niedziela, 21 września 2014

Zgub swój język w smaku owocu.

Mówisz, że chcesz, by było ostro? Och, jakże mógłbym ci tego odmówić.

Będzie więc ostro, tak, by w oczach pojawiły się łzy. Tak, by chciało się krzyknąć, ale język nie wie, co zrobić, jak wydobyć z siebie dźwięk, cały ogłupiały. Ogłupiały nadmiarem doznań.
Bo przecież jestem artystą w tej sztuce. Jestem artystą, to moje sprawne dłonie pracowały w wilgoci miąższu owocu, mój język, a nie twój próbował szczypty smaku. Preludium wzbudzanego potem ognia.
Jestem w tej sztuce artystą, wiesz, tu też znaczenie miały dźwięki. Więc skoro nim jestem, nie mogę pozwolić, by grała tylko jedna nuta. Och, jakież to by było nudne, samo powtarzający się akord, z każdym uderzeniem wywołujący to samo doznanie.
Nie, skarbie. Nie obejdzie się bez pikanterii, wiesz doskonale. Ale zaraz potem, po piekle, którego doznasz, przyjdzie słodycz. Zalewająca, zniewalająca twoje usta. Język, przedtem zdezorientowany zgubi się jeszcze bardziej, doznając jednoczesnej ulgi. Zatopi się w słodkości, jakże innej, niż ta, którą do tej pory znasz. Zatopi się w doznaniu łaknąc i prosząc o więcej.

Obliżesz wargi nieświadomie, ciężko oddychając i przymykając oczy. Tak, właśnie tak to powinno smakować. Tak powinno odurzać, prowadzić na manowce aż do zmysłowego spełnienia.

Widzisz, dzisiaj znów zaczynam czuć się jak więzień.
Doceniam przeszłe chwile, ale roztapiają się one w deszczu. Tym wspaniałym chłodnym deszczu. Zaczęło się wczoraj, gdy wyszedłem na swój dach, tak wiem, to ironia losu wręcz, nie mam balkonu, mam sekretną przestrzeń na dachu. Tej nocy nie grałem, nadgarstek nadal boli. Wiesz, nawet trochę boję się spróbować zagrać. Boję się, że może jednak coś się stało. Że Paganini i symfonia dla ciebie nie zabrzmią tak, jak powinny.
Wyszedłem więc wczoraj na dach, nic trudnego, mały sekret, żeby babcia nie wiedziała, żeby nikt nie wiedział. Podciągnąć się trochę na chudych ale silnych rękach, usiąść jak kot o 2 w nocy i patrzeć w niebo. I poczuć deszcz, moknąć, moknąć, moknąć. Aż do szpiku kości.
Wczoraj obudziła się tęsknota gdy nie mogłem spać, tęsknota za nieznanym i wolnym. Jesienny wiatr woła, nawołuje jak co roku. A ja muszę zatrzasnąć mu drzwi przed nosem, pozamykać okna. Muszę moknąć na dachu, zabijając pożądanie wobec całej zmysłowości, muszę zastanawiać się nad księżycową tęczą. Wypatrywać horyzontu, wypatrywać na nim doznań, przyszłych obietnic. Skulić się i mówić "jeszcze trochę, musisz wytrzymać". A potem próbować zasnąć, przespać trzy godziny i znów zacząć dzień. Przetrwać do nocy, kolejną noc, kolejny dzień. Udawać, że nie słyszy się krzyku nocnych pożądliwych stworzeń. Teraz skończyły gody, muszą się nasycić inaczej przed zimą. Ale czy to nie jedno i to samo? Zaspokojenie pragnień, które my, ludzie w swojej fanaberii sprowadzamy do strefy sacrum.

Zatęskniłem za sacrum więc, obudziłem pożądanie, ciche pożądanie, bo przecież nie można go tłumić, nie sposób tłumić.
Bo nie mogę nawet grać, boję się. Cała moja wrażliwość, wszystkie emocje, pikantne i słodkie słyszane w muzyce, nie mają ujścia. Boję się grać choć tak kocham. A wiatr woła, wiatr wzywa.

Teraz? Teraz! Teraz! Teraz!

