sobota, 26 kwietnia 2014

"Chciałbym mieć kobietę, z którą mógłbym się wygłupiać. Kobietę kumpla, z którą szedłbym przez życie, robiąc sobie jaja. Taka łajdacka para- to mój ideał"

-Marek Raczkowski.

-A ta piosenka zawsze kojarzy mi się z wami!- powiedziała pijana już w sztok Kiki. Po próbie poszliśmy z chłopakami jeszcze do baru, po chwili dołączyła do nas żona Majkiego, Augi i jego dziewczyna,Ada, jeszcze Wera, parę innych osób. Zrobiło się wesoło, luźno,jak to w piątkowy wieczór, gdy nastała już wiosna. Przypadkiem spotkałem tam Kiki, przyjaciółkę mojej byłej dziewczyny. Mamy ze sobą dobry kontakt, może dlatego, że jej własny z Anką dość mocno się rozluźnił, od kiedy nie jesteśmy razem. Zresztą, nigdy nie mieliśmy jakiegoś sztucznego podziału na „jej” i „moich” znajomych. Takie podziały trudno mi zrozumieć, jej przyjaciółeczki, jego kumple i wszyscy knują za plecami.
Tak więc spotkanie z Kiki zawsze jest spotkaniem przyjemnym, nawet, jeśli jest całkiem przypadkowe. Swojego czasu nie lubiłem tylko jak Kiki upijała się, jak wczoraj, i zaczynała wspominać. O tym, że powinniśmy być razem, że nie myślała, że to się tak skończy, że owszem, nie byliśmy idealni ale było między nami „to coś”. Z czasem to jej wspominanie coraz bardziej mi obojętniało, czas leczy po prostu rany, a wspominanie- staje się nawet przyjemne.
Więc gdy poleciała ta piosenka i Kiki wyrzuciła to z siebie półbełkotem, nie unikałem dalszej dyskusji.
-E...czemu ci się kojarzy? Ja nawet tego kawałka nie lubię. - zaśmiałem się.
-Bo tu chodzi o teledysk! Widziałeś go?!
Ano tak, widziałem. Widziałem nieraz i jakoś specjalnie do mnie nie przemawiał. Może ta Tajlandia w tle, bo Tajlandię kocham, pojechałbym tam sobie jeszcze raz....ale tak? Widziałem bo moja siostra najmłodsza swojego czasu jarała się tym kawałkiem i od paru dziewczyn słyszałem że chcą „przeżyć coś takiego”. Jakby to było coś trudnego, pomyślałem wtedy. Bo fakt, że może my z Anką...
-Kordian ( Kiki jako jedna z niewielu osób mówi do mnie po imieniu) przecież to jak wy!
-Kiks, coś ci się pomieszało chyba. Nie spijałem się w trupa jadąc pociągiem i jasne, Ance zdarzało się przypalić jointa albo polizać znaczek ale wspólnie tego nie robiliśmy, raczej, ja jej potem pilnowałem, żeby sobie krzywdy nie zrobiła. Kiki, ja nawet nie jarałem przeca! No i nie okradliśmy mafii. W sumie, to nie okradliśmy nikogo. -zacząłem przypominać sobie ten cholerny teledysk.
-Jeeeeezu Kordian! -tu czknęła tak, że wystraszyłem się, że po raz kolejny w moim życiu zostanę obrzygany przez Kiki- jak ty nic nie rozumiesz! Niiiic!
Kontrola, to tylko czkawka, ok. To można pozwolić jej dalej bełkotać. Każdy ma chyba takiego znajomego- wieloryba który robi fontanny nieraz wymiotami. Takim moim znajomym jest Kiki. I Karina, ale Karina to inna historia z obrzyganiem nas w namiocie. Mniejsza.
-Koordian, tu chodzi o symbol!
-Kiks, co ty pierdolisz dzisiaj, jaki symbol?
-No pomyśl sobie. Sam sobie odpowiedz. Wy nie byliście tacy, we dwójkę, szaleni? Nie ma drugich takich!- Kiki wręcz załkała.
Zacęła przypominać to, co opowiadała jej Anka. Noce na dworcach i wielogodzinne łapanie stopa. To, jak kiedyś przez jej robienie mi sceny na ulicy zostałem pobity w obcym kraju i zastanawialiśmy się potem, gdzie mnie zszyją. Nasz mandat za seks w miejscu publicznym. Nasze wszystkie podróże.
I gdy tak opowiadała, ja sam sobie przypominałem.
To, jak kiedyś zarobiliśmy za moje chałtury sporo kasy i bez żadnego planu stwierdziliśmy, że wsiadamy w pierwszy pociąg do Berlina i jedziemy już stamtąd przed siebie, każdy ze swoim plecakiem. Przypomniałem sobie te wszystkie podróże właśnie, w których nieraz kąpaliśmy się w niezliczonych morzach i jeziorach nago, spaliśmy na plażach, w stogach siana, w najpodlejszych hostelach. Przypomniałem sobie to, jak nieraz szarpała mnie na ulicy, bo była aż nadto impulsywna, i to, jak potem się godziliśmy. Namiętnie. Przypomniałem sobie to, że potrafiliśmy we dwójkę mieć chwile totalnego szaleństwa. Oderwania, jakby jutro nie istniało. Tylko tu i teraz, zatopienie w namiętności, sięganie do chmur, bo miało się te pióra. Miało jak cholera.
I chociaż to nieraz było nieodpowiedzialne, nierozsądne, dziecinne, chociaż nieraz to wszystko było czasem pełne napięcia, szarpania to przypomniałem sobie, że faktycznie BYŁO. Może byliśmy tacy. Jednocześnie pełni żądzy siebie i życia zarazem, jednocześnie absolutni kochankowie i przyjaciele. Może Kiki miała rację. Byliśmy trochę..jak z tego teledysku może. Pijackiego bełkotu nigdy nie można brać za poważnie, ale może coś było na rzeczy. Nie dosłownie, ale no symbolicznie. Może jej pijacki bełkot Kiki jednak miał w sobie trochę mądrości. Trochę, podkreślmy to.

I nie pomyślcie sobie teraz, że ja zatęskniłem nagle za swoja byłą czy coś w tym stylu. Tęsknić mogłem jeszcze rok temu, teraz to już wyleczone, ułożone, wspomnienia powkładane są do odpowiednich szufladek. Nie tęsknię wcale za Anką, nie kocham jej. To już za mną całkowicie to jest dużo dobrych rzeczy które były. Zresztą, o tym już pisałem.

Pomyślałem sobie o innej rzeczy. O tym, że w pewien sposób tej kobiecie zawdzięczam to, że nauczyła mnie szaleństwa. A może inaczej. Tego nie można nauczyć. Ona to ze mnie wydobyła. Szaleństwo to może złe słowo, ale nie znajduję innego. Może to tzw. zdrowe popieprzenie? Przy niej nieraz po prostu przestawałem przejmować się zasadami, regułami, mogłem sobie pozwolić na właśnie momenty „tu i teraz”, momenty całkowitego odczuwania świata, aż do bólu. Momenty emocjonalnych przepaści. Przepaści, w które spadając odkrywasz, jak silne masz skrzydła.

