Usłyszałem tej nocy szalonej, podczas
której tańczyliśmy w zakazanej, ciemniej i rozgrzanej ciałami
piwnicy, należącej do pewnego Kubańczyka, usłyszałem, że
człowiek, którego nikt nie dotyka, przestaje istnieć.
Późno w nocy, a impreza nadal trwała
w najlepsze. Ludzie w tym naszym prywatnym klubie dla wybranych nigdy
się nie męczą. Przyszliśmy tam z Kaśką po burzy mózgów, można
rzec po próbie kolejnego projektu, planowaniu spektaklu.
W końcu to piątek. Piątek ponoć ma
swoje prawa, choć, to nie są prawa, które Królik wybitnie
szanuje. Ale piwnica też ma swoje prawa. Póki gra muzyka i ludzie
są na parkiecie, czujesz się jak podczas dusznych hawańskich nocy.
Spocone ciała pełne pasji, przenikane muzyką kubańskiej trąbki.
Unoszone w porywie ruchu sukienki, wirowanie, rytm.
Ale tym razem było inaczej. Moje prawa
swobody tej piwnicy zakłócił ten właśnie okrzyk.
Człowiek, którego nikt nie dotyka,
przestaje istnieć.
Nie pamiętam, kto to wykrzyczał.
Zdawało mi się, jak się okazało potem słusznie, że to ta
długowłosa dziewczyna przy barze. Ta, która piła razem z
Kubańczykiem, kolejne pina colady. Ta, która tak bardzo zwracała
na siebie uwagę wszystkich swoją ekspresyjnością. Była tu nowa,
widziałem ją po raz pierwszy.
Zresztą to nie miało znaczenia w tym
momencie, gdy te słowa krzyczała. Ważne, że dosięgnęło uszu.
Ważne, że dosięgnęło serca i umysłu.
Na chwilę nawet przestałem tańczyć
z Kaśką, moją wieloletnią przyjaciółką, z którą zawsze
doskonale się bawię. Zgubiłem rytm, moja partnerka nadepnęła mi
na stopę. Wszystko zostało zburzone. Zgubiłem się na chwilę w
swojej własnej głowie. Człowiek, którego nikt nie dotyka,
przestaje istnieć. Dotarło to do uszu tego, który dotyku wiecznie
się bał.
Naszła mnie ochota na papierosa.
Przestałem palić parę lat temu, o czym już pisałem, głupia
obietnica. Ale jeśli się obiecuje, słowa trzeba dotrzymać,
chociaż w płucach nieraz tragicznie ssie. Zwłaszcza, jeśli
obiecuje się to zmarłym. Oni tego nie sprawdzą, nie złapią cię
na kłamstwach i mataczeniach. Nawet jeśli, ty nigdy się i tak nie
dowiesz i możesz robić swoje..ale to by była plama na honorze.
Kolejna. Dlatego mogłem tylko stanąć przed zejściem do naszej
piwnicy i wdychać dym, który z płuc wypuścili inni. Czy pocałunek
z kobietą, która ma dym w płucach i wpuszcza je powoli do moich
ust, byłby złamaniem obietnicy? Spojrzałem się na uroczą
brunetkę, która powoli zaciągała się umieraniem w dymie patrząc
mi w oczy. Nie dzisiaj, Kordianie. Nie dzisiaj. Chociaż to piątek.
Trzeba by zaszaleć, co nie?
Opanuj swoje dziwne myśli. Ironię,
cynizm. To nie jest twoje, Kordianie. Nie umiesz być cynikiem. Nie
umiesz też połączyć ust z przypadkową kobietą.
Po prostu zjedź do tej tańczącej
piwnicy, zejdź pod fundamenty starej kamienicy, uśmiechnij się do
wszystkich na nowo i zacznij znowu tańczyć z Kaśką. Pozwól się
dotknąć. Przecież to już nic. Nic takiego.
Nie! Nie, nigdy! Nie pozwolę, boję
się. Wszystko to co w głowie rodzi nienawiść. Rodzi strach.
W głowie złe myśli Dotyk to ból,
ból i nic więcej. Rozpędzoną autostradą neuronów pędzą
wspomnienia. Dotyk to wstyd i hańba, większa niż złamane
obietnice. Wspomnienia dusznych nocy kiedy bezsilnie krzyczało się
nie, tylko w swojej głowie powraca. Pamięć o rozżarzonym
papierosie przykładanym do skóry. To też dotyk, po którym zostały
dziwne blizny. Masz ochotę uciec w panice, Kordianie? Czy to mało?
Idźmy dalej. Dotyk to pobicie w szkole. To macanie przez kolegów w
szatni „patrzcie, jaki chudy!”. Dotyk to do dzisiaj zażenowanie,
kiedy pijani ludzie muszą dotknąć twoich wystających żeber,
blizn. To ataki paniki, kiedy ktoś nadmiernie się spoufala. Próbuje
głaskać po włosach, a ty go nie znasz na tyle, żeby mu zaufać.
To wstyd, bo ty po prostu nie lubisz swojego ciała.
Boże, wolę zniknąć, niż dać się
dotknąć. Nie naprawisz tego. Nie naprawisz mnie, w środku. Zawsze
będę się bał i wstydził. Już dość, już dość.
„Hej, chłopcze. Uspokój się,
przecież parę dni temu już było dobrze. Nie przesadzaj, chłopcze,
bo nie jesteś chłopcem właśnie. Znowu zaczynasz? Znowu? Bo teraz
znowu właśnie jesteś tym przerażonym chłopcem, w ciemnym,
dusznym pokoju, czekającym na kolejną dawkę poniżenia. Hej,
chłopcze. To już było. Tego już nie ma. Odpłynęło. Zostało
tylko w głowie, jak w głowach wszystkich Alicji tego świata. Wyjdź
poza to. Nie musisz znikać. Hej, chłopcze. Daj się pogłaskać
światu, jak już to robiłeś. Nie powinieneś tyle pić, dwa piwa
to dla ciebie za dużo.”
