wtorek, 29 lipca 2014

"Give me my wings!" czyli o tym, że przeżyłem już 10 000 dni

-Stoimy pod twoim domem. Zejdziesz do nas?- Dostałem po 21 tajemniczy telefon od Fridy. Wyszedłem więc przed dom, w połowicznym negliżu...a tam całe stado ludzi. Wybałuszyłem oczy.
-Co to kurwa za zlot?- wyrwało mi się.
-My tylko na chwilę. Zaśpiewalibyśmy ci sto lat, ale nie o lata tu chodzi.
-Wszystkiego najlepszego Indie po prostu! Kolejnych 10 000 dni! A może i 100 000 dni najlepiej! -przekrzykiwali się ludzie.
-Hej, hej, hej, chwila, o co tu chodzi?!
-Kończysz dzisiaj 10 000 dni swojego życia! Frida policzyła! A jesteś fanem Toola, nie mogliśmy tego zignorować- zaśmiała się Natasza.

Tak oto dowiedziałem się, że kończę dzisiaj 10 000 dni życia. 27 lat z kawałkiem.

Zostałem mentalnie rozłożony na łopatki. Nie zostali długo, tylko tyle żeby wręczyć mi prezenty, mi, całkiem oszołomionemu całą sytuacją. Nie wiedziałem aż co się dzieje. Uściski, życzenia, drobne prezenty właśnie jak książki czy płyty, które teraz patrzę ze zdziwieniem, gdy leżą sobie spokojnie w pokoju.
Drobne prezenty i jeden największy, który, jak się okazało, Frida i Majki, razem z Nataszą, paroma innymi ludźmi jeszcze zrobili w porozumieniu z moją rodziną. Wielki skórzany album z napisem 10 000 days. W którym znajduje się 10 000 dni mojego życia. Może nie wszystkie po kolei...ale zdjęcie, wiersza, stare nutowe zapiski z czasów, gdy byłem jeszcze dzieckiem a które z sentymentu przechowywała moja babcia. Nie muszę chyba mówić, jak zaskoczony i jednocześnie wzruszony jestem. To aż nie do uwierzenia.

-Teraz nie masz czasu, ale my w Gruzji świętujemy, a zresztą obchodzisz swoje 10 000 dni jak wrócisz!- rzuciła jeszcze Deniz.
-I nie ma że nie pijemy!- jak zwykle musiał powiedzieć August.

No cholera, wzruszony jestem. Wzruszony jestem nimi. Tymi wspaniałymi ludźmi, którzy zapamiętali, że 27 lat z kawałkiem to 10 000 dni. Ludźmi, którym chciało się to obliczyć, choć jasne, są do tego specjalne kalkulatory, ale ludźmi, którzy w ogóle wpadli na tak szalony pomysł. Ludźmi, którzy wiedzą, jak 10 000 dni jest dla mnie symboliczne. Jakim wspaniałym bogom mam dziękować za takich przyjaciół? Za takich, którzy zawsze są, choć nieraz człowiek udaje, że poradzi sobie sam? Za takich, którzy wiedzą pewne rzeczy nawet gdy się nieraz o nich nie mówi? Za takich, którzy po prostu, po przyjacielski kochają i potrafią sprawić, że człowiek czuje się tak cholernie wyjątkowy? Bogowie, wspaniałe uczucie. I nawet nie będę wam dziękował, tylko im właśnie. Tym ludziom.

10 000 dni jest dla mnie symboliczne, ale nigdy nie pomyślałem o tym, żeby świętować jakoś ten dzień, który będzie moim dziesięciotysięcznym. Nigdy nie pomyślałem, żeby policzyć w ogóle, kiedy przemijam. Tak wyraźnie, tak jaskrawo, jeszcze bardziej, niż w urodziny.

10 000 dni jest ważne muzycznie. To jeden z moich ulubionych albumów mojego ukochanego zespołu. Jeśli muzyk umie powiedzieć ci, czyją muzykę najbardziej kocha i która najbardziej go rozrywa, to są poważne słowa, uwierzcie.
10 000 dni zostało stworzone po śmierci matki wokalisty, Maynarda. Która 27 lat spędziła w śpiączce, po czym odeszła, tak po prostu. Nie będę tutaj rozwodził się nad całą historią samej relacji Maynarda z matką, samym faktem choroby, nad śmiercią. 10 000 dni jest symboliczne. To jak nowe narodziny. Matka Maynarda odeszła do innego świata i poprosiła o swoje skrzydła. Ja....co ze mną?

