wtorek, 2 września 2014

„Nie powinno się skracać włosów, gdyż strzyżone rosną do wewnątrz głowy i przeszkadzają w pracy mózgu” - John Lennon

-Chodź Sisi, ogolisz mnie- powiedziałem opierając się o framugę drzwi jej gabinetu. Uśmiechnęła się smutno.
-Nie będzie ci szkoda? Uparty jesteś jak osioł.
-Już dawno myślałem o ścięciu włosów- skłamałem,. Bo chociaż czasem latem nachodziły takie myśli, nigdy tak na poważnie o tym nie pomyślałem, żeby to zrobić. - Będzie wygodniej. I jeszcze zdążę przywyknąć.
-No trudno. Jak ci nie pomogę sam to zrobisz, mam rację?
-Owszem. I będę wyglądał jeszcze gorzej niż uciekinier z Oświęcimia.

Dzisiaj na to był dobry dzień. Deszcz uniemożliwił mi realizację innych planów, chodziłem po domu z kąta w kąt, z książką w jednej ręce i kubkiem kakao w drugiej. Snułem się z kąta w kąt i skoro już podjąłem decyzję, o której mówiłem tylko Sisi, uznałem że to dobry pomysł, by zrobić to dzisiaj, od razu. Jeszcze zdążyć przywyknąć, miesiąc ponad przed operacją. Słuszny dzień na pozbycie się włosów.

Długie włosy miałem prawie zawsze. Tylko wtedy, gdy Sisi ścięła mi dready, gdy przyszedłem pijany do domu, przez jakiś czas wszystko szybko odrastało z krótkich, ale nie trwało to długo przecież. To była pierwsza wojna domowa o włosy, pamiętam jak dziś. Zwłaszcza największa awanturę o te ścięte dready zrobiła moja mama, obrażając się śmiertelnie na swoją matkę z despotycznymi zapędami.

Do długich włosów przywykłem, jak do naturalnej części siebie. Nie chodziło o jakieś szczególne przywiązywanie wagi do wyglądu, po prostu zawsze rosły sobie dziko i nieskrępowanie, przez jakiś czas tylko podgalane tylko po bokach przez moją byłą dziewczynę, bo miała taką fantazję, a mi było naprawdę wszystko jedno co mam na głowie. Od czasu do czasu, gdy zapuściły się za bardzo, zaczynały sięgać za łopatki albo do pasa, brało się nożyczki z kuchni i się je podcinało, krzywo bo krzywo, ale i tak nie widać, bo kręcone i tyle ich, że to nie ma znaczenia. Ot, tak, po prostu, podcinało się, żeby znowu mogły się rozrastać niesfornie i w tym swoim braku pokory za bardzo nie przeszkadzały.
Przywykłem do długich włosów, tak jak wszyscy ludzie którzy mnie znają.
Zawsze były też jakimś znakiem szczególnym, rozpoznawalne w tłumie, nad którym i tak górowałem wzrostem. Ale po tych włosach z daleka zawsze poznawali mnie na korytarzu uczelni czy na ulicy znajomi z daleka.
Nie były nigdy wyrazem jakiejś filozofii, próbą wbicia się w grupę metalowców czy hippisów, nie nosiły znamion haseł politycznych czy tych pochodzących ze świata mody. Były bo były, częścią Królika jak za duże czarne oczy, 15 kg niedowagi, za długie palce dłoni przypominające rój pająków czy rozlazłe stopy. Były częścią całości, na którą składa się też stale zmieniające ciało, starzejące się przecież, ulegające zmianom z dnia na dzień, z każdym ścieraniem naskórka. Długie czarne kręcone włosy, które jednak nieraz się przydawały.

Czasem przydawały się na scenie, to dzięki nim można było grać upiora który powrócił z zaświatów, nieźle wyglądały w Hamlecie, stworzyły część roli islamskiego demona. Czasem bawiły się nimi liczne dziewczyny, zaplatające z nich warkocze czy wplatające w nie kwiaty, na co ja wiecznie pozwalałem, b nigdy mi to nie przeszkadzało. Czułem się wtedy zabawnie, jak koń na przy wystawnym wozie, który musi mieć wstążki w grzywie, żeby było elegancko.

Jednak te włosy, które zawsze były bo były, włosy które zaczynały już powoli siwieć, gdy skończyłem 26 lat, były ważną częścią życia, pewnym tłem, które było bo było, ale do którego się przywykło przez lata.
Majki goląc się pierwszy raz w życiu na łyso, na 4 roku studiów, przez to, że zaczął łysieć, powiedział, że każdy kiedyś dorasta i ścina włosy.
Może ja tak naprawdę nie chciałem dorosnąć. A raczej stracić pewnej części siebie, tej, która skacze po kałużach i nadal nie umie zrozumieć braku zachwytu nad manufakturą cukierków. Może włosy, te długie i niesforne, stały się metaforą mojej własnej niesforności wobec świata, mojego fantazjowania o poranku o rzeczach niemożliwych, niczym Alicji która wpadła do Króliczej Nory, fantazjowania, które się spełnia przecież. Może jednak były podszyte ideałami, bo co to za Indianin, który głowę ma ogoloną i nie ma gdzie zatknąć orlego, w moim przypadku kruczego pióra? Może te włosy, zawsze w bałaganie, nieładzie nie tylko byłby bo były. Tego dnia, gdy miały zostać zgolone, stały się symbolem. Nie tłem, a czymś ważnym. Niestety, symbole zawsze najbardziej obrywają po mordzie, gdy przychodzi do wojny.

