tam być, musiało wyglądać i brzmieć zjawiskowo :D i nawet nie wiedziałam, że grasz na skrzypcach! Ja jestem totalnie amuzyczna, jedynie jak siostra grała na pianinie to naklejała mi na klawiszach karteczki i umiałam jedną kolędę zagrać XD
OdpowiedzUsuńNie? W sumie...nie za dużo chyba o tym pisałem czy coś XD
UsuńNo to ja jednak jestem kształcony od 5 roku życia do gry na instrumencie, mam słuch absolutny...no przekleństwo z błogosławieństwem nieraz XD Ale mówisz że jesteś amuzyczna, ale jednak muzykę lubisz i żyć bez niej nie możesz, co nie?:)
To muszę nadrobić notek XD
UsuńW takim razie rzeczywiście, wirtuoz z Ciebie normalnie XD Dlaczego przekleństwo? :D Nooo, to tak, lubię i żyć bez niej nie mogę, ale ani głosu nie mam, słuchu chyba też nie, więc tak cienko w zasadzie :D
Chce ci się czytać wszystkie moje wypociny?XD
UsuńNo, niby wirtuoz, dyplom muzycznej mam z wyróżnieniem xD
I przekleństwo, bo to nieraz męczy.
Po prostu jesteś...odbiorcą, o XD
Kto powiedział, że wszystkie XD zawsze jak mam coś na uczelnię do zrobienia to wynajduję X rzeczy do przeczytania XD
UsuńTo fajnie! Mieć taki dyplom.... :D Dlaczego męczy? :D
Hah, dokładnie XD
No tak, jasne, zrozumiem, zawsze co innego do czytania wpada w ręce..tak jakoś samo XD
UsuńDyplom jak dyplom, jak każdy magistra XD
Męczy, bo wymaga nieraz.
No nie? Zupełnie przez przypadek, zupełnie niespodziewanie i zupełnie jesteśmy zaciekawieni i zakręceni XD
UsuńNo wiesz, jak się go zdobyło, to trzeba ponosić tego konsekwencje.
Otóż to! XD
UsuńTo fakt. I ja zawsze pokornie konsekwencje przyjmuję:)
A później się okazuje że z rzeczami które planowaliśmy jesteśmy w ... tyłku XD
UsuńAle chyba nie jest aż tak źle ;)
No ja tak nigdy nie wylądowałem...no, może oprócz pracy magisterskiej, ale to kolejna długa hisotria i ostatecznie się wyrobiłem XD
UsuńAno, nie:)
Wiesz, w takich momentach żałuję, że już nie mieszkam w Poznaniu, bo ta sobota na cytadeli kusi.
OdpowiedzUsuńMimo wszystko mam wrażenie, że mieliście więcej szczęścia niż ... można się było spodziewać po tego typu spotkaniu ;)
owszem. ale ostatnio miałem już swoją dawkę pecha, więc teraz mi życie wyrównuje XD
UsuńWow, co za historia :D Jestem pod wrażeniem :D
OdpowiedzUsuńCzyli jutro kolejne "muzyczne spotkanie"? :)
Świetna sprawa..
Aham, dzisiaj już w sumie:) Jeśli się nie rozpada, bo coś mi się słońce pochowało..ale nawet na deszcz w razie czego się coś może wymyśli:)
UsuńOjej ! Grasz na skrzypcach?! I wybacz,że nie potrafię dłuższego komentarza ale co tu dużo mogę powiedzieć? Mega świetna sprawa :) Tak dogadać się z kimś przez muzykę i jeszcze zgrać się!! Po prostu widzę to oczami wyobraźni jak muzyka płynie i stoicie tam :P
OdpowiedzUsuńAno, gram, "zawodowo" nawet:)
UsuńI fakt, świetna, wyjątkowa na swój sposób:)
Ja zawsze chciałam grać na skrzypcach. Tylko,że ja nigdy nie określiłam swoich talentów, a to były kiedyś wiersze - podobno świetne, a to były obrazy z ołówkami a to chciałam tańczyć. Byłam mieszanką, z której nic wreszcie nie wybrałam :P Dlatego zazdroszczę.
UsuńRozumiem, taki trochę...brak zdecydowania. Widzisz...ja o skrzypcach z kolei sam nie zadecydowałem. To troszkę inna historia chyba.