Pomyślałem o tej jednej rzeczy ale przyszło mi na myśl jeszcze co innego. Czas się przed sobą przyznać. Nie brakuje mi Anki, w żadnej z płaszczyzn. Nie jej.
Poczułem, że w tym wszystkim brakuje mi „kogoś”. Kogoś, kogo popieprzenie właśnie będzie pasowało do mojego popieprzenia, tej potrzeby podróży i dzikości nieraz, oderwania, dziecinnienia na chwilę. Takiego kogoś brakuje. Cholera, czas przyznać się przed sobą, że jednak brakuje związku i człowiek chciałby się zakochać.

Od dawna wiem, że nie jestem człowiekiem łatwym w związku. Usłyszałem nawet kiedyś, że „cholernie łatwo się we mnie zakochać, ale ciężko już potem mnie kochać i za mną nadążyć”.
Mam straszną potrzebę niezależności. Nie zniósłbym, gdyby kobieta z którą jestem była na przykład zazdrosna o moich przyjaciół, wśród których jest dużo kobiet. Gdyby robiła mi awanturę o to, że zostałem u Kaśki, która jest dla mnie jak siostra, na noc i spałem na kanapie, bo za długo mieliśmy próbę spektaklu. Gdyby nie potrafiła zrozumieć tego, że nieraz mam całe tygodnie „mentalnej nieobecności” bo po prostu tworzę, jestem w coś zaangażowany albo muszę wyjechać pomedytować po swojemu. To nie jest łatwe, nie udaję że jest inaczej.
Wiem, że bywam ciężki przez swoje problemy z niektórymi traumami, wiem, że bywam strasznie marudny, mam za dużo ograniczeń mentalnych. No i amant ze mnie też nie jest.

Wiem, że jestem trudny też przez jeszcze jedną rzecz. Ja potrzebuję związku, który nie jest zbudowany tylko na cielesności, namiętności, chociaż ona jest cholernie ważna. Ja potrzebuję kogoś, kto będzie moją najlepszą przyjaciółką. A przyjaźń...tą ponoć trudniej zbudować.
A chcę być z przyjaciółką, zadziorna kumpelą. Taką, która nie jest żadną mimozą kobiecą i mdleje na widok pająka. Taką, która potrafi zdrowo przywalić nieraz nawet.
Taką, z którą mogę rozmawiać godzinami i snuć dziwne teorie spiskowe. Taką, która nie powie mi nudzisz, gdy ja snuję kolejne teorie o kwarkach i kwantach czy gdy mówię o religii aborygenów. Taką, która wypije ze mną piwo na dachu opuszczonego budynku, jednego z miejsc, które kocham. Taką, której mogę powiedzieć wszystko, nawet to, jak bardzo nieraz „czuję się nikim” parafrazując jeden z tekstów Rojka. Taką, z którą wymieniam się książkami w deszczowe dni i piję kakao z jej kubka, a ona nie ma nic przeciwko. Taką, która nie wstydzi się beknąć przy piwie jak wypada w reszcie towarzystwa czy spierdzieć jak przysłowiowy marynarz. Taką, która damą jest nie przez to że kupuje w najdroższych sklepach ale przez to, jak traktuje ludzi.

I wreszcie taką przyjaciółką..która właśnie się nie boi, ma odwagę nieraz znaleźć się w trochę innym, oderwanym świecie.
Może trochę wariat potrzebuje trochę wariatki.

Tak, Kordian ma słabość w pewien sposób do wariatek I nie chodzi tu już o klinikę, choć ta miała miejsce ale o pewne łagodniejsze określenie. Teraz trochę dorosłem i wiem, że szaleństwo ma różne oblicza- i potrzebuję wariatki pozytywnej nieraz. Niekoniecznie takiej, co będzie mnie szarpać na ulicy za koszulę i powodować bójki. Raczej takiej, co nie boi się po prostu wyjść poza kanon. Ja w ogóle lubię takich ludzi. Nieszablonowych, myślących po swojemu i nie bojących się „co inni powiedzą”.

Bo ja potrzebuję nieraz cudzego wariactwa, które będzie polegało na czerpaniu życia garściami bez wstydu. Być może, potrzebuję kogoś, kto jedząc soczyste owoce będzie potrafił śmiać się z tego, jak się uwalił cały sokiem. Kogoś, komu będzie można krzyczeć pod balkonem wiersze. Kogoś, kto zacznie nieraz traktować życie jak przygodę i zmysłowe cholernie wyzwanie.

Chyba właśnie o to chodzi- żeby traktować życie jak przygodę i przeżywać ją razem.
Razem, biegając w deszczu, razem kłócąc się a potem kochając na stole w kuchni. Razem śpiąc na plaży i razem spędzać też spokojne poranki i pić leniwie kawę z mlekiem przy jednym stole. Chodzić do pracy i opowiadać sobie o niej a od czasu do czasu..uciec dalej. Może w ogóle wyruszyć w podróż na całe życie?

Może to wszystko polega na pewnym zbalansowaniu? Takim, które będzie polegało że ok, budujemy ten swój dom, swoje gniazdo wijemy ale od czasu do czasu z niego wylatujemy. Może Królik potrzebuje kogoś o podobnie rozdwojonej duszy. Kogoś, kto się nie boi życia już w pewnym momencie, gdy już się jest razem. Albo po prostu...toleruje pewne rzeczy.

Kordian potrzebuje kogoś, kto zrozumie, że on nosi w sobie parę sprzecznych czasem natur. Jest odpowiedzialny do bólu za to, co oswoi, kocha głęboko, ale czasem chce zrzucać odpowiedzialność za inne rzeczy przez parę dni i po prostu być z kimś, odrzucając zegarki i schematy.
Może wędrując po górach a może gubiąc się na ulicy wielkiego miasta. Raz za razem.

Jeśli miałbym być jeszcze z kimś- to właśnie z kimś takim. Z kimś, kto dzieli ten rodzaj wariactwa. Rozumie duchowe i dosłowne wędrówki. Pozwala na swobodę bycia po prostu.
A tak naprawdę...to ja mogę sobie tak mówić, że potrzebuję kogoś takiego, ale prawda jest taka, że jak człowiek się zakocha to się zakocha. Może ci którzy traktują uczucia jak jakąś inwestycję robią listę wymagań...ale ja i tak tego nie potrafię. Tak po prostu byłoby fajnie, być z kimś takim...ale przecież nie od dziś wiadomo, że jak się człowiek zakocha, to nie ma zmiłuj. Serce ma swoje własne ścieżki nieraz. Serce musi czuć. Czyż nie?

Ja potrzebuje czuć właśnie. Czuć aż do granic. Tak, jest tandetnym romantykiem, imię mnie zobowiązuje. Muszę czuć miłość, namiętność, pasję do granic. A przy tym muszę czuć przyjaźń. Przez skórnie. Kocham a nie inwestuje jak dochodzi co do czego. I nie mam już potem wyboru.

