Ciepłe słońce oświetla twarz,
budząc spokojnie pośród morza traw. Trawy nie są wcale zielone,
są czerwone, czerwone purpurą, barwą klonowych jesiennych liści.
Moje ciało jest lekkie, nie czuje
bólu, nie czuje głodu, nie czuje znużenia. Idealnie wyspane,
giętkie, sprężyste, jest nowe i świeże. Nie zna ludzkich
słabości.
Wstaję sprawnie niczym kot ze swojego
posłania z trawy. Jestem całkiem nagi, czuję ciepły wiatr na
każdym fragmencie swojego ciała, czuję promienie słońca. Nie
wstydzę się zupełnie, nie boję się, że ktokolwiek mnie zobaczy
i się zgorszy albo przestraszy. Każda wystająca kość przestała
być kanciasta, kontur stał się miękki, gładki. Ze zdziwieniem
przyglądam się swoim dłoniom, poznaczonym kolejnymi rysunkami
podskórnego tuszu. Reszta zniknęła, wiem, że powinny tu być, ale
tylko wnętrze dłoni poznaczone znakami, których nie rozumiem,
wiedząc, że je znam.
W oddali widzę górski ośnieżony
szczyt, słyszę szum wody. Gdzieś w czerwonych trawach płynie
potok. Wiem, że mogę z niego bezpiecznie się napić, nie wiem
skąd, ale wiem to, po prostu. Wiem, że traw nie wolno mi zrywać do
rozpalenia ognia, bo te trawy krwawią jak ludzie.
Wstaję i po prostu idę więc w
kierunku potoku, bo jestem strasznie spragniony.
Jest mi ciepło pomimo nagości, jest
mi ciepło w środku. Jestem całkiem spokojny i pogodny.
"Zaskocz, do cholery!"
dobiega mnie echo biegnące z oddali. To burzy mój spokój. Odwracam
się, nie ma nikogo, kto tak mógłby krzyczeć. Czuję jak moje
serce przez chwilę szamocze się w piersi. Trwa to parę sekund, ale
przypomina mi, wydobywa niewyraźny obraz, jak spod wody, obraz tego,
co działo się setki lat temu.
Czuję się przez chwilę zagubiony.
Skąd te głosy pod spokojnym niebem? Kim jestem właściwie? Gdzie
naprawdę jestem?
Ale idę przed siebie. Gdy klękam przy
potoku z nieba spływa bezszelestnie wielki czarny ptak. Kruk. Ma
więcej oczu niż powinien, jest większy, niż normalne kruki. Nie
dziwi mnie to jednak Sam noszę jego imię. Chcę z nim porozmawiać,
ale nie mogę.
"Powinieneś być we mnie",
przychodzi mi myśl. Moje prawdziwe imię, które znam od wieków, od
wcieleń poprzednich, imię czarnego ptaszyska powinno być we mnie,
w moim ogrodzie. Kruk, symbol mnie, mój totem. Zwierzę szamanów,
ten który stale chce wiedzieć i widzieć, łącznik z zaświatami,
przewodnik umarłych...umarłych?
Próbuję z nim porozmawiać ale zdaje
się mnie zupełnie nie rozumieć. Nie jesteśmy w ogrodzie, nie
jesteśmy we mnie, to takie oczywiste, nie mogę z nim porozmawiać,
bo może to nie ja?
Prostuję się nad strumieniem a czarny
ptak z za dużą ilością oczu odfruwa na kilkanaście metrów.
Patrzy mi w oczy, całkiem beznamiętnie, całkiem ptasio. Idę w
jego kierunku. Znów odfruwa.
Zapada noc. Kruk jest gdzieś
niedaleko, słyszę jego ochrypły głos od czasu do czasu. Niebo
jest piękne, a trawy nie straciły swej barwy pomimo panującej
ciemności, jakby same świeciły od środka, jakby same miały
własne światło. Gwiazdy są nienaturalnie wręcz potężne,
układają się we wzory, których nie znam.
Nagle, z oddali wiatr przynosi szepty.
Niewyraźne słowa, jak w obcym języku. Poznaję tylko niektóre
głosy, innych nigdy nie słyszałem, ale wiem, że je znam. Wiem, że
są przyjazne. Chcę zrozumieć, co mówią, ale nie potrafię.
Nad ranem, tuż przed świtem, gdy
gwiazdy blakną, znów czuję szarpnięcie serca i słyszę miotane
przekleństwa. Ktoś klnie ze strachu. Przelewa na mnie swój lęk.
Moje czyste serce, do tej pory nienaruszone zaczyna drżeć znów.
Znów brakuje mi przez chwilę powietrza.
Gdy słońce wstaje na dobre, znów po
prostu wstaję i idę za krukiem, z którym nie mogę porozmawiać.
Wędruję przez morze traw w stronę góry, która z każdym krokiem
zamiast przybliżać się, to oddala. Mimo to idę, idę po prostu.
Nie mogę stać w miejscu.
Znów zapada noc. Gwiazdy są niżej,
niż wczoraj. Zaczynam poznawać kształty. To imiona, gwiazdy to
morze imion, które można po prostu odczytać, jeśli dobrze się
patrzy. Znów słyszę szepty. Znów nic nie rozumiem.
Kolejny dzień. Wędrówka w stronę
góry. Ze spokojnego miarowego stąpania wyrywa mnie płacz. Znam go.
Znam ten szloch, to przecież ktoś, kogo kocham. Skąd to dobiega?
Rozglądam się i nie widzę nikogo. Tylko ja, kruk i morze traw.
Nic, nic zupełnie. Chcę wołać, że jestem tutaj, ale nie mogę.
Głos jest więźniem gardła. Mój głos nie istnieje.
Kolejna noc. Tym razem zasypiam, ale
wiem, że tak naprawdę nie śnię. Widzę wszystko z boku. Widzę
cudzy sen, kogoś, kogo znam i nie znam zarazem. Widzę w nim siebie,
siebie wesołego. Nie mogę zobaczyć twarzy śniącej, póki nie
obraca się do mnie sama, z własnej woli i patrzy mi w oczy. To mnie
budzi. Spojrzenie. Budzi też właścicielkę oczu ze zmarszczkami
dookoła nich.
Znów słyszę szepty. Wyraźniejsze,
głośniejsze. Wyławiam pojedyncze słowa, jakby z popsutego radia.
Wyławiam fale, próbuję zrozumieć, usłyszeć więcej. Wraz ze
świtem słowa znikają.
Znów wstaję i idę przed siebie, w
stronę góry za moim dziwnym przewodnikiem. Nie jestem głodny, choć
nic nie jadłem wiele dni. Nie jestem spragniony, choć oprócz
tamtej wody z potoku od przebudzenia nic nie piłem. Moje nogi nie są
zmęczone, wręcz przeciwnie, jakby dopominały się stawiania
kolejnych kroków.
