sobota, 8 marca 2014

"cause she's a Supergirl, and Supergirls just fly".

Dzień Kobiet jest dla wielu dość zabawnym świętem. Dla niektórych to okazja do docenienia kobiet w swoim otoczeniu, dla innych przykry obowiązek kupowania kwiatków. Ale takie kwiatki na odczepnego nie cieszą za bardzo, czyż nie?
Święto świętem, trochę naciągane, trochę zabawne. Może nie mieć w ogóle znaczenia, a może być czymś wyjątkowym. Jak kto lubi. Ja osobiście zawsze podchodziłem do tego dość poważnie. Może dlatego, że w domu mam prawdziwy „babiniec”. Może to konieczność kupienia tych chabazi, żeby potem przez pół roku nie wysłuchiwać, jaki to ja niewdzięczny króliczo jestem. W tym roku upiekłem im ciasto czekoladowe z wiśniami, wszystkim najważniejszym kobietom mojego życia. A co im będę oszczędzał!

Ale dzień kobiet można traktować też inaczej, nie tylko jako ten, w którym rozdaje się kwiaty przypadkowym dziewczynom na ulicy, który jest obowiązkiem albo przechodzi całkiem obok.
Bo tak naprawdę- dość poważnie i może trochę specyficznie podchodzę do tego, czym jest kobiecość.
W naszych czasach mamy trochę problem z definicjami. Wieczną wojnę płci, w której nikt tak naprawdę nie wie, o co chodzi.
Może to wszystko bierze się od tego, że mamy pewne zachwianie pierwotnych ról społecznych i cholernie się w tym gubimy. W swojej, nazwijmy to, płciowości. Nie mówię, że to źle, że role trochę się odwracają, tylko, że ma swoje konsekwencje. Kobieta jest sfrustrowana, bo nagle przymuszają ją nie tylko odo roli matki, ale i karierowiczki, facet robi się zniewieściały bo może. Owszem, może, ja nie zabraniam, ale obserwuję z pewna zgrozą nieraz te zmiany. Ale o tym kiedy indziej, odstawmy przemiany społeczne na bok, choć są tu cholernie ważne. Chciałem o czym innym. Bo teraz nie ma to wielkiego znaczenia i na pewno o tym jeszcze napiszę, bo podziały ról społecznych i nierówności to swojego czasu mój mały konik.

Ale nie dziś. Dziś będzie o tym, jak widzę panie. O tym, czym jest kobiecość.

Wiecie, że jestem wielkim zwolennikiem tantry? I może dlatego, a może też przez kobiety w moim otoczeniu, twierdzę, że kobieta jest siłą. A my nieraz się was boimy. Jak to?
Już tłumaczę, po kolei. Nie spieszmy się.

Nie czuć tego lęku, ale go widać. W czym? W części zachowań niektórych panów. Tak, znowu spieprzyliśmy sprawę. Widać to choćby historycznie, po tym, jak bardzo od wieków pragnięto zdominować kobietę, stłamsić, pozbawić ją choćby seksualności i wolnej woli. Feministyczne bzdury, powicie. Ale nie chcę by tak to zabrzmiało, bo nie o to mi chodzi.

Kobieta nie jest ani lepsza ani gorsza od mężczyzny, jesteśmy sobie równi, choć różni, co oczywiste i niezaprzeczalne. Ok, dobra, można temu zaprzeczać, można pływać pomiędzy podziałami na płcie i ja nie widzę w tym nic złego, jeśli się tego naprawdę chce. ale kobieta i mężczyzna to dla mnie dwa pewnego rodzaju archetypy.W każdym razie... kobiety mają inny rodzaj siły- nie tej pierwotnej, fizycznej. Ale duchowej. Często przewyższają płeć męską i idealnie ją uzupełniają w strefie mistycznej, co idealnie widać w mojej religii. Pani Księżyca i Rogaty Pan, Matka Życia a tyś jej synem i kochankiem.

Kobiety odczuwają "księżyc" . Poszukują. Mają intuicję, często to one, a nie panowie (nie mówię że my tego w ogóle nie potrafimy, nie mamy, halo, to ja tu jestem szamanem! ) widzą, odczuwają, wiedzą więcej. Mają niezrozumiałą siłę. Dają życie w inny, bardziej zawiły sposób niż mężczyzna.
Ich rozkosz też jest inna, prawda? Miłość, emocje- z reguły to one są najważniejsze, nie logika.
Każdy z mężczyzn przeszedł przez pewnego rodzaju wrota świata, przez kobietę. Doświadczył jej wnętrza. Wy panie również-ale wy jesteście tym samym. Dla nas to może nadal coś niesamowitego.
I zdaje mi się, że przez to wszystko kobiety bywają dla nas, mężczyzn podświadomie przerażające. Bo nigdy nie zostaniecie przez nas ogarnięte tą wspaniałą logiką. Bo nigdy do końca nie pojmiemy aspektu całkiem innej niż fizyczna siły.