Stwierdziłem, że tak będzie łatwiej. Sisi twierdziła, że wygaduję bzdury, że to i tak nic nie zmienia, że tragizuję jak to mam w zwyczaju ( bo według swojej babci jestem strasznym histerykiem „ jak każdy artysta” jak to mawia i trudno się z tym stwierdzeniem momentami nie zgodzić). Ale ja uparłem się, że przecież w szpitalu, po operacji to będzie tylko dodatkowy balast. Przecież już teraz doskonale wiem- przez tydzień- dwa, póki rana się nie zrośnie, nie będę mógł wejść pod prysznic nawet, żeby móc sobie te długie włosy umyć. Normalnie, jak zdrowy sprawny człowiek. Jak żebra będą mnie napierdalać jak ostatnim razem ( choć wtedy było całkiem inaczej, wiem doskonale, ale jednak) to przy każdym podnoszeniu ręki będę sykał i kurwił jak szewc. Więc prościej, logiczniej będzie, jak się ogolę. Łysa głowa to o wiele mniej kłopotu dla tych, którzy muszą się mną zajmować.

Widzicie, ja nie znoszę świadomości tego, że mogę być dla kogoś ciężarem. Tak, wiem doskonale, ci którzy nas kochają nigdy sami tak tego nie odbierają, cieszą się nieraz, ze mogą nam pomóc, zająć się nami, gdy tego potrzebujemy. Wiem doskonale, że pomimo iż ciężko się opiekować osobą chorą, mimo iż nieraz trzeba wręcz zagryźć do krwi wargi żeby nie krzyczeć z powodu cudzego bólu, jeśli się kocha, zrobi się wszystko i zostanie się w najcięższych chwilach. Znając to od tej strony, osoby opiekującej się bliskim, wszystko jest jasne.
Ale teraz, może na wyrost, mam wrażenie, że zaczynam rozumieć swoją mamę, która płakała nieraz nie nad swoim bólem, nad włosami wypadającymi po chemii, nie nad wymiotami, widmem śmierci- ale nad nami. Nad tym, że nas krzywdzi, przez to że choruje. Wtedy, te parę lat temu mówiłem jej, żeby nie przesadzała, że ma całkowicie absurdalne myśli, że może jest ciężko ale przecież dajemy radę, nigdy nie oddamy jej do hospicjum i chcemy ponosić tą odpowiedzialność, to wręcz oczywiste. Ale wtedy byłem po drugiej stronie.

Teraz nie będę oczywiście jak moja mama. Ale przez jakiś czas stanę się kimś, kim trzeba się opiekować. Kimś kto nie może podnosić, chodzić na spacer z psem, męczyć się nadmiernie, nie może bawić się z dziećmi siostry w gonito po całym domu. Kimś za kogo trzeba robić to i tamto, pomagać mu. Ta myśl mnie przytłacza, momentami odbiera mi oddech. Nie chciałem nigdy, żeby trzeba było mi pomagać się myć i wchodzić po schodach. Nigdy nie chciałem zostać „pacjentem z podwyższonej grypy ryzyka”, który po operacji serca nie wróci być może już po tygodniu do domu, lecz po dwóch albo trzech a po 4 tygodniach nie będzie biegał, tylko jeszcze leżał głównie w łóżku. Nigdy nie chciałem wielu rzeczy, ale muszę je przyjąć.
Zawsze po prostu była mi niewygodna myśl o byciu niesamodzielnym, więc staram się to minimalizować jak najbardziej. Może w trochę absurdalny sposób.

Wiem, że mogę przesadzać. Ale po prostu przywykłem, że to ja jestem za kogoś odpowiedzialny. Ja najpierw dorabiałem w wieku już 16 lat na poważne, żeby ta rodzina mogła się utrzymać. Chwytałem się różnych zajęć, od bycia barmanem począwszy na szyciu zwłok kończąc. Nie żebym na to narzekał- większość zajęć to była genialna przygoda, doświadczenie i nauka. Przynajmniej nie zostałem leniem, coś mnie mobilizowało.
Ale to ja zawsze byłem tym który się zajmuje, nie którym się zajmują. Ja uczyłem młodsze siostry wiązać buty i używać widelca, kiedy mama była zbyt zajęta na uczelni. Ja przewijałem bratu pieluchy i gotowałem mu marchewkę. A potem uczyliśmy się razem mówić w języku migowym. To ja zajmowałem się mamą, gdy zachorowała. Podawałem jej leki i ja właśnie ogoliłem jej głowę, gdy zaczynała łysieć po chemii.
Jasne, nigdy nie byłem w tym wszystkim sam, w końcu jesteśmy rodziną. Ale przywykłem, że to ja przejąłem pewną rolę, z której nie wywiązał się mój ojciec, przywykłem, że ja się opiekuję, a mną można zajmować się dyskretnie, jak robią to od lat dziadkowie. Sisi wysyłając mnie do lekarzy i strofując, będąc nieraz jadowitą żmiją, dziadek zabierając na szachy w plener i ucząc mądrości życiowej. Jak opiekuje się mną rodzeństwo, słuchając mojego wiecznego marudzenia i przekomarzając w różnych dyskusjach. Jesteśmy rodziną, kochamy się i musimy się sobą wzajemnie zajmować, bo miłość zobowiązuje we wszystkich kierunkach. Po protu, nigdy nie musiało to być tak dosłowne, jak teraz.

Bo tamto, gdy miałem te kilkanaście lat się nie liczy. Tamto to był inny świat.

