wtorek, 11 marca 2014

nazywam się...?


Bosymi stopami, miażdżę wiśnię - tę cudną aortę, łapczywie drżącą o krople tchu.

Nazywam się ból, zasypiam w twoim zakamarku, głęboko pod skorupą i zdycham. Rozkładam się, gnijąc ci pod dziąsłami, wwiercam się pod serce i tam odchodzę. Rozrywam łomem kręgosłup i płuca, wolnością wielką darząc cię kochany.

Nazywam się strach. Bez opamiętania zszywam włosami, wszystkie te dziury, przez które wpada nieproszony cień domu. Domu twoich wspomnień, ciemno-gorzkich kostek czekolady rozpływającej się na szorstkim języku. Wysuszyłem go paplaniem bez końca o łagodnych spazmach, doniczkach pełnych chwastów, piasku w butach.

Nazywam się śmierć. Gaszę wszystkie światła. Osnuwam sobą wszechświat, żebyś mógł zasnąć.


Chłopiec i mężczyzna stali na poboczu drogi. Znikąd nie dochodziło żadne światło. Nieliczne gwiazdy tylko roztaczały nad nimi zimny blask. Zresztą, wszystko w tym momencie było tak zimne.
-Boisz się?- zapytał szeptem chłopiec.
Mężczyzna milczał przez chwilę, po czym przykucnął, patrząc chłopcu w oczy. Był znacznie wyższy od niego, ale ciągle miał te same ciemne oczy z wiecznie rozszerzonymi źrenicami. Ciągle tak samo nie mógł uspokoić ruchu dłoni i tak samo przygryzał wargi, aż krwawiły, kiedy się stresował. Teraz były jedną wielką raną. Spojrzał na niego z powagą.
-Wiesz, że tak. I to jak cholera.
-Więc po co to robimy? Po co?- dopytywał się coraz bardziej płaczliwie.
-Dla ciebie, Króliczku.
-Ja przecież nie chcę iść, nie chcę! A jak mnie tam skrzywdzą? A jak mnie zabiją?!
Mężczyzna spoważniał, jego twarz stężała. Czy tego się bał?
-Ale przecież...nikt nie chce cię zabić.
-Chcesz! Chcesz! Nie kłam!- chłopiec zaczął się wyrywać.
-Nie kłamię, spójrz mi w oczy. Jak mógłbym cię zabić?-szarpanie chłopca przerodziło się w spazmy łkania, podczas gdy mężczyzna nie wypuszczał jego ręki ze swojej.
-Chcesz. Ja ci tylko przeszkadzam. Ja tylko...ja tylko ci nie pozwalam zapomnieć.
Mężczyzna westchnął.
-Nie przeszkadzasz mi w niczym...bo ja nie chcę zapomnieć. Ja chcę pamiętać, jak najwyraźniej. Ja chcę czuć. Tylko chcę to wszystko oswoić. Ten strach, ból, śmierć. Chcę przestać rzucać się jak ryba wyciągnięta z wody na brzeg. Chcę...żebyśmy znowu oboje mieli swoje skrzydła, wiesz? Nawet, jeśli mamy liche ramiona, Uniosą nas. Nie chcę wcale twojej zguby, uwierz mi.
Chłopiec nagle przestał łkać.
-Jak to?- zapytał przez bulgoczący nos.
-Kochanie...jesteś częścią mnie. Nie chcę się nigdy ciebie pozbyć. Twój strach jest mi potrzebny. Twoja wrażliwość. Ja bez ciebie- czym jestem? Mnie nie ma. Ja to ty, ty to ja. Dlatego właśnie musimy wyruszyć.
-Nie rozumiem.
-Musimy pójść tą drogą, żeby nie chcieć zapominać. Musimy pójść nie po to, żeby pozbyć się strachu, który w tobie się czai, a po to, żeby uczynić go naszym sprzymierzeńcem. Pamiętasz? Już kiedyś to odkryliśmy, że odwaga to nie brak strachu, tylko umiejętność życia z nim. Tylko trochę tu zgubiliśmy. Musimy tam wyruszyć znowu. Nie będzie łatwo. Wiesz, że przelejemy krew, będzie bolało. I ciebie i mnie. Będziemy na nowo rozrywać, łamać kości, szarpać, gryźć. Znowu będziemy musieli zabić, to wszystko w sobie, zabić siebie, żeby spłodzić i urodzić się na nowo. Przez te parę dni, przez ten czas, którego godzinami nie można mierzyć tak naprawdę. Ale damy sobie radę, jak już wcześniej. Stworzymy w sobie miejsce dla lepszych rzeczy, lepszych dla mnie i dla ciebie. Znowu będziemy uznawać życie za cud i to wszystko co się ostatnio zdarzyło, wszystkie czarne wspomnienia wyciągające po nas swoje długie łapy i gryzące nas aż do kości przestaną mieć znaczenie. Rany nic nie znaczą, jeśli się zabliźnią. Są dowodem naszego triumfu, tego, że można podnieść się z kolan. Pamiętasz, jak o tym mówiliśmy?
-A jeśli to nic nie da, jeśli znowu będziemy płakać?
-To nic. Na pewno zapłaczemy, nie raz i nie dwa- a nawet mężczyzna nie musi się tego wstydzić. Łzy są dobre, gdy są słuszne. Łzy oczyszczają, jak wszystko, co nas tam spotka. Łzy są dobrą wodą, w której możemy zmyć wszystkie grzechy wobec siebie i spróbować zrozumieć te, które my uczyniliśmy światu i które nam uczyniono. Łzy bywają dowodem tego, że chcemy walczyć. Są dowodem siły, tego, że jeszcze chcemy, jeszcze czujemy. Bo najgorsze to nie czuć nic przez to, że czuło się za mocno. Najgorsze, to stać się bryłą lodu- a my do tego nie dopuścimy
-Więc będzie dobrze?
-Będzie. Ja w to wierzę i ty musisz. Może i nosimy w sobie ból, strach, śmierć, Może musimy zgasić wszystkie światła żeby potem je na nowo zapalić. Musimy może zaczerpnąć tchu krzykiem. Ale będzie dobrze. Świat nam sprzyja. Idziemy więc? -powiedział mężczyzna, wyciągając rękę w kierunku chłopca.
-Idziemy. - zdecydował chłopiec i ruszyli przed siebie. Na nowo kłócić się i godzić, umierać i zmartwychwstawać, porzucać i odbudowywać. Ramię w ramię, będąc jednym i spotykając więcej swoich serc w tym czasie.