Dlatego zapewne przestano modlić się do płodnych matek, aspektów kobiet, siły natury o potężnych biodrach i obwisłych piersiach. Dlatego waszą, kobiecą płodność, rozkosz zaczęto uważać za złą. Siła kobieca wypierana coraz bardziej przez siłę fizyczności męskiej. Coraz bardziej patriarchalne religie, męscy bogowie, boginie odchodzące w zapomnienie. Ten, który istnieje ma być mężczyzną! Zakazane sabaty, święta kobiecej rozkoszy. Płonące stosy, kobiety które są namiętne kochankami demonów, diabła, opętane. Kobiece obrzezanie, sprawiające ból przy każdym stosunku. Kuba Rozpruwacz zabijający prostytutki. Gwałty i morderstwa kobiet, tylko kobiet przez zakompleksionych socjopatów. Poniżanie w domu, seksistowskie kawały. To coś, co mnie przeraża. Co mnie też boli. Może dlatego, że jest mi wstyd, bo poczuwam się do winy. A...może dlatego, że też noszę w sobie kobietę? Ale o tym za chwilę.
W każdym razie, dla mnie to wszystko przejaw strachu. Tego, że tak naprawdę jesteśmy sobie równi, boimy się wykastrowania, chcemy udawać wspaniałych macho.

Ale wiecie co? Nie jest może tak źle. Bo w tym wszystkim są też chłopaki, które niekoniecznie tej siły się boją, a raczej ją podziwiają. I chcą ją smakować, uzupełniać. Ta, nie mylicie się- raz powiem, że ja do takich chłopaków należę.

Bo widzicie, może w tym wszystkim też chodzi o to, żeby połączyć te dwie siły? Żeby pozwolić sobie koegzystować, wspierać się, być ze sobą...i kochać? Doceniać się nawzajem. I tu pojawia się tantra. Nie, nie będę wam pisał o seksie tantrycznym ( bo wszyscy tantrę z jednym kojarzą, ale tak na marginesie- seks tantryczny jest zajebisty! XD)
W każdym razie, tradycji tantry powołaniem kobiety jest być przewodniczką mężczyzny w drodze do jego duszy, tak aby mógł ponownie połączyć się z duchowym Źródłem. Powołaniem mężczyzny jest chronić kobietę, tak, aby mogła bezpiecznie poruszać się po Ziemi.


Według tantry, która jest urokliwa, jesteśmy sobie wzajemnie potrzebni. I nie trzeba walczyć. Jak to mówią, pierwszy błąd to zakładanie, że gdzieś czeka na nas idealna połówka jabłka. Bo to mit, który kłamliwie dość mówi, że każdy ma duplikat swojej duszy gdzieś, tam na świecie. I jak się znajdą będzie happy end jak w kopciuszku. Jednak nikt nie podał recepty, jak tą połówkę znaleźć (heh, dlatego tak łatwo sięgamy po połówkę wódki, mniej wymaga?). Więc szukamy, mamy wielu partnerów, rozczarowujemy się, bo to nie to, kaleczymy, a tęsknota za prawdziwą połówką zostaje, nawet, gdy stworzymy długi związek, w którym idziemy na kompromis z rzeczywistością.
A tantra mówi zupełnie co innego. To może wyjść dziwacznie, ostrzegam!
Naszą pierwszą relacją jest relacja z samym sobą. Rodzimy się jako połączenie mężczyzny i kobiety, jej i jego komórki. I hej, musiało coś zostać. Każda z was ma w sobie trochę z mężczyzny, a każdy mężczyzna-część kobiety. Tylko czasem cholernie trudno to zaakceptować niektórym. I szarpią się, szarpią…Może dlatego mężczyźni nienawidzą kobiet, boją się ich widocznego na pierwszy rzut oka tego waszego wewnętrznego„księżyca”, boją się boskości tych wrót świata, którymi kobiety są. Ich intuicji- bo nie potrafią docenić kobiety w sobie.
A ich druga połowa tkwi w nich samych. Urzekło mnie to. Bo jeśli taki mężczyzna, pogubiony w odwiecznej walce płci, czy ten macho czy ten zniewieściały odkryje w sobie, że w jego wnętrzu tkwi kobieta, jeśli ją zrozumie, „wytwarza się wspaniała alchemia” jak mówiła jedna z pań, pisząca o tantrze. Wówczas „jego męskość przechodzi proces głębokiej transformacji, integruje się i dojrzewa. To samo dotyczy kobiet. Jeśli potrafię kochać siebie w całości, obejmować czułą obecnością swoją kobiecość i męskość, mam w sobie gotowość do kochania drugiej osoby. Jeśli potrafię kochać drugą osobę, wtedy pojawia się we mnie naturalna gotowość do dawania miłości całemu światu. Dlatego wewnętrzne zaślubiny są warunkiem wstępnym do tworzenia harmonijnego wszechświata”.


Ale..chyba się zapędziłem. Bo nie miało być o wewnętrznych kobietach, mężczyznach, wewnętrznych dzieciach nawet...miało być o was, moje drogie panie. Chciałbym wam czegoś życzyć, bo jest wyraźna okazja.
Widzicie, chciałbym wam życzyć...nie wszystkiego najlepszego. Chciałbym wam życzyć czegoś takiego prawdziwie ode mnie. I może..przy okazji życzyć nam, panom. No, jesteśmy egoistami!
Nie byłbym sobą, jeśli nie „poleciałbym” muzycznie.



