niedziela, 2 marca 2014

" czy wiesz, ile ludzkich losów byłoby całkiem innych, gdyby zagubione listy dotarły do adresatów?"

Jeśli chcesz, żebym odszedł- powiedz.
Powinnaś wiedzieć, że przyjmę to z pokorą. Że nie będzie płaczu, żalu. Bo przecież zawsze miałem świadomość, że jestem dla ciebie nikim. Bo jestem, wiem to tak bardzo, tak głęboko czuję, jak tylko czuć to można. Bogowie, ty mnie nawet nie lubisz. To ta cholerna obojętność. Ale to nie ma znaczenia, wiesz? Ty dla mnie przestałaś być tylko przechodniem na ulicy już dawno. Ja za szybko się przywiązuję, rozumiesz? Za szybko zaczynam się zamartwiać nad twoim sercem nocami. Za szybko stałaś się dla mnie ważna.

Ja się o ciebie martwię, zrozum, po prostu się martwię. Zwłaszcza teraz, cholernie, że aż boję się użyć pochopnie jakiegokolwiek słowa. Może też dlatego ostrożniej i mniej z tobą rozmawiam. To zaczyna może i mnie przerastać?

Nie, nie myśl, że cię kocham, tak, jak mężczyzna tylko może kobietę kochać. To nie tak, wcale nie tak. Nigdy nie chciałem zostać twoim chłopakiem, mężem, kochankiem. Ja chciałem po prostu być. Kochać cię jak wielu ludzi już, którzy chodzą po świecie. Może w tej miłości nie byłoby nic wyjątkowego, może nie byłoby nic, o czym można pisać wiersze i śpiewać piosenki. Ja po prostu chciałem dać ci cząstkę siebie, swojego serca, które noszę. Bo od samego początku miałem wrażenie, że tego potrzebujesz.
Tak, teraz nie zmieniam zdania. Jestem uparty, wiesz? Nadal wierzę, że ty potrzebujesz tego ciepła. Za bardzo zmarzłaś, za wiele wiatrów smagało cię po drodze. Dlatego wmawiasz sobie, że nie czujesz.. A ja nie uwierzę, że tak można. Wiesz dlaczego, maleńka moja? Dlatego, że odczuwasz ten cholerny ból. Dlatego że nocami wpadasz w przepaść, dlatego, że cierpisz. Cholernie cierpisz. Dlatego, że mi o tym opowiadasz. Skoro to wszystko jest w tobie- to jak może nie istnieć przeciwność? Jak możesz nie mieć szans na szczęście, miłość? Jak możesz udawać, że to cię nie dotyczy, jest za murem, szybą? Nie chcę w to wierzyć, nie chcę, zasłaniam uszy, gdy to mówisz.

Ale może jestem naiwny, jak zwykle. Może po prostu przekładam tylko swoje wartości na twoje życie. Zapominam, że nie noszę twojej skóry, nie rozkrwawiam twoich nadgarstków. Zapominam, że ściany twojego pokoju nie są moimi. Nie noszę twojego serca, bogowie, nie jest mi dane nawet trzymać go w rękach. Jak więc mogę mówić, że wiem? Tego mi nie wolno. Jednak, ty też o czymś nie zapominaj, maleńka. Mi wolno nadal wierzyć. Wierzyć w ciebie, nawet ,gdy ty już nie chcesz.

Wiesz, że tak naprawdę tkwimy w chorym, toksycznym trójkącie? Trójkącie, który nie ma nic wspólnego z książkami o miłości, ale nadal jest- miłosnym właśnie. To ja z moją wiarą i miłością dla ludzi, to ty z twoim cierpieniem i strachem i to trzecie, nieokreślone, zjawiające się w nocy. Coś. Tworzące kolejne bariery. Może to twoje maski, to może to trzecie to twoje wmawianie sobie, że jesteś czymś innym, jesteś czymś z gruntu złym. Może to nocne paranoje.
A może to trzecie tkwi we mnie? Może to trzecie jest moimi wyobrażeniami niemożliwymi w tym świecie, świecie poza moją głową? Może to trzecie to mój nadmiar wiary, moje nadzieje, moje czułości?