Nie przywykłem więc, by sobie dosłownie nie radzić. Od wielu lat radzę sobie ze wszystkim, co mnie spotyka. Ze złamanym sercem, z odchodzeniem bliskich, z rachunkami za telefon ponad normę, ze złamaną nogą z którą nawet przecież biegałem, ze swoimi demonami, z histeriami nocnymi, naprawą pralki z czasów radzieckich.
Zawsze o problemie można porozmawiać, przyjść się przytulić, poradzić. Z rodziną, z przyjaciółmi, którzy przecież są rodziną, którą sami sobie wybieramy. Wiem, że nigdy z niczym nie jestem sam. Ale ostatecznie radzę sobie sam. Ze swoją głową, na swój sposób. Może dlatego, że mocno trzymam się swojego widzenia świata. Może dlatego, że jak każdy baran, jestem nadmiernie i nieraz głupio uparty. A może to przesadzona pseudo-duma człowieka kiedyś złamanego. Może to męskie ego, ambicja która i mnie nie ominęła, choć nigdy nie postrzegałem siebie jako typ macho i tak, nadal płaczę na filmach.

Może po raz pierwszy wisi nade mną widmo chwilowej, bo chwilowej jednak, ale dosłownej zależności, bezsilności gdyby coś się stało. Widmo bezbronności. I to sprawia, że trochę przesadzam.

-Na pewno golimy? Może byś chociaż ściął, a nie golił?- marudziła Sisi, krzątając się po łazience i podłączając maszynkę do cięcia włosów do prądu. Nikt nie wie, skąd wzięła się w domu, znaleziona podczas remontu gdy byłem jeszcze nastolatkiem, skąd wzięła się w jednym z kartonów z duperelami( czyżby też była radziecka? )- nikt nie wiedział. Jedyna osoba której się przydała, była Ida gdy goliła sobie bok głowy mając te 16 lat...i mama. Teraz kolej na mnie.

-Golimy, nie marudź.

Zabrzęczała złowieszczo, krztusząc się, jakby zaraz miała się popsuć. Sisi zaczynała ścinać, dziwnie bo nie od środka, a za uchem, od tyłu, resztę włosów przerzucając mi na twarz jakbym był Wujkiem Coś. Robiła to jakoś po swojemu, ale nic nie mówiłem, bo ona zawsze ma swoje sposoby, w które nikt nie waży się wtrącać. Moja despotyczna, złośliwa babcia.

Nagle do łazienki wdarł się ryk i lament. Dwie smarkule, moje młodsze siostry, wbiły przez drzwi jak pocisk armatni albo kot któremu pali się ogon. Ida wściekła, Em pociągająca nosem. Sisi zamarła z golarką w ręce zdezorientowana, tak samo chyba jak i ja.
-Ty debilu! Ty idioto! Ty ...-taki i owaki, padło jeszcze parę mniej cenzuralnych określeń z ust starszej z młodszych sióstr- Co ty sobie wyobrażasz palancie?
Jedno co trzeba wiedzieć o Idzie- nie denerwuje się jej. Po prostu, nie. Kiedyś wybiła mi szczękę. Przypadkiem, ale jednak potrafi. Skuliłem się na krześle, które sobie przyniosłem tu z pokoju.
-No głowę golę...-powiedziałem spokojnie, pojednawczo.
-Mama ogoliła głowę i umarła!- rozdarła się histeryczka Em, jakby miała 6 lat, a nie 16.
Zgłupiałem totalnie.
-Ale mama miała raka...ja się golę żeby wygodniej...z myciem, ze wszystkim, żeby kłopotu nie robić....
-Przecież ja ci idioto tą głowę umyje! Nawet ci lepszy szampon kupię!- wydarła się na mnie Ida.
-No, mówiłam że to głupi pomysł od samego początku.-rzuciła teatralnym szeptem moja babcia, nadal dzierżąc golarkę w dłoni jak jakiś australijski farmer gotowy na strzyżenie owiec. Stała, mając ten swój ironiczny, wszystkowiedzący uśmiech na twarzy. Do łazienki zaciekawiony hałasem przyszurał też charakterystycznie, ze stoickim spokojem dziadek, a za nim przydreptał mój najmłodszy brat, który może wycia i lamentów nie słyszał, ale wyczuł, że coś się święci. Zrobiło się tłoczno, jedno zaczęło gadać przez drugiego. Em tłumaczyła dziadkowi że chcę się zabić, Ida wtórowała dziwnymi słowami rzucanymi od czasu do czasu ( wśród wszystkich najbardziej wbiło mi się w uszy „burak”), Sisi pogwizdywała jakąś wyjątkowo wesołą melodię, przytupując, Bruno próbował się zorientować w tym harmidrze co się dzieje, nie widząc z czyich warg czytać.
-Chwila! Spokój, ciżba! Po kolei!- wstałem z krzesła, żeby zyskać trochę przewagi nad będącą w furii Idą i zasmarkaną, zapłakaną Em, nad zdezorientowanym Młodym i zdziwionym dziadkiem. Jak się mówi z góry, jest łatwiej, przynajmniej, do tego przywykłem, górując nad wszystkimi wzrostem. Nieraz tak „z góry” uspokajałem sytuację. A ta robiła się coraz bardziej absurdalna, choć, o absurd nietrudno w naszym domu ( tylko u nas chyba może dojść do rzucenia w siostrę ciastem, całkiem jak w filmie, za obrażenie dzieł Thomasa Otta. Niby wszyscy oczytani i wykształceni, a ogłady i opanowania za grosz. )
-Króliku, czy to prawda, że ty chcesz się zabić?-zapytał z powagą i charakterystycznym dla siebie spokojem Stefciu.
Przewróciłem oczami
- Ta, i co jeszcze?- zwróciłem się do sióstr-O co wam się rozchodzi smarkate? To tylko włosy, będzie łatwiej.
-To wcale nie tylko włosy- zagulgotała Em- Nie dość, że będziesz wyglądał jak obskubany kurczak ( dzięki siostra, wiem, jaki jestem zajebiście przystojny), to to tak, jakbyś się kładł do trumny. Jakbyś się chciał zabić!
-A, to teraz rozumiem...-wymamrotał do siebie dziadek w tle.
-Że co?! Że co ja robię? Pogłupiałyście? -zapytałem już całkiem poważnie.
-No bo my wiemy że ty tych włosów nie chcesz ścinać, ale zachowujesz się jak ostatni kretyn, jakbyś miał wyciągnąć kopyta w tym szpitalu- zaczęła tłumaczyć Ida- Niby nic nie mówisz, ale cichcem po notariuszach latasz, nerwowy chodzisz, mało a trumnę zamówisz za naszymi plecami!
-Nie zamówię trumny, oddaję ciało medycznej...
-Nosz kurwa Kordian! O to mi chodzi! Te włosy to już przeginka totalna! Po chuj ci to?!
-Idalio Luzio S., zważ na język!- wtrąciła się babcia. -Ale ma rację. Ja od razu mówiłam że to zły pomysł, widzisz, babcia zawsze ma rację. - ponownie przewróciłem oczami, choć już się śmiejąc.
-Ale to tylko włosy, odrosną. - powiedziałem.
-Odrosną, odrosną...ale długo będą rosły. A to tylko parę tygodni w szpitalu, parę miesięcy rehabilitacji i co? Włosów nie szkoda? Szkoda. - załkała Em, już trochę uspokojona.
-No dobra, może szkoda, ale byłoby wygodniej i...
-Wiesz że przesadzasz, nie? Masz tam tylko pójść i wrócić. Taki sam jak jesteś. Trochę pokwękasz, pokwękasz jak cię będzie boleć, raz dookoła ciebie poskaczemy a potem znowu możesz nam prać.- zaśmiała się już Ida, zarażona chyba moim wracającym humorem.