Dlaczego ta piosenka?
Widzicie, moje panie, nie chodzi o to, żeby było w życiu łatwo. Nie chodzi o to, żebyście pokazywały swoja kobiecość w za dużych dekoltach. Macie wielką siłę, pochodzącą z was samych- i ja życzę wam, żebyście to w sobie odkryły. Nie musicie tego wcale nikomu udowadniać. Chcę wam życzyć, żebyście nigdy się tego nie wstydziły. Nigdy nie czuły się gorsze. Zawsze doceniały w sobie to, kim jesteście z urodzenia.
Dlatego „supergirl”. Bo widzicie, każda z was ma jak dla mnie w sobie taką „supergirl”. Taką, której nie można spętać żadnym łańcuchem. Taką, która rządzi swoim wewnętrznym światem-a może nie tylko tym. Bo ten świat możecie powoli zdobywać. Każda z was ma w sobie taką, która płacze, ale potem odnajduje to, co pozwala iść dalej. Uwierzcie mi, jesteście w tym lepsze niż my, panowie. Zwłaszcza, jeśli macie dla kogo żyć i kogo kochać.
( „a później śmiała się i noc zmieniała się w dzień
odpychając daleko jej lęki” )
Każda z was ma w sobie taką, która po prostu lata. Odkryjcie swoje skrzydła. Bądźcie nieraz wariatkami, tańczcie na deszczu, miejsce w sobie małą dziewczynkę i zimną sukę, bądźcie sprzecznościami same w sobie. Tak naprawdę- my w was to uwielbiamy, choć często trudno nam to przyznać.
Zawsze jesteście piękne. Zawsze macie taką, która jest najpiękniejsza- zwłaszcza dla tego, kto was kocha. Życzę wam, żebyście nigdy nie dały sobie wmówić jakieś ułudy brzydoty. Życzę wam, żebyście czuły się doceniane. Żeby ktoś o was zawsze dbał i żebyście wy mogły o kogoś dbać. Życzę wam, żeby was zawsze ktoś kochał.
(„a następnie powiedziała, że nic nie może pójść źle,
kiedy jesteś zakochany, co może pójść nie tak?”)
Bo może też o to chodzi w tym wszystkim. Żebyście zawsze były kochane. Przez mężczyzn, przez inne kobiety. Tak, jak tego potrzebujecie. Bo tylko wtedy będziecie nosić prawdziwy uśmiech na twarzy, a my potrzebujemy was nieraz właśnie takich uśmiechniętych.


Dzisiaj życzę wam, żeby każda z was była tym płonącym drzewem. Żeby każda z was była ziarnem, które pięknie kiełkuje. Żebyście wszystkie były po prostu supergirl i żebyście nigdy o tym nie zapominały.  

59 komentarzy:

  1. To najpiękniejsze życzenia na dzień kobiet jakie kiedykolwiek dostałam :D
    Bardzo dziękuję :) Niedługo Dzień Mężczyzny, więc życzę Ci, byś spotkał właśnie taką kobietę, która będzie supergirl, będzie silna, będzie pewna siebie i dokładnie taka o jakiej piszesz. Być troszkę jej się bał :P Ale tylko troszkę, bo czasem trzeba :P

    I odniosę się jeszcze tylko do jednej kwesti - to naprawdę miłe, że ktoś widzi, że teraz kobiety muszą robić wszystko, więc wcale nie zyskały na równouprawnieniu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. cóż, cieszę się zatem:)
      i dziękuję:) w sumie, to faktycznie ja to bym chyba takiej herod- baby wręcz potrzebował XD

      znaczy, chwila. na równouprawnieniu samym w sobie zyskały- tym politycznym chociaż. jestem jak najbardziej za tym. za wszelką równością w płacy i tym podobne. ale współczesne kobiety sporo straciły moim zdaniem na przemianach społecznych, które to równouprawnienie wprowadziło. w sensie, straciły dużo w tej świadomości społecznej, gdzie wywierana jest na nie ogromna presja robienia tego, tamtego, przez co, mam wrażenie, często kobiety żyją w pewnym rozdwojeniu. i to na pewno jest męczące.

      Usuń
    2. Mi się wydaje, że każdy facet takiej silnej babki potrzebuje :P

      Zgadzam się z Tobą. Jednak w mojej hierarchii wartości, gdy zrobię bilans rzeczy, które zyskały i które straciły, ja wychodzę na minus. Gdyby w głowie mi była mega kariera polityczna - ok. Ale ja chcę mieć dobrą, biurkową pracę i faceta przez duże F u boku. A dziś wydaje mi się, że mężczyźni mniej szanują kobiety.

      Usuń
    3. e nie każdy. ludzie po prostu muszą się dopasować i tyle:)

      wiesz, nie też mi się do końca wypowiadać, bo trochę stoję z boku. w sensie- jednak mam penisa, nie macicę. mogę tylko obserwować jako tako i owszem, uczestniczyć, ale w wielu rzeczach tylko pozornie.
      i faktycznie, nie przeczę, z szacunkiem wobec płci niewieściej jest pewien problem. ale w ogóle my w naszych czasach mamy problemy z szacunkiem jakimkolwiek.