Uspokajam się, głosik rozsądku w
głowie pomaga. Tak, dwa piwa to za dużo dla mojej słabej głowy.
Nawet w piątki. Czasem nachodzą człowieka wtedy właśnie takie
dziwne myśli, przez jedno zdanie, przez jedno słowo. Przesadzam,
wiem to. Gdzie mój hedonizm, gdzie to, co dobre w przestrzeni?
Pomyślmy racjonalnie, jak zwykle. Bo co więcej zostaje? Gdy cię
złamano...nie pozostaje nic innego, jak pozwolić się temu zrosnąć.
Krzywo bo krzywo, ale jednak.
Bo ja nie chcę znikać. Ja chcę żyć.
Smakować w pełni. W piątek, jakiegokolwiek dnia.
Dotyk to nie tylko te duszne ciemnością
i wstydem noce. To nie tylko bicie i ból. Przymykam oczy w kącie
tej ciemnej piwnicy i przypominam sobie. To łagodne ręce mamy, gdy
się było dzieckiem. To łaskotki, tak, masz nadmierne łaskotki
Króliku, ale to nie znaczy, że nie były nigdy przyjemne. To
pieszczota trawy na bosych stopach, przecież nie tylko ludzi
odczuwamy tym zmysłem. Dotyk to zimna woda w jeziorze otaczająca
nagie ciało. Nic piękniejszego niż muskanie skóry przez drobne
ryby i nocne stworzenia. To ciepłe słońce na twarzy. Piasek pod
pacami na plaży.
Wreszcie..dotyk to coś więcej i ty
się tego nauczyłeś, choć może trochę zapomniałeś, od kiedy z
nikim nie jesteś. To muskanie jej sukienki z szyfonu podczas tańca,
przyjemność, kolejna drobna przyjemność. To darcie kobiecej
bluzki z jedwabiu żeby wydobyć jej piersi na wierzch. To ucisk,
nacisk, ocieranie się skóry o skórę. Rozkosznie przyjemne. To
lizanie rozgrzanym językiem cudzego serca, gdy się kocha. To
zagłębienie się w skórę tak, że czuje się rozdzieranie mięśni
przez rozkosze, tak, że można aż pieścić czule krągłe
zakończenia kości. Dotyk to drapieżne ptaki, które stalowymi
dziobami w dobrej wierze rozdzierają twoje płuca tak, że ostatni
dotyk zamieni się w dobry krzyk. Wibrujący, rozcinający powietrze
jak grzmot.
Bo widzicie, musicie zrozumieć jedno.
Ten chłopiec strasznie się bał. Gdy stał się mężczyzną, dalej
ma fobie wobec obcych rąk. Dalej umyka przypadkowym pocałunkom.
Kiedyś nawet nie podawał dłoni, bo bał się dotknąć. To paliło
jak najgorszy kwas rozlany na bezbronną skórę. Bo dotyk oznaczał
tylko ból i wstyd. Ale z czasem nauczył się, że każdy kij ma dwa
końce. Ból można zastąpić rozkoszą. Łzy można zamienić na
uśmiechy. Cierpienie jest konieczne tylko po to, by nauczyć się
odczuwać szczęście. Konieczna jest czułość od czasu do czasu. .
Nie można zabijać swojego ciała,
usypiać. Niezależnie od tego, czy nasze ciało spotkało coś
złego, czy dlatego, że po prostu nieraz się go wstydzimy. Gdy mamy
te cholerne kompleksy, nie róbmy mu nieraz krzywdy. Nie róbmy
krzywdy sobie. Postawmy na hedonizm w tym względzie.
Ten dziewczęcy głos miał rację,
człowiek, którego nikt nie dotyka, przestaje istnieć. Dlatego gdy
wracasz i ona staje przed tobą, uśmiechając się w ten jedyny
sposób, gdy staje przed tobą właśnie ta, która krzyczy
wyświechtane hasła na całą piwnicę, chwytasz jej dłoń i
pozwalasz ze sobą tańczyć. Pozwalasz sobie. Dotykasz cudzego ciała
z przyjemnością, nie chodzi o nic więcej. O żadne podteksty, o
to, o czym myślicie, gdy mówicie o dotyku między mężczyzną a
kobietą. Nie chodzi o żadną erotykę, preludium pieprzenia.
Bynajmniej. Nic z tych rzeczy. To po prostu taniec. To po prostu
pokonanie głosiku w swojej głowie. Przełamanie strachu podczas tej
dziwnej nocy. To dobra zabawa, to ludzka przyjemność, jedna z
największych. Bo taniec to inny wymiar rozkoszy.
„Nie znam cię, nie ufam. Ale
pozwolę ci się dotknąć. Nie chcę umierać. Miałaś rację,
dziewczyno bez imienia”.
A potem śmiejesz się, gdy ona
wskakuje na prowizoryczny bar w naszej zakazanej piwnicy, gdy już
jest karaoke, bo wszystkim nagle zachciało się śpiewać,
przynajmniej tym którzy dotrwali tej pory.
Śmiejesz się, gdy dedykuje ci
„Girlfriend” wokalistki, której nie lubisz. Piosenkę, która w
ogóle tu nie pasuje, do tej piwnicy pełnej zapachu Hawany, trąbki,
rytmu i mojito. Śmiejesz się, gdy śpiewa to, okropnie fałszując.
Gdy krzyczy, zamiast łapać melodię. Gdy skacząc jak kulawa po
dźwiękach patrzy ci w oczy.
I zdajesz sobie sprawę, że jej to
pasuje, ma taki sam styl „słodko-mrocznej buntowniczki”,trochę
chłopczycy, trochę księżniczki jak Avril w innej piosence. Jest
tą, która próbuje być dorosła ale jest jeszcze dzieckiem pomimo
wieku. Urocza. Postrzelona. Piękna.
