czwartek, 23 stycznia 2014

z cyklu: Kordiana z Królikiem wewnętrzne rozmowy, czyli po obejrzeniu "Nimfomanki" osobiste o seksie gdybanie

Jak dobrze usłyszeć od szefa "nie macie dzisiaj nic do roboty, wracajcie do domu", mieć oczywiście za ten dzień pracy zapłacone ( jakże mało jest szczęśliwców pracujących na etat) i zastanawiać się teraz, co do wieczornej próby zrobić z własnym lenistwem. Ale nie o tym miałem.
Broniłem się trochę przed tym filmem. "Nimfomanka" Larsa von Triera, bo o tym mowa, wzbudził wielki szum w środowisku krytyków, znawców "wielkiego artyzmu" et cetera.Byłem, zobaczyłem, nie zachwyciłem się ale i nie zniesmaczyłem. Resztę pozostawiam indywidualnej ocenie, jeśli kino a'la pan Lars von Trier jest dla kogoś zjawiskiem przyciągającym uwagę. Bo nie o recenzję żadną mi chodzi, Królik nie jest krytykiem filmowym, co najwyżej z racji wykształcenia mógłby się poczuwać do krytykowania muzyki, ale tego też nie zrobi, bo woli ją tworzyć i analizować jak patolog sądowy ciało, niż oceniać. Za dużo relatywizmu w sobie nosi.
Film stał się jednak przyczynkiem. Czego? Nocnej rozmowy, rozmowy, jakie najlepiej prowadzi się podczas samotnych spacerów przy mrozie i księżycu ( jestem w tym doświadczony, zawsze mam problemy ze snem, więc czas nocy zabijać trzeba działaniem albo ruchem). Tym razem odezwał się cichy głosik Królika, jak zawsze prowokujący Kordiana.
-Kordian, nie masz wrażenia, że to lekka przesada?
-Ale co?
-No to całe sranie o miłości w seksie. Sam seks też jest zabawy, owszem, jeśli się nie przegina, ale jest.
-Króliku, o co ci chodzi? Bo teraz nie ogarniam.
-Nie brakuje ci seksu? Przecież, gdy byłeś z A. rżnęliście się jak...no jak przysłowiowe króliki! Tydzień i z wyrka się nie wychodziło. A teraz co? Nie ma A., nie ma zabawy?
-Jeny, Królik, do czego ty pijesz znowu? Jasne, że seksu brakuje. Ale brakuje też pewnych emocji. I bez tego i bez tego, da się żyć. Chwilowo nawet, trzeba. Zawsze są zastępniki, kochamy innych ludzi inaczej i inne rzeczy, libido cichnie w zmęczeniu po pracy, wyładowuje się inaczej, całkiem fizjologicznie i wszystko gra. Nie rozumiem.
-Widzisz, mój drogi Kordianie. Człowiek potrzebuje seksu, to naturalna potrzeba. Nawet uzależnia, jak było widać w filmie, ale wszystko uzależnia, jedzenie też, więc to seksu nie demonizuje. Seks jest naturalny, nie jest grzeszny, jest fajną zabawą. Czemu się przed nim wzbraniać?
-Jeny jeny, Króliku, czy ja, kiedykolwiek, w jakikolwiek sposób uznawałem seks za coś grzesznego, amoralnego? Czy uznawałem to kiedykolwiek za coś nienaturalnego i czy mówiłem, że nie można się przy tym fajnie bawić?
-Nie no. Zasadniczo to nie.
-Zapędziłeś się, Króliku, jak zawsze. Tu nie chodzi o to, że seks jest czymś złym. Że jest tabu. Bynajmniej.  Seks jest najlepszą zabawą. Seks może być wspaniałym misterium miłości. Seks jest najczystszą rzeczą na tej planecie, źródłem radości i rozkoszy, może być sposobem na wyzwolenie, pokazanie emocji żywionych do drugiej osoby, jest czynnością wspaniałą, płynącą w świat jako pochwała bogów, natury i człowieczeństwa, póki robimy to tak, żeby nikomu nie zrobić przy tym krzywdy. Dlatego gwałt jest naganny, pedofilia również...ale nie dlatego, że to sam seks, ale dlatego, że to krzywda, zadanie komuś bólu, na który się nie pisał. Seks jest świetną sprawą, czystą, naturalną. Ale każdemu wedle potrzeb. Przecież wiesz, że z niejednego pieca chleb jadłem, w sensie- spróbowałem różnych rzeczy.