UsuńAle wiesz- zawsze można się jeszcze zdecydować, tak do głębi zdecydować:)
Właśnie nie do końca to niezdecydowanie ale po prostu wszystko lubię. To tak samo jak z naukami ścisłymi i humanistycznymi, potrafię być wybitna z matmy i z polskiego :P wszystkiego po trochu mam :) Taki mieszaniec ze mnie :) Ale niczego nie wyrobiłam perfekcyjnie.
Usuńrozumiem, nie można do końca wybrać:)
Usuńa z naukami to mam podobnie XD
wiesz..perfekcjonizm nie jest wcale taki perfekcyjny często. to bywa...ciężkim brzemieniem.
No nie wiem bo nie jestem perfekcyjna :p
Usuńi jak na pisałam nie mogę skupić się na jednej rzeczy do końca tylko ciągle podejmuje się wielu i to tak wychodzi :P
ja jestem tylko w jednej dziedzinie XD
Usuńwiele skro za ogon, przysłowiowo.
dokładnie :) ale czasem mi wychodzi to na dobre ;)
Usuńbo wszystko ma wady i zalety:)
UsuńTo była bardzo pozytywna przygoda, taka budująca. Ja podziwiam ludzi, którzy mają talent i słuch muzyczny. Ja nie słyszę muzyki tak jak ci ze słuchem muzycznym. Czsami czuję takie ukłucie zazdrości. Nie zawsze też czuję muzykę. Ja jestem wzrokowcem, moim światem jest wyobraźnia. Dźwięki aż tak nie są mi potrzebne. Przez moją pracę, w której musiałam wręcz zatykać uszy, trochę zamknęłam się na świat dźwięków.
OdpowiedzUsuńCo do tych dzieciaków. Na ten temat mogłabym pisać i pisać, ale napiszę krótko. To wina naszej kochanej oświaty i mediów. Wszyscy ich kreują na agresorów. Te dzieciaki są zagubione. Brawo dla ciebie i Kasi za rozwiązanie sprawy :)
Widzisz, ja na przykład podziwiam ludzi, którzy potrafią malować. To moja pięta achillesowa, ja nawet ludzika z kresek potrafię narysować tak, że nikt nie wie, co to jest XD Po prostu, zawsze podziwiamy tych, którzy robią to, co nas nie dotyczy. Ale tak naprawdę nasz własny talent- taki jak twoja umiejętność tworzenia w wyobraźni, dla mnie moja muzyka- jest dla nas najważniejszy. Musimy go doceniać i pielęgnować:)
UsuńBogowie, jaka to praca była?
Wiem o co ci chodzi. To to, że nikt po prostu nieraz...nie daje szansy.
Ja tam kocham swoją wyobraźnię, ale brakuje mi tego zespolenia z muzyką. Wiem, że to bardzo pomaga podczas tworzenia, pisania, a ja nic.
UsuńProdukcja - koszmar XD
Nie pisze się nikt tylko większość, bo zawsze znajdzie się choć jedna osoba która daje szanse :)
Ale jak widać nie każdemu pomaga, no hej, ludzie mają różne preferencje. Niektórzy wręcz ciszy potrzebują:)
UsuńNo tak. Masz rację, rozpędziłem się. Większość.
Nie wiem, czy pamiętasz, jak mówiłam, że muzycy - jacykolwiek by nie byli - zawsze się ze sobą dogadają. Obserwuję mojego ojca, który na skrzypcach (i wielu innych instrumentach) gra - jak mówił - od 10 roku życia i to nie, że jest po szkołach muzycznych itp, tylko uczył się sam i widzę, jak w na prawdę różnych środowiskach muzycznych potrafi dogadać się pod tym kątem (sztuki) z innymi, obcymi sobie osobami. Muzyką i improwizacją porywają serca. Nie zapomnę, jak będąc w Gruzji siedzieliśmy przy kominku i graliśmy z tamtejszymi muzykami przeróżne dźwięki - bo już nawet nie utwory. Magia, po prostu.