* * *
A więc dzisiaj w nocy wyjeżdżam. Może to za krótko, może będę miał za mało czasu na to, co naprawdę jest mi potrzebne. Może to będzie zbyt pośpieszna lekcja zadawania bólu i leczenie ran. Może to będzie za mało czasu na rozmowę z duchami, co szepczą wewnątrz i proszą o zmiłowanie. Ale spróbuję, bo przecież- kto za mnie to zrobi? Kot oczyści i zasklepi to, co zabrudzone i rozdarte przez ostatni miesiąc?
Parę dni w oddaleniu, w miejscu gdzie nie ma innych ludzi, nie ma tych wszystkich wygód, dla których potrafilibyśmy się sprzedać. Parę dni bez zasięgu telefonu, bez dodatkowego ciepła, bez grama sztucznego światła do którego przywykły oczy. Tylko ja i moje duchy, tylko ja i ten wszechświat, który się trochę zgubił. Gwiazdy i słońce, rytmy w pozornej tylko ciszy. Tętno bijące w tym wszystkim miarowo i spokojnie.
Boimy się, jasne. Bo to nigdy nie jest łatwe, znajdować w sobie bestię, znajdować ból, uśmiercać aż do granic swojej prawdziwej, ludzkiej wytrzymałości. Nie jest łatwo czołgać się w błocie własnego ja, gdy chce się aż krzyczeć, wić się i błagać, żeby to się naprawę skończyło. Nie jest łatwo widzieć siebie złamanego.
Ale mamy też wiarę i siłę. Wierzymy, że to co złamane zawsze może się zrosnąć. To, co zmarłe nie na daremno rodzić się może w lepszym kształcie. Że strach pomaga nam i nas mobilizuje do działania, a wszystko i tak przecież zaczyna się i kończy w miłości, dla której tu jesteśmy.

Damy radę. Ja- dam radę.



Nagimi ramionami obejmuję wszechświat, tworzę kolejne mosty do nieznanych krain, w których oddycham swobodnie.

Nazywam się siła, niosę dla ciebie klucz do wszystkich drzwi, za którymi znajduje się nieznane. Ujarzmiam dla ciebie wszystkie bestie, łagodnym głosem wołam o zmiłowanie.

Nazywam się wiara. Przynoszę ci cuda codzienności. Zmywam z twojego ciała wszystkie plamy zardzewiałej krwi, karmię cię najsłodszymi owocami i podtrzymuję przy życiu. Przynoszę te wszystkie wspomnienia, dla których idziesz i wiesz, że jeszcze warto. Podlewam twoje kwiaty, osuszam twoje przemoczone buty po burzy, chronię cię przed zimnem.