-No właśnie, zabawy były, trójkąciki, orgie, bdsmy jakieś. To o co chodzi?
-Widzisz, Króliku, w tym wszystkim była zawsze osoba, którą kochaliśmy, ta jedyna wówczas, pierwsza i ostatnia.
-Nie pierwsza, kochałeś dwie...i też nie gadaj że ostatnia, bo.....
-Nie przerywaj mi jak mówię. W ogóle, to nie rozumiesz. To większa metafora.Każdemu wedle potrzeb. Jeśli ktoś chce uprawiać seks tylko dla radochy i fanu- jego sprawa. Ja tego na pewno nie potępiam, i nie mówię tego na "odczep się". Pozwolisz, że się powtórzę, ale zawsze uważałem, że seks jest sprawą czystą, naturalną, zresztą, ja ze swoim dziwnym wyznaniem nie wierze w grzech. Nie wierzę w jedną formę moralności. Jak mogę coś takiego potępiać? Nie sposób. Sam eksperymentowałem, poznawałem, ale zawsze były w tym emocje, nazwijmy to, wyższe jako tako, nie same emocje namiętności i pożądania, a jakiejś czułości, wynikającej z tego, że była tam osoba, którą kocham.. Nawet w seksie w trójkącie, choć, może to być trudno pojąć. Każdemu wedle potrzeb- a ja nie umiem inaczej, rozumiesz? Ktoś, jak w filmie, nie umiał z miłością. Ja nie umiem bez niej i z tym mi dobrze, tego się będę trzymał. Ma być czasem wesoło, ma być zabawnie, nie można podchodzić do seksu na zasadzie spinania się i wielkich czarów, na zasadzie wspaniałych wielokrotnych, symultanicznych  orgazmów z pornosów ( ach, muszę się sprawdzić i być cool macho a ona musi mieć idealne okrzyki godowe w wyrku godne zarzynanego pawia) i przesady z filmów dla pensjonarek , przesady w drugą stronę. Czasem ma być dziko, czasem zwierzęco, bez granic.Granice tworzymy sami w swoich głowach ( it's all in your head, Alice...). To jednoczesne sacrum i profanum, od czasu do czasu świątynne, czasem sprymityzowane. Ale jedno w moim mniemaniu nadaje temu smak. Już rozumiesz, Króliku? Orgazm, niezależnie czy osiągnięty podczas szybkiego numerku na stole w kuchni czy podczas długiego, czułego seksu w łóżku strojnym w płatki róż- jest pusty bez uczucia-  przynajmniej, dla mnie. Jest przyjemny, ale potem spada się w przepaść. Brakuje mi seksu, jasne, ale ja nie umiem spać z kim popadnie. Spać- może to właśnie słowo klucz. Pamiętasz, co pisał Kundera? Parafrazując, pożądać można wiele kobiet, spać tylko koło tej, którą się kocha. Ja nie umiem wychodzić po wszystkim, po angielsku. Więc muszę pożądać tej, przy której mogę spać.
 Nie ma jednej, słusznej metody postępowania. Ile jest ludzi, tyle ich jest.Niektórzy mogą czekać z seksem do ślubu i fajnie, że w to wierzą w swoim świecie, inni uznawać go tylko po ciemku, niektórzy mogą mieć i 5 partnerów w ciągu jednej nocy, niektórzy chcą przed seksem mieć sprawione porządne lanie, inni mogą chcieć po prostu całować cudze stopy mogą mieć różne fetysze. Ważne tylko, żeby nikogo nie krzywdzić. I nie krzywdzić samego siebie. Grać na jasnych zasadach, nie igrać z emocjami ( cudzymi i własnymi), nie bawić się cudzym kosztem, nie spłacać za innych długów w tej sferze.Tylko tyle i aż tyle. Nie można wtedy nic potępiać( i nikogo), bo, tak naprawdę, kimże my sami jesteśmy żeby oceniać? Tak samo kruchymi, wspaniałymi i podłymi istotami jednocześnie. Trzeba szanować cudze światy i nie można uważać, że moje lepsze niż twoje. Ale zapędzam się, co?
-Tak, jak zawsze. I jak zawsze, zasada najwyższego szacunku wobec każdej istoty.
-A żebyś wiedział.
-Nudny się z tym robisz.
-A czy kiedykolwiek mówiłem, że nie jestem nudny?
-Zimno się robi jednak, wracajmy już do domu.
-Racja. Pora spać.