      Usuń
    4. No właśnie, więc trochę się boję dokąd ten świat zmierza :) Myślę, że ważne jest to, jak każdy z nas wychowa swoje dzieci. Jeśli wychowamy je z tabletami i quadami na komunię to nic dobrego z tego nie będzie.

      Usuń
    5. no, moje w ogóle komunii nie będą miały, jeśli zejdę się z kobietą o takim światopoglądzie jak mój XD ale na poważnie, wiem o co ci chodzi. faktycznie, mamy zwrot ku rzeczom materialny, także w wychowaniu dzieci. zapominamy o tym, żeby nauczyć je miłości i szacunku niestety. a potem mamy bardzo groźnych albo cynicznych dorosłych, którzy nie potrafią ustąpić słabszej osobie, starszej czy też kobiecie w ciąży miejsca w tramwaju. bo przecież to się "im należy" i tak dalej.

      Usuń
    6. A nie będzie Ci trochę szkoda dziecka jak wszyscy jego rówieśnicy pójdą do komunii a on nie?
      Właśnie dziś dorośli gonią za rzeczami materialnymi, bogactwem i kasą i tego właśnie uczą dzieci....

      Usuń
    7. nie. widzisz, zastanawiałem się i nad tym, ale dla mnie wiara nie jest czymś, co powinno być pojmowane na zasadzie "inni robią to ja też". to jest dla mnie wiara bydlęca ( nie chcę nikogo urazić, ale trochę tak mi pojmowanie tego wygląda). wolę wychować dziecko na kogoś, kto będzie świadom siebie ( jak będzie chciał zostać chrześcijaninem, zawsze będzie miał na to czas) i kogoś, kto będzie wierny swoim zasadom, a nie będzie podążał za tłumem, bo tak wypada. a ewentualne szykany? cóż, uczą siły. sam jako dziecko nie miałem lekko i wiem, że każdy po dupie jakoś jako dziecko dostanie. ale przy odpowiednim wsparciu rodziców poradzi sobie z tym. i to trochę się z tym materializmem wiąże- nie chcę dzieci uczyć takich rzeczy. tym nardziej, że teraz komunia to nowy laptop, a nie przyjmowanie Boga:P

      Usuń
    8. Właśnie miałam napisać, że my wiemy, że wiara to powinna być kwestia wyboru, jednak dziecko takiej świadomości nie ma. Dziecko chce być takie jak inni, a nie jak nastolatek - inni niż wszyscy :P A póki religia będzie nauczana w szkole dopóty jednak te dzieci, których rodzice pozostawiają im wybór, będą w pewien sposób poszkodowane.
      Napisałeś jednak, że każde dziecko oberwie kiedyś po tyłku, ważne jest wsparcie rodziców. I chyba mnie przekonałeś :P

      Usuń
    9. właśnie takiej świadomości nie ma, więc ja na siłę nic dziecku do główki wpychać nie będę. jak to mówią, "z religią jest jak z penisem. jedni go mają, inni nie, każdy trochę innego jak już ma i jest ok. ale niefajnie, jak się z nim lata na wierzchu, a jeszcze gorzej, jak się go wpycha dzieciom na siłę". i tego się trzymam w dużej mierze.
      i jasne, chce się dopasować do grupy...ale dopasowanie ma właśnie też swoją cenę, która bywa wysoka bardzo.
      i nie chodziło nawet, żeby cię przekonać XD ja po prostu mam podejście, jakie mam:)

      Usuń
    10. Ja tam nie żałuję, że rodzice nie dali mi wyboru wiary ;) Sama nie wiem czy wierzę czy nie wierzę.
      Masz odwagę, ale zobaczymy, czy nadal będziesz ją miał, gdy urodzi się Twoje dziecko :P I dużo zależy od postawy Twojej żony :)

      Usuń
    11. wiesz, ja też byłem chrzczony i tak dalej..ale po prostu nikt mi nie mówił że "muszę", miałem tą możliwość wyboru, nikt nie robił wielkich ceregieli jak złożyłem apostazję i tak dalej.
      wiesz, moja siostra też już dzieci nie chrzciła, więc może to rodzinne XD ale to fakt, dużo zależy od żony, dlatego zaznaczyłem- jeśli trafię na taką, jak ja z podejściem do religii. bo różnie bywa jednak:)

      Usuń
    12. I będąc dzieckiem chciałeś mieć komunię? :)

      Usuń
    13. szczerze? kłamałem podczas pierwszej spowiedzi już, a komunii się bałem. w tym okresie życia miałem..poważniejsze problemy już, jakkolwiek to nie zabrzmi.