Nazywam się miłość. Zapalam wszystkie światła. Osnuwam sobą wszechświat, żebyś mógł zasnąć.




29 komentarzy:

  1. Wierzysz, że łono natury da Ci oczyszczenie? Wiesz, że ja też? Znam Cię wirtualnie i krótko, ale zdążyłam zauważyć, że żyjesz z nią w swoistej symbiozie, to nie są tylko słowa, zachwyt, ale zrozumienie. Jesteś podróżnikiem z krwi i kości, lubisz wyzwania, którym naprawdę starasz się podołać. Zaś co do ucieczki od ludzi: z moim charakterem bym nie potrafiła się na nią zdecydować, ale słyszałam, że potrafi mieć zbawienny wpływ na psychikę,
    Powodzenia z całego serca raz jeszcze :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wierzę, bo też i tego doświadczyłem poza tym...dla mnie to są troszkę inne może rzeczy, nazwijmy to- religijne. w pewnych miejscach "duchy" stają się bardziej namacalne:)
      poza tym...jeśli jesteśmy częścią natury- a jesteśmy- pochodzimy z jej łona, to czy oderwać się, to czasem nie tak, jak wrócić właśnie do domu, w którym można wypocząć, znaleźć siebie na nowo?:) ale to tak mi się nasunęło.

      i cóż, za zrozumienie jak najbardziej dziękuję:)

      i potrafi. bo w zgiełku cudzych myśli trudno nieraz odkryć swoje, po prostu.

      i dziękuję raz jeszcze:)

      Usuń
    2. Aż dziwne, że są na świecie jeszcze ludzie myślący w ten sposób: łono natury jako dom, w czasach kiedy nasz gatunek totalnie zaprzedał duszę cywilizacji... Natura powinna być Ci za to wdzięczna i przyjąć wyjątkowo życzliwie :)

      Mam inną sytuację, bo ze swoimi myślami spędziłam stanowczo zbyt dużo czasu...

      Usuń
    3. A mnie to jakoś nie dziwi, bo jednak hm...wydaje mi się, ze to naturalne. bo to jest ten prawdziwy dom i znam wielu ludzi, którzy myślą w ten sposób i to pewnie zmienia mi perspektywę w dużej mierze.
      Cywilizacja, cóż...jak pisałem w jednym z postów, jest w pewien sposób absurdem, naszą słabością. Oczywiście, to nie jedyny jej aspekt, ale...jeden z wielu.
      Zawsze przyjmuje mnie jako "matka". Można to taką metaforą ująć:) Zasadniczo, przyjmuje tak każdego. Tylko szacunku dużo i wzajemnego dialogu trzeba. Tego, który nie mówi słowami. Ale dobra, nie rozpędzam się:)

      I tak, znowu inna perspektywa. Ja nieraz mam wrażenie, że mam dookoła aż za dużo ludzi. Nie w sensie, że ich nie kocham, że mnie męczą, ale cóż..potrzebuję siebie dla siebie samego, jeśli wiesz, o co mi chodzi. Takiego siedzenia właśnie ze swoimi myślami. Ale żaden nadmiar nie jest zdrowy.

      Usuń
  2. Wiem, że na pewno ta podróż Ci pomoże. Odtwórz w głowie, pewnej nocy tą historię i na pewno przyjdzie Ci do głowy coś mądrego, z czym wrócisz i się z nami podzielisz :)

    OdpowiedzUsuń
  3. mam nadzieję, że ta podróż Ci pomoże, że pogodzisz się z tym co zaszło, nabierzesz sił do kolejnego etapu zmierzania się ze światem, że odpoczniesz i w głowie powróci harmonia!

    ano tylko u Was :P Wy to macie pewnie dziwne słowa, ale tak chyba każdy region ma, w końcu, Ty wychodzisz na dwór, a małopolska i podkarpacie na pole ;)

    czemu akurat kozy? z zamiłowania do mleka i sera koziego czy z innego powodu? :D

    wiesz, ja akurat jestem strasznym przypadkiem osoby, która chciałaby wszystko "na już", już obrona, już przeprowadzka, już staż bądź praca i już kolejna przeprowadzka, wiem, że się tak nie da, ale czasem z tego powodu bardzo się irytuję, głównie na samą siebie. chociaż powoli dociera do mnie: "na spokojnie"

    no właśnie czasem takie głupie myślenie i co się prowokuje, ale cóż, było minęło ;) sam wyskoczył z tym "innym pożegnaniem", więc jak widać jest świadomy tego, że to jakby co sensu za bardzo nie ma.