Obudziłem zmysłowość, dłonie artysty, dzisiaj artysty potrzebowały zajęcia. Nie mogły chwycić twardych bioder skrzypiec, objąć w nocy łagodnych łuków gitary, szarpnąć włosów strun. Pożądanie zmysłowych doznań paliło. Deszcz wcale tego nie gasi. Deszcz to roznieca, nie tylko ten letni. Ale ten jesienny, szary, z pozoru nieprzyjemny.

Wiesz, skarbie, może dlatego, że trzeba się rozgrzać. A to, co ostre zawsze cię rozgrzeje. Szczypta chili na czubku języka, szczypta na czubku języka i płoniesz. Mówisz, że chcesz to ugasić, ale wiesz, że woda wcale nie będzie rozwiązaniem, tylko sprawi, że zaczniesz cierpieć. Dlatego ja przynoszę ci też i słodycz.

Widzisz, czuję się więc więźniem i nie mam co ze sobą zrobić w tej celi. Zajmuję oczy literami, ale dłonie wiecznie pracują, obracają w palcach obłe kształty, nieświadome nawet tego co robią. Ja musiałem je czymś zająć, musiałem, uwierz.
Musiałem więc rozniecić smak.
Czuję się jak więzień, a moje zmysłowe doznania są daleko. Wiesz, że wiele potrafię uśpić, na wiele lat. Innego rodzaju przyjemności. Ostre i słodkie zarazem. Wiesz że potrafię wiele uśpić, a ty jesteś daleko. I och, skarbie, jak ja chciałbym, żebyś dzisiaj właśnie tak mrużyła oczy i paliła swój język przy mnie. Ale jesteś daleko, więc musiałem oddać te doznania innym. Mam nadzieję, że jeszcze zdążysz, kiedyś przyjedziesz i będę mógł dać ci to samo. Mam nadzieję, że może i o wiele więcej, jeszcze inną ostrość i czułość do mdłości wręcz słodkim smakiem doprowadzającą...ale to odległe mrzonki. Na razie ta pikanteria, to zniewolenie języka się liczy.

Wiesz, zawsze mówili, że właśnie te dwie cielesne przyjemności są najbardziej do siebie zbliżone. I ludzie zachowują się w naszych czasach wobec nich tak samo. To aż smutne, jak szybko dochodzą do nasycenia, nie odczuwając po drodze rozkoszy, prawdziwie jej nie celebrują. Nie poświęcają jej wielu godzin, docierając cierpliwie do sedna sprawy. Nie próbują najpierw delikatnie tych miękkich części, by potem szarpać zębami to w czym ostatecznie można zatopić kły, wręcz wyjąc. To smutne, jak nie widzą potrzeby, by zobaczyć coś więcej. Przełykają bez smaku mówiąc, że wszystko załatwione, to już koniec, rozchodzą się w swoją stronę, nie potrafiąc potem o tym nawet pomówić. Nie zostają na deser rozmowy. Bo w naszych czasach deserem jest rozmowa, a nie preludium. Bo w naszych czasach po szybkim nasyceniu miejsca na deser nie zostaje.

Tak, te dwa doznania są cholernie podobne. Tak samo nie umiemy bez nich żyć ( choć niektórzy twierdzą, że zdarzają się takie cuda, choćby wśród indyjskich mnichów, że tego nie robią i żyją, nawet i 40 lat. Naukowcy zachodzą w głowę, jak to możliwe.), choć umiemy się powstrzymać od części tej przyjemności. Bo przecież, tak naprawdę, w jednym i drugim chodzi o przyjemność. Ba, przyjemność. Chodzi o rozkosz skarbie. Rozkosz oszalałych od przyjemności zmysłów.
Te dwa doznania są momentami takie same i tak naprawdę- nic nie znaczą przypadkowe, przełykanie szybko w bramach, smakowanie tylko tak. Ja wierzę że i jednemu i drugiemu trzeba się całkowicie oddać. Ja wierzę, że bez tego to bez sensu. Bez uwielbienia głównego składniku, który łechce zmysły. Bez miłości do niego.

Choć oczywiście, to zupełnie inna miłość i dlatego, choć tak podobne, nie są tym samym. To zupełnie inne sacrum, inne nieba. Jednego nie zastąpi się drugim. Ale moje dłonie pożądały kształtu, mój język pożądał smaku. Miało być ostro. Miało być słodko. Tak, jak lubię. Miało karmić zmysły.