Te włosy chyba stały się pewnym symbolem. Nie pomyślałem o tym w ogóle, że cała rodzina może po tym, co stało się z mamą odebrać to...całkiem inaczej. Jako pewne poddanie się i pogodzenie z losem, jeszcze przed bitwą. Jako pewne moje zrezygnowanie. W końcu łysa głowa w wielu kulturach jest symbolem pokory. A ja pokorny wcale być nie chcę. Nie w tej kwestii, choć, gdy będę musiał- cóż, trudno.

Prawie cała rodzina ( jednak najstarsza siostra mieszka osobno i trochę- dzięki bogom, bo nie zmieścilibyśmy się w tej łazience żadnym sposobem) stała chwilę w ciszy przyglądając się mojej głowie.

-Miałam rację że nie ma ścinać. A co z tym teraz?- zapytała się Sisi, patrząc na kawałek mojej ogolonej skóry.
-Już ja się tym zajmę!- wykrzyknęła z entuzjazmem Ida- Wygolę cię jak Anka, o!

Tak też włosy zostały, nie licząc dziwnie podgolonego tyłu, czego i tak nie widać za bardzo w tej gęstwinie, póki nie postanowię ujarzmić czarnej strzechy w wielką kitę.
Włosy zostały, będąc wcześniej powodem do sporu i stając się może jakimś symbolem, choć, przecież zawsze tylko były bo były. Ot tak, jak cała reszta mnie.
I włosy mają zostać, tak samo jak ja, mają wrócić w takim samym kształcie i całości. Jak ja pijący swoje kakao w kuchni i patrzący na tych wszystkich wspaniałych ludzi z czułością, tych ludzi, którzy są moją rodziną. Bo temu ogromowi miłości nie można przecież ani włosów moich, ani mnie jeszcze odebrać. Choć nikt nie mówi, że jakakolwiek pora jest dobra...to jeszcze na to po prostu za wcześnie. Jeszcze za wcześnie.


A tak w sumie, jakby nie patrzeć, włosy doczekały się swojego filmu, wielu wersji tegoż wystawianego w teatrach i swojej piosenki w czasach gdy były symbolem. A i z tymi hippisami miewam coś wspólnego XD :


65 komentarzy:

  1. Jak przeczytałam tytuł to wyrwało mi się takie "nie, nie, nie!" xD Potem się trochę uspokoiłam, ale wiesz, już wcześniej mnie nie przekonywało to Twoje gadanie, że wygodniej i w ogóle. Czytając to wszystko (zanim dotarłam do cudownej sceny w łazience) pomyślałam, że no to tylko włosy, ale że nikt, poza Tobą, nie będzie widział problemu w myciu ich itd., sama mogłabym przyjechać i to zrobić! xD
    Popłakałam się ze śmiechu, wiesz? :D Sisi chyba po prostu wiedziała co się szykuje, że zaczęła golić jakoś nie tak jak trzeba :D Cudowna interwencja w ogóle xD I ten oskubany kurczak podbił moje serce! :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sisi zawsze wie, to jest najgorsze. A potem "trzeba było słuchać babci" XD Zawsze, zawsze, zawsze cholera XD Tja...jak na mnie nie wołają kulturysta z Dachau, zbieg z Oświęcimia to jeszcze teraz kurczak, no super XD Kocham to jak rodzina dowartościowuje moje ego XD
      Ale byłoby wygodnie choć może...faktycznie, przesadziłem. Nie przeczę, że nieraz przeginam w zachowaniu, w planach na wyrost więc cóż...może i lepiej, że tak się stało jak się stało i włosy sa. A przynajmniej, zostały w jakiejś tam większości XD

      Usuń
    2. Czyli musisz w końcu zacząć słuchać! :D Hahaha jakbyś zgolił te włosy to byłoby jeszcze gorzej, więc się ciesz xD
      No byłoby, ale co z tego? :P Wiem, w sumie już się przyzwyczaiłam xD Wiesz już byłam gotowa prosić o zdjęcie :D Ważne, że jednak w większości zostały, a nie odwrotnie :P