      Usuń
  2. Dzięki, Indie!:* Ty to zawsze wiesz, co powiedzieć;)
    A tak serio, to takiego podejścia wielu panów ( ie mówimy o moim, mój jest kochany i dał mi dzisiaj.kwiat kalafiora XD) mogło by się od ciebie uczyć. Takiego szacunku, ale bez przesady, wiesz, o co mi chodzi?:)

    Wiesz co? Twoja przyszła, póki co tylko potencjalna, żona będzie szczęśliwą kobietą z tobą, naprawdę. Ja się dziwię, że ty jej jeszcze nie znalazłeś, bo o takich facetów jak ty, to się w naszych czasach bić baby powinny:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie ja wiem co powiedzieć, tylko ty zawsze mnie rozumiesz XD
      kalafiora...no tak, Majki zawsze jest bardzo twórczy xD muszę o tym na przyszły rok pomyśleć dla mojego babińca, a nie im placki piec XD
      i wiem, wiem:)

      i przesadzasz. będzie miała przerąbane ze mną przez moją gadatliwość, moje marudzenie...wymieniać dalej?XD

      Usuń
  3. No cóż, kultura zachodnia wyparła matriarchat i to niestety ze szkodą. Nic się z tym nie zrobi, ale, właśnie w tym pseudo-oświeconym XXI wieku wypadałoby zauważyć, że jesteśmy równi. Nie lepsi, gorsi, ale równi, o czym pisałeś. :)
    Mnie osobiście do tej supergirl dużo brakuje (tak się właśnie zastanawiam, czy ja sama przypadkiem sobie wewnątrz siebie patriarchatu nie ustanowiłam...), ale może kiedyś...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bo jak to zawsze mówię, gorszych i lepszych ludzi nie ma, jakiegokolwiek podziału by nie zastosować:) zwłaszcza tak wyraźnego i jaskrawego, jakim jest płeć.
      w sumie, to jak tak myślę, ani matriarchat, ani patriarchat taki stricte fanatyczny nie byłby dobry. najlepsze byłoby zawsze partnerstwo, o! XD

      ty to masz pazur i zadatki na supergirl bardzo duże akurat:> potencjał tak wany, tylko troszkę słońca trzeba, żeby kwiat mógł zakiełkować:)

      Usuń
  4. Osz kurna, nie wiem, jak to skomentować w ogóle :D Nie wiem, czy po świecie chodzi więcej takich facetów jak Ty, czy też jest to wymarły gatunek. Twoje życzenia są tak piękne. Kobiety powinny się do Ciebie ustawiać w kolejce, serio :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. eee...teraz ja nie wiem jak skomentować twój komentarz XD ale tak serio już, jest sporo fajnych facetów, fajnych kobiet, fajnych ludzi po prostu, ale ideałem z kolei nikt nie jest:) i tego się trzymajmy, to ni PRL, gdzie towary są wybrakowane i ogonkować trzeba, że tak to metaforycznie ujmę XD

      Usuń
  5. Hej, czytam Twój post, czytam i czytam, i końca nie widzę :)
    Dzień kobiet to takie śmieszne święto jak wszystkie inne walentynki, dzień kota czy dzień bibliotekarza. Jest, więc w jakiś sposób wypadałoby to uczcić, a jeśli zapomni się o takiej błahostce, to można mieć przechlapane na całej linii (mrużę oko ;))...

    Wszelkie przemiany wystąpiły, są i będą występować, a pewnie kobiety nigdy w stu procentach nie będą traktowane dokładnie na równi z mężczyznami - zawsze gdzieś będą miały ulgi, a gdzieś będą miały gorzej, ale nie wiem, czy pojedyncze jednostki mogą w tym coś zmienić.

    "Supergirl" znam i podoba mi się. Lubię takie momenty, kiedy myśli można przekazać odnosząc się do piosenki. Dziękuję za życzenia, mimo że nie dotyczyły mnie osobiście. Nie mam na podorędziu żadnej piosenki przy pomocy której mogłabym Ci złożyć życzenia z okazji pojutrzejszego dnie mężczyzn, ale mogę Ci na pewno życzyć, żebyś dalej pisał w taki fajny chwytliwy sposób. Chociaż raczej z dnia na dzień nie da się tego zmienić, no ale ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. niestety, mam manierę nadmiernego rozpisywania się:)
      ja lubię śmieszne święta. obchodzę dzień kota, dzień Włóczykija, dzień ochrony środowiska.. także i dzień kobiet obchodzić mogę XD
      i można, można, zwłaszcza, jak ma się 3 siostry niczym harpie XD

      ja czasem lubię się łudzić, że od jednostek wszystko się zaczyna. Gandhi też był jednostką, czyż nie?:) w każdym razie, można chociaż próbować i nie nosić plam na osobistym honorze w pewnych kwestiach. wszelkie przemiany są trudne, ale nie niemożliwe. kto kiedyś by sądził, że osoby czarnoskóre w USA będą mogły głosować i tak dalej? wolę wierzyć, niż jak malkontent siedzieć na tyłku:)

      no ja często muzykę do przekazania myśli i emocji wykorzystuję, prawo zawodu:) i dotyczyły, bo dotyczyły każdej kobiety:)
      i cóż, dziękuję:)