Możesz się po prostu śmiać, gdy
naprawdę pyta, czy Kaśka to twoja dziewczyna bo wszyscy o to
pytają, gdy pyta,czy nie będzie zazdrosna, co w kontekście tego,
co śpiewała przed chwilą, jest naprawdę komiczne.
Możesz nie czuć skrępowania przez
to, kim jesteś, Nie wstydzić się, kolejny raz dać po mordzie
kompleksom, demonom w sercu.
Możesz się nie bać, bo jesteś
dorosłym facetem. Możesz wyciągnąć kolejną lekcję, wychodząc
ze swojej głowy.
Jest wesoło. Jest hedonistycznie bez
zbędnej przesady. Jest dobrze, po prostu. Szalony wieczór, w czasie
którego zabawa to podstawa. Bo człowiek bez takiej zabawy
gorzknieje. Bez chwil beztroski, bez śmiechu ponad wszystko i ponad
wszystkim.
A tymczasem noc się kończy. Nastał
poranek i kolejne radości, z nim już związane.
Powrót do domu o 7 rano ulicami
zmęczonego imprezą miasta. Szybki prysznic który zmywa ze skóry
obcy zapach, który zostawił jej pot podczas tańca. Spacer z psem,
którym nikt się nie zajął, gdy mnie nie było. Robienie jajek w
koszulkach na śniadanie dla wszystkich zaspanych ludzi w
przepełnionym nieraz domu. .
Ot, rzeczywistość.
Nawet nie chce się odsypiać. Jest za
dobrze, by marnować czas na sen.
A na imię nie ma Avril, tylko Alicja.
I strasznie chrapie,gdy śpi na
piwnicznej kanapie z głową na męskich kolanach. Strasznie chrapie
nawet wtedy, kiedy podkładasz jej poduszkę zamiast kolan właśnie,
bo czujesz, że musisz iść. Nie budzi się. Ty musisz iść, gdy
już świta, wiesz to, że musisz iść, wyjść na słońce,
zostawić tych wszystkich ludzi śpiących z głowami na barze, na
kanapach, ludzi, którzy zasnęli z piwem w ręce. Dobrych, wesołych
ludzi, którzy wiedzą, kiedy mogą sobie pozwolić na oderwanie.
Musisz zostawić też ją - i nie
zabierzesz jej swojej ciepłej bluzy. Będzie miała pamiątkę po
nic nie znaczącej dla niej nocy. Pamiątkę, bo gdy się obudzi, ty
już jej pewnie nigdy nie spotkasz.
Alicje w króliczych norach są zawsze
tylko na chwilę, nigdy nie potrafią w nich zostać dłużej. Nie
można ich zatrzymać. Z każdą godziną dorastają, jeszcze
pięknieją, a gdy się budzą nad ranem, już nie mogą być w
Krainie Czarów, to nie ich świat.
Wiesz to za dobrze.
...wiesz to za dobrze, lecz pomimo tego
przy tym tańczyłeś z nią, jakby wasze ciała znały się od lat.
Jakby nie było żadnych barier. I przyrzekłeś sobie, że już
nigdy nie powiesz, że Europejki nie potrafią ruszać biodrami.
Nigdy. Nie po tym, co robiła z nimi ona.
Wow...opis dotyku zwalił mnie z nóg. Napisałeś to tak, że powróciły wszystkie te dobre jego strony i poczułam je naraz w jednej sekundzie. Prawie jak orgazm xD
OdpowiedzUsuńTo bardzo złe co Cię spotkało, ale cieszę się widząc (a raczej czytając), że próbujesz wyjść z tej klatki strachu i skutecznie się przełamujesz. Poza tym nie wiadomo, czy dla Alicji to była tylko nic nie znacząca noc...Może ta bluza będzie z nią już zawsze...? :)
Um..to teraz nie wiem, czy powinienem podziękować, czy się zawstydzić...
UsuńKażdego spotykają złe rzeczy.Takie albo inne. Rzecz w tym, że po prostu z biegiem czasu trzeba sobie z nimi radzić. Czasem potrzebujemy w tym pomocy, czasem radzimy sobie z tym sami..ale nic innego nam chyba nie pozostaje. Nic innego, jeśli chce się żyć, a nie wegetować.
I raczej już wyszedłem..oprócz momentów. Momenty zostają, ale cóż. Jest ok:)
Może nie wiadomo ale...przeczucie mówi swoje:)
W sumie to to..trochę w podziękowaniu :) Za wspaniały taniec. Prezent. Może się jej przyda, bo różne noce nieraz zmieniają się w zimne:)
Cóż, możesz i to i to - ja tam lubię zawstydzać ludzi xD
UsuńTy potrzebowałeś w pewnym momencie pomocy, czy to przyszło po prostu "z głowy" ?
Nawet nie wiedziała ile ten taniec dla Ciebie znaczył, ale może jak zobaczyła na sobie Twoją bluzę, to chociaż w 10% zrozumiała :)
To u mnie masz pole do popisu, doprawdy XD
UsuńWysyłano mnie do psychologa. Powiedzmy, że się nie zgadzaliśmy i poszedłem swoimi drogami, znalazłem na przestrzeni długiego czasu swoje metody na swoje własne problemy i cóż, do dzisiaj to działa :)
Może:) Na początku znaczył, a potem cóż..ja po prostu za bardzo lubię chyba tańczyć XD
Czyli mam oficjalne przyzwolenie? Nie omieszkam skorzystać :>
UsuńWidać, sam dla siebie jesteś najlepszym psychologiem. Ja uwielbiam się przytulać, ale tylko do osób, z którymi jestem związana. Chodzę sobie po domu i nagle podejdę do mamy i ją wyściskam ot tak :) To jest potrzebne, ale też nie wolno łamać barier zbyt nachalnie, jak ostatnio nauczycielka w szkole, w której uczę. Coś mi tłumaczyła i zaczęła palcem dotykać mnie po dekolcie, co wydało mi się mega dziwne i moja mina musiała być doprawdy cenna :P
Ja też lubię tańczyć, niestety kiedy zaczynam się w tańcu zapominać, to zaraz włącza mi się lampka by się uspokoić, bo pewnie idiotycznie wyglądam. To myślenie jest idiotyczne, bo co to kogo obchodzi? Ale też chodzę do złych klubów, za mało kameralnych, gdzie wszyscy są fotografowani, potem to jest wrzucane na FB i jeśli się na takowym zdjęciu znajdziesz, to musisz długo walczyć o usunięcie twojego lica stamtąd...