W południe, gdy słońce jest
najwyżej, przychodzi zimny wiatr. Trawy zaczynają falować
niebezpiecznie, sztorm w czerwonym morzu. Kulę się, smagany biczami
powietrza. Upadam na kolana, bo nie mogę walczyć z tym żywiołem.
Tracę z oczu kruka. Góra, choć
stanąłem w miejscu, coraz bardziej się oddala.
Przez chwilę nie mogę oddychać. Moje
serce znowu się szarpie jak oszalałe.
Jestem całkowicie zagubiony. Nie
rozróżniam kierunków, bo tu nie ma północy ani południa. Jest
tylko morze traw. Nie ma czasu pomimo nocy i dni, wiem, że tak
naprawdę one nic nie wyznaczają, są symbolem we mnie.
I znów nadchodzi noc. Noc, która nie
jest brakiem słońca, noc, która jest wyrywaniem mnie z tego, co tu
i teraz. Noc, która przynosi głosy, przynosi...miłość?
Zapadam w sen i wchodzę do lasu. Nie
znałem wcześniej tych białych brzóz. Są młode, łatwo uginają
się na wietrze, ale wbrew pozorom są silne. Wędruję w słońcu,
choć jest noc. Cudze sny, przemyka mi przez głowę. Nie pierwszy i
ostatni raz. Ale...cudze ogrody?
Stąpam cicho, spokojnie, nie chcę
naruszyć czyjegoś spokoju. Docieram do serca lasu, jaskrawej
zieleni koron i bieli pni młodych drzew. Wiem to, że to serce,
zielona polana zalana słońcem. Zza białych brzóz spoglądają na
mnie zielone oczy jasnego kota. Klękam przed nim, oddając szacunek.
On -a raczej ona- tu mieszka. Ja jestem tylko intruzem. Mimo to kotka
boi się mnie, chowa się między brzozami. Gdy ucieka między
pniami, zwinnie, zmienia się w drobną dziewczynę, której napięta
linia pleców majaczy w oddali. Nie wołam za nią, nie biegnę.
Czuję tylko wielki smutek, wielki smutek, bo wstydzi się swojej
nagości. Bo boi się sama swojego lasu, jest płochliwym kociakiem.
Trwożliwe serce nawet we własnym świecie. Ona nie odwiedza cudzych
snów i ucieka, gdy ktoś odwiedza jej, choć sama przecież wołała.
Sama otworzyła drzwi.
Budzę się znów wśród traw. Niebo
stało się ołowianoszare, zbiera się na deszcz. Trawy purpurowieją
jeszcze bardziej, oczekując ożywczych strug. Zawsze kochałem
deszcz, czekam wraz z nimi. Czekam, bo nie wiem, dokąd mam iść.
Kruk zaginął. Nie ma go dla mnie.
Mimo to decyduję się nadal iść w
stronę góry, jakby to była jakaś próba.
Gdy zapada kolejna noc, zasypiam znów
pod gwiazdami, w których widzę coraz więcej imion. Śnię kolejny
sen, jestem w obcym mieszkaniu. Nikt mnie nie widzi, tylko
niespokojny dreszcz przebiega po napiętych już wcześniej plecach,
gdy się pojawiam.
Czujesz mnie, przebiega mi przez myśl.
Czujesz i wiesz, że jak zwierzę, którym jestem teraz, przykucnąłem
tutaj w kącie i patrzę na ciebie. Czujesz mnie i nie chcesz
wierzyć, że to ja. Ale to ja. I nie wiem, co jeszcze mnie tu
przywiodło. Ale muszę się dowiedzieć. Muszę się dowiedzieć,
czy to smak i pragnienie słów. Czy sama mnie zawołałaś? Powiedz.
Powiedź, proszę.
Gdy budzę się słyszę już nie
szepty, a ściszone głosy.
Mówią, żebym wracał. Jeden, tak,
jasny modli się do bogów, którzy dla mnie nie istnieją, do bogów,
których tu nie widzę. Inny mówi całkiem odmienne modlitwy. Głosy
mnie wołają. Mówią, że mam wracać. Znów robi mi się smutno.
Wracać? Jak mam wrócić? Zatonąłem w morzu traw. Czerwonych traw,
które krwawią i przytulają do siebie. Mimo to jestem tu zupełnie
sam.
Głos który znam, głos wyraźniejszy
niż wszystkie inne. Płacze. To niedobry płacz, chcę go ukoić,
szarpie mi nerwy, szarpie mi serce, ale nie mogę nic zrobić. Chcę
coś powiedzieć, krzyczeć, ale nie mam głosu. Jestem niemy. Jestem
też ślepy. Ale nadal słyszę.
Zbierają się znów chmury, zaczyna
padać. Nie ma kierunków, nie ma czasu, nie ma przestrzeni, jest
góra i są głosy, które nie ustają ze świtem. Tym razem są
głośne i wyraźne też za dnia.
"Proszę, wróć"
"Boże, spraw, żeby się
obudził"
"Proszę, niech wróci, ma
tyle do zrobienia a ja muszę mu tyle powiedzieć, obiecuję, że to
zrobię jeśli..."
"Nie umieraj, jeszcze nie
umieraj...."
"Do cholery, dość tych
żartów Króliku, budź się do kurwy nędzy!"
"Kordian!"
To przecież moje imię! Moje własne!.
Nie imię moich wcieleń, mojej duszy, mojego serca. To imię mojego
ciała, imię mnie w czasie i przestrzeni! Moje, moje, moje!
Głosy są coraz wyraźniejsze. Idę za
nimi, nie patrząc na górę i widzę, że ta przestała się
oddalać. Jest wręcz przeciwnie, coraz bliżej. Idę coraz szybciej
i szybciej, aż zaczynam biec. Przewracam się raz, drugi. Trawy
szumią niespokojnie, ale jakby do mnie mówiąc, dopingując w tym
biegu. Znalazłem drogę w morzu.
Gdy już jestem prawie u celu, z nieba
znów spływa wielooki kruk. Staje na mojej drodze i patrzy mi
uważnie w oczy, już wcale nie bezmyślnie, wcale nie ptasio.
Zaczyna dziobem wydzierać sobie pióra, a ja nic nie mogę zrobić.
Patrzę bezradnie, jak na ziemię spływa czarna krew. Kruk jednak
wcale nie płacze. Jest dumny z tego, co robi, pomimo bólu.
Nie mogę z nim rozmawiać, ale wiem,
co mam zrobić. Co każe mi zrobić. Przyklękam i zbieram czarne
lotki, które wyrwał czarnym dziobem. Zbieram je dokładnie,
ocierając z krwi własnymi dłońmi. Wydłubuję jego oczy i zjadam
je, by samemu widzieć.
