piątek, 31 stycznia 2014

do you hear me, mayday?

Czasami nocami historię opowiem wam, czy dwie. Czasem wydaje mi się, że nadawałbym się na bajarza, jak w czasach pięknej Szecherezady. Mógłbym też piec ciastka sezamowe, jak Parysada.
Opowiem wam czasem historię czy dwie. O emocjach, warunkach bezwarunkowych oraz sytuacjach niewydarzeniowych. Czasem opowiem wam historię albo dwie, niekoniecznie słowami samymi, a dźwiękiem, dotykiem, zapachem. O tym co powinno się zdarzyć, a tylko plącze się pod powiekami.
Wspomnienia, zmieszane, niewstrząśnięte z prawdą, pomieszane z marzeniam,i dają niewyregulowany obraz skrystalizowanej rzeczywistości. Opowieści snują się jak cień bez lampy, na granicy widzialności, gdzie dotyk jest marzeniem- już nie lękiem, spojrzenie jest śnieniem, a śnieg to najczęstsza forma stanu skupienia wody. Bo człowiek marnie się skupia. Chyba, że na tym jak uciec stąd, by być tam, a najlepiej gdzieś w ogóle gdzie indziej. Jestem w tym momencie emigrantem własnej duszy, strzelam do niej z kuszy, by sąsiedzi się nie zbiegli, nie powstrzymali. Nie potrzebuję innych ucieczek.
Ja gryzę póki zębów mi nie wybijesz. Ja śmieję się, póki starczy powietrza w płucach. Ja płaczę dopóki oczy nadal w czaszce tkwią. Tak opornie, upiornie. Tak ludzko. Uparcie wycieram litry łez suchymi od wiatru dłońmi. Cisza świszczy w uszach, przeciąg w dawno nie wietrzonym pokoju- tylko ja i powietrze nowego pokolenia bakterii. Boję się wyjść, bo wiem, co mnie tam czeka. Kazali się przygotować. Przygotowany? Jestem chory na wszystko i to wszystko chce mnie zachować mimo to przy życiu. Żyję. Czas otworzyć okno i oddychać. Jak?

Cisza nie jest wieczna. Cisza to tylko przerywnik, chwila, gdy serce musi odpocząć. Cisza to ten moment między jawą a snem, gdy nie możesz dotykać, choć czujesz.

Nagle- zagubiona nuta w tłumie słów. Kroków brak do tańca, to nie odwieczne argentyńskie tango. Kroków brak a ciało mimo wszystko rusza się. Jak wiedzione pośmiertnymi drgawkami przesuwa się z punktu A do punktu E. Skaczę na jednej nodze w przód i tył, udając, że to ma sens, że fajnie bawię się. Nie patrzę na innych, muzykę czy to, że zostałem sam w ciemności. Prawdziwemu wariatowi niepotrzebny jest rytm, by iść pod scenę jak w dym. Ja mam go nadto.
Najgorzej, gdy nagle widzisz na scenie siebie. Z tej sytuacji wyjdę głupotą, że nawet w najgorszej sytuacji jest cień nadziei na zachowanie dobrej twarzy.
Prawa ręka na fioletowy ślad po bójce następnego dnia. (nie wolno ci się bić Króliczku, jak potem zagrasz ten koncert?). Najlepiej z jakimś substytutem lodu. Lewa ręka wyszukuje we wszelkich możliwych otworach kieszeniowych dowodu gdzie dotarłem mimo braku grawitacji i mojej ex nieśmiertelności. Nóg nie ruszam. Za bardzo boję się, że się zbuntują i odpadną. Żołądek wędruje do ust w najbardziej obrzydliwej formie. W głowie nowy ul os postanowił urządzić zebranie plenarne sejmu czteroletniego wraz z rozpatrzeniem wszystkich umów, ustaw i układów. Jakiś geniusz zła zdecydował się odprowadzić wszelką wilgoć z moich ust za pomocą niewidzialnych, niewyczuwalnych a co najważniejsze niewykrywalnych rur. Przypominam sobie, jak zlałem się w spodnie na ogólnokrajowym konkursie muzycznym, gdy miałem 10 lat. Ręce drżą.
Oto prawdziwy horror życia. Przeżyć mimo. Pokonać strach mimo wszystko. Nikt nie wierzy. Nawet ty sam. Nawet, gdy wszystko się udaje, gdy po wszystkim.
A sąsiad wykrzykuje w kim kochałeś się mając pięć lat.


* * *


Gdy stoję tam, przed nimi, grając jako aktor, grając jako muzyk, stoję przed nimi nagi. Grając to, co zrodziło się w duszy, czasem w bólu, czasem z blizn, stoję przed nimi obdarty ze skóry. Ale to jak brzytwa dla tonącego. Bolesny ratunek, który daje ulgę. Alkohol wylewany na głębokie emocje. Piecze, ale zapobiega gniciu. Ekshibicjonizm kontrolowany. Dzisiaj znów rozbierałem się z każdą nutą, każdym dźwiękiem wbijałem głębiej paznokcie zdzierające naskórek. I nie jest mi wstyd. Ani trochę.  