      Usuń
  6. Wow! Świetne te życzenia. Czytając je, dostałam zastrzyk tak pozytywnej energii i optymizmu, jakich dawno mi brakowało :) Dziękuję w imieniu swoim jak i pozostałych pań :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie ma za co:) cieszę się, że mogłem poprawić jakoś humor:)

      Usuń
  7. Moja kobiecość jest zaburzona, dlatego, że mało kto ją dostrzega. To znaczy tak: napisałeś tutaj, że kobiety mają siłę... specyficzną, wewnętrzną. Coś w tym na pewno jest, ale mnie ukształtowało raczej życie, wszystkie te doświadczenia, zdarzenia odciskające piętno. Nie przeszłam też typowej szkoły kobiecości, będąc wychowana przez ojca. Podobno mało we mnie tej przewrotności, przebiegłości przypisywanej płci pięknej. Jak to powiedział znany Ci z opowieści były znajomy: "Jesteś jedyną znaną mi kobietą, która mówi prawdę". Myślę, że o to chodziło, dziwna jestem, dlatego niektórych intryguję, Kobiecość kojarzy mi się przede wszystkim jednak z nieuchwytną zmysłowością, nutką tajemnicy - niekoniecznie w sensie erotycznym. Brak mi trochę... subtelności, eteryczności... sama nie wiem. Kobiecego stanu umysłu, choć stereotypowy brak logiki do spółki z emocjonalnym myśleniem nieraz był mi zarzucany xD A może to wszystko wciąż czeka na odkrycie...?
    Dziękuję bardzo za życzenia :-))) każda kobieta chciałaby takie dostać!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. widzisz- ty mówisz o tej stereotypowej troszkę kobiecości. dla mnie kobiecość to niekoniecznie jakieś "szkoły kobiecości" które oferują mamy, wielkie malowanie się, zgrywanie famme fatale, bawienie się w gierki z facetami i tak dalej.
      może jestem wypaczony, ale mi osobiście zawsze podobały się najbardziej kobiety, które były..."dziewczynami w dechę" jak to się mówi XD takie, z którymi pogadać można na każdy temat, piwo wypić i "konie kraść". kobiecość to jest coś, co ma jasno określony kształt, coś, co można wcisnąć w jakiś kanon, który pokazuje telewizja i literatura. kobiecość ma cholernie dużo wspaniałych twarzy, a ten wspólny mianownik jak dla mnie, to jak pisałem, ta nieuchwytna mistyczna siła, połączenie jej z wyjątkowym rodzajem łagodności którego nam brakuje- i nie chodzi o tą oczywistą, zewnętrzną eteryczność ( mimozy kobiece zawsze mnie odstraszały szczerze mówiąc). nawet skrajnie, ta, co pluje z dachu i klnie jak szewc nieraz też tą łagodność ma, tylko mniej oczywistą. to może brzmi trochę absurdalnie, ale ja tak to widzę. co coś więcej, po prostu.
      także..twoja kobiecość może jest zaburzona właśnie przez to, że ją mało kto dostrzega, bo myśli się stereotypami pewnymi, jest może zaburzona przez twoje własne postrzeganie...ale na pewno nie jest zaburzona sama w sobie. przynajmniej, ja się z tym nie godzę, ot co!
      dlatego, tobie dodatkowo jeszcze życzę tych odkryć właśnie, wyruszenia w najbardziej fascynującą podróż w sobie, ot co:):*

      Usuń
  8. Wszyscy są sobie równi. Podstawową różnicą między nami jest to, że mężczyzna jest silniejszy. A przynajmniej powinien być.
    Nie mam zbyt wygórowanego zdania o dniu kobiet, tak samo o walentynkach. Uważam, że te dni są niepotrzebne. Owszem, miło było dostać czekoladki, ale to się nazywa komercja, mój sklep miał fantastyczne obroty dzisiaj ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no, powinien, chociaż są i od tej reguły wyjątki:) natura nie lubi przecież monotonni:)
      ja lubię różne dziwaczne święta, więc wiesz:)

      Usuń
  9. Mile połechtałeś mnie tym postem. Za życzenia nawet dałabym Ci buziaka, czego jakoś brzydzę się robić, ale wyjątkowo zasłużyłeś ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Do wszystkich świąt tego typu należy podchodzić trochę ostrożnie moim zdaniem. Kobiety powinno się doceniać cały rok, a nie tylko tego dnia. Pewnie, w tym dniu nie ma nic złego, pod warunkiem, że to nie jest jedyny dzień w roku w którym mówi im się miłe rzeczy i pokazuje że są ważne. Takie samo zdanie mam odnośnie dnia mamy, taty, babci czy dziadka, no i mężczyzny, rzecz jasna. Przez cały rok powinni być ważni. Kobiecość, czy równość, to tematy które można ciągnąć, na różne sposoby rozumieć, jak większość... Każdy inaczej to interpretuje, inaczej rozumie, a i tak nie raz nie mamy dobrze wyrobionego zdania na ten temat, bo przecież można jeszcze coś dopowiedzieć, może z czasem jeszcze coś się zmieni. Przepiękne życzenia tak swoją drogą, nie przepadam za banalnymi "wszystkiego najlepszego" rzuconymi tak od niechcenia. I podoba mi się twoje zdanie, oby każdy facet myślał w ten sposób, a byłoby o wiele lepiej :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jasne, że powinno się cały rok. tylko po prostu jest nieraz okazja w pewne dni, żeby szczególnie pewne rzeczy zaznaczyć. choćby, 8 marca jest powodem do Manify i tak dalej. nie chodzi o to, żeby pewne rzeczy robić tylko od święta, jakiegoś ustalonego dnia- ale żeby w jednym dniu mieć okazje pewne aspekty może wyjątkowo podkreślić:)
      dlatego ja pisałem, jak np, ja rozumiem kobiecość, bo mam świadomość, że definicji jest aż za dużo. akurat mam spojrzenie zagorzałego wręcz relatywisty:)
      i cóż...dzięki, czy coś XD