To nigdy to samo, ale musiałem się czymś zająć, będąc na wiecznym głodzie doznań, czując się jak więzień, nienasycony od lat pierwszym, przesycony momentami drugim doznaniem. Znów wybrałem drugie. Bo ty jesteś daleko. Daleko w moim życiu jeszcze, a ja nie mam zamiaru jeść w bramach. Ani jednego, ani drugiego. Ja wierzę w sacrum.

Zabrałem się więc za to drugie, moje ręce artysty, bo dzisiaj się nim stałem, ociekały sokami, sokami płynącymi po idealnie zadanym pchnięciu. Owoc rozpadł się na pół. Pękł wręcz, choć nigdy tego nie robi, sok padł na moje wargi, które oblizałem łapczywie. A to nadal, dopiero początek.
Delikatny, miękki miąższ poddawał się pracy moich długich palców. Wyłuskane centrum nie było mi wcale potrzebne, ale żal, och jak żal było je wyrzucać. Ale i ono potem znalazło miejsce w moim świecie, kiedyś zakwitnie i wyda inne owoce. Być może tego nie doczekam, być może będę za stary, by te soki spijać...ale nie szkodzi. Naprawdę, nie szkodzi.

Boję się grać, ale moje ręce widzisz, nawet i teraz potrzebowały muzyki. Ona bywa i potrzebna w tym pierwszym nieraz ale...to drugie potrzebuje i bardziej tej inspiracji. Głowa kołysała się w takt, deszcz uderzał o szyby, ręce pracowały, język czekał na doznania.

Ma być ostro w to wrześniowe popołudnie, pamiętaj Kordianie. Ma być ostro.

Moja ręka sięgnęła więc po całkiem inny owoc, podłużny, pachnący groźbą, pachnący zdradą słodyczy. Ten pachnie dziko, nie waż się przykładać do języka, bo zapłaczesz rzewnymi łzami. Niejedna tego żałowała, pochopnie biorąc do ust. Najpierw nic nie czujesz a potem zalewa cię ogień. Płacz, tak, płacz skoroś nierozważna moja droga. I pamiętaj, długo nic tego nie ugasi.

Niebezpieczny owoc i ten słodki. Przyszła pora, by je połączyć w jedno, by stały się idealne dla złaknionych doznań zmysłów. By na chwilę uciszyły wołanie wiatru, przywołując wspomnienia rozkoszy plaż w Tajlandii i Bangkokou, gdzie na każdej ulicy stała piękna dziewczyna.
Pora, by złączyć je w ostre i słodkie zarazem. Idealnie okrągły kobiecy kształt, pęknięty na pół i podłużny, męski i dziki, sam w sobie krzywdzący pierwotną siłą.

Przyszła pora by we wrześniowe popołudnie stworzyć danie idealne, zjeść ze smakiem potrawę, której recepturę przywiozłem ze sobą Tajlandii. Idealne popołudnie, by w nudzie więźnia chcącego wybiegać na deszcz zająć czymś swoje ręce, a potem dzielić się tym smakiem i z najbliższymi, choć, to danie pasowałoby na..całkiem inną okazję. Zmysłową kolację sam na sam podczas jesiennego wieczoru. Nikt mi nie powie, że jedno z drugim nie ma nic wspólnego, prawda? Wiecie, o czym mówię :>
Kształt ostryg, brzoskwiń, szparagów...półotwarte usta...Ale nie o tym. Bo jeszcze za dużo myśli wam przyjdzie do głowy. A cóż, po prostu, we wszystkim, w całym naszym życiu po prostu chodzi o zmysły.

Po prostu, przyszedł czas na przyrządzenie kurczaka z mango i chilli. Łechce zmysły. Smakuje wybornie. A gotowanie i jedzenie to przecież tajemna alchemia, cudowna sztuka. Sacrum, moi drodzy. Zdecydowane, sacrum, o którym jak już pisałem, nieraz zapominamy. Zapominamy w różnych dziedzinach życia.