Dziś więc jest mój dziesięciotysięczny dzień. Był dobry. Był zwykły, w ten dobry sposób. Bo w zwykłości tkwiła magia. W swoim dziesięciotysięcznym dniu mogę podziękować za wiele. Za cudowny spacer z psem o 5 rano. Za łaskę spokoju medytacji. Za uśmiech naprawdę ładnej dziewczyny na ulicy. Za cudowność smaku każdej z potraw. Za śmiech pracy. Za kolory, smaki dotyk. Tego dnia mogę podziękować za wyjątkowych ludzi, którzy ten dzień, jego koniec uczynili mniej zwyczajnym. I przypomnieli mi, że mam skrzydła. Bo ostatnio momentami o tym jakby zapominam. Czasem nocami mało latam mimo wszystko. Mimo pięknych rzeczy.

Dzisiaj mija 10 000 dni, od kiedy to przyszedłem na świat. Przyszedłem w płaczu i krzyku. Aż zaczerpnąłem oddech, ten tak ważny oddech. Ile oddechów już za mną? Ile uderzeń serca? 10 000 dni, w których nieraz cierpiałem, w których nieraz bolało. 10 000 dni w których nauczyłem się wiele o krzyku i płaczu z początku. Ale i dni, w których nauczyłem się oddychać właśnie spokojnie. Bez szarpanych urywanych wdechów. 10 000 dni do pełnego odczucia, jak powinno się to robić. A może jeszcze wiele muszę się nauczyć, kto wie? Dziś mija 10 000 dni w których stałem się sobą, tym, który nieraz wraca do złych demonów może, ale ma też i światło. Stałem się tym, kim jestem. A lubię tego człowieka- i nie chcę go zmarnować. Lubię tego człowieka i chcę, żeby zawsze mógł sobie tak powiedzieć. Po prostu, lubię cię, pomimo że nieraz masz swoje wariackie nawroty niepewności i nieraz dalej się wstydzisz człowieku. Ale to nic, jesteś w porządku.

To też 10 000 pięknych dni, które przeminęło bezpowrotnie. To dni deszczowe pierwszego pocałunku w życiu na oddziale rehabilitacyjnym. To dni pełne słońca, spędzane pod obcym niebem i pod tym, które doskonale przecież znam, a zawsze się zmienia. To dni z rodziną, spędzane wesoło. To dni pełne łez szczęścia. To dni w których zawsze gra muzyka, z której najważniejsza zawsze będzie tą, której rytm wyznacza serce. To dni rozkoszy, pożądania, kradzionych zmysłowości. To dni walki po której człowiek się śmieje. To dni pełne prozaicznych euforii i dobrego zmęczenia.

Te dni to moje życie.

( 10 dni w ogniu to wystarczająco długo, wracasz do domu...)

Te dni to moje życie, które przeminęło, ale zawsze we mnie zostanie.
Z tych dni tak naprawdę nic bym nie wymazał. Gdyby nie ból nie byłoby rozkoszy. Gdyby nie cierpienie nie byłoby szczęścia.
Wszystko w tym życiu, być może było po coś. Czasem po coś, co jeszcze ma się wydarzyć. Jak w życiu każdego z nas przecież.
Trzeba było nieraz coś zburzyć, żeby w sobie zbudować.
Trzeba było nieraz kochać, żeby potem móc pięknie cierpieć i tworzyć.
Trzeba było upaść, żeby móc się podnieść i czegoś nauczyć. Żeby unieść głowę z dumą.