Ale tak sobie pomyślałem potem, już ogólnie... można to pogodzić wszystko, wiecie? Tak ogólnie w życiu, nie tylko w miłości. Pewne rzeczy. Można być odpowiedzialnym szaleńcem, który nieraz pozwala sobie na kradzież konia, żeby pojechać w nieznane Można być jednocześnie dojrzałym, ale nie być zgorzkniałym. Można oddychać tak bardzo, czuć i nie być skrępowanym zobowiązaniami. Wszystko ma złoty środek. Ale mam wrażenie nieraz, że mało osób to rozumie. Że jeśli wpadną w schemat to już w nim tkwią. Że nie potrafią wybrać, co najlepsze dla nich. Nie myślą, że nawet z dzieckiem można pojechać do Indii albo Tajlandii, starczy, że ono podrośnie. Mam nieraz wrażenie że ludzie poświęcają siebie dla schematu, swoje czucie tylko przez siebie zmieniają na zgorzknienie...nie mówię wszyscy, bo też każdy ma inne pragnienia. Ja mam takie a nie inne..Ale to chyba już inny temat troszkę. Na kiedy indziej.

...tak myślałem sobie, a Kiki wspominała moimi wspomnieniami, jakby żyła moim życiem. Trochę to było aż krępujące. Czemu mówimy o cudzym życiu? Bo nie mamy własnego? Kolejne myśli przychodziły mi do głowy, a ona coraz bardziej czkała.
I nie mogło być inaczej. Oczywiście, że skończyłem z obrzyganymi butami. Dobrze, że to były tanie trampki. Nie do doprania po mieszance drinków.


Jak ktoś się nie domyślił, to o ten kawałek i teledysk chodziło:


90 komentarzy:

  1. Dziś skomentuje krótko, bo mi samej zaczęły migać obrazy przed oczami. Rozumiem twoją potrzebę, bo mam podobną. Jestem długo sama, a nikt nie chce się męczyć by być ze mną. Nim się obejrzysz szybko znajdziesz dziewczynę :). Jesteś ciekawym człowiekiem, który wręcz przyciąga. Myślę, że nawet nie musisz gdzieś daleko szukać. Taka dziewczyna się znajdzie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, tylko to nie jest tak, że mi się jakoś źle żyje samemu. Tylko czasami człowieka tak nachodzi, że chciałby:) I nie chodzi o szukanie i żeby znaleźć...a żeby się zakochać po prostu. Tak bardzo:)
      I czas i w moim i w twoim przypadku po prostu pokaże:)

      Usuń
    2. Wiem Kordian, wiem. Ostatnio mnie to strasznie męczy. Ta potrzeba zakochania się. Ja nie szukam, bo nie chce szukać na siłę, ale chce się zakochać tak mocno :)

      Usuń
    3. To chyba w sumie najbardziej ludzkie pragnienie, jakie znam:)

      Usuń
    4. I czasami tak trudno je zaspokoić.

      Usuń
    5. Dlatego też może jest z drugiej strony patrząc, takie wspaniałe gdy już się je zaspokoi jakoś?

      Usuń
    6. To wtedy po prostu jest wielkie szczęście. Chyba jedyne co mogło by bardziej uszczęśliwić to narodziny własnego dziecka :)

      Usuń
    7. Tego uczucia nie znam, nie mam dzieci więc...mogę tylko przypuszczać, czyż nie?XD

      Usuń
    8. Możesz. Nikt ci przecież nie zabroni :P. Sama nie mam dzieci, ale wiele się o tym słyszy. No i mama mi opowiadała :). A nas jest czwórka.

      Zobaczyłam teledysk do połowy. Nie podoba mi się, a muzyka rani moją psychikę. Nigdy więcej XD

      Usuń
    9. No nas jest piątka, przebijam XD Wychowywałem brata nawet ale..nie powiem, żebym mógł się domyślić. Ale ja jestem prostym człowiekiem:)

      No też tego kawałka nie lubię, ale trudno się mówi XD

      Usuń
    10. Nas by też była piątka XD. Ale mama wtedy ledwo psychicznie wytrzymywała "wsparcie" rodziny. A my byliśmy za mali by ją wspierać, ja zaś podobno byłam małym potworem.

      Ciągle mnie kusi by z tobą pogadać na żywo. Bo co innego w necie, a co innego twarzą w twarz. Zastanawiałam się jaki kontakt ci zostawić i wpadłam na moją pocztę. Ale nie chciałam zostawiać pod świeżym postem tylko starszym. Tak by nie rzucało się w oczy.
      mwdzieczna9@gmail.com
      Odzywać się nie musisz, to nie jest wymaganie, ale ja będę spokojna, że spróbowałam :D

      Usuń
  2. Po prostu trzeba znaleźć tą osobę, albo najlepiej byłoby jakby ta osoba znalazła Ciebie. Ot byłoby prościej.. Ale w życiu niestety nic nie jest proste, chyba :P
    Ej a ja nigdy nie oglądam teledysków, nie słucham piosenek, które nie są w moim guście i później nie wiem o czym znajomi gadają...XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po prostu fajnie byłoby się zakochać XD Bo ja nie mam takiego parcia, żeby nie być samemu, bo mi się bardzo dobrze tak żyje. Tylko czasem fajnie jest kogoś, z kim można sobie robić z tego świata jaja no XD
      Ja znam dużo rzeczy, których nie lubię. Bo o muzyce się u mnie rozmawia, dzieli się. Poznawać nigdy nie zaszkodzi, co nie?:)

      Usuń
    2. Rozumiem, o co Ci chodzi.. Mi samej też jest dobrze, ale właśnie czasem to po prostu tak by się chciało coś, z kimś bliskim, no XD
      Pewnie, że nie zaszkodzi, tylko trzeba uprzedzeń się zawczasu pozbyć, co już jest nieco trudniejsze :)

      Usuń
    3. Właśnie, czasami ma się taki jakby...przebłysk tego, że się chce.
      A to ja dużo uprzedzeń nie mam jakoś XD

      Usuń
    4. No i niestety na tym przebłysku się kończy, pomimo najszczerszych chęci.
      Ja po prostu... nie tykam się innych gatunków oprócz tych, które rzeczywiście lubię, tak bym to nazwała XD

      Usuń
    5. A niekoniecznie, nie zawsze:)
      Nie lubię ograniczania gatunkowego, absolutnie nie :P

      Usuń
  3. Twoi koledzy z zespołu mają żony? :D Rany! Jak one to wytrzymują? :D

    Jak za dużo wypiję to też mam czkawkę, ale nie kończy się ona tak drastycznie jak Ty to opowiadasz :P Ale czkam i czkam i żadne metody na nią nie działają xD Godzinami xD

    Dostałeś mandat za seks w miejscu publicznym?? O mój Boże! Ja myślałam, że to jest możliwe tylko na filmach. Ty łamiesz wszystkie konwenanse. :P

    Nie wiem czy na Twoje szczęście ona nauczyła Cię szaleństwa :P Oby ta kolejna dziewczyna nauczyła się trochę więcej powagi, bo takie szaleństwo, aż takie! :P to się różnie jednak może skończyć ;) Dokładnie jak napisałeś - aby wyważyć i znaleźć przeciwwagę dla szaleństwa... Jakby to napisać: by to wariactwo Twoje po prostu było zdrowe :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano mają XD Bo na przykład Majki i Frida to jest też taka łajdacka para no xD Co komu odpowiada, niektórzy lubią tak, inni inaczej. I oni właśnie tak sobie jaja we dwójkę z życia robią często;) Ludzie są różni i różnie się dopasowują :)
      Bo czkawka z reguły nie kończy się tak drastycznie, tylko Kiks tak mam po prostu XD To właśnie taki człowiek-wieloryb no xD