    OdpowiedzUsuń
  4. Idealnie wpasowałeś się w tą notką we mnie... Ja siedzę i się zastanawiam czy przypadkiem nie zabiłam siebie. A może uśpiłam tą część siebie i nie wiem jak ją wybudzić? Mam nadzieję,że Tobie podróż pomoże, ja jeszcze na swoją nie mam odwagi ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. cóż, to już tylko ty możesz wiedzieć. czy ona jest, czy już jest..martwa. ale takie "dowiadywanie się" nieraz po prostu wymaga czasu:)
      i cóż, pomogła:)

      Usuń
  5. Och, przegapiłam ;-;. A ja powoli powracam do zdrowia.
    Życzę ci spokoju ducha :)

    OdpowiedzUsuń
  6. strach sprzymierzeńcem. nie ma odwagi bez strachu. nie ma strachu bez...? bez ciemności nie ma światła. nie ma światła bez...?
    nie wszystko jest to samo, jest uzupełnieniem.

    niech Twój umysł wypocznie. daj ujść temu wszystkiemu. strach i wspomnienia są bardzo ze sobą powiązane.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. otóż to. wszystko bywa uzupełnieniem, musi współistnieć i trzeba to z pokorą nieraz przyjmować.

      teraz mogę się cieszyć, że odnalazłem coś więcej, niż tylko wypoczynek:)

      Usuń
  7. fragment o ten: "Nie jest łatwo czołgać się w błocie własnego ja, gdy chce się aż krzyczeć, wić się i błagać, żeby to się naprawę skończyło. Nie jest łatwo widzieć siebie złamanego." skojarzył mi się z tekstem "Niech rzuci kamieniem ten, kto nigdy nie pragnął, by iść po uszy w bagno i na samo dno bagna iść [...]" - czasem sami się na takie wicie w bagnie skazujemy, prawda? Tak czy siak - życzę owocnego wyjazdu. Ja sama zaczęłam ostatnio marzyć o dzikiej Irlandii.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. skazujemy- bo tego po prostu potrzebujemy.
      Irlandia już nie jest taka dzika. próbowałem XD

      Usuń
  8. Ten fragment o łzach przykuł moją uwagę..
    Odpoczywaj gdziekolwiek jesteś.. ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Piękny tekst, dialog i metafora. Wyjeżdżaj, natura to dom człowieka. Czasem mam wrażenie, że pierwszy, a nie drugi dom.

    Uwielbiam ten film!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mi mówią, że ja tak kiedyś, jak w tym filmie, wyjadę. możliwe w sumie XD

      i pewnie, że pierwszy. w nim się naprawdę zrodziliśmy...i wiesz o? może nawet nie trzeba rozróżniać.

      Usuń
  10. Pewnie, że dasz radę. Każdemu, choćby się nawet zapierał rękami o nogami, czasem jest potrzebna chwila odpoczynku i ciszy, z dala od wszelkich dogodności, bez których aktualnie mało kto wyobraża się dzień.

    Baw się dobrze, jeśli tak mogę powiedzieć i wracaj cały :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a ja nawet nieraz się zastanawiam, czy bez tych wszystkich tzw. dogodności nie wolałbym żyć.

      Usuń
  11. Samotność potrafi być oczyszczająca, chociaż osobiście, na danym momencie życia, nie zgodziłabym się na taką izolację. Wiesz jednak, że to Ci pomoże, więc owocnego 'wypoczynku' :)
    Btw. "Rany nic nie znaczą, jeśli się zabliźnią. Są dowodem naszego triumfu, tego, że można podnieść się z kolan." - chociaż mówi o bólu, to brzmi to w pewien sposób ładnie. Podpytam jednak - jeśli rany się nie zabliźniają, to coś znaczą?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. znaczą. to, że jeszcze musimy się wysilić. jeszcze bardziej musimy zawalczyć. to znaczy, że może jeszcze potrzebujemy więcej czasu, może więcej ciepła. albo, że sami, w swojej głowie, musimy nieraz odpuścić. przynajmniej, ja tak to widzę:)

      Usuń
  12. Odpocznij i oderwij się od tego wszystkiego. Bez tych wszelkich "dogodności" łatwej jest zauważyć samego siebie. Trzymaj się! I czekam na powrót :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Brrr...przeraziłam się. Nie brakiem technologii oczywiście, ale byciem ze swoimi duchami sam na sam...

    OdpowiedzUsuń
  14. Teraz to już nie powiem jedź, ale wracaj jak najszybciej, pełen nowej energii i tego spokoju, przez którego się do ciebie aż lgnie. Wracaj, wracaj, bo tęsknimy!

    OdpowiedzUsuń