      Usuń
    3. Wiesz, ja jej często słucham, ale niekoniecznie jej to wprost przyznaję, żeby nie miała za dużo satysfakcji czy coś XD
      Do tego że przesadzam? No tak, przebywając ze mną w jakikolwiek sposób trzeba do tego przywyknąć XD I jasne, wyszło ostatecznie nienajgorzej XD

      Usuń
    4. Rozumiem :D W sumie całkiem niezła taktyka xD
      Haha tak, do tego, że przesadzasz.
      No i dobrze :D

      Usuń
    5. A do innych rzeczy też przywykłaś już?XD

      Usuń
  2. Hahaha jak dobrze, że nie ściąłęś tych włosów, bo jakbyś to zrobił, to zachwiałbyś mój obraz Ciebie, który sobie wykreowałam xD Chcę w Poznaniu zobaczyć strzapatego Kordiana i czytając tę notkę cały czas miałam nadzieję, że jednak te włosy zostawisz :D I zostawiłeś. A pod słowami Twoich sióstr podpisuję się wszystkimi kończynami i każdym włosem po kolei.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pod tymi, że jestem burakiem, palantem, debilem czy że wyglądam jak obskubany kurczak?XD
      I spoko, włosy właśnie zostały. No, przynajmniej w większości ich nie ubyło:) Więc możesz mieć dalej swoją wizję aż do końca września XD

      Usuń
    2. Pod tym, że jesteś burakiem, palantem i debilem, z tego drugiego zrezygnuję, bo znów bez szaleństw xd uznam po Luxfeście :p

      Usuń
    3. Dzięki, wszyscy o mnie ostatnio w ogóle bardzo ładnie mówią XD I no tak, jasne, wtedy będzie okazja XD

      Usuń
    4. oj tam nie oszukuj się, dobrze wiesz, że to z troski xD

      Usuń
  3. Moje długie włosy to mój atut. Obok paznokci. Też mi żal ich obcinać ale czasami trzeba :P Ale włosy to tylko włosy. Nie rób z nich symbolu bo one odrosną :p

    OdpowiedzUsuń
  4. Przez całą notkę miałam nadzieję, że jednak ich nie zetniesz i na szczęście tego nie zrobiłeś. Długie włosy są zajebiste :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano nie pozwolono mi ściąć XD I...ja na przykład u kobiet wolę krótkie XD

      Usuń
  5. Kurcze, też przeżywałam ten wpis! Miałam nadzieję, że ich nie zetniesz. Rozumiem też reakcje Twoich sióstr. Musisz się postawić w ich sytuacji. Rozumiem Em, że tak .. się zachowała. Przypuszczam, że bym zachowała się jak ona i jednocześnie Ida. Czyli płakała i krzyczała, żebyś tego nie robił! O !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A, czyli totalna furia z histerią?XD No ale nie ma tego złego, włosy zostały jednak:)

      Usuń
    2. Dokładnie! Miałbyś piekło na ziemi ze mną ;p I całe szczęście!

      Usuń
    3. Uch, niedobre groźby! XD

      Usuń
    4. Heheh ;p Karalne, co nie? xD

      Usuń
  6. "za długie palce dłoni przypominające rój pająków" - Ty masz porównania Kordian, a nich Cię! Teraz mogę Ci powiedzieć tak jak Ty mi, w związku z lakierem do paznokci "NIGDY W ŻYCIU MNIE NIE DOTKNIESZ!" xD
    No spójrz, taki hałas o włosy, tylko włosy - zdawało by się. To urocze, że na co dzień nikt nie przywiązuje do nich uwagi, a gdy mają zniknąć stają się czymś ważnym. Ja mam zawsze podobny dylemat, gdy farbuję zrudziałą od słońca grzywę - niby jest śmieszna i wypada zafarbować, ale na chwilę przed zaczyna mi się strasznie podobać. :P
    Masz wspaniałą rodzinę i słuchaj się jej. :) Chciałabym widzieć tą satysfakcję na twarzy Sisi, gdy wszyscy trzymali jej stronę.
    Dobrze, że nie ściąłeś. Kordian bez włosów, to już nie ten sam Kordian.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie będę XD Ale naprawdę, jak odpowiednio nimi poruszam, to wyglądają jak blade pajęcze, cienkie nóżki XD Po prostu, nie dotykamy się XD

      No bo wiesz..gdybym ścinał w normalnej sytuacji, to by było coś innego, ale tu chodzi o moją jakąś...upartość, zawziętość nawet. I to innych w domu tak ruszyło tak naprawdę. Ale zrudziała grzywa brzmi nieźle XD
      Och, nie chciałabyś...choć, ta jej satysfakcja jędzowata bywa komiczna XD

      Usuń
    2. Wrrr... Nie każ mi sobie tego wyobrażać. xD

      No to całe szczęście, że są ludzie, którzy potrafią tę Twoją zawziętość utemperować. :) No moje włosy teraz już całościowo zmierzają ku miedzianemu kolorowi. A grzywkę ewidentnie ciągnie do blondu. xD

      Nie wiem dlaczego, ale podoba mi się, jak ciśniesz babci od jędzy. xD

      Usuń
    3. Ależ nie każę. Coś czuję, że będę chodził przy tobie w rękawiczkach XD
      Owszem, po prostu mają metody..albo po prostu mi na nich zależy. To potrafi ściągnąć cugle:)
      No ładnie XD

      Hm...ona nieraz sama tak na siebie mówi, może dlatego XD Po prostu w naszej rodzinie jest tradycja pociskania sobie:)

      Usuń
  7. No rzeczywiście upadłeś na łepetynę i to dosyć mocno chyba, że chciałeś się ogolić całkowicie... No wiesz co! :D Dobrze, że jednak tego nie zrobiłeś :)