Boże, ale się rozpisałam.
..no dobra powiedzmy że masz XD
UsuńFakt, chyba a to wychodzi, bo jak mam jakikolwiek problem ze swoją głową, albo w ogóle problem to najlepiej na mnie działa ułożenie sobie pewnych rzeczy samemu. Męska Zosia- samosia XD
I wiesz, to nie jest tak, że ja w ogóle nie lubię przytulania etc.- jak kogoś blisko znam to jestem największą możliwą przytulanką chyba i zdarza mi się łasić jak kotu XD Ale jak ktoś jest obcy, nie przywykłem jeszcze do jego gestykulacji, zapachu..no to nie. To mam "lęki" i tyle:)
Jak muzykę się czuje, to w tańcu nigdy nie wygląda się idiotycznie...zresztą właśnie, tu o twoją przyjemność chodzi. I może faktycznie po złych miejscach chodzisz. Ja to w ogóle klubowy nie jestem, a to miejsce u Kubaczyka..to nie jest "oficjalny" klub, zresztą, długo by wyjaśniać XD
I dobrze, pisz, pisz XD
Już ustaliłam z koleżanką, że idziemy na święta do dyskoteki - oj czuję, że to będzie smakowity materiał na notkę xD
UsuńCzyli w skrócie - musisz wywąchać kogo przytulasz? :P Całkiem słuszne podejście zresztą...Ale i tak najlepsze są gimnazjalistki i licealistki, które jak się witają, to wymacają się po wszystkim, a dodatkowo jeszcze buzi w usta sobie dadzą. I nieważne, czy witają się z trzema, czy dwudziestoma osobami.
Germs, germs everywhere! xD
Widzę, że będzie typowe polskie świętowanie XD I nie mogę się doczekać. Tylko nie znowu kible! XD
UsuńW pewien sposób..muszę XD I w ogóle może to zabrzmi absurdalnie, ale na zapach człowieka jestem bardzo wyczulony. Jak pies XD
A idź mi z takimi przywitaniami, pożegnaniami..jak to widzę to mnie przeraża nieraz XD Ale to nie przez zarazki akurat XD
Wiesz, pewne rzeczy pozornie tylko są niehigieniczne :>
Hahahaha! Nie, tym razem obiecuję, że nie będzie o kiblach - już i tak za dużo napisałam "na ich cześć" :)
UsuńGorzej jak ktoś nieładnie pachnie...xD
Całowanie? :>
A choćby i całowanie XD
UsuńMoże w takich momentach, kiedy wracają złe wspomnienia warto pozwolić komuś zwyczajnie się przytulić?
OdpowiedzUsuńWidzisz, to nie zawsze tak działa:) Przytulenie w niektórych momentach zdecydowanie- nie jest dla mnie. Nie od razu.Wyobraź sobie człowieka, który panicznie boi się pająka i połóż mu tego pająka na rękę. Co wtedy? Już nie ma złych myśli tylko napad paniki xD
UsuńNajpierw uspokaja się myśli, potem..potem znowu człowiek się cieszy:) Życie toczy się po swojemu, złe myśli nigdy nie zostają na długo. Nie mogą :)
Przestań! Aż się wzdrygnęłam :P Pająki to moja fobia od zawsze :P
UsuńNo ale teraz rozumiem... najważniejsze, że pozwalasz sobie na to. Na walkę z tym strachem. Powoli, stopniowo, nie od razu - właściwie, to rzeczywiście. Robienie od razu czegoś na siłę jest niezdrowe ;)
No, to ja czasem tak się wzdrygam na dotyk obcego człowieka, mam takie momenty, więc żadne przytulanie przez moment nie wchodzi w grę XD Jak robisz coś na siłę to czasem więcej szkody niż pożytku z tego wychodzi właśnie...
UsuńW każdym razie mam nadzieję, że to minie, a przynajmniej zesłabnie :)
UsuńAle teraz moja czy twoja fobia?XD
UsuńTwoja :D ja z moją nawet nie walczę, dopóki mam Patryka obok xD
UsuńA może by spróbować?:>
UsuńDotyk kojarzy mi się z jednej strony z miłością, a z drugiej strony z chęcią sprawienia bólu... No i jeszcze jest jeszcze ten strach przed dotykiem związany z naszą samooceną...
OdpowiedzUsuńWłaśnie, to rzecz, która może sprawić, że człowiek wręcz rozkwita, ale może też nieodwracalnie skrzywdzić...
UsuńNiestety właśnie, samoocena nieraz nie pomaga.
Wszystko ma swoje dwie strony, nawet niby zwyczajny dotyk. I nieważne, czy ktoś ma kilka, kilkanaście, czy kilkadziesiąt lat, ale jeśli doświadczył niemiłej sytuacji związanej z czymkolwiek, to na pewno nie przejdzie z tym do porządku dziennego i nie zapomni o tym tak nagle.
OdpowiedzUsuńA żeby trochę rozładować atmosferę, to http://25.media.tumblr.com/4f1075e91e4661d605cc891896e188c2/tumblr_mlb3cf9hbH1rgpyeqo1_500.png
(Dalej nie umiem wstawiać linków do komentarzy :-) ).
To też fakt, jeśli mamy jakąś traumę nazwijmy to oględnie..to trudno to po prostu przełamać. Czy idzie o dotyk, czy o inne rzeczy.