(Jesteś jedyną która może podnieść głowę tak wysoko, potrząsnąć pięścią przed bramą i rzec: „wróciłam do domu”)

Te dni które przeminęły uświadamiają, ile mamy szans. Ile możliwości, zanim wrócimy do domu, w jakikolwiek nie wierzymy lub jakiemu nie dajemy wiary, widząc go po prostu jako dziurę w ziemi. Te dni co są przed nami są szansą nieraz, byśmy sami zbudowali sobie dom. Ten do którego odejdziemy, albo raczej- z jakiegoś świadomością będziemy odchodzić. Bo ja nie mam zamiaru jak Judith Marie pukać do bram Zbawcy. Sam jestem sobie Zbawcą i mam zamiar żyć.
Ze skrzydłami.
Być może to brzmi bojowo....ale wcale nie chodzi o walkę. Nie taką, jaką wielu by miało na myśli. Chodzi o przyjmowanie pewnych rzeczy wprost, także przemijania. Czy czasem przez to, że z nim walczymy, nie zapominamy o samym życiu? Czy często nie robimy tego na siłę? A czy czasem też być może, za mało doceniamy jego siłę?

Przemijamy codziennie, nie widząc wyjątkowości chwil. Kto powie, że wykorzystał całe 10 000, gdy przyjdzie jego kolej? No kto? Ja nie jestem w stanie, jeśli ktoś święty w nietrwonieniu czasu się tu znajdzie, niech pierwszy rzuci kamieniem.
Nikt z nas nie jest w stanie doceniać każdego dnia w pełni. Zbyt wiele nam umyka. Ale to nie znaczy, że nie można próbować. Czy staranie, próbowanie nie jest właśnie...chwałą? Swego rodzaju chwałą właśnie?

Ja będę próbował. Tak po prostu. Bo dziś mija moje 10 000 dni. Pewna epoka symboliczna, choć tak naprawdę, mijamy codziennie...ale ta granica po prostu tak wiele uświadamia. Tak pięknie pokazuje, jak każdy z dni nam ucieka. Jak wiele chwil trwonimy. A także, jak wiele było pięknych i za ile możemy być wdzięczni.

Czy traktowaliście kiedyś każdy wschód słońca jako cud? Każde otwarcie oczu po nocy jako kolejną niesamowitą szansę, by ucieszyć serce i uspokoić oddech? By móc kochać i dawać coś z siebie innym? Bo tak naprawdę właśnie każdy dzień jest cudem. Często o tym zapominamy. Często gubimy to w biegu codzienności.
Przecież mamy całe lata, myślimy. Każdy kolejny rok tak odległy.
A co, jeśli liczą ci dni? Godziny? Minuty? Sekundy? Czy czujesz wtedy, jak to wszystko się oddala, całe to twoje „mam tyle czasu”?

Tak naprawdę czasu nie posiadamy nigdy. Nie możemy go zatrzymać, cofnąć, spowolnić ani przyspieszyć. On tylko przez nas przepływa.
Właściwie, czy posiadamy cokolwiek? Czy każde posiadanie nie jest tylko ułudą? Czy po prostu zamiast mieć, nie powinniśmy być i poddawać się biegowi zdarzeń? Przepływom miłości w świecie, przepływom energii, która nas scala? Czy nie powinniśmy po prostu poddać się każdemu z miliona cudów, który dotyka nas każdego dnia?

Może błędem jest, że to nie dotyka nas nachalnie. A może po prostu nieraz trudno przebić się przez ludzką ślepotę. Tak, gdy chcemy być niewidomymi, nic nas nie uleczy.
Ale czasem warto chociaż wsłuchać się w bicie swojego serca, w swój rytm. Czasem warto po prostu zamknąć oczy i posłuchać świata w sobie. Przepływu czasu i tego, jak mijają kolejne sekundy, minuty, godziny a nawet dni.
Wielu z nas boi się przemijania, zapominając, że ono tak naprawdę też pozwala docenić życie. Właśnie ono każe nieraz spojrzeć na niektóre dni i powiedzieć dobrze, że żyję. Bo żyję, kiedyś umrę, kiedyś to stracę. Ale póki co jestem i mogę cały być zachwytem. Tak właśnie, zachwytem, nad tym, co kruche i nad tym, co po nas wieczne.

Więc dzisiaj mija 10 000 dni od kiedy przyszedłem na świat, od kiedy krzykiem i krwią naznaczyłem swoją obecność. Wiele dni minie, zanim umrę, bo tak naprawdę nie mam zamiaru tego robić teraz, o czym już pisałem, pomimo niektórych proroctw. Mam zamiar przeżyć kolejne 10 000 dni. W ogniu, w wodzie, na ziemi, oddychając wspaniałym powietrzem.