This is an attempt to connect

28 komentarzy:

  1. zatem Indie mój kochany, dziękuję za ten twój ekshibicjonizm i dzisiejszy koncert. powodów do wstydu nie masz i ja zapytam- dlaczego tak krótko?XD
    w sumie, nie wiem, czy nazwać to koncertem, spektaklem? performance? ale było cudnie, zabrałeś mnie w całkiem inną krainę, tak jak zawsze:)
    yes, i hear you :) always

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jak to, krótko? prawie 2 godziny grania, śpiewania i tak dalej to dla ciebie krótko? widzisz, ja się nawet tak zmęczyłem, że z wami na piwie nie zostałem po wszystkim jak ogarnęliśmy pakowanie sprzętu i tak dalej, no weź XD
      i hm...nazwijmy to koncertem performatywnym. o XD
      i wiem, wiem Fridel:)

      Usuń
  2. no dobra, miałeś prawo się zmęczyć, ale to chyba emocjonalnie, bo po tobie nie było nic widać, nic a nic, zresztą, królik, tak serio, ciebie to w ogóle idzie zmęczyć tak fizycznie?XD
    i dobrze, że nie zostałeś, bo tylko dopiliśmy z mężowskim i jak widzisz, jesteśmy już w domu. i dobra nazwa. koncert performatywny. koncert performatywno-emocjonalny. o:) ładnie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. eeee...no idzie, ale w ten sposób trudno xD masz rację, to raczej zmęczenie emocjonalne. czy jakoś tak. wiem, widać:P
      no, ładnie:) od dzisiaj będę ci mówił, że gram coś takiego i masz koniecznie przyjść;)

      Usuń
    2. no, widać. odpocząć musisz trochę Indie, ja ci dobrze mówię. słuchaj się cioci, bo jak nie, to wujka na ciebie napuści XD
      w ogóle, to ładnie scoverowałeś ten kawałek. i potem ty mi się dziwisz, że ci wmawiam, że ty do Boyda podobny? twoja psychofanka miała rację XD zdecydowanie XD
      i musisz mi mówić, a nie mężowskiemu, że ja się wszystkiego od niego i tak ostatnia dowiaduję XD

      Usuń
    3. ciocia Fridel na mnie wujka nie napuści, bo wujek ciebie w tym względzie nie posłucha XD wiesz, męska solidarność i tak dalej. Ale może masz rację, powinienem troszkę z pewnymi sprawami zestopować.
      i wiem że ładnie, ale bierz pod uwagę, że to jedyny cover był XD i ja cię proszę, jeszcze raz to powiesz, to się poobrażamy czy coś XD nie żebym miał coś do Boyda, ja tego pana bardzo cenię, no ale Fridel, nie przesadzajmy. ja to ja, jednak i żadnego podobieństwa nie ma, a jedyna osoba do której mogę być podobny, to dziadek, bo ponoć jestem skóra zdarta XD
      i dziwisz się? jak go częściej widuję?XD

      Usuń
    4. fakt, wy macie tą swoją solidarność tejXD
      oj tam jesteś pdobny i nie gadaj. tylko wyższy i szczuplejszy XD ale fakt też, do Stefcia podobny jesteś. on to musiał Sisi na oczy wyrwać, co?XD
      no dobra, jesteś rozgrzeszony:P

      Usuń
  3. Anonimowa nie wie, jak się do tego odnieść... tyle uczuć, emocji, barw. Serce mocniej zabiło, a rozum się pogubił :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. um, to raczej emocjami pisane dzisiejszymi, więc umysł nie ma co tu żadnych konkretów szukać chyba za bardzo:)
      sam bym się zgubił, gdyby to mi tego moje serce nie dyktowało. to trochę jak pisanie z zamkniętymi oczami. mam pisać logiczne wyjaśnienia?XD

      Usuń
    2. Emocje musiały silne być...
      Ale wiesz, jaki talent masz? Potrafisz porwać słowem! Cokolwiek się czyta, człowiek po prostu chłonie. Pomyśl o wydaniu czegoś e formie książkowej, mówię zupełnie serio :)

      Usuń
    3. owszem, były a to wyraz ich topnienia, można rzec. przesadziłem dzisiaj chyba trochę z sięganiem wgłąb siebie samego na scenie. potem wychodzą dziwne rzeczy:)
      i cóż, dziękuję:)chyba mi wstyd, czy cośXD
      ale książki...nie, nie dla mnie chyba:) chociaż, kto wie, co za parę lat wymyślę, jaki plan na życie i realizację kolejny:)

      Usuń
    4. Od tego są moim zdaniem blogi. Oczywiście jest tam miejsce na refleksje, dzielenie się smutkiem i radością, ale największym fenomenem jest fakt, że ta wirtualna kartka papieru przyjmie absolutnie wszystko :)
      Skoro nie proza, może tomik poezji? :)