To trzecie jest i tak jak kochanek o którego mógłbym być zazdrosny, gdybym był kimś ważnym. To trzecie sprawia, że się oddalasz, to trzecie nie pozwala mi cię dotknąć. Nie mam odwagi po prostu wsiąść w samochód, stanąć pod drzwiami twojej alma mater, zabrać cię z zajęć, mówiąc :„chodź na kawę, dzisiaj w nocy nie będziesz sama, nie będziesz patrzeć w sufit, nie będziesz umierać na nowo o 4 nad ranem”. Mógłbym powiedzieć miliony mądrych rzeczy, ale po co, skoro mądre rzeczy stają się tu truizmami, banałami? Po co mam mówić cokolwiek, skoro ściana tworzona przez tego trzeciego sprawi, że żadne słowa nie będą miały znaczenia? Skoro nie pozwoli mi to założyć twojej skóry a tobie- spojrzeć moimi oczami? To wszystko tak bardzo nie ma sensu, a ja tak bardzo nie chcę się z tym pogodzić.

Wiesz, jestem zmęczony momentami. Nie tym, że mówisz, mówisz, mówisz a ja jestem ściekiem, w którym mogą spływać twoje żale. Nie chodzi mi zupełnie o to, mi to w ogóle nie przeszkadza. Bo to przecież jest normalne, że musisz się komuś wyspowiadać, wejść do tego konfesjonału, którym jest to nasze miejsce, w którym wymieniamy myśli. Bogowie, może nie uwierzysz, ale cieszę się, gdy mogę być śmietnikiem, mogę być po prostu wycieraczką, na której wytrzesz buty z tego całego gnoju, po którym stąpasz. Boże mój, jak ja się cieszę, że ty możesz tego się pozbyć słowami, choć o odrobinę sobie ulżyć i wiesz co? Ja czuję zaszczyt, że to mogę być ja. Że wszedłem tak daleko w ciebie też żadnej namiętności. Nie jak mężczyzna. A jak człowiek.
Może ktoś nazwałby to wykorzystywaniem, bo ty nie umiesz dać mi tego samego. Chociaż wiem, że właśnie tobie mógłbym powiedzieć, co się stało, co boli i dlaczego urodziłem się bez skóry i z oczami bez powiek. Właśnie tobie, bo jesteśmy dla siebie nawzajem- nikim. Ale relacje ludzkie to nie szachy, Nie dbam o to. Nigdy nie czułem się wykorzystany, a o to chyba chodzi, czyż nie?
Ale bywam zmęczony. Tym, że nic więcej nie mogę zrobić. Dla ciebie, nic nie mogę zrobić właśnie. Nie mogę ci pomóc, żadnymi mądrymi słowami. Tak naprawdę, powiedz mi, maleńka, co może zrobić taki nikt? Co może zrobić ktokolwiek, gdy ty sama nie chcesz sobie pomóc? Bogowie, co mogę zrobić, gdy ty nawet nie chcesz chcieć?!

Gdybym mógł, nie zostawiłbym cię nigdy. Gdybym mógł, gdyby nie te lata świetlne, które nas dzielą, wziąłbym cię w ramiona i uleciał z tobą wysoko, ponad cały twój ból i cierpienie. Pokazałabym ci, jak to jest widzieć wschód każdego kolejnego dnia i uważać to za największy cud. Gdybym mógł, wtuliłbym się w ciebie nieraz jak szczeniak, który szuka spokoju i łagodności. Gdybym mógł, rozgrzewałbym twoje dłonie zimą i latem. Ale nie wolno mi.

Nie wolno mi, a ty i tak byś się na to nie zgodziła. Bo wszystkiego tego za kurczowo się trzymasz. A ja jestem nadal nikim. Którego nawet nie lubisz.