OdpowiedzUsuńJa tego nie mogę przeboleć, że tyle talentów się na świecie marnuje właśnie dlatego, że człowiek pozbawiony jest jakichś pochwał, docenenia. Gdyby faktycznie ktoś ich pogłaskał po głowie, uśmiechnął się do nich i uświadomił, że są dobrzy, to pewnie inaczej by to wyglądało. Być może przez to, co się wydarzyło jakoś te dzieciaki znalazły w sobie odwagę, wiarę w siebie. Możesz czuć się dumny, jeśli tak się stało, by być może im coś z Kaśką uświadomiliście. Gdyby Poznań nie był tak daleko, to wierz mi, że już bym siedziała tam z gitarą i na was czekała ;p
Pamiętam jak opowiadałaś o swoim tacie:) Cóż, po prostu muzyka to naprawdę uniwersalny język a niektórzy chyba, wchodząc w niego głębiej, potrafią się jeszcze lepiej w nim dogadać:)
UsuńBo to jest bolesne. Że nikt nieraz nie chce widzieć, jaki ktoś ma potencjał..bo widzimy tylko pewną fasadę człowieka, która potrafi być bardzo kłamliwa.
Może. Miejmy nadzieję, że swoje talenty będą dalej rozwijać...zresztą, może dzisiaj będzie można o tym trochę pogadać? No zobaczymy:)
To innym razem może XD Gdzieś bliżej XD
Jak się udała sobota ? :D
UsuńA udała się bardzo:) Może była już mniej zaskakująca..ale była barwniejsza. Bo przybyło jeszcze parę instrumentów i tak dalej. Pogoda jednak przestała sprzyjać i trzeba się było zawinąć...a ja teraz staram się załatwić dziewczynie lekcje emisji głosu za darmo. Bo może mam w tym jakoś szansę, a jej cóż...przyda się. I to nie dlatego, że ten głos trzeba szlifować. Ale czasem człowiekowi trzeba pewnego punku zaczepienia w życiu....a to mógłby być taki punkt. No ale, to długo by opowiadać:)
UsuńJaki dobry człowiek z Ciebie!
Usuńeee...ja bym powiedział, że hm...ja po prostu staram się być człowiekiem. i tyle :P
UsuńJaka historia, ciekawa, muszę to przyznać. Chciałabym tam być i was usłyszeć, tylko do Poznania to mam trochę daleko, szkoda. Myślałam,że to zdarzenie skończy się negatywnie, ludzie ni stąd ni zowąd proszacy o kase na piwo, też bym się wystraszyła gdybym takich zobaczyła. Szczerze mówiąc podziwiam to,że potrafiłeś się do nich dopasować, zagrać tak,aby wszystko się łączyło i poszczególne sposoby wykonania pasowały do siebie. Niestety ja nie potrafię się do kogoś dopasować, już raz miałam taką sytuację. Tłumaczę się tym,że mój instrument jest w stroju b, a nie w c, więc jest trochę trudniej, przynajmniej według mojego zdania.
OdpowiedzUsuńFakt, szkoda. Ale trudno się mówi:)
UsuńTeż nie sądziłem w pierwszym momencie, że sprawy przybiorą taki obrót...ale stało się chyba najlepiej, jak tylko mogło:)
To na czym grasz?
Wiosna. Przyszła i poszła sobie akurat wtedy, kiedy ja mam wreszcie wolne oraz chęć wyjścia z aparatem, aby to uchwycić. Wredna małpa :P
OdpowiedzUsuńPopiełuszko w bagażniku i denka od jaboli. Śliczne :P
Wiesz co, ta sytuacja jest potwierdzeniem tego, co niedawno sama komuś mówiłam, że nie ma złych ludzi, że każdy ma w sobie zaszczepione dobro, tylko czasem brak potencjału, aby je wydobyć i biorą górę te gorsze cechy, które też ma każdy. Bo człowiek jest splotem dobra i zła. To jak z tymi wilkami, "w każdym żyją wilki dobre i złe i tylko ty decydujesz, które karmić chcesz."
Oj tam, nadal jest piękna, tylko jest troszkę mniej słońca:)
UsuńAno, takie tam urocze określenia XD
Otóż to. Ja nie wierzę nigdy, że ktoś jest na wskroś zły albo dobry. Ja po prostu staram się hm...dać szansę wyboru temu człowiekowi nieraz.