Patrzę na swoje ręce, jakby widząc
je po raz pierwszy. Pamiętam, że kiedyś, dawno temu, w innym życiu
na przedramionach miałem rysunki czarnych piór. Teraz wcale nie są
rysunkami. Wzdłuż kości rosną mi krucze lotki, ciemne jak
najbardziej bezgwiezdna noc, poczernione dawno temu przelaną krwią.
Kiedyś wszyscy nosiliśmy białe
skrzydła.
Staję się znów krukiem, bo zawsze
nim przecież byłem, wzbijam się nad morze czerwonej trawy, która
szepcze, że jeszcze nie mogę tu być, skoro nie chciałem. Słyszę
głosy biegnące ze szczytu góry. Wszystkie modlitwy, wszystkie
szepty, wszystkie zaklęcia i myśli podarowane mi tego dnia, tej
nocy. Lecę w ich kierunku, to już nie mozolna wędrówka, to
ekstatyczny lot. Ląduje na szczycie.
***
Budzę się na szpitalnym łóżku,
niesamowicie spragniony. Moje usta są popękane, moja głowa ciężka,
oczy razi niebieskawe, zimne światło jarzeniówki. Jestem zmęczony
jak po najdłuższym biegu, całe ciało jest jak bez czucia, czując
jednocześnie największy ciężar, moje ręce całkiem bezwładne.
Patrzę w ich kierunku. Nadal mają
tatuaże, pióra Hugina i Munina, kruków Odyna. Myśl i Pamięć.
"Każdego ranka dwa kruki,
Hugin i Munin są wypuszczane i lecą nad Midgardem.
Zawsze boję się, że Myśl może
nie dolecieć z powrotem do domu,
Ale o wiele bardziej lękam się
o powrót Pamięci." - z
Grimnismal, poematu nordyckiego.
Nie mogę mówić, gardło za bardzo
boli od respiratora. "Dlatego nie mogłem nic powiedzieć",
myślę niejasno.
Jestem zmęczony jakbym nie spał
milion lat. Eony męczących zmagań, choć dopiero co się
obudziłem.
Nie myślę w ogóle o tym, co się
działo. O tym, co było, co będzie, co jest. Słyszę szum wiatru w
uszach, słyszę echo snu. Czuję czyjąś obcą rękę chwytającą
moją dłoń. Dobrze jest. Bezpiecznie pomimo bólu który zaczyna do
mnie docierać pomimo leków. Cicho pomimo szumu aparatów i
wspomnienia wiatru znad morza czerwonych traw. Ciepło pomimo nagiego
ciała przykrytego cienkim prześcieradłem. Ciepło od ludzkich
myśli i oddechów płynącymi prosto z duszy, którymi mogłem
oddychać.
Dociera do mnie muzyka z tandetnego
radia. Dociera do mnie, że mam kurewską ochotę na papierosa i
czarną, podłą kawę najgorszego gatunku. Mrużę oczy, nie chcę
znowu zasypiać, choć zwyczajnie. Chcę się obudzić na dobre. Chcę
zobaczyć niebo nad brudnym miastem. Zasypiam na nowo.
***
Miałem już we wtorek wieczorem,
najpóźniej w środę rano siedzieć sobie na oddziale w osobnym
ładnym pokoju, ze spokojem, marudzący na bolące żebra i to, że
nie mogę jeść wszystkiego co chcę.
Trochę pokomplikowało się po drodze,
trochę dłużej trwało dochodzenie do siebie, niż sądziłem.
Chyba bardzo chciałem się wyspać, jak żartuje już teraz moja
siostra, Ida ( której, swoją drogą, powinniśmy dziękować za
cierpliwość bycia moją sekretarką, kto powinien, rozumie o co
chodzi. Wielkie dzięki dla tej nerwowej natury).Może i tak, a może
moje serce lubi robić mi na przekór.
Trochę pokomplikuje się dalej, nie
wszystko jest jakbym chciał...ale o tym pomyślimy potem.
Tak więc pospałem do piątku, kiedy
to lekarze zdecydowali się w końcu przestać podawać mi leki
usypiające, bo ponoć się "ustabilizowałem". Ponoć
zareagowałem od razu, po paru minutach od odstawienia, obudziłem
się i znowu zasnąłem, już normalnym snem. Po trzech godzinach
doszedłem ponoć całkiem do siebie, leżałem już nie na OIOM-ie
jak przez te parę dni, a w osobnej sali, na oddziale, choć nadal
pod stałą opieką monitorów i troskliwych pielęgniarek. Po trzech
godzinach już siedziała obok mnie babcia, dziadek i Ida, Em i
Młody, tłumaczący mi co się stało tak naprawdę. Dziwię się,
że ich wszystkich wpuścili ale czuję tu siłę przekonywania i
terroru mojej babci. Ponoć godzina 9 rano w piątek była jedną z
najszczęśliwszych w ciągu długiego czasu, kiedy to lekarz na
szpitalnym korytarzu powiedział im, że po prostu się obudziłem
jak to o poranku, tak po prostu. Dostałem nawet opiernicz, od Idy
rzecz jasna, że co ja sobie myślę, tak ludzi strasząc. Nie ma
większego wyrazu troski.
Odzyskałem półlegalnie swój
telefon, laptopa i zrobiłem się okropnie, okropnie głodny, ale
oczywiście o schabowym mogłem jeszcze pomarzyć. Nikt nie chce
przemycić mi ciastek, nic. Bo mi nie wolno jeszcze normalnie jeść.
Pomimo leków przeciwbólowych strasznie bolała mnie klatka
piersiowa, boli do tej pory. Ponoć od reanimacji przede wszystkim.
Na szczęście mnie nie przypalili ani nic.
Moje myśli są wyjątkowo jasne i
pogodne. Ponoć po pierwszym kryzysie nadzwyczaj szybko wracam do
zdrowia. Czyżbym po prostu musiał pójść w pewne miejsca i coś
odzyskać? Nasuwa mi się jak zawsze, jako mistykowi, niejasno. Ale,
to już inna opowieść.
Myślałem, że nie będzie mi się
chciało pisać przez parę tygodni. A tu taka niespodzianka.
Wróciłem i tu i chcę mówić i mówić, pisać i pisać. Mam głód
ludzi.
Jestem już z powrotem i nigdzie się
nie wybieram. Należę jeszcze do tego świata. Choć...są też
inne.
Wszystkich przepraszam, jeśli
sprawiłem w jakikolwiek może sposób, nawet tu, że ktoś się
martwił. Wiecie, aż mi głupio, że tak długo spałem. Że tak
długo szukałem drogi, ja i moje serce, zanim zaczęło normalnie
pracować. Przepraszam, że nie wyszło sprawniej, jak to mawiają.