10 000 dni w ogniu emocji, odczuwania energii całego świata, którą on symbolizuje.
10 000 dni pływania w oceanie doznań, które aż nieraz krzyczą, doznań, które karmią hedonizm i sprawiają, że śpiewa się na głos.
10 000 dni stąpania po ziemi z całego świata, dni wędrówki dosłownej ale i tej w sobie, dni nauki
10 000 dni odczuwania przepływów, oddechów w całym ciele, poczucia samego życia w życiu.

10 000 dni, w których będę miał skrzydła. W których mam zamiar oswajać w swoim tempie każdy lęk, doceniać każde dobre słowo i odczuwać każdą boską- a tak naprawdę przede wszystkim, po prostu ludzką- zmysłowość.

A może i więcej dni.

Gdy przyjdzie mi odejść z kolei, po kolejnych dniach, kolejnych setkach i tysiącach, których nikt chyba już nie będzie liczyć, podniosę właśnie dumnie głowę i powiem, że tak, teraz mogę wrócić do domu. Do własnego domu, jakkolwiek arogancko to nie brzmi, pomimo że jest pokorą.
Ale będę tym, który może się cieszyć wieloma dniami. Wszystkim, co doznał.
Bo będę tym, który pozwolił sobie na marnowanie jak najmniejszej ilości chwil. Uderzeń serca, choć to biło za szybko i nigdy się nie oszczędzało. Tym, który zrealizował siebie i może nieraz zapominał, że ma skrzydła....ale nigdy ich nie oddał tak naprawdę. Pomimo, że je łamano. Pomimo, że szarpano za ich pióra. Pomimo tego, że w niektóre noce samemu się w nie nie wierzyło, gdy wszystko na nowo bolało.

Nie powiem oddajcie mi moje skrzydła. Sam na nie zapracowałem, nikt nie musi mi nic dawać jak Judith Marie, nie będę niczego żądał. I te 10 000 dni minionych dogłębnie to uświadamia.
Mam nadzieję też że żaden z moich dni nigdy nie okaże się kłamstwem. Nie okaże się zasłoną, bo wtedy..czy nie byłoby nimi całe życie?

Ważniejsze niż wszystkie urodziny. Ważniejsze niż inne symbole. Piękne w miłości do świata nawet w cierpieniu dni, tak po prostu mijające dni.




10 000 dni które było i wszystkie te, które nadejdą. Bez znaczenia, ile ich. Bez znaczenia, póki nie zapomina się po prostu żyć.  

48 komentarzy:

  1. Wow, pamiętam jak kiedyś z niemałym fanatyzmem słuchałam Toola, a marginesy moich zeszytów pokrywały rysunki oczu "przebijających" skórę i schizofreniczne teksty Maynarda ^^ Nawet policzyłam sobie wtedy którego dnia minie dokładnie te 10000 dni mojego życia, co za przypadek! Póki co, nie wiem co zrobię w tym dniu, dawno o tym nie myślałam. Wszystko zależy co się stanie w tym czasie, czy głębiej pojmę znaczenie lachrymologii.
    Tool na zawsze w moim sercu :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo większość osób chyba jak już wpadnie w Toola, to pojawia się w nich taki mały fanatyzm, odnoszę takie wrażenie:)
      O, to ty wpadałaś na pomysł żeby to policzyć XD Za mnie musieli to zrobić "moi ludzie":) I wiesz...możesz go uczynić wyjątkowym, choć, wyjątkowy będzie chyba sam w sobie:)
      Pojmuj, pojmuj ten dobry żart XD

      Usuń
  2. Kordian....to piękne co zrobili Twoi znajomi, przyjaciele bądź bliska rodzina - zależy jak ich nazwiesz. Jednak jestem w szoku, pozytywnym szoku ;) Dajesz im siebie, swoje serce i ..odwdzięczyli się tak samo ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Akcja rodzi reakcję?:) Może i tak:)

      Usuń
    2. Oczywiście, że tak. Jest tak. Przyjrzyj się pod tym kątem ;) Coś w tym jest!