UsuńA obrazek wymiata XD
Ale z czasem do (prawie) wszystkiego można się z powrotem przekonać, metodą drobnych kroczków. Trzeba tylko chcieć :)
UsuńOtóż to;) Dlatego ja z wieloma swoimi fobiami choćby już sobie poradziłem jako tako, tylko czasem mam..."momenty". Ale to szybko mija:)
UsuńNo to podziwiam Cię i... oby nie było już tych "momentów", jak je określiłeś :)
UsuńTu nie ma co podziwiać:)
UsuńNie lubię dotyku obcych rąk. Dotyk kojarzy mi się z bezpieczeństwem, zaufaniem. Dlatego nie lubię buziaków na powitanie i przytulania na odchodne z masą różnych ludzi. Dla mnie to coś wyjątkowego. Pozwalam się przytulić, gdy wiem, że daje to bezpieczeństwo.
OdpowiedzUsuńJak to jest, że dla jednych coś wyjątkowego, dla innych jest czymś zwyczajnym?
Otóż to, ja mam właśnie przez pewne traumy podobnie- nie znoszę dotykania przez obcych ludzi. Co nie znaczy, że ktoś mi bliski nie może mnie w ogóle "tykać". Bo dotyk jest rzeczą intymną, która wymaga nieraz bardzo dużego zaufania. Ma być właśnie tym bezpieczeństwem, sam w sobie.
UsuńPo raz kolejny siedzę z uśmiechem przed laptopem i lekko otwartą buzią, nie wiedząc co napisać ;p Tak pięknie wszystko opisujesz, niestety ja nie potrafię tak idealnie opisać każdą chwilę, chociaż....pewnie potrafię, ale po swojemu. Dotyk - to nie zawsze ból, lecz trzeba się zmierzyć ze swoim strachem. To fakt. Niektórzy to potrafią, niektórzy nie..
OdpowiedzUsuńUm, cóż, dziękuję:) I każdy umie się zmierzyć chyba- tylko czasem wymaga więcej czasu do tego i innych "środków":)
UsuńAleż proszę :) Ja nie wiem, Ty mi ciągle za coś dziękujesz ;p
UsuńTak jakoś wychodzi :P
UsuńPodobno przytulanie ma ogromną moc uzdrawiania naszej duszy i dlatego rodzice powinni przytulać swoje dzieci, a także dorośli ludzie powinni się przytulać. Niestety, z jakichś powodów nie jestem zbyt wylewną osobą i cenię sobie przestrzeń osobistą, którą pozwalam przekraczać tylko wyjątkowym dla mnie osobom. Z tych samych powodów wzdrygam się przed "jajeczkiem" w pracy, gdzie przy okazji składania świątecznych życzeń, trzeba będzie poprzytulać się "na misia" z kilkudziesięcioma osobami.
OdpowiedzUsuńJa właśnie nie znoszę tego dotyku przez osoby postronne. Bo to nie jest tak że jeśli jestem z kimś blisko, to też nie pozwalam się dotykać. Ale właśnie wszelkie "przytulanki" przez osoby obce, mniej znane cóż..generuje więcej stresu, niż daje pożytku.
UsuńŻyczę ci więc, żebyś to jajeczko przetrwała:)
Skorzystam ze swojej taktyki: całusy z najbliższymi współpracownikami, a później kryję się w jednym z kątów i tam próbuję przeczekać ogólny wybuch czułości ;)
UsuńTaktyka brzmi na jak najbardziej rozsądną i wykonalną:)
UsuńZa bardzo bierzesz do siebie słowa osób, które niekoniecznie mają rację. Dziwi mnie trochę to, że tak Tobą wstrząsnęło wykrzyknięte hasło, ale każdy ma inna wrażliwość. Ważne tylko, by nie przejęła ona całkowitej kontroli nad naszym życiem. Nic w nadmiarze nie jest dobre, jak wiadomo.
OdpowiedzUsuńWiesz, to nie było skierowane do mnie ani nic. Ale czasem jakieś zdanie, gdzieś usłyszane po prostu nagle uderzy w człowieka. Zaczynają się skojarzenia, ciąg myślowy- ja mam coś takiego, bo myślę skojarzeniowo. Tak pracuje mój umysł;) To nie jest tak, że biorę sobie tak mocno cudze opinie do siebie...tylko czasem jakieś słowa, zdania uderzą w to, czego można wręcz boleśnie dotknąć.
UsuńWiem, że nie było skierowane do Ciebie. Chodziło mi właśnie o tą zdolność wyłapywanie tego typu rzeczy. Rozumiem.
UsuńA, ok, to już wszystko wiem:) I ty już chyba też:)
UsuńWiesz... już mi to zdanie wydało się dziwne, a co dopiero Ty musiałeś czuć, z takimi doświadczeniami, kiedy to usłyszałeś... Z pewnością kobieta zaintrygowała, ale ja hmmm.. raczej się z tym nie zgadzam. No przynajmniej nie dosłownie.