Tak naprawdę nie wiem, co mnie przy tobie trzyma. Może powinienem wsiąść w pierwszy lepszy pociąg myśli, odjechać do stacji nigdy i nigdzie. Ale im bardziej nad tym myślałem, tym trudniej było to zrobić. Nie umiem cię zostawić. Zależy mi. Do kurwy nędzy, po prostu zrozum, zależy mi na drugim człowieku. Chcę znaleźć twoje serce. Może wtedy będę potrafił odejść, gdy wszystko będzie już grało, działało jak sprawny mechanizm? Może wtedy..ale teraz?

W ogóle, gdyby nie to, co się ostatnio stało, gdyby nie to, co działo się ze mną, w mojej głowie, nie pomyślałbym nawet o tym. O tym, że coś mnie musi trzymać, po prostu zależałoby mi jak zawsze, wiesz, maleńka?
Ale ja nie jestem głupi. Chociaż, często takim próbuje być i takiego przed tobą udawać. Śmieję się, gdy powinienem płakać. Nie znasz całej prawdy o mnie. Bo jak można znać kogoś, kto tysiące masek przywdziewa i nosi szaty wszystkich postaci tej życiowej komedii?
Ale nie jestem głupi i teraz widzę, ba, ja wiem, że uciekasz nawet, gdy sama tego nie wiesz. Wiem, że się czegoś boisz, ale sama nie wiesz czego, jeśli chodzi o mnie. Wiem, że mnie odsuwasz powoli.

A może to nie strach? Może masz mnie po prostu dość, znudziłem cię? Nawet bym się nie zdziwił wielce, wiesz? Wiem, jak szybko staję się męczący, jak szybko nudzę nawet w maskach błazna. 
Nidy nie nadawałaś mi żadnego znaczenia, jestem tego pewien. Przypadkowy facet, człowiek, śmietnik, ściek. Przypadkowe słowa. Ale mi zależy. Ty znikasz...i to zaczęło uwierać. Chociaż w wymiarze życia mojego i mojego szczęścia nie ma to wielkiego znaczenia. To ta drzazga pod paznokciem, od której się nie umiera, ale która pobolewa. Zagryziesz zęby i przeżyjesz.
Widzisz, ja zawsze liczyłem się z tym, że każdy człowiek może sprawiać ból i uwierać. Ale ja was , ludzi, a w tym i ciebie, za bardzo kocham. Ja każdemu chciałbym dać trochę uśmiechu. Nie tylko tobie, nie czuj się wyjątkowa. Chociaż, mogłaś być. Mogłaś?


Maleńka, możemy to ciągnąć w nieskończoność, twoje samotne noce, moje przywdziewanie maski błazna, dla mnie to w porządku. Ale czy ty czasem nie chcesz zostać pasażerem na gapę ekspresu złudzeń? Oddalić się do tego „nikt”?

Jeśli chcesz żebym odszedł, żebym dał ci święty spokój, to powiedz. Powiedz tylko słowo, a będzie uwolniona dusza moja. Powiedz tylko słowo, a stanie się ciałem. Przestanę, wiesz? Ja potrafię przestać. Jeśli chcesz zrezygnować, nie z człowieka, ale z tej relacji, dziwnej, najdziwniejszej. Jeśli nie chcesz tego ciągnąć, tylko powiedz.
Ja zrozumiem. Ja wiele rozumiem zresztą i szanuję. Pokory nauczyłem się dawno. To też powinnaś wiedzieć, jeśli tylko byś chciała mnie czasem posłuchać tak, jak ja słucham ciebie. Więc jeśli mam odejść- odejdę. Jeśli mam przestać cię słuchać i przestać mówić te banały. Nawet, jeśli nie jesteś sprawnym mechanizmem. Nie mogę pozostać przy tobie, jeśli ty tego naprawdę, szczerze nie chcesz. Nie mogę zacząć wchodzić w twoje życie bardziej. Nie mogę cię do niczego zmusić.
Nie do tego, żebyś kochała życie. Żebyś kochała ze mną każdy deszcz.