      No, dostawałem różne ciekawe mandaty. Dla kontrastu- jestem strasznym pedantem i muszę mieć zawsze wszystko poukładane w szafach. Więc ten konwenans też łamię XD

      A dla mnie na szczęście. Bo widzisz, mi się podoba takie moje wariactwo, odważenie się na wiele rzeczy. Poważny byłem całe swoje życie przed, aż za poważny i to mnie męczyło. Wszystko się różnie może skończyć..ale właśnie ludzie są różni, różnych rzeczy potrzebują jak pisałem wyżej. Niektórym starczy pójście do kina, inni muszą jechać na stopa na Ukrainę na spontanie i te rzeczy są tak samo dobre:) Tylko właśnie ani w jednym ani w drugim nie można się całkiem zatracić. Trzeba wyważyć wszystko i jakąś stabilizację, ale żeby nie zmieniła się w rutynę i jakieś szaleństwo, ale żeby nie zmieniło się w całkowitą bezmyślność:)

      Usuń
    2. Ech, gdzieś mnie odpychają takie dziewczny, które w takim stanie się pokazują publicznie, mimo iż sama miałam w swojej historii nie jeden eksces. Ale to może właśnie dlatego :P

      Mandaty też jakoś konkretnie uszeregowywujesz? :P

      Tu się zgadzam :P

      Usuń
    3. Ja wychodzę z założenia, że nikt świętym nie jest i każdemu może się zdarzyć:) Mi też raz w życiu się zdarzyło rzygać po alkoholu więc no..nie mi innych też oceniać XDAle właśnie możliwe, że to przez pryzmat siebie człowiek ma taką barierę.

      Nie, tych już nie XD

      Usuń
    4. No pewnie że tak :P

      Usuń
  4. Po pierwsze: Tytuł mnie powalił na kolana - bardzo mi się podoba. Piosenkę znałam, jak się na końcu okazało, ale teledysk zobaczyłam u Ciebie po raz pierwszy. :D (pewnie myślisz GDZIE TY SIĘ UCHOWAŁAŚ DZIEWCZYNO! :D)
    Po drugie: Wierzę w to, że łatwo się w Tobie zakochać, chociażby z tego względu, że sama jaram się Twoimi słowami i tym, jak piszesz. Więc jeśli w realu jesteś TAKI SAM, to NIE MA ZMIŁUJ! :D
    A po trzecie: "...kto jedząc soczyste owoce będzie potrafił śmiać się z tego, jak się uwalił cały sokiem" - TADAM! Przedstawiam Ci mistrzynię! Moja życiowa zasada brzmi - nie jedz soczystych owoców w miejscach publicznych, bo robisz to jak sierota. Nieważne czy jest to arbuz czy brzoskwinia - zawsze mi leci po rękach i brodzie. :D
    A no i jeszcze miałam o tym romantyku wspomnieć - gatunek wymarły i w szoku jestem, że KTOŚ taki jeszcze istnieje. No ale jak nie ty, to kto?! ;) Bardzo dobrze! Tylko teraz pytanie czy to nie działa w drugą stronę i czy kobiety romantyczki jeszcze istnieją???
    Pięknie o tym wszystkim piszesz, ach! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja ten cytat uwielbiam, bo właśnie sam mógłbym tak zabawnie powiedzieć XD Bardzo moje chociaż cudze XD
      Nie, wcale tak nie myślę, bo ja na przykład nie znam żadnego teledysku Rihany czy kogoś tam znanego ,bo mnie to nie interesuje. Jak mówiłem, tą piosenkę znam po prostu przez siostrę i parę innych osób, tak samo teledysk. Bo w jakiejś popularnej bardzo muzyce mało siedzę:)
      E...no dzięki czy coś, chociaż wiesz, bez przesady XD
      I o to ci chodzi i nie ma co się w miejscu publicznym wstydzić, tylko śmiać, ot co XD
      Wbrew pozorom nie wymarły, chociaż może zagrożony o, Jak pandy xD I na pewno gdzieś są XD To są rzeczy, pragnienia które w ludziach trudno też zabić całkiem, nawet w epoce techniki i internetu. Gdzieś serca bić mocniej muszą XD
      I e..dzięki, ale znowuż, bez przesady XD

      Usuń
    2. Czyżbyś się speszył? :D Tutaj, mój drogi, nie ma przesady! Jesteś świetny w pisaniu - koniec i kropka! :P

      Usuń
    3. Mniej więcej :P Dobrze, że się nie czerwienię z natury:P

      Usuń
    4. Haha! I tak bym nie zauważyła przecież. :D

      Usuń
  5. takie zakręcone pary są super, ludzie tacy są spoko, bardzo lubię czasem mieć jakiś 'odpał', ale ważne by mieć ludzi obok takich, którzy czują tak jak my, którzy to wszystko rozumieją. i wiesz, mam podobnie, chciałabym mieć obok takiego pozytywnego wariata, mam nadzieję, że uda Ci się wkrótce spotkać taką osobę! :)

    Ty naprawdę masz Kordian na imię?

    kurde :D jakimś UFO chyba jesteś :D
    a co do grupy krwi - chciałabym wiedzieć jaką mam, na pewno mam 0, bo oboje rodzice mieli 0, ale nie wiem czy mam rh+ czy -

    chyba lepiej pójść dalej, wiesz inaczej na to spojrzałam, gdy trochę z tych emocji ostygłam, jednak mimo wszystko chciałabym z nim porozmawiać, usłyszeć co u niego, tak po prostu

    OdpowiedzUsuń
  6. Życzę Ci, byś znalazł kogoś takiego. z całego serducha. cudownie jest być tak szaloną parą, a jednocześnie troszczyć się o siebie. Ja czasami Bogu dziękuję za te kłótnie z Patrykiem, bo po nich jest zupełnie inaczej. O niebo lepiej. Miałeś rację... każda burza, nawet ta w związku oczyszcza atmosferę. Znów odbiegam nieco od tematu, ale to dlatego, że Ty i Anka bardzo przypominaliście mi nas.
    Zawszę mówię sobie, że szalejot na szalejota musi trafić. I Ty trafisz, wierzę w to.

    I tak sobie myślę... chyba mam mózg płci męskiej, bo "50 twarzy Greya" mnie odrzuca, obcasów nie noszę, łażę w spodniach, kieckę zakładam od święta, nad czym Patryk czasem ubolewa xD i przynajmniej jest mi wygodniej, jak coś zbroimy i trzeba spierdalać przez krzaki xD ale jak widzę pająka, to dostaję furii :P

    I tak, każdy ma takiego znajomego, który funduje "wymiotowe" przeboje na imprezach... nasz kumpel umiał rzygami rozwalić klapę :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż, dziękuję:) Kłótnie są ciężkie, ale summa summarum wielu parom wychodzą właśnie na dobre. Nie wiem, dodają pikanterii czy coś?XD A tak na poważnie to nieraz lepiej jak się ludzie od czasu do czasu porządnie pokłócą, niż jakby byli takimi mimozami, gdzie jedno i drugie nie wie, czego chce od życia.
      Wiesz, tak też nie narzekam póki co:) Tylko to są...momenty, że się chce:)

      A pająki to była taka metafora szersza, rozumiesz XD

      Takie rozwalanie jest dość powszechne, jak mniemam XD

      Usuń
    2. Dodają pikanterii, poza tym godzenie się jest... fajne :D Dokładnie. Poza tym gdyby było słodko do porzygu, no to wiadomo...
      Wszak takie momenty to całkiem normalna rzecz i oczywista potrzeba :)

      No rozumiem xD ale ja ostatnio z pająkiem taką traumę przeżyłam, że teraz nawet samo słowo mnie przyprawia o dreszcze xD

      No własnie ja znam tylko jeden przypadek xD i zastanawiamy się do tej pory jak on to właściwie zrobił?!