Wszystkim, także i tutaj, dziękuję
za wszystkie dobre myśli, modlitwy. Czasem pomagają bardziej, niż
sądzicie. Bo czy sny są tylko snami...
Sny dzieją się w naszej głowie,
powie ktoś. Ale czy to znaczy, że to, co dzieje się w naszej
głowie jest mniej prawdziwe od tego, czego dotykamy dosłownie?
Nigdy tak nie sądziłem. Więc
dziękuję wszystkim głosom, wszystkim naraz i każdemu z osobna.
Także i tu, z całego wadliwego jeszcze trochę serca, ale jednak
wprost z niego- przepraszam i dziękuję.
Wróciłem więc...czas na nowe
przygody, czyż nie?:) Przydałaby się kolejna podróż, choć już
nie taka. Dosłowna. Ale na to trzeba poczekać. Bo pierwszeństwo
mają ludzie. Mają pierwszeństwo wszystkie głosy i imiona z
gwiazd. Wszystko po kolei teraz, teraz już z górki.
Słyszałaś mój głos
Wyszedłem z lasu z własnego wyboru
Schronienie dawało mi tez cień
Ale w ciemności nie mam imienia.
Więc odpuszczam to pstryknięcie w
mojej głowie
I będę pamiętał słowa, które
wypowiedziałaś
Zostawiłem zachmurzony umysł i
ciężkie serce
Ale byłem pewien, że zobaczymy
nowy początek
Więc kiedy twoja nadzieja się pali
Ale znasz swoje pragnienia
Nie trzymaj szklanki nad płomieniem
Nie pozwól swojemu sercu zamarznąć
Zawołam cię po imieniu
Podzielę twoją drogę
Ale trzymaj mnie mocno, trzymaj mnie
mocno,
Bo jestem nieuleczalnym wędrowcem!
Nauczę się kochać niebo pod
którym jestem
Tak jak na podłą kawę muszę
poczekać, a ćmika i tak się nie doczekam. Nawet tu nie ma
dyspensy, cóż.
Bardzo dobrze jest cię czytać.
OdpowiedzUsuńWierzyłam, że będzie dobrze. I tak teraz czekają cię kolejne przygody. Dochodź do siebie ;)
Właśnie to robię,choć, jak zawsze, trochę niepokornie XD
UsuńDobra, nie chciałam Ci mówić, że się pobeczałam, bo znowu mnie opierdolisz. Chociaż... pal to pies, cały czas tęskniłam za tymi Twoimi ochrzanami xD Ba, powiem więcej. Kiedy dowiedziałam się o tym, że zatrzymało się serce, kupiłam paczkę ćmików, mówiąc sobie pod nosem: "Jak Kordian się obudzi, to mu powiem, że paliłam... powiem mu specjalnie, żeby mnie opierdolił. Niech mnie zjebie porządnie... tylko niech się obudzi."
OdpowiedzUsuńTo teraz mnie opierdalaj, hahahaha xD
A tak na poważniej... cóż. Jak mi napisałeś, że pozwiedzałeś, to już jakoś tak przeczuwałam, że masz nam tu sporo do opowiedzenia i że chyba wcale nie będziemy musieli czekać na te opowieści te kilka tygodni, o których wspominałeś ostatnio. I dobrze :) Możliwe Króliczku, że i mój głos słyszałeś w oddali, bo odzywałam się często :) Zresztą, odzywało się też kilka osób, które znam. I wiesz co? Dobrze jest wiedzieć, że te głosy gdzieś tam słychać, że one nie giną faktycznie w nicości. Choć wierzymy, że nie giną, to jednak dobrze jest to... poczuć.
I nie masz za co przepraszać. Naprawdę, skończ z tym przepraszaniem. Przejmujmy się tylko tym, na co mamy wpływ i tylko za to przepraszajmy. A Ty chyba za bardzo wpływu nie miałeś na to wszystko. Dobrze, że jesteś. I dobrze, że jesteś z powrotem tak szybko!
Teraz tylko czekać, aż trochę dojdziesz do siebie i będziemy mogli zamówić pizzę, o! :D
Jeny, ja naprawdę cię tyle opierdalam? Serio tak przesadzam? W sensie, ok, jak to nie jest takie złe to może w porządku, ale serio, nie przeginam?XD
UsuńI ja pierdole...za ćmiki, nawet jak przeginam i tak masz mentalny wpierdol, solidny do tego. Ty poczeka aż ja z wyra się zwlekę, to za kudły wytargam! To w ogóle nie jest śmieszne :/
Bo ja zawsze gdzieś się, nawet jeśli w swojej głowie, to wpakuję. W wędrówkę, może:) I jakoś tak...musiało mi się napisać, widzisz XD Uzależnienie od internetu XD Albo raczej, ludzi w nim.
A bardzo, bardzo możliwe:) Właśnie tych głosów było sporo i cóż..nie wiem, może moja głowa. Ale dla mnie to coś więcej, każdy niech wierzy w co chce, ja wiem co widziałem, słyszałem, doznałem. Po swojemu, znowuż:)
I mam trochę. Bo jednak no...nie tak miało być i głupio wyszło. Więc daj mi już naprzepraszać, jak mi głupio, co?XD
Otóż to. Ale nadal nie mam historii z toalety, to trochę potrwa XD
Spoko, nie przeginasz xD Gdybyś przeginał, to bym za tym nie tęskniła w takich momentach xD Więc luz xD
UsuńHaha :D Tak sobie powtarzałam właśnie: "Obudź, się obudź, Będziesz mógł mnie opierdolić, tylko się obudź" - więc dziękuję, ma prośba spełniona xD A tak na poważnie... spoko, kupiłam ćmiki na zachodnim, z ogromnymi wyrzutami. Wyszłam, zapaliłam, podszedł pan żulian i standardowo "czy mogłaby pani poczęstować..." - nie dokończył, ja mu dałam kilka ćmików i mówię: "masz pan, bo ja nie palę tak naprawdę, na zdrowie i w ogóle, tylko trzymaj pan kciuki w dobrej sprawie." Radość w jego oczach była bezcenna :D No, a potem próbowałam spalić jeszcze ze trzy (próbowałam, bo żadnej do końca nie dopaliłam, nie mogłam), a resztę dałam Marcie z mojego roku, bo ona pali, więc... nie musisz być aż tak brutalny xD
No i dobrze :) To wychodzi na dobre wszystkim, bo i ludzie za Tobą tęsknili, jak widać (ha! i co? nie tylko ja mowię, że przepraszanie jest zbędne, sasasasa!)