I tylko na koniec chciałbym jeszcze ci coś powiedzieć. Jeśli zdecydujesz się wsadzić mnie do tego pociągu myśli donikąd, żebym odjechał z dala od ciebie, chciałbym ci tylko powiedzieć, żebyś pamiętała. Każdy skazaniec ma ostatnie życzenie, więc moim jest, żebyś pamiętała. Że na tym świecie jest ktoś, komu zależy. Ktoś, kto uważa, że zasługujesz na wiele i jesteś wspaniała. Ktoś, kto chce, żebyś była kiedyś szczęśliwa.
Ktoś kto cię kocha, po prostu, jak człowieka. I nigdy nie przestanie.

Obecnie przyszłość jest w środku trójkąta miłosnego
Z nieszczęściami i ze mną tkwiącym w kącie
zaczynam się czuć nieswojo.
Czy mogę zgasić iskrę lub płomienie czy tylko myśleć o mądrych rzeczach do powiedzenia?

Im bardziej próbuję się oddzielić tym bardziej czuję, że mam w ten sposób rację.

A ja tak bardzo się staram
na uboczu
tego uciekającego pociągu

Och! Jak ja kocham deszcz. „

Gdybym wiedział, który balkon w tym obcym mi mieście należy do ciebie, stanąłbym pod nim i śpiewał to całą noc. Może ty byś zrozumiała to, czego ja nie rozumiem.





Chciałem wysłać ten list, nocą, kiedy go napisałem. Nie odważyłem się. Nie potrafię też go skasować. Wiele dni już tkwi w mojej skrzynce z „wersjami roboczymi”. Dzisiaj zastanawiałem się raz, drugi, trzeci... wchodziłem na maila, wyłączałem..raz za razem... nic z tego. Ani w jedną, ani w drugą stronę. Stoję pod ścianą, pod którą sam się postawiłem. Niech życie mnie rozstrzela.
Może musiałbym się upić, po raz drugi w życiu, prawdziwie się upić, żeby się odważyć. I sam nie rozumiem, dlaczego. Sam nie pojmuję. Boję się jej reakcji? Bo jak można zareagować na taki list, od kogoś, kto zupełnie w życiu nic nie znaczy?No jak? Pomyślałaby, że całkiem zwariowałem- choć może to nie mija się z prawdą za wiele. Pomyślałaby, że chcę może czegoś więcej, bo nigdy nie mówiłem, jak bardzo mi zależy i nagle wyskoczyłbym z czymś takim, do prawie obcego człowieka.
Nikt nie chciałby dostać takiego listu.
A może boję się, że naprawdę powie „odejdź” i będę musiał ją zostawić, samą, z tym wszystkim. A może tak naprawdę przesadzam, jak zwykle. Bo przecież i tak  nic nie robię. Nic zrobić nie mogę. Dotknąć w żaden ze znanych mi sposobów, ulżyć. 


Wiem, że go nie wyślę. Dlatego...może tutaj. Niech będzie, po prostu. Kolejne zagubione słowa które i tak by nic nie zmieniły. 

46 komentarzy:

  1. W znacznej części Twojej notki dostrzegłam siebie i swoje nastawienie względem mojego najlepszego przyjaciela. Pamiętam, jak martwiłam się o niego do tego stopnia, że nie mogłam spać po nocach i tylko siedziałam i rozmawiałam z nim na skype, a potem spotykaliśmy się w szkole niewyspani i dokańczaliśmy rozmowy. Zdałam sobie jednak sprawę, że to wykańcza. Po prostu wbiłam mu do głowy, że nie zależnie od tego, jak często się widujemy (bo dobrze zdajemy sobie sprawę, że odkąd nie będzie chodził do szkoły - nie będziemy się widywać wcale - i tak właśnie jest. Raz tylko do mnie przyjechał na piw kilka) , zawsze ma we mnie oparcie a to, czy z tego skorzysta, czy nie, to już tylko jego sprawa. I wierzę, że tak jest do teraz. Wierzę, że chwile ciszy, które nas teraz dzielą są umocnieniem więzi. Nie wiem, czy dobrze zrozumiałam przesłanie tego wpisu, ale jakoś tak mi to zobrazowało po części moją relację z Nim.