      Usuń
    3. Bo trzeba patrzeć w różny sposób na wszystkie sytuacje:)

      Usuń
  3. Nigdy bym nie pomyślała,że ktoś świętuje 10000 dni. W każdym razie to bardzo miło ze strony tych ludzi. Bez wątpliwości, był to na prawdę piękny gest.
    Jesli chodzi o przemijanie, to mam wrażenie,że większość ludzi traktuje je jako coś złego, ale w sumie to właśnie ono pozwala nam między innymi docenić chwile. Rzeczywiście, w ciągu dnia wiele rzeczy nam umyka, na wiele nie zwrócimy uwagi. A w końcu o to chodzi,żeby doceniać tą wyjątkowość w ciągu każdego dnia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też w sumie do końca na to nie wpadłem, nie w taki sposób, zrobiono to za mnie:)
      O to właśnie chodzi. Że to jest coś, dzięki czemu każda chwila może być wyjątkowa. Bo przecież się nie powtórzy. Bo przecież chwil mamy coraz mniej i mniej, więc każdą warto uczynić piękną:)

      Usuń
  4. Jej! Jak fajnie. :)
    I tak w ogóle to skłoniłeś mnie do przemyślenia tego przemijania. Jestem teraz trochę przerażona, ale też coś postanowiłam. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ach, Tool. Tego się nie spodziewałam.
    Są i moim ulubionym zespołem, lecz w przeciwieństwie do reszty moich perełek, ich musiałam się nauczyć. Piosenka po piosence rozsmakować się w tej twórczości. Aż pewnego dnia zadurzyłam się po uszy. I przez 3 miesiące nie potrafiłam słuchać niczego innego. Płyta po płycie, plus A Perfect Circle czasami i fragmenty Puscifera. Maynard James Keenan jest moim absolutnym idolem, bo na wokal zazwyczaj zwracam uwagę.
    3 miesiące... najdziwniejszego okresu mojego krótkiego życia, bo i najbardziej ryzykownego. Ale pewnych rzeczy po prostu musiałam doświadczyć.
    A teraz - teraz mam kartę miejską z grafiką Tool Eye xD

    Hm... gdybyśmy na co dzień żyli z poczuciem przemijania, to część na pewno zaczęłaby doceniać każdą chwilę... lecz część od razu skróciłaby swój żywot. Ludzie i ich kompleks boga. Taka nasza natura. Niewielu potrafi ją okiełznać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czemu? Nie spodziewałaś się, że mogę być wielkim fanem Toola?XD
      Bo ich każdy chyba musi się uczyć, a przynajmniej...żeby w pełni odczuwać. Bo to nie jest prosta muzyka z banalnym tekstem, tylko coś, co rozrywa jednocześnie emocjonalnie i wpuszcza w labirynt intelektualny w pewien sposób. Milionów możliwych interpretacji. I cóż, też Toola zasadniczo poznałem w dziwnym okresie mojego życia...i nie żałuję, że to nastąpiło właśnie wtedy. Może nadało właśnie jeszcze większego znaczenia samej doskonałej muzyce.
      I fakt, jego wokal jest no..absolutnie doskonały. Choć to nie jest wirtuozeria jakaś, ale przeszywa człowieka. A o to chyba chodzi.

      Bo ludzie są po prostu różni. Ja sobie zdaję sprawę, że jednych to może mobilizować a innych deprymować...mnie na szczęście chyba mobilizuje właśnie:)

      Usuń
    2. Jakoś tak... nie wiem. Może dlatego, że nigdy nikogo nie poznałam, kto by ich próbował doświadczyć. Ludzie czasem lubią, podoba im się muzyka, ale w nią nie wnikają.