Wiesz, ja też wierzę w to wszystko, choć też na swój sposób... może kiedyś o tym opowiem :) I mi w tej wierze też pomagają sny, też nieraz bardzo takie... dosłowne, jak chociażby o Dziadku (swoją drogą dawno mi się nie śnił, a szkoda, pogawędziłabym z nim, mam mu dużo do opowiadania :) Ale Ty... Ty właściwie nie musisz już wierzyć, Ty już wiesz :)
No dobra, to się naprzepraszaj, jeśli już czujesz taką potrzebę, ale nie dziw się, że właściwie nikt z zebranych tutaj niespecjalnie chce te przeprosiny przyjmować xD
Na spokojnie :)
No, niby. Chociaż ze swojego kulawego doświadczenia wiem, że jak coś się komuś dzieje przykrego albo umiera, to się tęskni też wtedy za najbardziej absurdalnymi, nawet nilelubianymi rzeczami właśnie XD
UsuńTo się pan na pkp musiał zdziwić tej XD Z jednej strony można to poczytywać jako dobry uczynek ale z drugiej...wiesz, trułaś gościa XD I muszę, bo to i tak głupota -.- Ja głupoty nie toleruję u mądrych ludzi xD
Dobra, już, już, nie sasuj mnie tutaj XD
Wiem, bo mówiłaś o snach o dziadku i cóż...powiedzmy, że dla mnie są inne światy, o. Po prostu, tyle starczy. Nie trzeba tego rozumieć.
Ja tej już koniec tematu XD
jak dobrze, że wróciłeś! aż mi się płakać ze szczęścia chce, że jesteś! martwiłam się o Ciebie, mimo tego, że wierzyła, wiedziałam, że będzie dobrze! teraz jeszcze trochę zostaniesz w szpitalu tak? wszystko poszło zgodnie z planem? wszystko jest dobrze, stabilnie? tą informacją o reanimacji trochę mnie zmartwiłeś, ale jesteś i to jest najważniejsze i wiem, że będziesz dochodził do siebie, aż w końcu będziesz mógł się udać w kolejną podróż!
OdpowiedzUsuńPrzepraszasz ... ? Daj spokój. Jak dobrze, ze już wróciłeś cały i mam nadzieje zdrowszy z tej podróży z przygodami, ale na szczęście wszystko dobrze się skończyło, to się liczy :). Aaa i długo bez nas nie wytrzymałeś ;p.
OdpowiedzUsuńi.
I tak mi głupio, jeny, ludzie, odczepcie się, mi głupio to przepraszam XD
UsuńI owszem, to już uzależnienie XD
Czytając komentarz Asika stwierdziłam, że też mi brakowało ochrzanu, ale... W sumie to nie. Bo, mimo że się martwiłam i leżałam w nocy z oczami wlepionymi w sufit to myślałam, że przecież muszę zasnąć. Muszę, bo byś truł dupę, że "znowu" nie śpię. I jeszcze byś się przejmował, że przez Ciebie. Więc grzecznie spałam. (raz nawet przyśnił mi się Brandon, wtf xD)
OdpowiedzUsuńDobrze, że tak szybko wróciłeś, także tutaj. Chociaż mogłeś trochę szybciej, ale... Może właśnie nie mogłeś. Z jakiegoś powodu musiałeś być, gdzie byłeś, zobaczyć co widziałeś, słyszeć co słyszałeś. I pięknie o tym opowiedzieć. Sama się dziwię, że się nie wzruszyłam, tylko się uśmiechałam xD
A Ida ma u mnie browara! Należy jej się :D
Poza tym, ciebie też pewnie za dużo opierdalam, co?XD I owszem, trułbym, bo masz dbać o siebie, no nie? Poza tym już coś dostałaś na bezsenność XD W każdym razie...dobrze, że miałaś miłe sny, tyle powiem XD
UsuńAle wyszło jak wyszło i nie ma już co płakać nad rozlanym mlekiem, ani ty, ani ja, że mi głupio, ok, dotarło do mnie. I właśnie to możliwe, właśnie może tak musiało być. Niezbadane są wyroki, los, konsekwencje. Pożyjemy, zobaczymy, co to przyniesie choć...już przyniosło, ale to już zachowam dla siebie póki co:)
Dobra, nie lubi Lecha jakby co XD
Tylko czasami xD Ale chyba wiesz, że to nie zawsze działa po prostu xD No i już dbam, nie? W sensie no już trochę bardziej xD Ano, dlatego spałam :D Bardzo miłe :3
UsuńW końcu dotarło, uff! :D Wiesz, że coraz częściej używasz tego "póki co", a to bardzo drażni moją ciekawość xD I cóż, zawsze mówię, że nic nie dzieje się bez przyczyny, więc widocznie to też się stać musiało, po prostu :)
O matko, czy tylko dla mnie piwo to piwo i każde smakuje tak samo? xD Ale dobra, zapamiętam. Wolę jej nie wkurwiać xD
Wiem, dlatego i tak z truciem tobie się ograniczam, serio XD I mam nadzieję, że tylko tak nie gadasz. Bo jakoś to w końcu sprawdzę, czy dbasz serio :>
UsuńHm...tak, używam? Widzisz, mam jeszcze jak widać dużo nie do końca klarownych myśli, które muszą w czyn się nieraz zmienić, a nieraz w pewność, więc cóż. Póki co XD A po prostu...pewne rzeczy muszą się uleżeć i tyle:)
Tak, chyba tak. Bo ja z kolei też jestem wybredny co do piwa, strasznie XD
Bardzo dobrze, bo byś mnie tylko wkurwiał, a to by przyniosło odwrotny skutek xD Już sam mój ryj by wiele powiedział jakbyś go widział xD W sensie wcześniej to wyglądałam jak nastolatka, tak mi syfy wyjebały xD a teraz już nic ponad normę xD A fajki się nie liczą, prawda? Ta, spoko, sprawdzaj, nie wiem jak, ale powodzenia xD
UsuńNo dobra, może nie jakoś przesadnie często... xD Ale parę razy się zdarzyło :D Nie no jasne, że tak.
Geez, serio? xD ja wypije każde :D (jedno zwykłe, maks dwa i mi "za gorzko" xD)
Wiem wiem, więc się za to nie biorę XD O rety...aż tak cię wysypało? Za mało witamin i przemęczenie, nic dziwnego, że skóra nie daje rady. Masz, co chciałaś widzisz :P Ale dobrze, że już to się normuje, masz szczęście:P
UsuńNo to te pare razy na zastanowienie XD Ale nawet nie wiem, jakie XD Robię to machinalnie jak widać.