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hm..może częściowo to jest podobne- pamiętam o kogo chyba chodzi, pisałaś o nim. z tym, że to nie jest na pewno relacja, którą można nazwać przyjaźnią. to nie ma nazwy. pewne więzi nie są określone w naszym języku i to jest właśnie jedna z tych.

      Usuń
    2. A to nowość, bo ja zawsze jakoś musiałam podpiąć pod coś daną relację, ale to ja :)

      Usuń
    3. a ja widzisz mogę między tym pływać...taki stabilno- niestabilny człowiek:)

      Usuń
    4. zazdroszczę trochę

      Usuń
  2. nie do końca rozumiem tę relację, ale to wygląda na coś cholernie toksycznego. jedno, czego jestem pewna, to żebyś się nie upijał. ja kiedyś żeby wyznać uczucia musiałam baaardzo dużo wypić i skończyło się to bardzo źle - dla mnie. jednak gdybyś się odważył wysłać ten list i gdyby nawet chciała byś odszedł, to... będziesz wiedział na czym stoisz, a może będzie to mniej męczące, niż obecny stan?

    co do Wronek... one głównie kojarzą się z więzieniem :P chyba, że z amicą? nie wiem, ale więzienne miasto brzmi lepiej ^^ no nie jest aż tak daleko. pociągiem mam o tyle łatwiej, że wysiadam na Woli często, a stamtąd na Ogrody już bliziutko ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a ja bym tego toksycznym nie nazwał, bo to nie jest relacja, która zaważa na życiu...tylko bardziej coś, co uwiera.
      i z tym upiciem to był bardziej żart:) zasadniczo, nie piję za dużo, naprawdę upiłem się tylko raz w życiu, dwa piwa na wieczór mi starczają i tego się trzymam. także...nie, po pijaku rozmowa mi żadna nie grozi:)
      jasne, że lepiej wiedzieć na czym się stoi ale...może ja jak zawsze wszystko za bardzo biorę do siebie, rzeczy, które nie mają żadnego znaczenia:)

      i to fakt, pewnie, że więzienie od razu się kojarzy, co zrobić XD a amcie nie pomyślałem XD

      Usuń
    2. rozumiem..
      no to całe szczęście! bo już się wystraszyłam, przypominając sobie swoje doświadczenia. dobrze, że podchodzisz do tego w ten sposób, znam wiele osób, którym wydaje się, że alkohol to jedyne wyjście i jedyna pomoc w rozwiązaniu problemów a tak naprawdę okazuje się on jedynie zgubą.

      dlatego może lepiej trochę zmienić podejście :)

      no to nawet lepiej :D ostatnio krążył nawet taki tekst: "jestem z Wronek. i co ku**a? podskoczysz?" xD

      Usuń
    3. nie nie nie, takich tendencji nie mam, nie uważam nigdy, żeby alkohol mógł być gdziekolwiek rozwiązaniem:)to chyba spadek tzw. DDA.

      może warto. trudno przeskoczyć samego siebie, ale ja nie wierzę w niemożliwe...więc może nad tym popracuję. tylko muszę się zastanowić, czy naprawdę chcę . czy tego w sobie nie lubię, czy więcej plusów, czy minusów?

      no tak, możecie zastraszać i swoją mafię założyć, czy coś XD a ja powiem jestem z jeżyc ( sru, że ogrody, ale jako dziecko mieszkałem na jeżycach stricte jeżycach) i co, podskoczysz?XD

      Usuń
    4. i całe szczęście...