      Usuń
    3. Otóż to, też lubiłem się zawsze godzić XD I kota można zagłaskać na śmierć, więc lepiej właśnie nie przesadzać z tą zawartością cukru w cukrze jak to mawiają:)
      Otóż to:)

      Ty naprawdę masz nieźle rozwiniętą tą fobie. Nie myślałaś o jakiejś terapii, oswojeniu?

      No to ja znam kilka, widać znam dużo zdolnych inaczej ludzi xD

      Usuń
    4. czyli się rozumiemy xD otóż to.

      znaczy wiesz... z pająkami nie jest jeszcze aż tak źle - trochę to wyolbrzymiam ;) potrafię podejść i zabić gnoja :P ale fakt faktem. od jakiegoś czasu trzyma się mnie jakiś taki dziwny lęk, z którym trudno mi sobie poradzić. dlatego, tak, myślałam o jakiejś terapii, głównie przez moją koleżankę z roku, która uparcie mnie namawia, na rozmowę z psychologiem. tylko ja oprócz tego jestem cholernie uparta i cały czas powtarzam sobie, że poradzę sobie sama.

      moi znajomi też mają wiele ukrytych zdolności xD ale rozwalanie klapy rzygami przeszło już do historii :D

      Usuń
    5. Ale i tak można właśnie spróbować całkiem to weliminować, zmniejszyć. Co jak ci dziecko potem będzie przynosiło pająki? Moi siostrzeńcy tak robią XD Ja swoje lalki zminimalizowałem, ty dasz radę z pająkami:)
      A psycholog bywa zabawnym doświadczeniem, więc wiesz:)

      Ciekawe co jeszcze masz za historie w zanadrzu XD

      Usuń
  7. Hej ;) zauważyłam, że często komentujesz u moich blogowych koleżanek, i są to bardzo długie komentarze, więc postanowiłam sprawdzić o czym piszesz ;) a tu niespodzianka - pierwszy mnie odwiedziłeś ;) no to witam ;)
    Strasznie długie posty piszesz. Ale przyznam się szczerze i bez bicia - przeczytałam cały i...wciągnął mnie. Mało jest facetów, którzy potrafią napisać co czują, jakie emocje w nim siedzą, tak szczegółowo opowiadając historie. Jestem pod wrażeniem :p
    Dzisiejszy post skomentowałabym jednym zdaniem "z pijanymi się nie rozmawia" ale zauważyłam, że u Ciebie wszyscy dużo piszą. Gdybym skomentowała jednym zdaniem to chyba spaliłabym się ze wstydu :) A co właściwej sprawy - gdzieś przeczytałam, że prawdziwa miłość jest wtedy gdy on opowiada o oponach zimowych a ona słucha. I coś w tym jest, A Ty potrzebujesz takiej kobiety do tańca i do różańca. I takiej dziewczyny Ci życzę :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo ja to takim wędrownikiem blogowym jestem, jak gdzieś wpadnę i przeczytam i mi to każe się zastanowić..to skomentować muszę no:) Także, w końcu trafiłem i do Ciebie:)
      I wiem, mam tendencję do "rozgadywania się":) I cóż, dziękuję:)
      Mi to bez różnicy czy jedno zdanie czy więcej, każdy może pisać jak chce albo w ogóle nic nie pisać, wiesz XD
      I to jest dobre powiedzenie z tymi oponami, zapamiętam! XD
      Dziękuję:)

      Usuń
    2. Ale to tylko na blogu jesteś taki rozgadany, czy w życiu też? ;)
      A co do tych opon to masz możliwość szybkiego sprawdzenia czy dziewczynie naprawdę na Tobie zależy - jak zaczniesz gadać o zupełnie męskich sprawach a ona słucha - to wiedz, że coś się dzieje :P

      Usuń
    3. Jeśli kogoś znam blisko, to zdarza mi się robić "wykłady" jak mnie jakiś temat bardzo pasjonuje, nie przeczę. Ale jak świeżo kogoś poznaję to jestem raczej małomówny:)

      Ale ja też nie lubię za bardzo rozmów o oponach, w sumie XD

      Usuń
  8. Dobrze napisałeś - "jak się człowiek zakocha, to się zakocha". Może być tak, że trafisz na dziewczynę, której daleko do tej wariatki z Twoich marzeń i ona właśnie będzie idealna. No może nie idealna, bo ideałów nie ma. Wiesz o co idzie.
    Teledysk super. Takie marzenie o wolności. Czasem też tak sobie marzę, ale wiem, że jestem już za stara, albo za bardzo zgorzkniała własnie, by na takie szaleństwo sobie pozwolić. Chooociaż mandat za seks w miejscu publicznym chyba dopiszę do swojej listy:D

    Tak sobie myślę. Wszyscy pragniemy miłości. Mam czasem wrażenie, że wszechświat wokół niej się kreci. Wszystko z niej wychodzi i do niej dąży. Możemy mieć wszystko, ale spełnienie i prawdziwe szczęście od niej zależy. Życzę Ci wielkiej, zakręconej, romantycznej miłości i przyjaźni:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No bo tak jest, że człowiek sobie plany może snuć, a tak naprawdę ideałem jest ten, w kim się potem zakochamy i to różnie już wychodzi. Ludzie rzadko kiedy są wpasowani tak naprawdę do naszych pragnień.
      Ja mam ambiwalentne odczucia co do samego teledysku, te dragi jakoś mi nie imponują ale...jako symbol, tak jak gadała Kiki- jak najbardziej:) Dopisuj, dopisuj, szykuj się na 500zł :P

      Bo wszystko jest miłością, ma w niej początek i koniec, miłośc jest energią sprawczą ale...to trochę dłuższy temat:) I szerszy niż tylko związki jak dla mnie:)

      I cóż, dziękuję:)

      Usuń
  9. Nie czytam, bo to wciąż białe literki na czarnym tle xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Toć nikt ci nie każe XD

      Usuń
    2. Serio myślisz, że bym nie przeczytała? xD

      Usuń
    3. A bo ja wiem? Nie wiem, na co cię stać XD

      Usuń
    4. Na pewno nie na to, żeby wejść i zostawić komentarz bez czytania :D

      Usuń
  10. Życzę Ci takiej kobiety, o jakiej marzysz ;) Życzę Ci byś się zakochał z wzajemnością :)
    I a propos tego wszystkiego, tego wspominania, napiszę jedno (możesz nawet nie czytać ;p) ale czuje potrzebę napisania tego, że nie warto jest wchodzić dwa razy do tej samej rzeki ;]
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A dziękuję:)
      Ale ja nie mam zamiaru dwa razy wchodzić do tej samej rzeki, zresztą, Hieraklit rzekłby, że nawet niepodobna, bo przecież pantha rei XD

      Usuń
    2. Wiem, że nie masz zamiaru, bo wyczytałam między wierszami ;) ale po prostu chciałam to napisać - może dlatego żeby samą siebie utwierdzić w tym przekonaniu..