Ano serio. I ja uwielelbiam np. piwa mocno chmielowe, więc cóż...nie podpijesz mi xD
I słusznie :D Noo masakra była. Wiem, wiem, sama jestem sobie winna :P Pff xD
UsuńByć może :D
Żebyś się nie zdziwił! xD
No tak, dlatego że wiesz już cię nie będę dręczył XD
UsuńCzasem lubię się dziwić XD
Bardzo się cieszę, że Twoja przygoda, chociaż nie taka łatwa, skończyła się dobrze i jesteś z nami ;) Czytałam tę notkę trochę z niepokojem i gdy już doszłam do końca, odetchnęłam z ulgą i dostałam jakiś zastrzyk nadziei, dzięki ;)
OdpowiedzUsuńHm, to chyba dobrze, że jednak nadziei:)
UsuńI cóż dużo mówić, też się cieszę, że wyszło, jak wyszło:)
No to sobie pospałeś troszke i więcej tyle czasu nie spij. A tak na serio cieszę się że wszystko się udało i jesteś z nami :-)
OdpowiedzUsuńNie mam zamiaru, z natury nie jestem jednak śpiochem XD I cóż, ja cieszę się również:)
UsuńWypiję dziś toast za to że wszystko się udało i że jesteś :) Naprawdę:)
OdpowiedzUsuńTo z tym krukiem... naprawdę Ci się to śniło czy po prostu to symbol Twoich uczuć?
Dzięki:)
UsuńNaprawdę mi się śniło, ja mam często dość symboliczne właśnie sny, dziwne, które dokładnie zapamiętuję, które cóż...wpływają na mnie poza snami. Ale pytanie się pojawia, na ile to kwestia mojego umysłu, który wrzuca mi symbole które znam codziennie, a na ile kwestia inna? Czy w ogóle?:> Chyba niezrozwiązywalne pytanie, prawda? Ja wierzę w co wierzę, a kto chce inaczej...też proszę bardzo:)
Wiesz sama chciałabym znać odpowiedź na to pytanie, bo miewam prorocze sny. Ostatnio np. śniło mi się, że Ciacho się ochlał i napisał mi, że ogląda jakiś program z gołymi kobietami :P Następnego dnia okazało się, że były urodziny jego brata i pił drinka a dwa dni później leciał w telewizji film "Kac Wawa" i pewne panie były tam zupełnie nagie. Niby siedziałam obok, ale po części sen mi się spełnił.
UsuńTo nie pierwszy raz, ostatnio zdarza mi się to coraz częściej, może dlatego, że zwracam na to uwagę...
O snach można rozmawiać i rozmawiać, mnie w szczególności interesuje to, czy naprawdę Ci się to śniło bo w końcu byłeś w takim stanie... że no... sam wiesz ;)
Rozumiem o co ci chodzi, bo też takowe miewam, mówiące o czymś, co dopiero będzie, czasem w dosłowności, czasem powodujące uczucie deja vu ale wiem, że ono pochodzi ze snu etc. także...ja wierzę w sny, to część, nazwijmy to, moich poszukiwań duchowych, cześć tego, co mnie buduje jakoś, tworzy w tej sferze. Dla mnie to jest coś więcej, ale rozumiem, że niektórzy nie wierzą w takie rzeczy i hm...w tym momencie przychodzi rozwiązanie mówiące o podświadomości i możliwościach naszego mózgu. Też, niewyluczone, prawda?:)
UsuńI owszem, w stanie, jak ja to mówię, dla mnie jakiegoś "pomiędzy".
czasem dobre jest to, że wszystko się tak stale zmienia. i widzisz absurdalnie od napisanie tej ostatniej notki miałam okazję spotkać się z paroma osobami, z którymi kiedyś chodziłam do szkoły i to było fajne, niektóre te przypadkowe spotkania przerodziły się w umówione spotkania, niektóre jest szansa, że się tak przerodzą, a inne to się jeszcze okaże, ale coś i w tym moim małym mieście trochę się ruszyło, chociaż część osób tak jak ja, jest w tym mieście póki co przejściowo.
OdpowiedzUsuńnie, nie już nie płaczę, ale wciąż się cieszę, że już się do nas odezwałeś i że jest dobrze, muszą zatrzymać, to muszą, leż, odpoczywaj, regeneruj siły i dochodź do siebie! mam nadzieję, że już żadne komplikacje się nie pojawią!
Głód ludzi po ciężkiej operacji? Chyba faktycznie jesteś z innego świata xD Ja zdechlakiem strasznym byłam po każdym zabiegu, podobnie jak wszyscy znani mi rekonwalescenci. Myśl o laptopie albo chociaż telefonie? Abstrakcja!
OdpowiedzUsuńTen motyw z krukiem Ci się naprawdę śnił? Nie do wiary... Na mnie przez siedem razy czekał jedynie urwany film xD
Zdrowiej!
Wiesz, zasadniczo to najgorsze przespałem, jak mnie wybudzili to byłem zmęczony owszem ale wieczorem cóż...najgorszy ból 3 doby i tak dalej mnie ominął zasadniczo. Dlatego pewnie już mi werwa wraca:) Wiesz, jestem dalej jakoś zmęczony, nie czuję się komfortowo ale jednak...no ja ludzie potrzebuje. Zwłaszcza jak mi źle, jestem stadny i koniec. Ale to wcale nie taka abstrakcja, bo znam właśnie wielu ludzi, którzy mają jak ja. Nawet mama Marylka, jak jej nogę operowali, to od razu wszystkich chciala widzieć i koniec XD A ma prawie 70 lat XD
UsuńI śnił się, może wiesz, moja podświadomość zadziałała, bo w śpiączce farmakologicznej jakby nie patrzeć to taki...inny sen niż całkiem narkoza. Bo po zwykłej też mnie czekał urwany film a tu proszę...może to jak sny po LSD XD
I mam zamiar:)
W śpiączce farmakologicznej nigdy nie byłam i nie wiem, jaki ma wpływ na przebieg zdrowienia, ale myślę, że to też kwestia charakteru. Uwielbiam ludzi, ale - jak już wspominałam - w szpitalu jestem strasznie wycofana i milcząca. Nie umiem się przełamać. Że masz inaczej, to nawet lepiej, miło będzie Cię czytać :)
UsuńMnie po morfinie czekały kolorowe przygody, jedna nawet bardzo romantyczna... jedyna jasna rzecz świeżo po rozkrojeniu xD
No zasadniczo polega po prostu na wyciszeniu pewnych obszarów mózgu, żeby nie powodować stresu etc., najczęściej stosuje się ją w urazach mózgu, bo u zawałowców etc., no schorzeniach serca, żeby np. działalność hormonów stresu przy wybudzaniu nie zadziałała i nie powodowała nowego zawału. Ale reszta mózgu sobie hula XD Chociaż, jak rozmawiałem sobie z pielęgniarką wczoraj, to ponoć bardzo różnie ludzie reagują, jedni mają sny, inni widzą i słyszą co dookoła, a inni mają czarne dziury. Różnie bywa.