A przecież mamy teraz sezon na mango. Chcesz wpaść na obiad? Tylko nie zwlekaj. Owoce nie czekają długo. Choć...ja mogę czekać. Prawie- czekać.  Nie mogąc się doczekać. 



I can hardy wait

Lips cracked dry
Tongue blue burst 
Say angel come
Say lick my thirst

I'ts been so long
I've  lost my taste


64 komentarze:

  1. No i mogłeś nic nie mówić, miałabym lepsze skojarzenia, a tak to wiedziałam, że to żarełku! xD Jak ja się naśmiałam przy tym: "Niejedna tego żałowała, pochopnie biorąc do ust." xD Dobra, dalej się chichram xD Ale lepiej sobie pójdę, zanim zrobię się... głodna xD Właśnie, muszę pamiętać, żeby coś zjeść, bo wczoraj zapomniałam o kolacji - spoko, nadrobiłam w nocy xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie to fakt, wszystko popsułem Bo to miał być um...taki troszkę żart. Chociaż może to złe słowo, bo to i żart i to, co czytelnik sam wyczyta. Ale w dużej mierze miało bawić, jak już staje się oczywistym....ale staje to znowu złe słowo, co?XD Dzisiaj też nadrabiasz?XD

      Usuń
    2. I tak bym się szybko połapała o czym piszesz xD No i cóż i tak się kojarzyło xD Geez, nie zwróciłabym uwagi na to "staje"! xD
      Nie, bo dzisiaj pamiętałam o kolacji :D

      Usuń
    3. Jestem zły, wiem, zwracam uwagę na brzydkie rzeczy XD

      Usuń
    4. Głodnemu chleb na myśli :P

      Usuń
    5. http://asset-4.soup.io/asset/4249/5252_4303.gif czy tak wygląda Twoje gotowanie? xD

      Usuń
    6. W ogóle jak mogłam wcześniej o tym nie pomyśleć! Przecież to pasuje idealnie do tego posta: "You could be my favourite taste to touch my tongue" :D
      Tak, wiem, naspamowałam xD

      Usuń
    7. Głodny głodnemu wypomni XD
      I jasne że tak XD
      Hm...w sumie XD

      Usuń
  2. Oż Tyyyyy, tak mi do mojej wiecznie kosmatej wyobraźni przemawiać!
    You're doin' it good. xD
    Ale mniej więcej w połowie już wiedziałam, że piszesz o żarciu!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ ja nic nie robię takiego, ja jeno o gotowaniu, mojej pasji piszę XD
      I chwała tobie, jestem ciekaw, kto po słowie chili zorientuje się, o co chodzi XD

      Usuń
  3. ja dziś wsypałam za dużo chilli do zupy :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Moje pragnienie ma dzis kolor purpury . . . głodna i spragniona wróciłam a tu cisza . .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kolor purpury, ma droga, kojarzy mi się całkiem inaczej, filmowo- książkowo i to nie powinno dziwić, czyż nie?:)
      I wcale nie cisza. Za mało słuchasz przestrzeni:)

      Usuń
    2. Uhm, nie dziwi w ogóle, wręcz przeciwnie. Ale przecież ja wolę ziemię xD
      Słucham, aż za bardzo.. słucham zbyt często Króliczq.

      Usuń
    3. A ja niebo. Każde i ty to wiesz XD
      Hm...niestety, to też nie radio, które po prostu wyłączysz.

      Usuń
    4. Wiem i bardzo lubie to niebo i chyba bardziej ziemie xD hm a jesli nie chce wylaczyc?

      Usuń
    5. To po prostu tego nie rób:)

      Usuń
  5. OMG, hahaha, nie no po mistrzowsku "Kordian o kurczaku". :D
    Poczułam się teraz brudasem przez Ciebie :P (w sensie brudnych myśli)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No a o czym innym niby?XD
      Ale mówiłem, że nie znoszę wyrażenia "brudne myśli"?:)

      Usuń
    2. Noo... Ty już nie udawaj, że nie wiesz o czym! :P Aniołka nie zgrywaj! :D
      Oj no.. Wybacz. Niegrzeczne myśli - pasuje? ;)

      Usuń
    3. Ja nikogo nie zgrywam, jeno dopytuję XD
      Tak, już bardziej pasuje, chociaż też nie do końca XD Wiesz, walczę z negatywną konotacją po prostuXD