OdpowiedzUsuńWiesz, bo dosłownie tego nie można odbierać. Ja po prostu odebrałem to za pomocą swoich skojarzeń, swoim pokrętnych myśli. Ale- nie wyszło to ostatecznie "źle":)
UsuńNo wiem właśnie, bo Ty masz skłonności do filozofowania. I ja się ze wszystkimi Twoimi argumentami zgadzam, ale to hasło do mnie nie przemawia. Gdyby od braku dotyku człowiek usychał... hm... po prostu ja nie chcę tu nikogo urazić, co bardzo podkreślam, ale dla mnie takie "ludzie dotykajcie się!" jest trochę... no wiesz o co mi chodzi :P
UsuńNo tylko nie chodzi o takie całkiem "ludzie dotykajcie się, macajcie " i tak dalej XD Właśnie ja znowu poszedłem tu...filozofiznie trochę jak mówisz, metaforycznie no:) Zresztą, też właśnie tego typu hasła mają to do siebie że cię ruszają, albo nie :)
UsuńTy do tego tak podszedłeś, ale kto wie o co tak naprawdę jej chodziło :P
UsuńNie no jasne:) Ja po prostu w swoje głowie zrozumiałem to po swojemu. I wyszło jak wyszło, tym moim skojarzeniowym myśleniem i tak dalej:) Ale..nie jest źle:)
UsuńPo prostu taka sytuacja pokazuje jak robisz z igły widły :P
UsuńW tym przypadku to bardzo pozytywny efekt z tego wyszedł, ale w innym... :P
Jestem w stanie zrozumieć ten strach. Sama się boję, ale nie samego dotyku. Ciężko mi nazwać to czego się boję, ale stosuję różne rodzaje ucieczek. Jako Królik dobrze opanowałam ucieczki. Bo Króliki w ucieczkach są dobre :)
OdpowiedzUsuńAle ja nie uciekłem. Ja tam wróciłem:) I dałem się dotknąć. Bo jednak, mimo iż jestem Królikiem i mam odruch uciekania, to mu się nie poddaję. Z lękiem trzeba się zaprzyjaźnić, lepiej się żyje :>
UsuńA czy ja pisałam, że uciekłeś? Bardzo dobrze, że wróciłeś. Ja tej odwagi nie mam. Musi mi starczyć na coś innego. W końcu wyszło, że jestem królikiem obronnym rodziny. Przy mnie nikt się nie odważy ich obrazić :). No i nie starczyło na odwagę w niektórych kwestiach.
UsuńNie no, ale że króliki są dobre w uciekaniu XD To ja poszedłem dalej z tematem XD
UsuńTyle dobrze, że jest chociaż jakiś rodzaj ten odwagi. Czasem więcej nie trzeba, no hej, jesteśmy jednak różni:)
Odważna to ja jestem. Choć mam dziwaczną fobię. Boję się.... balonów. Słyszałeś o takiej? XD
UsuńNie, nie słyszałem, ale wierzę jak najbardziej XD To jak ty z dziećmi pracujesz, co?XD
UsuńDobry z Ciebie chłopak - czuję to..
OdpowiedzUsuńSzanuje Cię za zasady.. i nie tylko ;)
I po tym tekście widzę, że mamy trochę wspólnego..
Hmm jedno zdanie szczególnie utkwiło mi w pamięci, nie bawię się - jestem zgorzkniała? Albo nie umiem się bawić, albo robię to na inne sposoby, ale chyba tak źle jeszcze ze mną nie jest.. CHYBA
Nie wiem skąd te wnioski, ale cóż, dziękuję:)
UsuńI człowiek jakieś swoje zasady powinien mieć, czyż nie?:)
Wspólnego...i właśnie się aż trochę przestraszyłem co, bo nie pisałem tu tylko o dobrych rzeczach.
Widzisz, ja to troszkę źle sformułowałem chyba. Bo chodzi o to, że każdy człowiek powinien mieć swoje oderwanie, swój sposób zabawy. Żeby nie zwariować, nie zgorzknieć właśnie. Ja mam różne metody, czasem to taniec przez całą noc, czasem wyciszanie totalne na odludziu. Ważne, żeby to było zgodne z nami po prostu:)
Tak, moim zdaniem każdy powinien mieć jakieś zasady, jednak chyba niewielu ludzi je ma. Dlatego cenię tych, którzy kierują się w swoim życiu cennymi wartościami ;)
UsuńA z tym "oderwaniem się" - zgadzam się w zupełności, każdemu czasami potrzebna jest odskocznia - czy to w formie tanecznej, czy bardziej spokojnej ;)
Hm...a może mają nawet, ale nie potrafią się ich trzymać?
UsuńOtóż to, czasem z rzeczywistością na chwilkę po prostu trzeba dać sobie spokój:)
Mmmm... Kroliczku ;) chcialam zapytac o inny dotyk gdy zaczelam czytac poczatek. Jednak odpowiedziales na to pytanie pieknie. I zanim weszlam na bloga mialam pdwna refleksje i chcialam zapytac o Kraine Czarow... Bo jestes wyjety jakby z tej krainy ;) malo kto ma zasady, poglad... i jest nowy serial troche fantasy i sam zwiastun mnie niezwykle poruszyl. Dziewczyna byla w krainie czarow i nikt jej nie wierzy. Jest w psychiatryku... troszke jak ten film sucker punch...
OdpowiedzUsuńAle wracajac do notki... do zdania tej Alicji dodalabym reszte. Czlowieka,ktorego nie dotyka sie zanika, przestaje istniec ale dla nas. A dotykac mozna roznie. Erotycznie, zwyczajnie, zadajac bol i... i dotykac tak jak my teraz dotykamy siebie. Slowami.
Pomyslalam tez o dzieciach sensorycznie zaburzonych. Oni nie czuja dotyku, moga czuc go za mocno... Maja jednak dusze i moze nadinterpretuje ale jesli nie dotykamy duszy czlowieka to ta umiera, samotnie... raczej bolesnie. Ja zawsze szukalam takiego dotyku...
Ja, wyjęty z tej krainy? Bogowie, chyba aż tak nie. Znaczy...każdy człowiek ma jakąś swoją krainę czarów chyba właśnie w głowie, ujawnia się w jego oczach, czyż nie?:)
UsuńO serialu pierwsze słyszę, ale film znam. Brzmi ciekawie:)
I tu masz rację, o to mniej więcej mi właśnie chodziło. Nie chodzi tylko o ten całkiem fizyczny dotyk choć ten najbardziej mnie dotyczy, bo z nim mam problemy jeśli idzie o dotykanie przez obcych i tak dalej....ale też właśnie istnieją inne tego dotyku odmiany-i pozbawueni jakiegoś z nich usychamy gorzkniejemy...nieraz, jak gdyby, zaczynamy oddalać się od samych siebie.