    Ja mam zawsze dwie fazy. Najpierw uparcie twierdzę, że są krótkie więc muszę zapuścić, bo nie przeżyję. Ale jak są długie to pod wymówką końcówek idę i tnę się na krótko. I tak w kółko macieju.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ale jednak się nie ogoliłem, mój rozsądek wrócił i cóż..nieraz tak naprawdę na łeb upadłem XD

      Błędne koło....fakt. Ale chyba nie jest aż tak złe XD

      Usuń
    2. Zdarza się każdemu XD

      No nie :P już fryzjer jak zachodzę to się śmieje, że po co skamlę że nie mogę zapuścić a później przychodzę obciąć, cóż logika kobiet czasem powala :P

      Usuń
    3. A, to widzę masz stałego fryzjera chociaż XD

      Usuń
  8. Ja założyłam, że włosy mają mi nie przeszkadzać w życiu. Rosną, jak im się podoba. Czasem je urzępolę, jak mi podpadną. Czasem wyrwę kilka w napadzie nerwicy... xD
    A z tą zależnością... trzeba innym dać się sobą zaopiekować. Nie powinno się być tak zachłannym co do własnej osoby.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to tak jak moje...aż nie stały się symbolem. Więc uważaj, bo i twoje może kiedyś to dopadnie?XD
      Ja wiem że trzeba. Ale to trudne i przyprawia nieraz o dziwne myśli po prostu.

      Usuń
  9. Myślałam, że się popłaczę, jak zaczęłam czytać... ale dobrze, że zmądrzałeś i nie ściąłeś. Masz szczęście! Zresztą pewnie będąc w pobliżu piszczałabym tak, jak Twoje siostry właśnie. :P
    Bo po pierwsze faceci w długich włosach są the best. I ja właśnie bardzo tęsknię za dlugimi włosami u tego mojego. Bo z nimi fajne rzeczy można było czasem robić xD
    A po drugie, już na poważnie... wiesz, co chcę napisać, prawda? Masz ten sam syndrom co ja "ja muszę wszystko dla innych, ale oni dla mnie, już lepiej niekoniecznie." I te ścięcie włosów też nie miało być wcale przypadkowe, rozumiem to. Rozumiem ten lęk, który jest w Tobie, ale może... może Twoja rodzina chce na swój sposób się odwdzięczyć za to, co dla nich zrobiłeś. Może powinieneś im na to pozwolić? Może właśnie im się to należy, bo dzięki temu poczują się lepiej, hm? Może oni chcą się choć przez tę chwilę Tobą opiekować? A to wszystko przecież minie... i zapewne szybciej, niż się obejrzysz. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tam zmądrzałem..przy terrorze mojej rodziny po prostu ścinanie było niemożliwe, weź XD Jak ich poznasz, to zrozumiesz, co znaczą napady furii mojej siostry albo despotyzm mojej babci, dom wariatów, powtarzam XD Twoje piszczenie to pewnie nic XD
      To niech zapuści na nowo, no chyba, że łysieje już, to to nie ma sensu XD
      Wiem wiem. I ja wiem, że trzeba nieraz pozwolić się sobą opiekować, jasne...tylko ta logika jak widać trudno przekłada się na rzeczywistość i jakiś mój wewnętrzny bunt, przez który miały oberwać choćby i te włosy no. Po prostu, jestem histerykiem, babcia ma rację XD

      Usuń
  10. Przeszłam coś podobnego, jako głównodowodząca jednoosobową ekipą, zajmującą się moją chorą na raka Mamą. Nie musiała golić głowy, nie przeżyła pierwszej chemii.
    Syndrom odpowiedzialności za wszystkich dookoła mam głęboko zakodowany w genach. Dawanie poczucia bezpieczeństwa innym ludziom to mój drugi etat.
    I często, gdy dopada mnie myśl, że to ja mogę potrzebować pomocy, już na zapas czuję bunt i bezradność.
    Ale na razie zapuszczam włosy. Po raz pierwszy od podstawówki. To objaw dojrzałości czy dziecinnienia? :)

    Nie wiem co Cię czeka w tym szpitalu, ale masz pójść i wrócić. Zajrzę tu sprawdzić, czy wszystko ok :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jednoosobową? Więc to musiało być jeszcze trudniejsze..bo gdy jest się samemu w takiej sytuacji, jeszcze trudniej, zwłaszcza "po wszystkim" się pozbierać. Ale mam nadzieję, że mimo wszystko - choć nie wiem, ile czasu upłynęło- pewne rzeczy, choć nadal bolą, są...zaleczone? Można tak powiedzieć?
      Mówisz, że można mieć to w genach?XD Chociaż, ponoć istnieje gen altruizmu jako...błąd, mutacja genetyczna. Coś, co teoretycznie kiedyś nie pozowoliłoby przeżyć. W naszym społeczeństwie jest mile widziane ale..to już dłuższa, socjologiczno- filozoficzna dyskusja, jak mniemam. W każdym razie..ja właśnie tą panikę przeżywam. Bunt pewnego rodzaju ale cóż. Trzeba w życiu przyjmować wszystko, co ono nam daje, czyż nie?:) Stoicko wręcz:)

      U kobiet to inaczej się traktuje chyba jednak XD Ale może to objaw poszukiwania nowych wyzwań i zachwytów, o XD

      To tylko operacja serca jak mówi jedna z moich sióstr, bez paniki XD I wrócić mam zamiar:) Zwłaszcza tak pilnowany XD

      Usuń
    2. Nie, przesadziłam z tymi genami ;) Biologia i zdrowy rozsądek mówią, że takie rzeczy się nabywa, nie dziedziczy.
      Tak, przeszłam przez to prawie zupełnie sama, z najbliższą rodzinną oddaloną o kilkadziesiąt km. Było trudniej przeżyć chorobę i umieranie, niż żałobę. Po wszystkim odczułam jednak jakąś nieprzyzwoitą ulgę. To już rok, więc jest ok.