      I oby tak dalej. ^^

      Usuń
    3. Fakt, że jest mało ludzi którzy ich po prostu słuchają nawet albo przywiązją do nich tak wielką wagę...ale jak widać, istniejemy XD

      Usuń
  6. Przeczytałam tytuł i już wiedziałam, że to będzie miało związek z Toolem :D
    Jeej, jakich Ty masz cudownych przyjaciół :) W pełni zasłużyłes sobie na to, wiesz? Bo siejesz dookoła tą miłością do życia i ludzi. A w końcu nie od dziś wiemy, że dobro powraca, prawda? :)

    Więc życzę Ci 100 000 dni :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No musiało mieć, nie inaczej XD
      Owszem tu nie przeczę, bo to genialni ludzie, z fantazją i dobrym sercem. Tak po prostu:) I hm...może to nie kwestia czasem zasługiwania. Tylko znowuż, farta w życiu XD

      I dziękuję:)

      Usuń
    2. Raczy nie inaczy :D
      Wyobrażam sobie! Tak ich właśnie opisujesz i na pewno tacy są :) Swoją drogą mam nadzieję, że kiedyś ich poznam ^^ Fart, czy zasługiwanie... zależy, jak się na to spojrzy, ale najważniejsze, że są :)

      :)))

      Usuń
    3. No to musimy zapoznać ze sobą ekipy po prostu XD

      Usuń
  7. Niesamowity pomysł na policzenie tych dni, no i jeszcze z nawiązaniem do albumu zespołu. Wspaniali ludzie, prawdziwi przyjaciele :)
    Nie należy się martwić przemijaniem, w końcu nie ma na ta rady. Czasu się nie zatrzyma. Należy wszystkie dni przeżyć najlepiej jak się da i cieszyć się każdą chwilą, każdym uśmiechem i nawet spacerem z psem, najzwyklejszym spacerem, który może być niesamowity.

    100 000 dni życzę :)

    W mojej głowie od razu pojawiło się pytanie, czy uwzględnili rok przestępny heh XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Są cudowni^^
      Otóż to, a jeśli czegoś nie można zrobić...to po co nad tym nieraz załamywać ręce? Lepiej to wykorzystać, dla swojego dobra. Do tego właśnie docenienia chwil.
      Bo są niesamowite:)

      Dziękuję:)

      Hm...muszę zapytać Fridy XD

      Usuń
  8. wiesz, kiedy przeczytałam ten wpis pierwszy raz pomyślałam o swoich trzydziestych urodzinach. jak je spędzę, samotnie czy z kimś bardzo ważnym dla mnie. jest taka osoba, z którą chciałabym spędzić te wyjątkowe urodziny. zastanawiam się jak spędze reszte swojego życia.

    to prawda. czasu nie można cofnąć, ale nie wolno myśleć o przemijaniu, o straconych dniach, o tym jak życie mknie nam przez palce. powinniśmy cieszyć się każdą chwilą, każdym gestem, uśmiechem, spojrzeniem. każdą sekundą spędzoną właśnie z takimi lidźmi.

    masz cudownych przyjaciół, nie wypuszczaj ich, szanuj. ja nie miałam przyjaciół, znaczy myślałam, że miałam ale wtedy chyba byłam zbyt głupia aby zauważyć pewne rzeczy.

    świetny pomysł z policzeniem dni. :)

    ja życzę Ci kolejnych jeszcze wspanialszych. życzę byś nie żałował podjętych decyzji w kolejnych dniach i jeszcze więcej tak cudownych ludzi. ciesz się każdą chwilą życia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Więc jeśli się chce...to przecież można. Zawsze można, tylko czasem trzeba się cholernie postarać, żeby to osiągnąć. Ale nie ma niemożliwego, nie w tym świecie tak naprawdę:)

      Nie wolno myśleć wtedy, jeśli nas to deprymuje. Jeśli mobilizuje czasem..to dlaczego nie?:) Bo to właśnie pomaga nieraz się cieszyć tym życiem. Przynamniej mi, ale ja bywam dziwny XD

      Szanuję i ich kocham. A oni to wiedzą raczej:) Nie, nie raczej. Wiedzą:) I czasem pewne więzi umierają, nie potrafią przetrwać trudów...ale to nie znaczy, że nie nastąpią nowe, prawda?:)

      I dziękuję:)