UsuńI no tak, wiem, mówiłaś. A mnie nawet tam nosi, może właśnie nawet bardziej mam wrażenie. I nawet pisanie mi rehabilitantka zaleciła, bo lepiej żebym siedział niż leżał całkiem XD I ruszam łapkami, to lepiej oddycham czy coś XD No, minialnych ruch zapobiega zatorom i tak tam, wiadomo.
A morfina...cóż, pamiętam ten błogi stan XD I ta romantyczna brzmi arcyciekawie XD
Może to głupie co powiem, ale w sumie jesteś szczęściarzem, że mózg zareagował akurat w taki sposób :D Czarna dziura to nic fajnego, a słyszenie wszystkiego połączone z niemożnością reakcji musi z kolei być przerażające.
UsuńHa! Mnie kazali nawet wstawać, tzn siadać na wózku trzy dni po zabiegu. Jeśli do tamtej pory nie wiedziałam co to hardkor, wtedy dotarło to do mnie z całą mocą xD Gdyby nie fakt, że co nieco wyczytałam na zagranicznych stronach, zakazawszy tych praktyk, mogliby doprowadzić kręgosłup do totalnej ruiny...
Osoba, w której platonicznie kochałam się w wieku piętnastu lat, zaprosiła mnie na kolację przy świecach. Był szampan, róże, wyznania... hamerykański film, a nie sen. Dobrze, że nie doszło do oświadczyn xD
Wcale nie głupie, przeraża mnie właśnie zawsze wizja tego, że np. mogę słyszeć wszystko, wręcz widzieć,ale nie móc nic zrobić. Czasem mi się tak zdarza podczas normalnego snu, tzw. paraliż nocny i to nigdy nie jest przyjemne.
UsuńWiesz, teraz jest takie parcie na to, żeby jak najszybciej rehabilitować po zabiegu, aktywizować i to jest super sprawa ale...jeśli jest rozsądna :/ Bo u mnie po operacji serca to wiadomo, inna rzecz z ruchem, oddechem niż np. jak ty miałaś operację kręgosłupa. Cholera, rozważniej by trzeba było, a nie. No ale cóż. Jak widać u nas nieraz za mało wiedzą nadal.
O ja, ładnie XD
Kamień mi z serca spadł :) Strasznie miło Cię czytać.
OdpowiedzUsuńWiedziałam, że nie będziesz czekać z pisaniem tu, gdy się w końcu obudzisz.
No, to teraz wydobrzej! A potem pisz, pisz, pisz jeszcze więcej nawet!
Cóż, dziękuję za miłe słowa:) I fakt..jestem już chyba uzależniony, nie umiem nie pisać XD
UsuńOo, takie uzależnienie to ja popieram :D
UsuńTeż sądzę, że ie jest najgorsze XD
UsuńJuż nie przepraszaj tyle ! :P Ważne, że jesteś wśród nas :D
OdpowiedzUsuńNo już, już, nic nie mówię:)
UsuńZa co Ty nas, człowieku, przepraszasz?! My tu jesteśmy dla Ciebie, i możesz mi wierzyć, albo nie, ale we wtorek myślałam o tym, jak przebiegła operacja, i dlaczego tak długo nie dajesz znaku życia, co sobie tłumaczyłam, że NA PEWNO poszło dobrze, tylko odpoczywasz. I kurde. Cieszę się tak niesamowicie, że jest nowa notka. Jak zobaczyłam, to aż mi się facjatka uśmiechnęła ze znów jesteś z nami. No, w końcu w swoim miejscu!
OdpowiedzUsuńCzekałaś na książki, przyznaj się :>
UsuńA tak serio, już nic nie mówię, za dużo mnie opierniczacie, chociaż, mi jest naprawdę głupio...no ale co zrobić, było, minęło, teraz właśnie idzie ku lepszemu;)
I cóż, to miłe:)
Noż kurde, wydało się >.<
UsuńI będzie tylko lepiej :)
Ha, nie jestem taki naiwny! XD
UsuńNie przepraszaj. Nie masz za co. Ważne, że jesteś tu i teraz z nami. Może sny są prawdziwe tak samo jak rzeczywistość? Tylko w zupełnie innym świecie? Sama nie wiem. Świat kryje wiele zagadek, które czekają aż ktoś je odkryje :)
OdpowiedzUsuńDiary Alice
Już nie przepraszam, za dużo opierniczu mam za to XD
UsuńJa w nie wierzę, nawet bardzo mocno:) I otóż to. Za mało znamy świat, by powiedzieć, że coś jest niemożliwe:)
Bardzo się cieszę, że jesteś z nami!!!! :)
OdpowiedzUsuńWypoczywaj i zbieraj siły!!! :*
To właśnie cały czas robię, aż do przesady XD
UsuńWitamy, witamy :D
OdpowiedzUsuńJa nie rozumiem, jak można pisać takie długie wypracowania na blogu, po operacji serca i jeszcze przepraszać za to, że się dłużej leżało w łóżku ;-; To dziwne XD Z jakiej planety ty pochodzisz?
Można, nawet rehabilitantka mi powiedziała że dobrze, że piszę, bo mi ręce pracują i siedzę wtedy, a ruch choć minimalny sprzyja dobremu oddechowi i zapobiega zatorom, o XD blog to zdrowie czy coś XD
UsuńAle żeby przepraszać? XD Zobaczysz, jeszcze będziesz miał mięśnie w palcach jak Pudzian bicepsy :o
UsuńJuz mam tam dobre mięśnie, przecież jestem skrzypkiem XD
UsuńNie przepraszaj głuptasie! Najważniejsze, że już jesteś! :* Teraz grzecznie leż i dochodź do siebie. :)
OdpowiedzUsuńTrochę przeraziło mnie jedzenie oczu kruka, ale okej... xD
Już, już, nic nie mówię, bo wszyscy na mnie "krzyczą":P
UsuńNo cóż, łatwo cię przerazić XD
Jak dobrze Cię czytać tak szybko! :) Wchodzę w moderację i szok, że Twój komentarz xD I jak kurewsko dobrze wiedzieć, że wszystko w porządku, że żyjesz, dochodzisz do siebie, pogodny i radosny. Najlepsza wiadomość tego dnia :) Bo po tej notce poprzedniej poryczałam trochę, bo się bałam o Ciebie i w sumie każdego dnia wbijałam sobie do głowy, że na pewno wszystko poszło dobrze. No i poszło :)
OdpowiedzUsuńNie masz za co przepraszać! Dobrze, że odespałeś, ciało wypoczęło i serce :)
Trzymaj się tam ciepło! ;*
P.S. Niesamowita historia z... kurczę, nie wiem, jak to nazwać... snami z "zaświatów" ? W każdym razie wiedziałam, że człowiek podczas i po operacji potrafi śnić :) Przypomina mi to nieco przypadek śmierci klinicznej. Kiedyś oglądałam program na ten temat, gdzie duch, ciało astralne (?) faceta podczas jego własnej operacji patrzyło na tą właśnie operację. Niesamowite :)
Um, cóż, to miłe:) I owszem, żyję i mam zamiar jeszcze troszkę pochodzić na tym świecie i was pomęczyć i tutaj XD I ej, nie ma aż tyle płakania przeze mnie. Ale, co było to było, jest, co jest i na tym się skupiamy:)
UsuńJa to nazwałbym "byciem pomiędzy", takie moje własne pomiędzy, czy stworzone przez moją głowę, czy przez...coś innego? Tego już nie mogę wiedzieć. Ale byłem gdzie byłem i nawet....to dobrze, że tam trafiłem. I wielu ludzi widzi wszystko "z zewnątrz" jak gdyby podczas operacji śpiączek:>
Jak dobrze, że jesteś!