      Usuń
  11. ciasto czekoladowe z wiśniami?mmm pychota,jak zareagowały na nie Twoje Panie? :) skąd Ty bierzesz taką wenę powiedz Ty mi ?:) i dziękuje za życzenia, takich jeszcze nie dostałam :* :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a były bardzo zadowolone, oczywiście, ciasta już nie ma, zostało wręcz...wchłonięte XD
      eee...chodzi ci o to, że dużo piszę?
      nie za ma co;):*

      Usuń
    2. dokładnie, dłuuugie ciekawe notki :) czytam sobie jak kolejny rozdział jakieś powieści pisanej życiem :)

      Usuń
    3. hm, cóż, dziękuję:) ja po prostu cierpię na nadmiar myśli i słowotoki xD

      Usuń
  12. Ale pięknie o tym napisałeś.. dążenie do integracji, równowaga..
    I dałeś mi do myślenia tym fragmentem o tym, że kobieta ma w sobie coś męskiego a mężczyzna ma jakiś pierwiastek kobiecy. Coś w tym jest.
    Dzięki za życzenia, są piękne :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no ja w to przynajmniej wierzę. bo jednak...mamy w sobie coś, co stanowi uzupełnienie do końca naszej natury. nie ma 100% stereotypowych kobiet, ani takich facetów. ta 100% nie jest nawet do zdefiniowania więc...cóż:) więcej chyba rzec nie muszę:)
      i nie ma za co:) oby się spełniło, rzeknę w ten sposób:)

      Usuń
    2. Byłoby super :D
      PS. Fajnie, że trafiłam na Twojego bloga, podoba mi się tutaj ;)

      Usuń
    3. i wzajemnie, ja też już się u ciebie na dobre rozgościłem XD

      Usuń
    4. Miło mi :D
      Spokojnej nocki życzę :D

      Usuń
  13. Bo tylko my kobiety potrafimy być delikatne i kruche a zarazem niewyobrażalnie silne i odporne na ból :) Cieszę się,że mogę być kobietą :) Bardzo ładnie to wszystko ująłeś i opisałeś, za to też dziękuje :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to fakt, jesteście kochanym absurdem połączonych skrajności:)
      i nie ma za co:)

      Usuń
  14. no właśnie... dzisiejsze definicje są bardzo szerokie o jakby od nowa budowane. np. depresja, kocham cię czy inne. wszystko obejmuje tak naprawdę nic, a znajdzie się w tym bardzo wiele.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a może pewne rzeczy są nie do końca definiowalne, bo każdy odbiera je przez swój pryzmat? jak w jednej z zasad huny albo w eksperymencie myślowym Wittgensteina z żukiem w pudełku?

      Usuń
    2. moim zdaniem, są pewne rzeczy, które (no, 'kocham Cię' ma troszkę więcej definicji w zależności od rodzaju miłości, prawda?) mają jedną, niezmienną definicję. a zmieniają ją tylko ci, którzy albo nie chcą poznać prawdy i przed nią uciekają, albo nie chcą niczego zrozumieć.

      przyznam się szczerze, że nie znam tej zasady oraz nie kojarzę tego eksperymentu.

      Usuń
    3. tylko tu właśnie powstaje fundamentalne pytanie, czym jest prawda. bo jeśli mówimy o odczuciach, są rzeczy które owszem, definiujemy, ale nie możemy mieć pewności, że ktoś tą definicję czuje to samo. np. właśnie ból, który opisał Wittgenstein- ty czujesz ból, ja czuję ból i jest ok. wiemy o tym, co to ból. ale twój ból może się różnić od mojego, bo nie wyjdziesz poza siebie. poza swoje czucie. nigdy nie wiesz, czy dla kogoś uczucie bólu jest tym samym, to tylko pojęcie, które występowało w pewnych sytuacjach i nauczyliśmy się go używać. to tylko słowo, które próbuje opsać coś, co jest nienamacalne. już rozumiesz, o co mi chodzi?
      http://filozofy.blox.pl/2010/02/Zuki-filozoficzne.html a tu sam żuk.

      Usuń
    4. tak, już wiem o co Ci chodzi. jednak tutaj można by było godzinami się sprzeczać lub przekonywać do swoich racji. w zależności też od tego w jakim pojęciu jest dane uczucie: fizycznym czy psychicznym.