      Usuń
  9. To się nazywa przyjaźń :)
    I jeszcze raz wszystkiego najlepszego z tej okazji :D No i cóż, kolejnych co najmniej tylu dni, na odkrywanie nowych (i starych na nowo) miejsc i ludzi :) Pewnie mogłabym życzyć jeszcze wielu rzeczy, ale wystarczy, że powiem: nie zmieniaj się. Po prostu bądź dalej jaki jesteś, żyj dalej jak żyjesz, a wtedy na pewno te kolejne dni będą równie cudowne :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Naprawdę masz wspaniałych przyjaciół :) A te 10000 dni to niby taka okrągłą liczba, taka oczywista, ale skoro my świętujemy tylko lata, czyli wielokrotności 365/366 dni, to kto by myślał o czymś znacznie prostszym, nie? Frida miała świetny pomysł, a że wiąże się z Twoim Toolem, to już w ogóle cud, miód i orzeszki :"D
    Jeśli odliczyć, że człowiek przespał 1/3 swojego życia i powiedzmy te kilka lat dzieciństwa, kiedy to wiadomo, że nie robi się zbyt ważnych rzeczy, to nie wiem, ile by zostało, ale nieważne, chodzi mi o to, że żaden człowiek nie może powiedzieć, że wykorzystał całe swoje życie, że nie zmarnował ani chwili. Ba, jestem pewna, że nawet więcej niż połowa życia każdego człowieka "poszła na marne", jakby to tak brzydko określić... Ale zawsze można ten pozostały czas wykorzystać na 200%? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano, mało kto pomyśli XD I to właśnie jest wspaniałe, że wpadli na to ^^
      No tak, jasna sprawa. Wiele marnujemy wręcz z musu spania i tak dalej- ale resztę możemy wykorzystywać. Po prostu, żeby było no...wesoło xD

      Usuń
  11. Dawno mnie tu nie było... Dobrze jest móc znów tutaj wrócić, zatracić się w czytaniu Twoich, zdawałoby się, niekończących się słów :) Takich ludzi mieć obok siebie - wspaniała rzecz. Aż dziwię się, że w ogóle jeszcze tacy istnieją... Pięknie to napisałeś i jak zwykle wywołałeś we mnie (i myślę, że nie tylko we mnie) lawinę refleksji na temat swojego istnienia. Zadajesz pytania, które każdy z nas powinien sobie zadać. I zgodnie z prawdą odpowiedzieć. Spojrzeć sobie w twarz.

    I oby jak najwięcej tych dni było, jak najpiękniejszych. I obyś mógł dalej dzielić się z ludźmi swoim rozradowanym sercem. I byś mógł dalej nauczać. Dalej między wersami wskazywać drogę zagubionym. Byś był, przeżywał, wzruszał się, doznawał, wybiegał na nowe lądy, doświadczał. Odkrywał.



    Wszystkiego dobrego!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz zgłupiałem ktoś ty...ale chyba się domyślam mimo wszystko:)
      A jednak są. Na wyciągnięcie ręki w moim świecie, są po prostu w świecie. Jest dużo dobrych, kochających i miłych po prostu ludzi. Pomysłowych. Wcale nie chowają się gdzieś po kątach, wręcz przeciwnie:)
      Bo nieraz człowiek powinien się po prostu zapytać siebie o pewne rzeczy. Tak od czasu do czasu też przypomnieć.

      I dziękuję z całego serca:)

      Usuń
  12. Tacy ludzie obok to skarb! :)
    Dołączam się do życzeń ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Rany, trochę to dziwne. Ale jednocześnie niesamowite. Mieć takich przyjaciół, to najlepszy prezent jaki można sobie wymarzyć.
    Czas zdecydowanie przelewa nam się przez palce i nikt nigdy w pełni nie wykorzysta 10 000 dni życia ;)
    Tak więc cóż? Kolejnych 10 000? Dobrze przeżytych 10 000, i jeszcze więcej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Owszem, to prawda, tak naprawdę oni tego dnia byli najlepszym darem, jaki mógł mi świat sprawić:)
      I pewnie, że się nie wykorzysta ale...można próbować na tyle, na ile sie da, no nie?:)
      I dziękuję:)

      Usuń
  14. Genialny pomysł :D Mi brakuje jakiś jeszcze tysiąc, może więcej ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Mieć takich przyjaciół to prawdziwy skarb, robiąc taką niespodziankę w okrągłe urodziny to jest coś pięknego, a co dopiero gdy robią to z okazji 10 000 dni życia :) rzadko się zdarza taka przyjaźń, a jak się zdarza, to jest najlepsza na świecie. tu już nawet nie chodzi mi o samą niespodziankę, a o sam fakt, że w ogóle wiedzieli i pamiętali, ehh, coś niesamowitego :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, są skarbem, który kocham i doceniam i nie mam zamiaru nigdzie zakopywać XD
      I wiem, mało kto by na to wpadł...ale skoro znamy się właśnie jak dobrze, to cóż. Aż tak się nie dziwię:)