      Usuń
    3. Rozumiem, czasem trzeba się samemu umocnić:)

      Usuń
  11. Pośród moich różnych nieudanych związków, tylko jeden mogłabym nazwać dobrym wzorem na "ten ostatni". I on był taki "łajdacki". Nie przetrwał, bo wygrała... wódka. Dopóki nie wiedziałam, było cudownie. Podróże motocyklem, szalone życie. Dopóki nie odkryłam jego mrocznej tajemnicy. I nagle przestał do mnie pasować.

    A jak przypominam tak sobie teraz te lepsze chwile, spanie gdzie popadło, nad rzeką czy w piachu, jak nas bąk pod kocem obudził (bąk - owad, nie pierd XP) jak ukradł znicze z cmentarza, bo nie mogliśmy rozpalić mokrego drwa, a chcieliśmy zrobić wywar z pokrzywy i wreszcie było nad czym XD Masa kosmicznych pomysłów i wszystkie zrealizowane!

    Bijąc rekordy w singlowaniu, doskonale znam te chwile, kiedy po prostu serce staje i... niby jest dobrze, niby ok, ale momentami brakuje... Tęskniłeś kiedyś za czymś, czego nigdy nie było? To taka przenośnia, a jednocześnie odzwierciedlenie kruchej myśli samotnie przemierzającej niezwykle ciekawy świat.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja akurat byłem tylko w dwóch związkach, ten drugi wiadomo jaki był, bo o nim pisałem, ten pierwszy był spokojniejszy ale też dlatego, że był pierwszy, szkolna miłość...ale też nazwałbym go dobrym. Tylko czasem pewne uczucia i rzeczy się kończą.
      Niestety jednak, czasem pewne rzeczy mają cudowną fasadę, a jak człowiek się zagłębi..to właśnie dzieje się, jak się dzieje, źle. Okazuje się czasem że wódka, czasem że inne złe rzeczy...niestety i tak w zyciu właśnie nieraz bywa.

      Czyli chociaż trochę dobrych wspomnień zostało:)

      Właśnie to są takie momenty, bo jednak jakby człowiek drugiego człowieka potrzebował, to nieuniknione oprócz skrajnych przypadków.
      Ponoć nie można tęsknić za czyś, czego nigdy nie było, ponoć można tego tylko pragnąć. I chyba tak.

      Usuń
    2. Miałam w tym zdaniu na myśli miłość. Czy można tęsknić za nią, mimo iż jej nigdy nie było? Bo wciąż wierzę, że miłość, to coś do końca już. Że jeżeli poprzednie związki się skończyły, to nie było miłości. Może się okłamuję, a może właśnie mam rację, nie wiem, ale żyję dalej, pełna ciekawości o to, co będzie. :)

      Usuń
    3. A ja wierzę, że miłość, emocje są jak ludzie. ona była, ale też miała prawo umrzeć. Miłość ma różne oblicza też i nie można wierzyć jak dla mnie tylko w jedno. Ale..to rzecz patrzenia na to właśnie:)

      Usuń
  12. Twoja przyszła kobieta najprawdopodobniej będzie podróżniczką, bo tacy ludzie tak naprawdę nigdy nie wpasują się do końca ten świat. Żeby podróżować, trzeba odrzucić złośliwe komentarze nudziarzy z przed telewizora. To jest odwaga, a właściwie jeden odważny krok, później człowiek przechodzi metamorfozę. Kordian romantyk też był podróżnikiem.

    Życzę Ci kobiety podróżniczki, z którą milczenie będzie przyjemnością równą rozmowie. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I to jest prawda. A raczej może nie nie wpasowują, co nie chcą się wpasować, nie chcą ram. Ja sam ich nie chcę, nie potrzebuję, wolę poznawać, chłonąć niż mieć stabilność wielką pod stopami.
      I właśnie od jakiegoś kroku trzeba nieraz zacząć:)

      Dziękuję:)

      Usuń
  13. Jak Ty mówisz o jakiejś osobie, potencjalnej partnerce życiowej - żeby akceptowała Twoje dziwactwa, nie robiła awantur itp - od razu nasuwa mi się mój M. To jest chyba jedyna osoba, która mnie w pełni akceptuje i ma do mnie niezliczone pokłady cierpliwości. Moge przy nim płakać, rzucać przedmiotami po domu ze złości - on je pozbiera i przyniesie mi ziółek na uspokojenie. Tylko jest cholernie trudny, jak już napisałam w sumie u siebie i to często mnie zastanawia. Z jednej strony nie wyobrażam sobie być z nikim innym, a z drugiej - czasem chciałabym umieć wniknąć w jego myśli, wyczytać z jego oczu, co myśli, co czuje. Nie da się. Nie umiem.

    Mojego byłego też mi w życiu nie brakuje, a po rozstaniu z nim wydawało mi sie, że świat się wali na łeb na szyję. Perspektywa - to wszystko jej wina.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo ludzie po prostu muszą się dopasować, to co jest "złe" w jednym musi pasować do tego co jest "złe" w drugim i w ogóle przestaje nieraz być "złym":) I nikt nie jest łatwy, każdy ma swoje "odpały" ale...nikt nie mówił, że ma być łatwo. Jakby było za łatwo, to by też człowiek tego w ogóle nie docenił, co nie?)
      I i tak pewnie umiesz lepiej, niż wszyscy inni dookoła.

      Czas leczy rany jak to mawiają też:)

      Usuń
    2. Po prostu akceptuje się to wszystko. Nie przeszkadza i da się z tym żyć, a nawet coś człowieka do tych "wad' ciągnie. Ja wiem, tylko dla każdego z nas coś innego jest trudne. Są osoby, które potrafię przejrzeć na wylot, a są takie, których nie ogarnę za cholerę. Tak samo pewnie odbierają mnie inni - w zależności od predyspozycji.

      Usuń
    3. No tak, u tej jednej osoby po prostu się akceptuje, bo się po prostu kocha:)
      Bo wady to coś, co nadaje człowiekowi rys indywidualny Nie od dziś wiadomo, że ideał nie może istnieć choćby przez to, że byłby nudny, co już nie pozwala na bycie ideałem, czyż nie?:)
      No tak. Kwestia, kto i skąd patrzy:)

      Usuń
    4. Czy ja wiem, czy od razu kocha? Może ja mam po prostu jakąś inną definicję miłości, ale ja bym to nazwała bardziej czymś w rodzaju chemii.
      O, pięknie to ująłeś - rys indywidualny.