Oj :) Zależy jak każdy postrzega krainę czarów :) Ta nie jest taka? Pełna zasad, pełna dobroci... Jest nawet pokonanie zła dobrem! Chodzi mi o to,że w tym świecie, realnym, brutalnym... Nikt nie widzi magii, nikt nie ma zasad - stąd i moje stwierdzenie ;)
UsuńTak, oddalamy się, gorzkniejemy... Więdniemy... Ja kiedyś prawie umarłam tak, to najgorsze z możliwych, powolne umieranie...
Et, dużo ludzi ma zasady, dużo dostrzega magię codzienności:)Zresztą..każdy właśnie ma taką też swoją magię:)
UsuńAle nie umarłaś i trzeba się z tego właśnie cieszyć, czyż nie?:)
Ludzie mają zasady? No na pewno jakieś tam mają ale czy dużo ludzi dostrzega magię ? Mało takich znam... Mogłabym policzyć na palcach u jednej ręki :P
UsuńNo.. Zależy kto by się cieszył :P Są tacy co chętnie by mnie pogrzebali:P
Hej hej, odwiedziłeś Gaję, spodobał Ci się Book Tag, więc zapraszam do zrobienia go! :)
OdpowiedzUsuńCzemu nie:)Za dzień, dwa być może się za to zabiorę:)
UsuńTo miło :) Dzięki za życzonka, ale Kordianie, dżentelmenem to Ty nie jesteś!
UsuńCzytając to myślałam nad sobą, o tym jaki ja mam problem z czyimś dotykiem. Są jednak osoby, często nawet takie, których nie znamy, które powodują w nas to uczucie, że pragniemy ich dotknąć, że pozwalamy im się do siebie zbliżyć. Wydaję mi się, że musi zaistnieć jakaś magia. Inaczej bym tego nie nazwała.
OdpowiedzUsuńMyślisz, że już więcej nie uda Ci się z nią spotkać? Może jednak ona wróci za tydzień w to samo miejsce. Chciałbyś tego?
To prawda, nieraz takie osoby spotykamy. Które nasze oczy i dłonie nawet przyciągają niczym magnes, powodują nieznane wręcz emocje, które trudno zracjonalizować, nazwać nawet ich nie można do końca.
UsuńI cóż...magia ma też to do siebie, że nieraz jej nie dostrzegamy po prostu. Ale to już ogólna refleksja:)
Widzisz, to nie jest miejsce, w którym można być co tydzień...piwnica u Kubańczyka to nie jest zwykły klub, miejsce "oficjalne", trzeba to trochę długo tłumaczyć. Ale tam nie na imprez co tydzień, zdarzają się...okazyjnie, można rzec.
I nie wiem, są po prostu noce, które są nocami jedynymi. Nie chodzi o nich w nic więcej, nie chodzi o powtarzanie. One były i były raz. Nie powtarzają się. A potem...a potem czas weryfikuje po swojemu. Ale pewnych rzeczy ponownie się nie szuka:)
Dotyk... dziwna sprawa, długi czas mój Mąż przy każdym lekkim dotknięciu mojej ręki, nogi, brzucha łaskotał mnie, nie żeby to była Jego wina, ale to było nawet zabawne, a momentami irytujące :) dotyk to coś wyjątkowego i choć nie należy się go bać, to lepiej zarezerwować go dla odpowiednich osób...
OdpowiedzUsuńA, problem z łaskotkami znam za dobrze XD
UsuńI to prawda. Szczególnie pewien rodzaj dotyku, który może przynieść tyle samo dobrego, co i złego...
Muszę Ci powiedzieć, że moja bestia bardzo lubi Twoją norę. Po ilości wina jaką wypiłam nie mogłam jej opanować i znów polazłam za Tobą. Prosto do tego baru. Przypomniałam sobie jak dobrze było istnieć. Może niekoniecznie w tańcu, bo tej sztuki nigdy nie opanowałam. Chociaż przy nucie, którą zapodałeś łatwo byłoby mi się zatracić.
OdpowiedzUsuńUm..to chyba dobrze:) Znaczy no, rozgość się po prostu, zawsze, gdy masz ochotę:)
UsuńI wiesz...tańca się nie opanowuje. W pewnym momencie, jeśli człowiek sobie na to pozwoli, ciało po prostu czuje muzykę i działa samo. To wszystko dzieje się samo :)
Dzięki!:) Moje ciało niestety bardziej niż muzyki słucha mózgu, który bywa w takich chwilach cholernie złośliwy i nie pozwala się zapomnieć. No ale jak byłam jeszcze piękna i młoda było parę takich momentów:)
UsuńPiękna i młoda byłam..hej, raczej nadal jesteś. Na pewno nie stara i brzydka czy coś.
UsuńA ja czasem właśnie..lubię całkiem mózg wyłączyć. I mi się to udaje chyba. Przynajmniej, jeśli właśnie o czuciu muzyki w tańcu mówimy:)
Ja bym na wiele innych sposobów dokończyła zdanie "człowiek nie istnieje, gdy..." :)
OdpowiedzUsuńA bo jest faktycznie chyba wiele takich kwestii:)
UsuńCudownie operujesz słowami, szczególnie ludzką duszę, potrafisz zaskoczyć :)
OdpowiedzUsuńZaczęłam się zastanawiać, jaki ja mam stosunek do dotyku. I to chyba zależy od człowieka. Są osoby, których dotyk mnie magnetyzuje, są takie, których daje bezpieczeństwo. Jednak w większości przypadków dotyk mnie drażni, sprawia, że się spinam w sobie.
Dobrze jest mieć w swojej głowie ten rozsądny głosik, prawda? :) Czasem mam wrażenie, że bez niego bym nie przeżyła. Szczególnie, jeśli chodzi o fobie i złe wspomnienia. Współczuję Twoich, znam osoby, które doświadczyły złego dotyku i to jest coś strasznego...
Um, cóż, dziękuję:)
UsuńBo to właśnie zależy od człowieka..po prostu nie każdego chcemy wpuszczać do naszej strefy osobistej, bo to jednak bywa dość..krępujące właśnie.