      Usuń
    4. No, no. Kto pyta - nie błądzi. :P
      Ależ on wcale nie jest negatywny - w moim odczuciu. Lubię to! O! xD

      Usuń
    5. Otóż to ! XD
      No ale wiesz, mi chodzi o głębszą walkę społeczną, długo by mówić XD Jestem dziwny, wiem XD

      Usuń
  6. Łosz kurde, a to o jedzeniu XD

    OdpowiedzUsuń
  7. Ach, wiedziałam że chodzi o jedzonko, ale mój mózg i tak odbierał to inaczej i bardzo mi się ten sposób odbierania Twoich słów podobał :D
    Oto jak gotowanie może być pociągające i zmysłowe... ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bp ty wiesz i cóż....może też bywasz nie tylko empatką, ale i zmysłowcem jako i ja?XD
      I pewnie że może. Ba, od czasu do czasu wręcz powinno!

      Usuń
    2. Ano, najpewniej coś w tym jest :P od empatii do zmysłów nie aż tak chyba daleko...

      Usuń
    3. Ano nie, bo one chyba jednak cóż...w dużej mierze wpsółgrają.

      Usuń
  8. Ależ to przewrotnie napisałeś... aż... nie powiem :)
    Kurczak musi być przepyszny, bo połączenie kontrastowych smaków zawsze sprawdza się doskonale. A mango uwielbiam pod każdą postacią.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O to chodziło, to taki troszkę no...żart XD
      I jest przepyszny. Chcesz przepis?XD

      Usuń
  9. Trudno mi uwierzyć, że w tej notce chodzi tylko o kurczaka z mango i chili, ale jak zwykle mam mały problem z interpretacją. Coś mi chyba ubyło w tym małym orzeszku przez wakacje ;)
    Chodzi tam też o muzykę ale i też o coś jeszcze. Mam pewne przypuszczenia, że może chodzi o to, o co ostatnim razem Ci chodziło a o tym nie wiedziałam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O to chodziło, żeby zakręcić w głowie, ta notka jest po prostu takim no...żartem trochę z czytelnika, wiem, zabawiłem się podle XD Dlatego łatwo się w tym zgubić, nie przeczę XD
      Ale chodzi o jedzenie wymieszane z seksualnością, po prostu. Tak dla zabawy słownej XD

      Usuń
  10. Jedzenie, poznawanie nowych smakow, zapachow, to jedna z najlepszych pasji jaka mozna miec, ehh, pozazdroscic :))
    A mango nigdy nie probowalam.. i kojarzy mi sie z 'pingwinami z madagaskaru' xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czemu pozazdrościć? Gotowanie, poznawanie i doznawanie w kuchni to akurat rzecz, która przed każdym, moim zdaniem, stoi otworem:) Nie ma co zazdrościć, tylko chcieć i działać :)
      Nie? To teraz warto spróbować, jest po prostu najtańsze teraz XD

      Usuń
    2. No bo nie każdy widzi w tym taką pasję, jakby to powiedzieć... nie ma pociągu do nowych smaków, nie potrafi się tym delektować :) ale działać zawsze można! to muszę przyznać :)
      Widziałam niedawno reklamę jakiegoś sklepu, akurat mango na promocji było :D ale nie pamiętam co to za sklep :P

      Usuń
    3. No w sumie tak, tylko jak nie ma pociągu, to znaczy że nie chce, więc nie ma co zazdrościć XD
      Wiem że w Biedrze mają tanie, dobre mango:)

      Usuń
  11. Tak rozochocić czytelniczki pisząc o kurczaku to tylko Kordian potrafi :D