Ja nie umiem ani śpiewać, grać na gitarze uczył mnie kiedyś Patryk, ale to słomiany zapał był. Tak, czy siak, jak Cię kiedyś spotkam, to się dosiądę, poznasz mnie po czerwonych trampkach i rudych włosach xD ewentualnie skoczę po browary, chociaż na coś się przydam :D
OdpowiedzUsuńA poważnie - szacun ziom :)
Swoją drogą przyjemna ta Lindsey... Kojarzy mi się trochę z Emilie Autumn :)
Spoko, dosiadaj się jak najbardziej XD Tylko wiesz, rudych włosów i czerwonych trampek to ja znam dużo, więc nie licz, że cię po tym poznam XD
UsuńBrowary spoko, ale raczej nie dla mnie XD
Oj Lindsey ma wyjątkowy talent akurat:)
Cholera, to będzie ciężko xD
UsuńNie pijesz? ;)
Słyszalam ją wcześniej raz, może dwa razy, ale od wczoraj słucham non stop. Zaraziłam się na amen :)
Spoko, ty mnie rozpoznasz, jestem ponoć charakterystyczny XD To powiesz, że to ty i tyle XD
UsuńPiję, ale mało. I nie jak gram:)
Jak lubisz skrzypce, to polecam jeszcze nieszablonowego Davida Garretta, z coverami choćby Nirvany czy Zeppelinów, o :
http://www.youtube.com/watch?v=4tUrn-EESBc
na razie nie znam Twych charakterystycznych cech xD więc trudno mi będzie podchodzić do biegających nad Rusałką, albo grających na Cytadeli Kordianów, mówiąc: "siema, jestem rudy Asik" i czekając, który okaże się prawdziwy xD
UsuńOoooch, Davida znam bardzo dobrze i bardzo, ale to bardzo lubię :) a najbardziej chyba lubię jego cover Thunderstruck :)
Wymieniać?XD Prawie 2m wzrostu, skrajna chudość, tatuaże z kruczymi piórami na przedramionach ( mam inne, ale te widać po prostu jak się ubiorę, no XD), czarne długie włosy...chyba można mnie jakoś zlokalizować po tym XD A jak nie to kiedyś, kiedyś możemy się umówić na muzykowanie. Weźmiesz swoich z gitarami czy coś XD
UsuńTo niepotrzebnie się wysilałem XD
No proszę, to masz trochę tych znaków szczególnych :D Ostatnio stałam na fajce przed uczelnią (od strony Dąbrowskiego) i widziałam gościa popierdzielającego na deskorolce :P od razu skojarzył mi się z Tobą, jednak obecny opis kompletnie by nie pasował :P
UsuńSwoją drogą ja się czaję na tatuaż od dłuższego czasu, ale ciągle nie mam odwagi xD
Ej a to jest bardzo dobry pomysł! Część moich mieszka już w Poznaniu. Ale namówię kiedyś P., to weźmiemy gitary i pójdziemy sobie gdzies pograć :D
No w sumie niepotrzebnie xD
No trochę jest XD
UsuńNo to widzisz, nie tylko ja się deskorolką tudzież na rolkach rozbijam XD
A co byś chciała?
No to widzisz, można by, zwłaszcza, jak się ładniej jakoś zrobi:)
Podziwiam, że udało Ci się zagrać z takimi osobami, przed którymi większość z nas by uciekła.
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Tobą, że ludzie to ludzie. Każdy jest tylko człowiekiem i często można się jakoś dogadać.
Ja kilka razy miałem taką sytuację, że podczas picia alkoholu w parkach, podchodziła do nas policja. Zawsze rozmawiałem kulturalnie i prawie nigdy nie dostawałem mandatów!:)
Gdy ktoś się rzuca do policji, to go pałują i dają wysokie mandaty.
Warto więc być życzliwym i ludzkim dla różnych osób, bo to zwyczajnie się opłaca:)
Jak dla mnie nie ma co podziwiać, bo to też duża gra przypadku:)
UsuńWłaśnie o to chodzi- umiejętność porozmawiania, dostosowania się. Bycia jakoś otwartym, bo przecież nie musimy na każdego warczeć. Nie warto nawet.
Oj, a ja mandaty dostawałem..ale nie za picie nieraz XD
Piękna przygoda, chociaż pełna agresji z ich strony. Pewnie w nich to też zrodziło później pewne przemyslenia.
OdpowiedzUsuńCiekawe co byś powiedział o moim głosie xD
Uwielbiam Lindsey!
Wiesz, agresja czasem rodzi się dlatego, że człowiek na zapas się broni. Bo go gnoił świat. Więc...nieraz najlepszym lekarstwem na nią jest łagodność:)
UsuńPrześlij mi próbki XD Wiesz, swojego czasu nawet zbierałem nagrania głosu i pisałem kilka artykułów na ten temat, także tego XD
Nie można jej nie kochać!^^
Aż żałuję, że nie słyszałam tego koncertu. Serio!