      Usuń
    5. No i też każdy swoją powinien mieć. Ja w swojej ujmuję i chemię biologii i coś..więcej, o:)

      Usuń
  14. Jak wiesz, bardzo dobrze piszesz. W sumie myślę, że każdy ma swoje "dziwactwa", które według mnie drugi człowiek powinien bardziej pokochać niż zalety, bo w końcu masz ich nie mało ;) . Stwierdzam, że ja to chyba mam jakieś wygórowane oczekiwania i jakoś nie mogę spotkać "Pana Idealnego" dla mnie ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, ale miło, że tak sądzisz:)
      Każdy ma dziwactwa i właśnie może dzięki tym dziwactwom nieraz potrafimy się zakochać?
      A może po prostu musisz na niego trafić i poczuć, że serce bije mocniej, a nie o żadne wymagania tu chodzi?:)

      Usuń
    2. To teraz już wiesz ;)
      Coś w tym jest, żebyś wiedział. Czasami te "dziwactwa" nas intrygują u drugiej osoby i dzięki temu zwracamy na nią uwagę i po prostu zakochujemy się.
      Myślę, że mniej więcej o to właśnie chodzi ;)

      Usuń
    3. Otóż to, to bywa "tym czymś":)

      Usuń
  15. wiesz, moim zdaniem lepiej być zdrowo pojebanym niż nudnym. mam jedną koleżanką, z którą przeżyłyśmy wiele ciekawych, dziwnych akcji, a druga, która tej koleżanki nie lubi zazdrości nam takich akcji, oczywiście je neguje itd. ale aż kipi zazdrością, fajnie czasem zrobić coś nienormalnego ;)

    w sumie to fajnie :D to jakie jeszcze ciekawe imiona są u Ciebie w domu?

    no tak, można by tak zrobić, ale mnie od razu odrzucą, nie ważę nawet 50kg, więc jestem za chuda by krew oddać. niestety

    OdpowiedzUsuń
  16. też tak odbieram, owszem są jakieś granice, ale trzeba umieć być szalonym, pozytywnie szalonym, przynajmniej życie jest ciekawe i jest co wspominać, a granice czasem można przesunąć ;)
    wiesz, kiedy z kumplem rozmawiałam o tym, jakie słowo najbardziej jest według nas obraźliwe, on stwierdził, że jego zdaniem największą obrazą jest powiedzieć komuś, że jest głupi, ja stwierdziłam, że jednak gorzej usłyszeć, że jest się nudnym

    ale w sumie to urocze, to nie jest tak, że macie przypadkiem nietypowe imiona i nadawane na siłę, by były inne, wyróżniające się, tylko ma to jakiś podkład, ma to jakąś pasję, hobby Twoje mamy i dziadków, fajna sprawa!
    i lepiej tak, choć pewnie nie jedno z Was spotkało się z dziwną reakcję po usłyszeniu imienia niż jak np. we wsi pod moim miastem jest moda na Dzesiki i Dzenifer, tak przez 'dz' nie przez 'j' :D

    szkoda, wiem, chociaż ja też panicznie boję się strzykawek i w sumie dopiero od jakiś 3-4 lat nie mdleje przy pobraniu krwi do badań :D więc nie wiem, jakbym zniosła oddanie krwi, chociaż teraz już bardziej na lajcie do tego podchodzę, ale waga mnie hamuje jednak

    OdpowiedzUsuń
  17. Moja matusia wychowała mnie na rozsądnego wariata... Więc podstawy do bycia pozytywnym szaleńcem mam dobre. Ale nudni, zbyt rozsądni ludzie mnie ograniczaja. Jakby zarażają swoja nudą. W szkole to ja jestem super porządna. Chociaż to mnie dusi. Jak wychodzę ze szkoły-hulaj dusza, znajomi by mnie nie poznali... Nudni ludzie wszystko i wszystkich ustawiają według swoich schematów. I mnie też wplatuje w te schematy, aż zupełnie zwariuję i nie mam sił się bronić. Dlatego nie lubię ich towarzystwa...
    Ale jak zbierzesz grupę ludzi podobnych do ciebie, to możesz wszystko, nie dziwię się, że własnie takiej miłości szukasz. Ja mam takich przyjaciół, z którymi można księżyc ukraść... Ale też wielu takich normalnych, poważnych, z problemami, z depresją...
    Ale jak ludzie potrafia się zmieniać! Albo pokazywać twarze, których nie znaliśmy. Nagle nudni ludzie okazują sie największymi wariatami. Trzeba ich tylko pobudzić do działania.
    Ale jak ktoś mi mówi, że po szkole mam zaraz wracać do domu, to nie ma dla niego ratunku...

    Ja się zgadzam, na dworcach najlepiej się pisze! Masz kupę wolnego czasu, swobodne myśli, z lekka zmieniający się krajobraz, no warunki idealne! I przeważnie zadnych rozpraszajacych ludzi. W pociągach najlepiej się uczy i myśli.

    No, jeszcze "na serio" koncertów nie gramy... Za mało umiejętności i żadnego sprzętu poza perką (chociaż grałyśmy kiedyś nawet wykorzystując tylko bongosy, kawałki drewna, kamienie, naturalny szum strumienia i własny głos) a do zespołu przydałaby się choćby dobra gitara. Więc na razie mam duże doświadczenie w graniu w kanciapie na strychu biblioteki, przemykania się pod biurem dyrektorki, ściszania talerzy, chodzenia "na paluszkach" w glanach i tak dalej... Ale z doświadczenia kumpla potwierdzam: o tym, co się dzieje na backstage mówi się najwyżej braciom-muzykom ;)

    Na serio masz na imię Kordian? Kurczę, moja przyjaciółka nie cierpi Słowackiego, zawsze się z nia kłócę, że przecież "Kordian" to arcydzieło, jak można nie lubić Słowackiego... Miłe wspomnienia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo właśnie z tym trzeba umieć wypośrodkować, dać sobie szansę na oderwanie, nieszanowanie zasad w poszanowaniu dla innych, jakkolwiek to głupio nie brzmi nieraz:)
      I jasne, ludzie po prostu bywają różni..ale nieraz nie możemy się zmuszać, żeby z nimi przebywać, jeśli to ma nam jakoś mentalnie szkodzić, jasna sprawa
      Można przede wszystkim na tych dworcach obserwować i to inspiruje całkiem:)

      To przychodzi z czasem, podszlifujecie się i będą:) Ale fajnie brzmi opis tego przemykania! XD

      Tak, naprawdę mam na imię Kordian. Mama wykładała na polonistyce i cóż...pasjonatka XD


      Usuń
  18. Najlepiej być takim pozytywnym szaleńcem, ale i utrzymywac złoty środek. Stale poważni ludzie są nudni. Wydaje mi się,że nie mają czego wspominać. Ale przegiąć w drugą strone też nie można. Trzeba miec jakis umiar. Byc równocześnie rozsądnym i szalonym.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo też o złoty środek, inny dla każdego człowieka chodzi. Ja na przykład potrzebuję podróży, ktoś będzie wolał siedzieć non stop w domu- i też dobrze. Ważne, żeby siebie ni oganiczać jakoś sztucznie:)

      Usuń
  19. Czytając to ,zrozumiałam,że takiej osoby szukam ,jak to opisałeś ,takiego wariata ,który będzie mi przyjacielem i miłością ,będzie oparciem w trudnych chwilach
    Życzę Ci takiej miłości

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I ja tobie:) Uda się każdemu być w taki sposób szczęśliwym:)

      Usuń
  20. ja tez mam potrzebę niezalezności, każdy ją ma w mniejszym lub większym stopniu.. ja na szczęście otrzymuję jej tyle, ile mi potrzeba. i również ją daję. mam kumpli-facetów, przyjaźnie damsko-męskie są dla mnie naturalne, wiec nie robię żadnych spin. gorzej, gdy taka "przyjaźń" polega na tym, że ktoś się w kimś podkochuje.. osoby w związkach nie mogę wchodzić w takie relacje. chyba, że lubią lajf on di edż.
    ej, cały post czekałam na piosenkę :D i jeszcze na dodatek nie znam, hah