    Świetnie się czytało!
    Najbardziej spodobał mi się fragment: "Wiesz, zawsze mówili, że właśnie te dwie cielesne przyjemności są najbardziej do siebie zbliżone. I ludzie zachowują się w naszych czasach wobec nich tak samo. To aż smutne, jak szybko dochodzą do nasycenia, nie odczuwając po drodze rozkoszy, prawdziwie jej nie celebrują. Nie poświęcają jej wielu godzin, docierając cierpliwie do sedna sprawy. Nie próbują najpierw delikatnie tych miękkich części, by potem szarpać zębami to w czym ostatecznie można zatopić kły, wręcz wyjąc. To smutne, jak nie widzą potrzeby, by zobaczyć coś więcej. Przełykają bez smaku mówiąc, że wszystko załatwione, to już koniec, rozchodzą się w swoją stronę, nie potrafiąc potem o tym nawet pomówić. Nie zostają na deser rozmowy. Bo w naszych czasach deserem jest rozmowa, a nie preludium. Bo w naszych czasach po szybkim nasyceniu miejsca na deser nie zostaje." - Idealnie to ująłeś. Przykre, ale cóż, niestety prawdziwe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak jakoś wyszło XD
      I cieszę się:)
      I niestety niektóre prawdy są przykre ale wiesz co? My sami przecież nie musimy się im całkiem poddawać:)

      Usuń
  12. BARDZO zmysłowe to gotowanie ;)Czy aby na pewno TYLKO gotowanie?

    OdpowiedzUsuń
  13. czytając Twój post robiłam się coraz bardziej głodna. dzisiaj na obiad będzie kurczak z chilii :)

    dawno u Ciebie nie byłam. stęskniłam się Kordianie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Więc wpadaj częściej, żeby nie tęsknić. Ja stąd póki co nie znikam:)

      Usuń
  14. Kordianie, masz w pierdol za ten atak śmiechu, który u mnie wywołałeś XD

    OdpowiedzUsuń
  15. ja wiedziałam od początku że na pewno to o czym myślę podczas czytania to nie to o czym piszesz ale kurczę i tak moje myśli wędrowały zdecydowanie nie w kierunku jedzenia xd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I o to mi właśnie chodziło XD Taki trochę...żarcik, no XD

      Usuń
  16. A już myślałam, że nikt z mojego otoczenia nie postrzega jedzenia w taki specyficzny sposób xD Bo widzisz, ja kocham jeść, ale nie w potocznym znaczeniu. To, co jadam, zawsze musi sprawiać mi przyjemność. Wolę jeden kęs czegoś zaskakującego (ostatnio brat kupił mi gorzką czekoladę obsypaną solą morską, tego nawet rządka nie zjesz naraz) niż wielgachnego kebaba, którym napchasz się na cały dzień, ale nic nie poczujesz. Proste potrawy też nie są mi obce, jak spożyte przed chwilą penne ze szpinakiem i fetą, ale muszę je lubić, czerpać radość ze smaku... inaczej nic nie wezmę do ust po pierwszym kęsie. Nie przyszło mi to nigdy do głowy, jednak może podświadomie rekompensuję sobie trochę brak tego drugiego aspektu xD
    Każdy radzi sobie, jak umie ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ja do jedzenia właśnie podchodzę bardzo, ale to bardzo często z namaszczeniem, istnym pietyzmem..ale i kebaba nieraz lubię XD Ale wiem, że chociaż parę razy w tygodniu trzeba to celebrować, uczynić z tego właśnie pewne...sacrum. Bo jedzenie jak i gotowanie, to po prostu sztuka, a każdej sztuce należy się odpowiednia otoczka :>
      Ale...właśnie czasem może jedzenie to sposób rekompensowania XD U mnie momentami na pewno, wiesz, hedonizm musi się jakos nasycić, a jak nie ma inaczej, innej możliwości to cóż...XD Właśnie radzi sobie człowiek jak potrafi i jak może XD

      Usuń
    2. W domu bardzo dobrze gotują i chwała im za to xD Uwielbiam nasze obiady zwłaszcza, jak wymyślimy coś fajnego. Czynnie udziału nie biorę, za to jestem głównym researcherem i inspiratorką. Najnowszym hitem okazała się kaczka korzenna z cynamonem anyżem, pieprzem cayenne, podlewana sokiem jabłkowym... palce lizać, trafiłam do raju :D Tak się rozpływałam w rozmowie z kilkoma osobami nt smaków, aromatów, doznań i... zero zrozumienia.
      Niestety od ponad trzech tygodni mam chory żołądek, najgorzej reaguję właśnie na mięso (gorączką i nudnościami), ale jednocześnie jestem strasznie głodna, jadąc na owsiankach, ryżach z warzywami etc. Mam już umówiony termin u gastrologa, miejmy nadzieję, że coś poradzi...