      No, jeżeli to TYLKO operacja serca, to nie ma się w ogóle czym przejmować. Idziesz i wracasz. Good luck! :)

      Usuń
    3. Wiesz, jednak są teorie (ale to nadal- teorie) mówiące o predysponowaniu charakteru przez kod genetyczny. Ostatnio strasznie się tym współczesna psychologia właśnie jarała po którym z kongresów w NY XD Poza tym, ja osobiście przynajmniej, czasem i zdrowy rozsądek i chłodną logikę lubię podpuszczać i pogdybać, typowe "a co jeśli" XD
      Hm...ja bym tego nie nazwał chyba czymś nieprzyzwoitym bo jednak cóż...ulga, że ból się kończy, i cudzy i ten współdzielony jakoś jest po prostu cóż tu dużo mówić, naturalna. Zwłaszcza, jeśli wierzy się, że jest coś więcej. Coś lepszego.
      Rok to czasem dużo, czasem mało. Ale na pewno jakoś oddala już.

      No, pokroją, zaszyją, jak za dawnych czasów XD
      Thanks XD

      Usuń
  11. Ufff... Dobrze, że zostały jednak! Cudowną masz rodzinkę. Myślę, że te całe mycie Ci włosów i wszelka pomoc będzie dla nich przyjemna, może będzie okazją do podziękowania za Twój wysiłek i poświęcenie dla nich. Może jeszcze bardziej zbliży Was do siebie. Nie przejmuj się, że będziesz ciężarem. Nie będziesz. Tak jak oni nie byliby nim dla Ciebie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, chociaż nieraz są istnymi terrorystami- co widać- i też człowieka potrafią zmęczyć XD
      Ja wiem, że to może nawet zbliżyć, że dla nich to nie problem ale...no mam taki wewnętrzny bunt, na który trudno cokolwiek poradzić. Taki opór, że się nie chce. Ale cóż, co los przynosi, przyjąć przecież trzeba.

      Usuń
  12. "każdy kiedyś dorasta i ścina włosy" - tak samo mówił mój Mąż :)
    I na gadaniu nie poprzestał, tylko ściął się zupełnie krótko.
    Tak jak Ty miał burzę loków na głowie :)
    Dziś Jego wierną kopią jest Zuza :) Też ma burzę loków :)
    Swoją drogą, jak to jest że zazwyczaj faceci mogą pochwalić się tak bujną czupryną? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja jak widać dorosnąć nie mogę XD
      Czyli jednak długie włosy zostały w Małej XD Fajnie tak XD
      Hm...nie mam pojęcia. Chociaż to przecież my łysiejemy, no nie?XD

      Usuń
  13. Może jest trochę prawdy w tym, że mężczyźni ścinają włosy, gdy dorastają, ale chyba znowu nie zawsze. Chyba że ścinają, a później znowu zapuszczają, bo... jednak nie chcą dorosnąć? o_O
    I wiesz... ja się rodzince nie dziwię, że trochę opacznie pojęła to Twoje ścinanie włosów, bo widocznie po prostu źle się im to kojarzy, szczególnie dziewczynom.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może XD Nie mam pojęcia, ja wiem, że mi z dorastaniem chyba trudno idzie...a raczej zawsze i tak w pewnych kwestiach musiałem być dorosły, a w innych nigdy dorosły być nie chcę. Więc może to o czym piszesz i do tego się sprowadza?XD
      Ano źle, a ja głupi nie pomyślałem. Ale cóż, trudno. Teraz już nie ma problemu, bo zostały przez ten terror XD

      Usuń
  14. Dobrze, że jesteś odpowiedzialny za innych, że się o nich troszczysz i dbasz bardziej niż o siebie, że przywykłeś, by być samodzielnym, ale... nikt nie jest samowystarczalny. Czasem trzeba pozwolić, by inni zajęli się Tobą, bo dla nich jest to tak samo ważne jak dla Ciebie Twoja troska o nich. To, że teraz oni zadbają o Ciebie nie znaczy, że przestaniesz być za nich odpowiedzialny, bo to nieprawda. W ten sposób chcą okazać Ci swoją miłość, wdzięczność, nie chcą Cię z tym zostawić. Przejdziecie przez to RAZEM, a to jest naprawdę wielka rzecz :)
    I dobrze, że ostatecznie włosy zostały. Babcia chyba przeczuwała co się święci, dlatego zaczęła od tyłu ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, ja to wszystko wiem. Że czasem każdy potrzebuje pomocy, że przecież nie jest się samotną wyspą i jako ona nie trzeba sobie radzić z falami które ją zalewają nieraz...że czasem trzeba właśnie pozwolić. Ja logicznie to wszystko wiem, ale cóż...jednak podświadomie się buntuję, przez co miały oberwać na początek włosy. Po prostu jakoś...trudno się przestawić, nawet wiedząc to wszystko. Ale cóż, na jakiś czas trzeba to trzeba, nic się na to nie poradzi przecież:) Znów, przyjąć to, co daje los po prostu:)
      Tja...bo ona zawsze WIE XD

      Usuń
  15. Uważam, że dobrze zrobiłeś, że ściąłeś włosy :) Zwłaszcza jak zaczęły Ci już siwiec :) Mi u faceta akurat długie włosy się nie podobają, ale i tak chętnie zobaczyłam zdjęcia "before" i "after" xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale ja ich nie ściąłem ostatecznie! XD Chyba nie doczytałaś albo ci coś umknęło XD

      Usuń
    2. No właśnie chyba nie zrozumiałam za dobrze w takim razie :P To jakie Ty masz w końcu te włosy? :P

      Usuń
    3. Długie z podgolonym tyłem. Jak Wiking jakiś XD

      Usuń
  16. Mam dla ciebie pomysł. Rób sobie koka, takiego na czubku głowy. W bardzo ciasnym koku włosy dłużej są świeże, a że Ty masz bujne, to efekt może być fajny. xD Tylko nie za nisko, bo jak będziesz leżał, to może być niewygodnie.