      dobrze się nad tym porządnie zastanowić. zawsze w takich wypadkach brałam kartkę i wypisywałam plusy i minusy tak długo, aż wyczerpały mi się pomysły. ale mój chłopak zgrywając pewnego dnia twardzieja ten pomysł wyśmiał xD chociaż uważam, że jest on całkiem dobry i sprawdzony ;)

      jak znajdę dobrą mafię, to podskoczę, a co! ;D moja koleżanka z roku mieszkała kiedyś przy rynku jeżyckim, ja czasem u niej nocowałam. wracać z imprezy w te zakamarki - miałyśmy kilo w gaciach ze strachu :D jest trochę tych strachliwych dzielnic. wszyscy straszą Wildą, ale za mało tam przebywałam, żeby natknąć się na coś złego. tymczasem w minione wakacje pojechaliśmy do znajomych na Orła Białego i jakiś otyły, pijany pan siedzący na ławce zaczął bez przyczyny sadzić się do jednego z kumpli. powiedziałam chłopakom, żeby nie zwracali uwagi. przeszliśmy kilkanaście metrów i myśleliśmy, że wszystko gra, kiedy w naszym kierunku poleciała butelka od wódki. szczęście, że nikomu nic się nie stało...

      Usuń
    5. no a dla mnie to jest bardzo dobry sposób. tylko w niektórych przypadkach...za logiczny. rozumiesz, nie wszystkie decyzje podejmujemy rozumem:)

      przy rynku jeżyckim się bałyście?XD to faktycznie, nie byłyście w najgorszych częsciach miasta XD Widla jak Wilda, ogólnie, kwestia okolicy, ale im bliżej Dębca tym gorzej..jak mówi stare poznańskie przysłowie, "każdy z Dębca to przestępca"XD i Orła...cóż, drugi najgorsze miejsce, znam aż za dużo chłopaków co się na Orła wychowali i znam na pamięć pewne opowieści XD Najgorsze... no może oprócz słynnej Falistej...chociaż, może coś się zmieniło przez te lata, od kiedy tam mi nos złamali XD

      w każdym razie mieliście faktycznie szczęście. i cóż, pozostaje mi życzyć, żeby takie przygody cię jednak omijały.

      Usuń
    6. wiem, o co chodzi :) ten sposób sprawdza się w takich... "konkretnych", logicznych przypadkach. w momencie, kiedy wolelibyśmy decydować sercem, jest już niestety trudniej.

      jak się miałyśmy nie bać, jak nas jacyś pijani cyganie gonili? :D a ja musiałam rozśpiewaną Olę prowadzić :D ja się ciągle zastanawiam, jakie są najgorsze części Poznania, bo takie przykre sytuacje zdarzają mi się na szczęście dość rzadko (chyba, że na dworcu). na Dębcu jest szatan, za każdym razem, kiedy tam wysiadam czuję ucisk w gardle :P a zanim zaczęłam studiować na UP, przez krótki czas zaocznie studiowałam pedagogikę i na Dębcu był wydział - wieczorne powroty stamtąd to był stres jak cholera :P terenem do mojej pracy inżynierskiej były Rataje, tam też krążyły mafie :P

      Usuń
    7. no, to już dwie różne sprawy:)

      nie no jasne, że się bać i uciekać, lepiej, niż zgrywać chojraka.
      mam ci zrobić listę, gdzie dostałem po pysku?XD
      to na wildzie mieszka szatan, jak śpiewała pidżama XD

      Usuń
  3. Powiem Ci,że nie wiem jak mam tą relację rozumieć... tu nie chcesz jej kochać jak chłopak mąż kochanek ale jak wszyscy... to chcesz,żeby była przy Tobie jako Twoja przyjaciółka? wyślij ten list, mnie by takie słowa poruszyły ;-) nie wiem czy byłabym zdolna napisać odejdź ale to rzecz gustu, charakteru wiadomo. trzymaj się i broń Boże żadnego alkoholu okej Króliczku? ;>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jak pisałem wyżej nie chcę właśnie tego, nie chodzi też o żadna przyjaźń. czasem są rzeczy, których nie idzie nazwać, relacje dość hm..ulotne. nie chodzi o tworzenie trwałych więzi z określeniami, bo to nieraz niemożliwe. nieraz chodzi o to..żeby być? nie w żadne określony właśnie sposób? i tylko tyle.
      i spoko, nie będę pił, to był bardziej żart:) zasadniczo, prawie nie pijam alkoholu, a raczej nie piję go tyle, żeby stracić nad sobą jakiekolwiek panowanie. raz w życiu mi się to zdarzyło i mam dość na jego resztę:P