My whole existence is flawed
You get me closer to God




P.S. Cały dyskurs z mojej głowy w żaden ewidentny sposób nie odnosi się do wszelkich treści zawartych w filmie. To kwestia skojarzeniowa, wyjęta trochę z kontekstu, bo z dzieła pana von Triera można wynieść o wiele więcej i to nie tylko w jednej dziedzinie, w tak płaskim i wąskim kontekście. To część przemyśleń po-filmowych, nic więcej, nic mniej:)
P.S. 2 Wszelkie słowa wulgarne są użyte tu z rozmysłem i premedytacją. Jaką? Cóż, tego trzeba się już domyślić. I nie jest to trudne:)
P.S. 3 Jak ja kocham ten kawałek!  Jakby nie było, "Closer" zostało docenione i uznane za dzieło sztuki. Teledysk znalazł się w zbiorach nowojorskiego muzeum sztuki współczesnej, jako ikoniczny. Do dziś broni się sam i starzeje z godnością, jako dzieło.


9 komentarzy:

  1. Ha!, czułam, że predzej czy później pojawi (pojawią) tu się post(y) z przemyśleniami o seksie i proszę - kobieca intuicja sprawdziła się co do joty :)
    Ten Królik to strasznie burzliwa, złośliwa istotka jest. Ale Kordian na szczęście jasno przedstawił całą sprawę. Faktycznie, seks jest piękny, jeżeli w grę wchodzi coś więcej, niż tylko fizyczne pożądanie. Uczucia odgrywają tu ważną rolę. Nie wiem, jak to jest z mężczyznami, zachowań innych kobiet też nie potrafię przewidzieć, ale osobiście nie oddałabym swojego ciała komuś, kogo bym nie kochała i komu bym nie ufała (mam nawet przezwisko Virgin for life :)).
    Swoją drogą też lubię spacerować późną nocą, co jednak muszę robić po kryjomu, bo mimo że jestem pełnoletnia to moja Muti chyba zawału by dostała, gdyby się dowiedziała, że sama po opustoszałym, ciemnym miasteczku paraduję grubo po północy :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a pewnie, że pojawić się musiały, tak samo jak będzie musiało się pojawić na wiele innych tematów:) bo co za różnica, czy to o seksie, czy o żuku w pudełku i przemyśleniach na temat tego, jak słowa tworzą rzeczywistość, czy to o muzyce, czy o pogodzie? różnica żadna, ja tabu żadnego nie uznaję:)
      a i owszem, to takie id, ten drugi to Freudowskie superego i z połączenia jak zawsze, powstać ego musi. z tym, że id trzeba często temperować XD
      jest pięknym owszem, ale jak ktoś woli inaczej- to też jest piękne, w jego świecie:) i bez różnica , kobieta, mężczyzna- zawsze trzeba patrzeć indywidualnie, wyzbywając się społecznych sterotypów. ot, po prostu, ile ludzi, tyle potrzeb i rozwiązań:)
      no tak, obawy matki, choć wydają się absurdalne, czasem znajdują uzasadnienie, więc nie ma co jej denerwować niepotrzebnie:)

      Usuń
  2. ja czasem mam wrażenie, że jakbyś częściej słuchał Królika, to łatwiej by ci się żyło :) Ale tak, wiem, zasady.
    Ogólnie, jak zawsze muszę się z tobą zgodzić. Wiesz, że to nieraz irytujące?:)

    OdpowiedzUsuń
  3. zastanawiam się, czy nie iść czasem na ten film, ale zobaczymy :)

    czy czasem Kordian Królik nie jest trochę samotną osobą?

    czasem brakuje mi bliskości i seksu, ale mam zupełnie tak, jak Ty, nie umiem wylądować w łóżku z byle kim...

    a przeszła mi przez głowę taka myśl! lubię książki więc myślę, że wkrótce po tą sięgnę ;)
    masz rację, temat alkoholu jest tematem rzeką, ale wiele ludzi, nie chce dostrzegać tego problemu.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie znam się, więc się nie wypowiem :p Ale tak jak Ty, myślę, że seks to coś więcej niż orgazmy.

    OdpowiedzUsuń
  5. Trafiłam na blog idealny :D Ja filmowi dziękuję za jedno, za cover "Hey, Joe" - idealny, seksowny, sensualny... Mistrzowski!

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja nie wiem. Ja mam chyba odwrotnie. Uważam, że seks z pożądania nawet bez uczucia to jedna z piękniejszych rzeczy, jakie mogą się przytrafić w życiu, natomiast seks z uczucia bez pożądania to jedna ze smutniejszych. Więc siłą rzeczy widać, co jest ważniejsze. Zresztą tzw. uczucie to tak nieuchwytna i niedefiniowalna rzecz, że chyba może pojawić się nawet w relacji trwającej jeden i tylko jeden dzień.
    A "Closer" jest TAKI erotyczny! Zarówno utwór jak i teledysk. Moim zdaniem robi się z niego powoli coś ponadczasowego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a dla mnie dwie rzeczy łączyć się muszą i nie umiem inaczej, każdemu jak woli po prostu:) i nie zaprzeczam, takie uczucia też się zdarzają. różnie w życiu bywa, ale wierzę we wszystko, co może mi podsunąć:)
      ha, to jest zdecydowanie ponadczasowe. to cechuje prawdziwe dzieła ponoć, nie odchodzą po sezonie, a zostają na lata z nami:)

      Usuń