OdpowiedzUsuńto z kolei mi miło słyszeć:)
UsuńKapitalna przygoda! Jestem w szoku, że tak to się wszystko potoczyło, niczym w filmie. Ale to miły szok :) Życzę, by tej grupce udało się coś osiągnąć, może właśnie Wy ich zainspirujecie, by wyszli poza blokowiska i wulgarne wyciąganie od ludzi na piwo. To przykre, że pewnie mają zaniżoną samoocenę i brak wiary w siebie, posiadając takie talenty i wartość.
OdpowiedzUsuńCo wy wszyscy macie z tym filmem?XD Jeny, życie zaskakuje, wcale to filmowe nie jest XD
UsuńMoże się uda, załatwiam dziewczynie lekcje emisji głosu:) Więc...zobaczymy:)
Masz dar patrzenia w serce, bez tego nic by się nie wydarzyło. I ten głos rozsądku, który podpowiedział, że w istocie nie ma się czego bać, wyborna mieszanka. Ludzie to wyczuwają, lgnąć do Ciebie... Tu akurat trafiłeś na swoich, kochających muzykę, ona czekała, by eksplodować. Wyszło niesamowicie, bo spontanicznie, z głębi duszy Was wszystkich. Scenę miałam przed oczyma rodem z filmu lub powieści. Magia, czysta magia :)
OdpowiedzUsuńNa zasadzie "miej serce i patrzaj w serce"?:)
UsuńNie wiem czy lgnąc. Raczej po prostu, jak nie odpowiada się agresją, jak nie chce się ludzi dzielić, szeregować, to z każdym można się dogadać:) Ja przynajmniej jestem takiego zdania.
Magia jest w prozie życia, o tym za często zapominamy:)
to wszystko było odgórnie zaplanowane. :) ale muszę przyznać, że jestem pod wielkim wrażeniem, ponieważ ja nie byłabym w stanie nic powiedzieć, a tym bardziej się ruszyć w takiej sytuacji. omijam takich ludzi szerokim łukiem.
OdpowiedzUsuńszkoda mi właśnie ludzi, którzy zamiast zrobić coś ze swoim talentem - cokolwiek - to włóczą się od sklepu do sklepu, kupując kolejne piwa. ale tutaj gratulacje dla Ciebie - coś w nich wyzwoliłeś. :)
przez większą siłę, znaczy?:)
UsuńWiesz, mi może też łatwiej. Jestem facetem ( nikomu nie umniejszając tutaj, ale wiadomo jak jest) a w razie czego cholernie szybko biegam XD
Wiesz- oni czasem nie zdają sobie sprawy, że można inaczej:) I hm..dziewczynie załatwiam lekcje emisji głosu XD
tak, mam na myśli siłę wyższą. :)
Usuńhah, no to nie masz się w sumie czego obawiać. :D no i faceci we krwi mają coś takiego, że automatycznie przystępują do obrony, a nie do ucieczki.
nie zdają sobie sprawy, bo mają przysłonięte oczy. mam nadzieję, że coś z tego wyjdzie. :)
hm...ja jak nie muszę się bić, żeby kogoś bronić, to zwiewam, więc wiesz XD Unikam konfrontacji zdecydowanie, zabrakło u mnie genu agresji xD
Usuńoby:)
Potrafisz zgrabnie ująć w słowa tak ciekawą historię, dobrze mi się to czytało, był i element zaskoczenia :)
OdpowiedzUsuńTeraz posiedzę sobie i posłucham skrzypiec...
To chyba dobrze, dziękuję:)
UsuńSkrzypce w niedzielne popołudnie na pewno nie zaszkodzą:)
To bardzo dobrze wręcz :)
UsuńMi skrzypce nie zaszkodziły, a moim znajomym "zasmakowały"... ale widzę, że Ty chyba wciąż na blogu, wciąż odpowiadasz na komentarze - praca na pełny etat :D a ja sobie wędruję po Twoich postach, a czytam sobie, a to co czytam za dobre uważam. Postów niby nie tak wiele, ale dość długie, będę mieć ciekawą lekturę ;)
No, zdarza mi się, po intensywnym weekendzie dzisiaj marudzę przed kompem XD
UsuńNiestety..mam tendencję do nadmiernego rozpisywania się. Co poradzić:)
I cóż, dziękuję:)