      Usuń
    3. A, rozumiem, to ty jesteś jak szef kuchni a reszta to twoi parobkowie czy coś XD I uwielbiam tego typu eksperymenty, w ogóle kaczkę...no cudo zapewne.
      I cóż, widać rozmawiałaś z "połykaczami" jak ja to mówięXD
      Mam nadzieję, że sprawy żołądkowe jak najszybciej się więc unormują, bo szkoda tracić takie przyjemności. Ale przetrwać trzeba...a potem sobie nadrobisz, o:)

      Usuń
  17. Ciągle mnie wzruszasz, a może za bardzo się wczuwam :P
    Czy jest coś, o czym nie potrafisz pięknie napisać? umiesz ślicznie pisać o burzy, o kasztanach, o owocach - ciągle jestem pod wrażeniem.. niby to nic szczególnego, ale Ty umiesz zrobić z tego coś wspaniałego.. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hm, we wzruszaniu nie ma nic złego, więc na pewno nie szkodzi:)
      I...nie wiem XD Wiesz, dziękuję w ogóle za takie słowa:)

      Usuń
  18. Dobra, Kordianie, chyba to ostatni raz, gdy zabrałam się za czytanie Twojej notki przed pójściem spać ;P Jak jutro (bądź "dzisiaj", biorąc pod uwagę dwie inne strefy czasowe ;)) przez zaśpię i dzieciaki spóźnią się do szkoły - wszystko zwalę na Ciebie i Twoją twórczość ;P
    A tak bardziej na poważnie, zafascynowała mnie ta notka, emocje w niej zawarte. Dla mnie tego typu uczucia, tegu typu głód są zupełnie nieznane... mam na myśli oczywiście swoje doświadczenia osobiste. Aż nawet trochę mnie przeraża fakt, że można coś takiego odczuwać... że ja byłabym w stanie doświadczać takich odczuć.
    Mała, niedoświadczona ja ;P Chyba zbyt porządnie mnie wychowano (ale historyjek o bocianach czy kapuście mi nie sprzedawano - moje były znacznie lepsze ;P ).
    Sacrum... mnie to całe sacrum trochę parzy i bynajmniej nie jest to ogień, który korci mnie, by go dotknąć. Aczkolwiek pochlebiałaby mi świadomość, że sama jestem w stanie wywołać w mężczyźnie tego typu emocje... chociaż... dobra, biorąc pod uwagę zaczepiających mnie na ulicy Romów chyba i nad tym muszę się zastanowić ;P
    Przemyślenie przemyśleniami... a u Ciebie i tak wszystko się sprowadziło do kurczaka z mango na ostro. Także tego... powinnam teraz pousuwać parę linijek, ale jak Ty wyciąłeś czytelnikom taki numer, to masz ode mnie w nagrodę komentarzowe bzdety do czytania - dziekuję i dobranoc, mam nadzieję, że tej nocy to jednak się wyśpisz... na sucho ;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha,ale ci namieszałem w głowie XD I o to w tym tekście w dużej mierze chodziło, żeby namieszać XD
      Ale tak poważnie, wiesz co? Ja się cieszę, że odczuwam głód. Wielki głód, każdego z rodzajów, czy tego typu, czy doznań...bo on mnie pcha do przodu. W każdej dziedzinie. Ważne, to nie dać się po prostu mu nieraz zaślepić, bo głód właśnie bywa niebezpiecznym.
      I ciekawe, czy i ten głód cię kiedyś dopadnie. Taki..prawdziwy. Taki jedyny w swoim rodzaju. Przeczucie mówi mi, że to prawie pewne :>

      Usuń
  19. I w jednym i w drugim te same endorfiny, Kordianie. Chociaż osobiście uważam, że najbardziej zajebistym hormonem jest oksytocyna.

    Jak zawsze genialnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale endorfiny też nie szkodzą XD
      I cóż, dziękuję:)

      Usuń
  20. "Bo jeszcze za dużo myśli wam przyjdzie do głowy". Nie no, wcale. Jak w ogóle mogłeś o tym pomyśleć? XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No jakoś mam wrażenie, że mimo wszystko mogliście mnie zrozumieć opacznie XD

      Usuń