      Usuń
  16. Masz prawdziwy skarb. Prawdziwych przyjaciół.
    Jak patetycznie to brzmi.
    Wzruszył mnie Twój opis, wzruszyła mnie ta sytuacja. Cudne, po prostu cudne... Jeśli go przejmę, to będzie to żałosne z mojej strony, ale na pewno czegoś u bliskich mi osób, co mogłabym określić tak, jak Ty określiłeś.
    Cudne, cudne, cudne.

    I jeśli kiedyś wyląduje w jakimś krótkim, przedrukowanym opowiadaniu to musisz wybaczyć, ale tak bywa ze złodziejami słów.
    Cudne!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem;)
      Ale...nie do końca lubię nieraz kradnięcie słów, bo kiedyś mi je całkiem ukradziono XD Dzielenie się owszem, ale nie kradzieże XD

      Usuń
  17. Ale niespodzianka :)
    Zaczęłam zastanawiać się nad tym ile ja dni już żyję.. ;]
    To teraz będziemy składać sobie życzenia na dni a nie lata życia? :D Tak czy inaczej - życzę samych wspaniałych i niezapomnianych chwil i dni..
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze możesz policzyć XD
      Nie no...te są po prostu wyjątkowe przez moje muzyczne zapatrzenie...ale w sumie, to każdego dnia powinniśmy sobie dużo dobrych rzeczy życzyć nawzajem:) Kto wie, może afirmacja czyni cuda?:)I dziękuję:)

      Usuń
  18. W pierwszej chwili myślałam, że też masz urodziny 29 lipca. :) Ale widzę, że miałeś większe święto, bardziej symboliczne. Tak więc, życzę Ci kolejnych tysięcy dni, nawet tych wspomnianych stu tysięcy. :)
    Wspaniałych masz przyjaciół, których szczerze Ci zazdroszczę - chyba trochę ze smutkiem, że ja nigdy takich osób w swoim życiu nie spotkałam i chyba jest już za późno bym spotkała.
    Nie pozostaje mi więc nic innego niż tylko cieszyć się Twoim szczęściem, :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A nie, bo już urodziny w tym roku miałem XD Owszem...takie no "moje święto" choć sie go nawet nie spodziewałem:) I cóż, dziękuję ślicznie:)
      Owszem, mam wiem o tym i cóż...dlatego też staram się nieraz być dla nich dobrym przyjacielem. Mam nadzieję, że mi to wychodzi:) I nigdy nie jest za późno. Na nic:)

      Usuń
  19. I nagle się okazuję, że każdego dnia jest co świętować :)
    Twoi znajomi muszą Cię uwielbiać skoro takie niespodzianki Ci potrafią zrobić. Ja nigdy takiej nie miałam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A pewnie że tak, z każdego dnia można święto zrobić! XD
      Nawet nie mnie uwielbiać- my siebie po prostu kochamy:) Tak wiesz, akcja i interakcja:) I wszystko przed tobą:)

      Usuń
  20. masz wspaniałych przyjaciół, gratuluję! : )
    i pięknie ubierasz myśli w słowa!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za słowa dziękuje, za cóż, to że są wspaniali, to ich zasługa XD

      Usuń
  21. Tak dużo tych dni, kto by pomyślał? Przemijanie wcale nie jest złe, jest cząstką nas, trzeba je zaakceptować i po prostu żyć, jak najlepiej.
    Poza tym widać, że otaczają Cię wspaniali ludzie ;)

    OdpowiedzUsuń
  22. Jeeeejku masz naprawdę fantastycznych przyjaciół!! Jesteście szczęściarzami, że się znaleźliście:) Aż Ci zazdroszczę. Tak pozytywnie:)

    No i cóż cholernie spóźnione, ale co tam - życzę Ci, żeby każde kolejne 10 000 tysięcy dni mijało szczęśliwie:) :*

    OdpowiedzUsuń