      Usuń
    2. aa powiedzmy,że rozumiem :D

      Usuń
    3. należę do tych "kumatych" raczej ;)

      Usuń
    4. temu nie śmiałbym przeczyć! XD

      Usuń
    5. nie śmiałbym, bo nigdy nie złapałem cię na byciu niekumatą:)

      Usuń
  4. Widzę, że między Wami jest pewnego rodzaju przyjaźń. Zastanów się czego chcesz bardziej. Czy tak jak pisałeś: być przy niej i czuć się potrzebny czy jest to dla Ciebie zbyt ciężkie i nie będzie Ci szkoda tej przyjaźni. Z tego listu nie wywnioskowałam czego Ty żądasz. że tak to nieładnie ujmę :P
    Po prostu mówisz co czujesz, między wierszami, że jest dla Ciebie kimś więcej. Ale piszesz tylko by Cię odesłała. Tak jakbyś tego właśnie chciał.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie, na pewno nie nazwałbym tego przyjaźnią. to ...za duże słowo i stojące całkiem obok.
      widzisz, ja nie mogę żądać. to nie jest kwestia mojego chcenia, stawiania na swoim. ja tak też nigdy na relację nie patrzę. zwłaszcza, gdy nie mam żadnych oczekiwań tak naprawdę- tylko emocje. i właśnie nic więcej w tym nie ma. są rzeczy, których nie można wprost określić, po prostu:)

      Usuń
    2. Skoro ona Ci się zwierza to myślę, że ma Ciebie za przyjaciela ;) Więc może po prostu nie jest to przyjaźń obustronna. To się często zdarza.
      Jeśli nie masz względem niej żadnych oczekiwań to myślę, że nie powinieneś wysyłać tego listu. Niepotrzebnie namącisz jej w głowie :P

      Usuń
    3. też nie, jeśli ktoś jest już bliższy przyjaźni, to ja w tej relacji. samo bycie spowiednikiem, spowiadanie się, nie świadczy o byciu przyjaciółmi. przynajmniej, moja definicja jest znacznie szersza:)
      i też nie wyślę. bo to sensu nie ma.

      Usuń
    4. A jaka jest Twoja definicja przyjaźni? :)

      Usuń
    5. nie do końca definiowalna. bo nie opiera się na przesłankach logicznych, na tym spowiadaniu, a na..czuciu. to po prostu inny rodzaj miłości i to się czuje. taa...wiem, powinienem być bardziej konkretny, ale w tym momencie chyba nie potrafię:)

      Usuń
    6. No więc nadal uważam, że ona uważa Cię za przyjaciela :P

      Usuń
  5. ta obojętność... chyba najbardziej człowieka zabija niż brak miłości.
    dlaczego nie wyślesz?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bo pozbawione jest to logiki, sensu. nadmiar emocji nieadekwatny do sytuacji. ot, cała tajemnica

      Usuń
  6. Hm... Czasem trzeba pozwolić drugiej osobie być wolnym. Bo jeśli kochamy to musimy pogodzić się z tym i stać z boku, obserwować i być a zarazem być tak jakby nas nie było, pozostać niezauważonymi. Jednak z drugiej strony by znaczyć coś dla kogoś musimy postarać się by ta druga osoba mogła nas dostrzec i docenić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tylko że w tej relacji nie mam możliwości się bardziej starać.i tu nie chodzi o żadne docenianie, dostrzeganie do końca. tylko o proste bycie;)

      Usuń
    2. Tylko by być w czyimś życiu trzeba... się w nim pojawić, coś zrobić... Nie wiem czy zrozumiałeś mnie o co chodzi z tym dostrzeganiem :P Chodzi o to by druga osoba po prostu wiedziała,że ktoś jest. Aaaa... nie wiem jak to opisać ! :P

      Usuń
    3. dobra, ale teraz już rozumiem, chociaż ci słowa uciekają:)
      tylko czasem ktoś musi pozwolić ci zrobić jeszcze więcej...są pewne granice, rzekłbym. i w nich ja nic więcej już zrobić nie mogę.