    Ja tak chodzę po nowej szkole i nie mogę przeżyć, że niektórzy chłopacy mają ładniejsze włosy ode mnie ;-;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. E, nie żadnego koka XD Niech sobie po prostu, jak zwykle, fruwają XD
      Hm...ładniejsze to też kwestia względna. Ale na pocieszenie powiem, że połowa z nich na studiach i tak wyłysieje XD

      Usuń
    2. Ej ja już prawie łysiałam, albo czegoś mi brakowało, bo rok temu wychodziły mi garściami. Zjadłam tabletki i moje proste jak druty włosy zaczęły się kręcić XD

      Usuń
    3. No proszę...to jakieś cuda z kolei XD

      Usuń
  17. A dla mnie włosy symbolem były zawsze i wiedziałam to od dnia, w którym postanowiłam je zapuszczać. I choć były dla mnie na początku symbolem smutnym, to nadal chcę, by rosły. Bo to moja historia jest, całe moje życie. I nawet jak zaczęły wypadać, to ich nie ścięłam. Bo nie. Mogę mieć ich na głowie tylko kilka, ale co z nimi będzie to już wola losu. Z trudem raz na pół roku.rok je podcinam, bo rozczesać nie mogę.

    Strasznie niepoprawna jest ta myśl o byciu problemem. Z jednej strony to piękne, że człowiek tak troszczy się o innych. Z drugiej zaś powinniśmy korzystać z troski, gdy jej naprawdę potrzebujemy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może to dziwne, bo chociaż nie jestem chrześcijaninem ani żydem, skojarzyła mi się biblijna opowieść o Samsonie, którego Dalila pozbawiła włosów. Czasem faktycznie, włosy, jak się okazuje, mogą być dla nas wielkim symbolem.
      Wiem że niepoprawna, wiem że nieprawdziwa ale..to nieraz wychodzi samo. To pewien bunt wiesz? Wobec bycia bezsilnym, Nikt bezsilny być nie lubi.

      Usuń
  18. Nawet najdrobniejszy fragment składający się na całokształt czyjejś osoby w jakiś sposób może ją opisywać, stąd może właśnie ta symbolika.
    No i tak, znowu ta druga strona. Co innego być kimś empatycznym, a zupełnie co innego poczuć coś na własnej skórze. Ciężko jest nagle być od kogoś w taki sposób zależnym, ale czasem trzeba ulec, w końcu to rodzina. A u Was widać taką szczególną troskę o siebie, więc warto trzymać się razem, bo każdy tego potrzebuje jednak.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Otóż to. I to też kwestia momentu, wiesz? Bo gdybym chciał ściąć włosy kiedy indziej, takiego lamentu by nie było.
      Ja to wiem...ale i tak coś się we mnie buntuje, po prostu. Nie chce. Ale trzeba przyjmować to, c przynosi życie.

      Usuń
  19. Szczerze mówiąc dużo zależy od człowieka. Utarło się, że kobiecie zwykle bardziej pasują długie włosy, a mężczyznom krótkie, ale są takie przypadki, które w długich wyglądają fantastycznie. Mój znajomy niedawno ściął włosy i strasznie tego żałuje.
    No ale cóż, jak to mówi moja kumpela: "Włosy rzecz nabyta, odrosną", dlatego warto eksperymentować i czasem coś zmienić ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja wolę na przykład często kobiety w krótkich włosach, podoba mi się jak mają ścięte:) Ale tak jak mówisz, to też kwestia indywidualna:)
      Już poeksperymentowałem z dreadami, starczy XD

      Usuń
  20. Niemal zawsze, jak znajoma/y chce obciąć włosy, to jej/mu odradzam i czytając twój wpis, też jakoś miałam nadzieję, że do tego nie dojdzie, mimo że się przecież nie znamy. ;) Co jest o tyle dziwne, że sama od małego mam albo ogoloną głowę, albo krótkie włosy. Kiedy z racji choroby ucierpiała moja czupryna, najbardziej lamentowała chyba mama, ja od razu postanowiłam ściąć, żeby nie wisiały takie smętne kosmyki. ;) A potem jeszcze zaczęłam farbować to, co odrastało, wybierałam takie sympatyczne, ciepłe kolory (czerwony, różowy itp.) i dzięki temu lepiej się czułam. Może więc w historii o Samsonie (i innych podobnych) tkwi ziarno prawdy (takie nawiązania biblijne mi się trafiły, ale nie jestem chrześcijanką), włosy potrafią dodać sił. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo jak widać, włosy bywają ważne po prostu i cóż..właśnie budzą różne skojarzenia. Nawet biblijne, czasem z różnych opowieści. Są symbolem siły, życia, witalności...o włosach wbrew pozrom można prawić długo:) I może dlatego ten wewnętrzny bunt przed ścinaniem ich u innych XD A własne cóż...z tymi nieraz człowiek lubi sobie poeksperymentować:)

      Usuń
  21. Co za historia.. oczywiście jak to u Ciebie - pełna emocji i dająca do myślenia.
    Myślę, że dobrze się stało i że włosy są nadal na swoim miejscu ;] Przynajmniej rodzina jest spokojniejsza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Owszem, włosy zostaną, to i ja zostanę, taki no..symbol właśnie:)

      Usuń
  22. Dawno nie było takiego artykułu. Bardzo fajny wpis.

    OdpowiedzUsuń