      Usuń
    5. i to prawda, wirtualny papier bywa jeszcze bardziej wdzięczny niż ten tradycyjny, przynajmniej dla mnie:)
      poezja mówisz? mam 100 str wierszy jakieś na tym dysku w kompie XD nie policzę, ile ich mam w ogóle. ale hm...nie wiem, to takie trochę za intymne, żeby pokazywać je tutaj. wiersze są dla mnie całkowitym odsłanianiem brzuszka emocjonalnego:) więc póki co mogę je pokazywać tylko osobiście, nie w tomikach ani nawet na blogach xD
      poza tym- nie są dobre. sama byś to powiedziała. męską Szymborską to nie jestem, co to to nie XD

      Usuń
    6. Też mi się tak wydaje, dlatego w blogosferze jestem już od lat. To mój azyl :)
      Chętnie bym poczytała i sama oceniła, ale rozumiem Cię, Może kiedyś zyskam Twoje zaufanie na tyle, żebyś co nieco udostępnił :)

      Usuń
    7. byłem od lat, tyle mogę rzec. po prostu miałem przerwę,ale zawsze to wychodzi na to samo:)
      także...masz maila, jakby coXD

      Usuń
  4. Tam nie byłam. Ale czuję, to co Ty czułeś. Albo przynajmniej to rozumiem :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Korzystać z ciszy powinien umieć każdy z nas. Za dużo słów momentami dookoła nas i nieokreślonego hałasu, który w niczym nie pomaga.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. i cóż, jak to niektórzy też mawiają, cisza jest najgłośniejsza.

      Usuń
    2. ale jak wiadomo - co za dużo, to nie zdrowo :)

      Usuń
    3. zawsze pozostaję wierny zasadzie złotego środka:)

      Usuń
  6. Korpulentne myśli w ambiwalentnym stanie umysłów, który mówi głośno i wyraźnie, a jednako pragnie ciszy. Jak wielu jest ludzi, którzy pragną ciszy? Jak wiele jest dusz, które zalewają serca rozkoszą snuci kolejnych esejów o swoim życiu?

    Kiedyś myślałam, by napisać książkę. Niby prozę, niby biograficznie, niby z nutą fantasy... Taki chaos, w jakim zwykłam się wypowiadać. Ale w Polsce należy zapłacić za nakład. Materiał śpi w szufladzie.
    Ja tworzę wyłącznie słowem. Ty tworzysz dźwięki. Ciekawe czy dobrze.
    Monotonia i chaos, sztuka ogarniania wszystkiego w całość.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zdaje mi się, że od czasu do czasu, każdy z nas ma takowe pragnienia.

      hm...zawsze można spróbować wydać przez inne dojścia. na początku wydanie elektroniczne, albo po prostu poszukać pewnych dojść. jak to zawsze w Polsce- znajomości. popytać choćby w niektórych magazynach wydających fantasy, czy nie potrzebowaliby materiału. jeśli się chce, próbować można:)
      czy dobrze? cóż, tego ja nie mogę ocenić:)

      Usuń
  7. Jak to się stało, że trafiłam tu dopiero dziś?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. um, nie wiem. może to dlatego że tego akurat bloga piszę od niedawna:) miałem przerwę, nazwijmy to tak.

      Usuń
    2. Tak więc narzucam się jako stała czytelniczka :)

      Usuń
  8. jaki chaos.

    w sumie racja, ponoć faceci zołzy lubią, więc w takim razie powinna mieć niezłe powodzenie ;)

    hm, możliwe, że nie :D to mieszkanie jest już stare, przydałby się tu remont, ale właściciel uznaje, że wszystko jest w porządku. no cóż, nie mój problem, mieszkam tu do końca lutego ;)

    bo ja jestem po licencjacie ;) później trafiłam na uczelnie techniczną, miałyśmy mieć semestr wyrównawczy z racji różnic programowych, wtedy moja mgr trwałaby 4 semestry, ale w końcu go nie było ze względów finansowych :D czyt. braku pieniędzy, więc mam mgr trwającą 3 semestry ;)
    póki co nie dziękuję ;)

    aż tak ciężko? to rzeczywiście miałeś szczęście, trafiłeś w odpowiednim miejscu w odpowiednim czasie, chociaż nie powiem, wiedzę też mieć musiałeś. no mi ta kumpela mówiła, że od kilku lat na jej uczelni jest to kierunek zamawiany, więc po co jak nie ma po tym póki co pracy?
    ciekawi mnie, ile ja będę szukać pracy, stażu czy praktyki w zawodzie.

    OdpowiedzUsuń
  9. ano, chaos się nieraz mi wkrada:)
    i cóż, nie wiem jak to tam u niej dokładnie jest, nie wnikam bo się jej bojęXD
    rozumiem, czyli mały bałagan uczelniany i dlatego to tak dziwnie wygląda:)
    dziwi mnie to aż, że to kierunek zamawiany ale...w sumie...znajomi po inżynierii chemicznej też mają problemy z zatrudnieniem w zawodzie.

    OdpowiedzUsuń