I pewnie, że dobrze, z głosikiem na szczęście nieraz sobie pomagamy:)
Cóż...rzeczy były. Teraz są inne i chyba na tym trzeba się skupić po prostu nieraz:)
Właśnie. Ja sama mam dystans do nowo poznanej osoby, nie jest mi łatwo od razu przytulić, pocałować.
UsuńJasne, tylko czasem te fobie z przeszłości utrudniają życie w teraźniejszości. I to jest najbardziej frustrujące.
No to o to chodzi:)
UsuńPewnie że tak..ale warto z nimi walczyć po prostu. Jakieś sposoby zawsze są. Znajdą się z czasem.
Brzmisz, jakbyś był zakochany w Alicji. :)
OdpowiedzUsuńA nie, zakochany nie jestem, nic z tych rzeczy:)
Usuńnie dziwię Ci się, że w tamtym momencie, kiedy usłyszałeś to zdanie, przystanąłeś, a rytm zmienił obroty. bardziej skojarzyło mi się to z przytulaniem - wspomaga nasze szczęście, daje poczucie bezpieczeństwa. z dotykiem chyba jest podobnie. samo otarcie się o kogoś, poczucie przypadkowego dotknięcia dłoni od kogoś obcego czy nawet te pierwsze spięcia elektryczne pomiędzy nieśmiałymi zakochanymi są czymś, co pozwala nam poczuć, że istniejemy, prawda?
OdpowiedzUsuńOwszem, przytulanie to wszystko daje...ale tylko wtedy, kiedy nie ma się takiego problemu nieraz, jak ja miewam. Bo dotyk jest właśnie ważny,właśnie pozwala poczuć istnienie w tym innym wymiarze..i nieraz jest go aż za łatwo zgubić.
Usuń"Człowiek, którego nikt nie dotyka, przestaje istnieć..." Coś mnie w tym ujęło... To może wywodzić się od tego, iż człowiek jest stadny. Człowiek nie może sam długo... a na pewno nie zawsze, bo gnuśnieje. Człwiek jest społeczny. Człowiek musi posiadać możliwość wyrażenia się, a do tego, ktoś powinien słuchać i patrzeć. Człowiek pożąda akceptacji w stadzie. I uwagi, choć trochę.
OdpowiedzUsuńMówisz, że dziewczyna pełna ekspresji, skądś znam to. Taka domena pochodzi od ludzi otwartych, bardzo potrzebujących takiego dotyku, bez którego czują się martwi.
Urocza ale i postrzelona - HAHA! ileż ja to razy słyszałam :D :P Uważaj, takie dziewczyny są dobre, ale mają fioła na punkcie niezależności, nie jest to wadą z punktu widzenia osoby nie mającej zazwyczaj do czynienia z niewiastami typu Avril, ale... Alicje w króliczych norach są zawsze tylko na chwilę, nigdy nie potrafią w nich zostać dłużej.
Europejki nie potrafią ruszać biodrami? No co Ty, chłopie, teraz mnie obrażasz! XP
To duża prawda, to wynika też z naszej biologii, to że np nasze potrzeby psychiczne są zaspokajane przez czynnik dotyku. Trudno wyjść poza swoją biologię, czyż nie?
UsuńNo to widzisz, macie coś wspólnego XD
A ja jej nie chcę przecież usidlać ani nic z tych rzeczy, wiązać. Ja jej naprawdę pewnie ju z nigdy nie zobaczę, więc nie ma na co tu uważać:)
Nie potrafiły tak jak kobiety z Afryki i Ameryki Płd które znałem..ale teraz to odwołuję, więc się nie obrażaj! XD
Och, Królik miał chyba bardzo udany weekend...
OdpowiedzUsuńDotyk... chyba w tym coraz bardziej wirtualnym świecie coraz bardziej dotyku nam brakuje. I istniejemy coraz mniej...
A to swoją drogą, świat wirtualny chyba zabija coraz bardziej i ten aspekt człowieka, mam takie brzydkie wrażenie.
UsuńCzłowiek, którego nikt nie dotyka przestaje istnieć - ja mogę posłużyć ja przykład. Mnie, gdy dotknie nawet po przyjacielsku - pamiętam to zdarzenie długo, choć większość nawet tego nie zauważa.
OdpowiedzUsuńNo, no Kordianie. Fragmencik hedonistyczny uruchomił wyobraźnię na tyle dobrze, że choć czytałem dalej to musiałem wrócić, bo przestałem rozumieć. :P
To ja akurat po prostu mam momenty, gdzie jestem "niedotykalski". Bo tak...raczej dotyku, takiego choćby przyjacielskiego, doświadczam sporo.
UsuńUm..to nie wiem, czy to powód do dumy czy wstydu?XD
Do dumy, oczywiście! Erotyki powinieneś pisać. Towar lepszy od pornoli. xD
UsuńMam drugiego Greya stworzyć?XD
UsuńChciałeś powiedzieć Panią Grey'ową?
UsuńTak! Napisać takie dzieło, że wszystkie filmy Sashy mają się przy nim wydawać samojebkami z rąsi nastolatki emo. 3:)
Nie czytalam jak na razie zbyt wielu Twoich wpisow, ale ten poki co spodobal mi sie najbardziej. Mi dotyk nigdy nie kojarzyl sie zle jak Tobie, mimo, ze mialam pare nieorzyjemnych sytuacji z nim zwiazanych.. Wazne, ze zwracasz uwage na to, ze dotyk to nie tylko czlowiek-czlowiek. Ja uwielbiam rozne takie zmyslowe doznania, pod warunkiem, ze nie funduje mi ich jakis zboczeniec w metrze.
OdpowiedzUsuńBo sam zmył ma o wiele szersze znaczenie w naszym życiu, by sprowadzać to tylko do rąk drugiego człowieka:)
UsuńI cóż..takim to trzeba chyba dać stanowczo w twarz XD
a co, jakbym dała mu w twarz, a okazałoby się, że to szaleniec z nożem?
Usuń