      Usuń
    4. Uciekają, ostatnio jestem otępiona...

      Tak, oczywiście,że są granice, ale czasem te minimum można zrobić i to wystarczy, chyba,że chcesz więcej...

      Usuń
    5. ciężkie początki wiosny?:)

      widzisz, właśnie do mnie dzisiaj dotarło, że muszę się zastanowić, czy chcę. nie od kogoś. od siebie.

      Usuń
  7. Znamy się jak łyse konie? Znamy. To ja ci powiem po raz milionowy, że ty się za bardzo przejmujesz. A wszystkim nie pomożesz. Nie wiem kim jest "ona" ale chyba się domyślam...i powiem ci, że jak na to, to za bardzo się angażujesz. W cudze problemy. A może, Indie, ty po prostu się nie chcesz przyznać do pewnych uczuć, co...?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jezu, fridel, tak, znamy się. i weź, nie panikuj mi tutaj, bo ty już teorie mnożysz, ty byś mnie już po plecach klepała, widzisz- znamy się i ja wiem, co chcesz mi wmówić XD
      i jutro pogadamy na ten temat, jak po pracy wlecę, ok?:>

      Usuń
  8. Jakoś przez te wszystkie słowa przewija mi się między wierszami tylko "bez sensu". A czy zawsze trzeba wszystko tak z sensem? Skoro coś uwiera, to może warto się tego "pozbyć" i jednak ten list wysłać do właścicielki. co się w zasadzie może stać? dowiesz się czegoś chociaż, może to właśnie, co tu opublikowałeś miałoby choćby minimalną moc sprawczą. w jedną lub drugą stronę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ej ej, to ja zawsze twierdzę, że pewne rzeczy mogą być po prostu, bez sensu i wielkich haseł, nie rozpędzaj się XD a tak serio- dla mnie mogłoby być bez sensu. ale człowiek nie jest w tym sam i to...nic by pewnie nie zmieniło. tak wiem, nie mogę przewidywać, bla bla bla...ale to nie jest tak ważne. niech jest jak jest, póki jest. jak przestanie...może wtedy.
      i tak mleko się już rozlało:)

      Usuń
  9. ty, no popatrz, jeszcze trochę, a stanę się optymistką! nie, dobra, bez tej ironii, bo się zacznę robić złośliwa.
    nic by nie zmieniło, ale wciąż dodajesz "pewnie", czyli na sto procent nie wiesz. no ale cóż, może lepiej czasem absurdu nie ulogiczniać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ano, zaczniesz, ale..mi to nie przeszkadza:)
      powinnaś przywyknąć do tego "pewnie" dodawanego absurdalnie w niepewnościach właśnie XD i nieraz lepiej tego nie robić. nieraz lepiej nie słuchać, nie widzieć, pewne rzeczy jednak swojemu biegowi zostawić. przełknąć chwile całkowicie absurdalnych emocji...i dać spokój. a może dopiero za jakiś czas zapytać.

      Usuń
  10. Ten list ma zbyt wiele sprzeczności w sobie. Nie wiem, czy ona by zrozumiała i co pomyślała. Tym bardziej, że sama jestem w podobnym stanie, ale dużo łagodniejszym i szczerze? Nie chciałabym czegoś takiego przeczytać, mimo że jest poruszające i w pewnym sensie piękne. Na szczęście blog przyjmie wszystko, dając choć częściową ulgę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. widzisz, bo to są pewne sprzeczności..ale teraz już, zdaje mi się, że przegiąłem i teraz już zdaje mi się, że muszę na chwilę ze wszystkim zestopować. także, przez ten list.
      i wiesz czego byś chciała, a czego nie. to dobre:)

      Usuń
    2. Tego czy musisz, nie mnie osądzać, ale fakt, że często popatrzenie na pewne sprawy z dystansem bardzo pomaga.
      Z tym nigdy nie miałam problemów :)

      Usuń