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I tyle dobrze, że nie czujesz się jakoś um, zniewolona:)
      No to troszkę co innego, to nie jest już wtedy przyjaźń nawet do końca, czyż nie?
      To już znasz XD

      Usuń
  21. Nic dodać, nic ująć. Z każdym słowem się identyfikuję. Kiedy wspomniałeś o niezależności, pomyślałam sobie, że moje pragnienie niezależność raczej mi w związku przeszkadza. Partner chciałby trochę podowodzić, bo wiesz głowa rodziny, ojciec dzieciom itd. i ciągle musi się ze mną szarpać, bo dla mnie związek, to ewentualnie partnerstwo i chodzenie na kompromis, ale przez obie strony. Cóż, tak bywa, kiedy przed ślubem zapomnimy sobie wyjaśnić kluczowe kwestie ;) Szaleństwo, czemu nie, ale zawsze przed oczami zasada złotego środka, inaczej to już nieodpowiedzialność.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego ja nie chcę, żeby mi moje przeszkadzało. Ja zdaję sobie sprawę, że to nie jest nieraz łatwe do zaakceptowania, moje dziwactwa, moje znikania..ale właśnie potrzebuję kogoś, kto nie będzie chciał mnie nie wiem, wychowywać, powodzić mną właśnie. Ja sobie wymarzyłem taki całkiem partnerski układ i to może całkiem utopia..ale pomarzyć jest dobrze, czyż nie?:)
      I właśnie też o to może chodzi- wyjaśnić sobie nieraz sporo. Ja wolę w ogóle nie zostawiać niedomówień, ale czasem się nie da. Albo też po prostu, nieraz ludzie z czasem się zmieniają?

      Dlatego też pisałem, że to musi być zbalansowane jakoś:) Bo aż takim wariatem nie jestem XD

      Usuń
    2. Oczywiście, że partnerski układ nie jest utopią i dlatego należy przyglądać się osobom, z którymi zamierzamy się związać. Czasami ich charakter może być istotną przeszkodą. Są osoby, które po prostu muszą rządzić, to jest kwintesencja ich istnienia, kiedy nikt ich nie słucha czują się nieszczęśliwe i z taką osobą partnerstwo automatycznie nie wypali.

      Usuń
  22. Zabrzmiało momentami jak ogłoszenie matrymonialne, a ja już jestem zajęta ;)
    A tak poważnie - doskonale wiem za czym tęsknisz... Też tęsknię... Całe życie wiązałam się z wariatami, a swoje życie postanowiłam sobie poukładać z panem porządnym, który okazał się być zupełnie inny niż myślałam na domiar złego.
    I nie ma tu miejsca na szaleństwo i na nocne rozmowy do białego rana i zrywanie się w środku nocy, żeby na łódce popływać. Jest za to wyrzut, że czasami zachowuję się jak dziecko, że muszę się uwalić czekoladą kiedy jem i że ciągle się potykam, a kobiety tak nie robią... i tęsknię do czasów, kiedy mogłam się wygłupiać do woli i nikt mnie za to nie oceniał...
    Ależ dzisiaj się rozlałam... przepraszam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, ogłoszeń tu nie piszę XD
      I nie przepraszaj za nic, czasem się rozlać trzeba przecież, jak się myśli jakieś nasuną.
      Ale to smutne właśnie, co piszesz. Taka krytyka, wyrzuty jakieś. Bo to nieraz są drobiazgi, nie wiem jak to u ciebie, czy to drobiazgi czy coś więcej- ale to jednak męczy, rani. I ja się tego właśnie boję, że ktoś mnie będzie tak "boleć" pomimo tego, ze go kocham.

      Usuń
  23. Hmmm.... Dobrze jest czasem móc wspomnieć coś co się zakończyło i nie czuć bólu czy smutku... A czemu ktoś wspomina innych? Sama nie wiem... Może Kiki naprawdę widziała w was niezwykłą miłość i takie tam i nie może przeżyć bo to się skończyło jak jej ulubiona telenowela ? :P Czasem kobiety tak mają,że widzą parę, obserwują ich związek a potem żal im jak się skończy bo to było "dobre" :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, takie mam nieraz wrażenie, że to dla kogoś taka telenowela bo nie ma się własnego życia. Czasem to troszkę męczące ale...no cóż:)

      Usuń
  24. Były takie tygodnie, kiedy wszyscy moi znajomi zasłuchiwali się w DEFTO, a ja nigdy jej nie słyszałam ani nie oglądałam teledysku... Przeglądałam komentarze na YT pod nim i widzę, że właśnie wszyscy po obejrzeniu tego teledysku przypomnieli sobie, że też chcą takiego przeżyć, ze chcą by szaleni, a nie "zamknięci w schematach".. Eh. Ale mogę Ci podesłać ten teledysk, bo też jest trochę w takim klimacie :D http://youtu.be/hYru9VCXSl0
    A jeśli ma się kogoś przy sobie, to wszystko jest łatwiejsze i jakby... bardziej naturalne. W przypadku robienia głupot nie zostajesz sam jeden uznany za wariata, tylko razem z tą drugą osobą, a to jest jednak pocieszające ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mówię, nawet tego kawałka nie lubię, ale po prostu to znałem już. No i sobie przypomnieli nagle, ale takie nagłe to sorry...tego trzeba naprawdę nieraz chcieć, a mieć przebłyski, bo to gdzieś się widziało. Chociaż z drugiej strony to nieraz iskra, co rozpala pożar może:)
      To fakt, bo też i jedno drugie mobilizuje:)

      Usuń
  25. Bądź ze mną

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż, to raczej tak prosto nie działa, nie znając nawet imienia...trudno w ogóle być:)

      Usuń
    2. Szkoda, że to nie jest takie łatwe;) Jesteś fascynującą osobą i nie wiem jak to robisz, ale uzależniasz innych od swoich rozważań i historii. Pisałeś kiedyś o "zakochaniu w literkach"- cóż, trzeba przyznać, że potrafisz zauroczyć słowem:) Podziwiam sposób, w jaki operujesz emocjami i opisujesz szczegóły, które zwyczajnie czasem ciężko dostrzec.
      Mam nadzieję, że znajdziesz to, czego szukasz.
      Pozdrawiam serdecznie
      Kasia

      Usuń
    3. Jakby pewne rzeczy były za łatwe, nigdy byśmy ich nie docenili. Dobrze, że nieraz jest trudno:)
      I um...czuję się chyba speszony? Nie wiem czy to dobre słowo, ale mimo to cóż, dziękuję:) Czy coś w tym stylu. Bo to jednak, w ostatecznym rozrachunku, jednak miłe, że ktoś tak sądzi.
      I ja mam taką nadzieję i życzę tego samego:)
      A teraz przynajmniej wiem, jak się zwracać:)

      Usuń
  26. 39 year-old Sales Associate Cale O'Collopy, hailing from Cumberland enjoys watching movies like Outsiders (Ceddo) and Playing musical instruments. Took a trip to Archaeological Site of Atapuerca and drives a Bugatti Royale Berline de Voyager. katalog

    OdpowiedzUsuń