      Usuń
    5. no tak, to jest tylko dywagacja, gdybanie też. nie ma jednoznacznych odpowiedzi..więc to dyskusja bez końca, tak na dobrą sprawę.

      Usuń
  15. Znam to. I nikt nie może przerwać Ci w połowie zdania :D

    OdpowiedzUsuń
  16. Nigdy nie rozumiałem takiego sztywnego podziału: kobieta ma świetnie wyglądać i zapieprzać w pracy i w domu. Facet może wyglądać byle jak, ale musi dużo zarabiać. W domu może leżeć i pić piwo przed tv. Jedyne co powinien to czasami naprawić jakąś usterkę. Tak było w mojej rodzinie, i tak jest w tysiącach polskich rodzin.
    Od małego jesteśmy uczeni takiego sztywnego, czarno-białego podziału. Najśmieszniejsze jest to, że takiego podziału ról uczą nas też faceci, którzy sami chodzą w czarnych sukienkach;)
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a, taki stereotypowy podział ról, "ugotuj mi babo obiad" z którego się potem bierze "bo zupa była za słona". ja mam to szczęście, że mój domowy stereotyp był i jest trochę inny:)rzeknijmy, że kobieca siła i wpływy były bardzo wyraźne. i wszystko dało się zrobić, z odpowiednim partnerskim podejściem właśnie:
      a tych panów to już dawno przestałem słuchać XD

      Usuń
  17. Przycupnę tu i podziękuję. I nawet wirtualnego całusa dam, a co :* Osobiście uważam, że to sztuka wytrzymać z kobietą, ale z drugiej strony...wszyscy jesteśmy nieidealni. Bez względu na płeć. Więc cieszmy się tym świętem, uprawiajmy seks tantryczny (to chyba już się staje podejrzane, że ja zawsze muszę w Twoich postach wyłapać wątek seksu...) i doceńmy Ying i Yang, bo tym właśnie dla siebie jesteśmy - w gruncie rzeczy nierozerwalną całością.

    Pozdrawiam trochę późną nocą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ależ nie ma za co, jeszcze mnie zawstydzisz XD
      czy sztuka? jeśli tak, to jest bardzo przyjemna. nieraz wyczerpująca, ale cholernie przyjemna i drugiej takiej miłej na świecie nie ma:)
      no, fakt, zawsze coś z tym seksem wyłapać musisz XD

      też się nie wysypiasz, widzę XD

      Usuń
  18. czytałam sobie spokojnie czytałam, aż nagle zaczęłam czytać z szeroko otwartymi oczami
    niestety mój mózg bo ledwie paru godzinach snu nie mógł nadążyć aż do momentu życzeń;D
    co prawda przeczytałam z małym opóźnieniem ale bardzo dziękuję;d nastrajają bardzo pozytywnie i żebym tak je jeszcze pamiętała w chwilach kiedy czuję się tak brzydko i mało kobieco . .;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. spoko, wiem, że piszę za długie posty XD ale nie umiem słów ukrócić XD

      cóż, nie ma za co zatem i cieszę się zarazem, że dobrze na człowieka wpływają:)

      Usuń
  19. Jestem o jeden post do tyłu :(. Ten przeczytałam wczoraj, w zaciszu. A dziś mam problem ze skupieniem się, no jak pech to pech.

    Na dzień kobiet w telewizji leciały podziały między obiema płciami. Myślałam, że pójdę i zaciukam tych tam w środku.
    Sama uważam, że każdy z nas ma w sobie obie płcie naraz. Ja ostatnimi czasy odkryłam wiele cech męskich, nie o siłę fizyczną poszło. W tym momencie nie wymienię. Lubię siebie taką jaka jestem, mimo, że wiele osób mnie nie toleruje. To moje wygłupianie się i dziecinne zabawy to raczej coś z faceta, bo facet nigdy do końca nie dorasta, to kobiety dorastają i zajmują się domem itd. A ja jak widać nie chce mieć takiej przyszłości xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hej, przecież nie masz żadnego obowiązku być "na bieżąco"czy coś. i byłem u ciebie i widziałem właśnie, że coś nie jest najlepiej...

      też mam nieraz taki narastający poziom irytacji, jak widzę te mądre głowy w tv właśnie. no i może o to chodzi, że odkryłaś ten swój "drugi aspekt"? ważne, że ty go lubisz, akceptujesz, reszta świata...niech się chrzani, o!:)
      i fakt, nam trudniej dorosnąć XD

      Usuń
    2. Nie jest najlepiej pod względem fizycznym, bo przeziębienie mnie dopadło. Misza może potwierdzić, że ja tak je opisuje. W zeszłym roku opisałam je gorzej. Mam przeziębienie góra 2 razy w roku, ale wtedy na ogół jestem umierająca i niestety nie mogę tego wyleżeć :(

      "Mądre głowy" - dobre określenie na ich pseudo mądrość XD.
      Odkryłam i podobają mi się te cechy. Mi też ciężko dorosnąć, bo jednak lubię być taka jaka jestem. Może na blogu pojawi się coś z moich dziecinnych zabaw XD

      Usuń