OdpowiedzUsuńTeż się cieszę:)
UsuńTy mnie ostatnio cały czas do łez doprowadzasz.. Chyba przestanę się wczuwać w Twoje wpisy :P Nie dość, że piszesz emocjonalnie, to jeszcze ja jestem taki wrażliwiec :P
OdpowiedzUsuńA tak poważniej - to wracaj szybko do zdrowia i napij się z nami-blogerami tej kawy :D
Um, cóż, przepraszam. Ale...co ja na to poradzić mogę tak naprawdę?
UsuńO tak, kawa z blogerami brzmi dobrze XD
No coś Ty, ja nie w tym kontekście pisałam.. Cieszę się, że są teksty, które sprawiają, że się otwieram, które trafiają w moje serce ;)
UsuńCóż, to w takim razie się cieszę:)
UsuńZ każdą notką otwierasz drzwi mojej duszy bez pytania. Z każdą notką wyzwalasz coraz więcej emocji. Zarówno tych dobrych, jak i tych złych. Bo przecież każdy ma rzeczy, o których chce zapomnieć. Każdy ma dotyk, którego nienawidzi...
OdpowiedzUsuńA gdy zapada ciemność, wszystko, jakby wbrew oczekiwaniom, staje się wyostrzone, bardziej boli. I nie pozwala zapomnieć. Dobrze, że wróciłeś, Przyjacielu.
Ale zapomnieć się nie da więc...trzeba chyba oswoić, ugłaskać nieraz. Tylko tyle, aż tyle:) Pomimo ciemności.
UsuńZacznę od czerwonych liści klonu...Tak bardzo w temacie. Jestem nimi ostatnio zafascynowana. Byłam z koleżanką na spacerze i dosłownie zbierałam wszystkie, jakie mogłam, byleby nie były dziurawe ani nadgryzione. Bo NIGDY nie widziałam tak czerwonych klonowych liści. Albo w ogóle czerwonych. Nie wiem czemu. Ale te były tak czerwone jak we fladze Kanady. Czyli może normalnie czerwone, no ale :)
OdpowiedzUsuńI chcę powiedzieć: a nie mówiłam?! Że będziesz miał o czym pisać po operacji. I mówiłam o śnie jako podróży/wędrówce? I dobrze Cię tu znowu widzieć :) Ale o tym dobrze wiesz.
A robiłaś kiedyś z takich liści kwiaty?:> Żeby przetrwały, a nie tylko chwilę stałe w wazonie?:) Wiesz,...może to były gatunki inwazyjne?XD W ogóle, to zrobiła mi się ochota na syrop klonowy XD
UsuńNo tak, tak, mówiłaś:) Ale to i tak miłe:)
Nieee... Nigdy nie stawiam liści w wazonie, bo nie lubię, jak się zawijają. Chowam do książek, żeby były suche i proste :D Nie znam się na tym, więc nie wiem... o_O Ale byłam dziś na spacerze do i po sklepach, i w mojej okolicy klony mają jedynie żółte liście.
UsuńSyrop klonowy do pancakesów! Ale ja i tak wolę kanapki z masłem orzechowym :)
Suszysz je, rozumiem:) A ja robię z nich róże, masz samouczki w necie XD
UsuńO, to też bym zjadł XD
doprowadziłeś mnie do łez, wiesz? czytałam Cię płacząc, teraz tylko przecieram łzy. martwiłam się o Ciebie. dobrze, że wróciłeś, że jesteś tutaj z nami ( ze mną ), że będę mogła podziwiać Twoje kolejne słowa. bo bez Ciebie to miejsce byłoby puste, stęsknione za słowami.
OdpowiedzUsuńa, teraz już ciii... leż i odpoczywaj.
Cóż, przepraszam, nie lubię, jak ktoś przeze mnie ma płakać chociaż...jeśli to dobre łzy, to niech będą.
UsuńI odpoczywam aż za dużo;)
za co mnie Króliczku przepraszasz? po prostu poryczałam się i już. a gdyby to były złe łzy, co wtedy?
Usuńi odpoczywaj oby więcej :*
To wtedy byłoby mi jeszcze gorzej i bardziej bym jeszcze przepraszał:)
UsuńTy przepraszasz? ehh. Nasze prawo martwić się, a Twoje wypoczywać i dobrzeć :)
OdpowiedzUsuńbez zbędnych słów - cieszy mnie, że jesteś.
Więc już nic nie mówię:)
UsuńI cóż, mnie również:)
właśnie widzisz, też mam podobnie, też siebie akceptuje, nie mam sobie nic do zarzucenia, ale jakoś zawsze irytowały mnie te plotki w tym mieście, bo tu każdy każdego 'zna', nawet jak ledwo kogoś kojarzy... ciężko być tu anonimowym i mnie trochę irytują czasem dopisane jakieś słowa, sytuacje do ludzi, z drugiej strony jak spotkałam ostatnio kumpla z klasy, to mówił, że chłopcy odbierali mnie zawsze jako grzeczną, ale w porządku dziewczynę i to z pewnością było spoko, może jestem przewrażliwiona jakoś na tym punkcie, ale po prostu nie uśmiecha mi się to, by dużo ludzi dużo o mnie wiedziało...
OdpowiedzUsuńno to dobrze! bardzo dobrze! ale siedź w tym szpitalu jeszcze, dopóki naprawdę nie dojdziesz do siebie i dopóki już nic Ci się stać nie będzie mogło i odpoczywaj dalej! ;)
Iże PAPIEROSA po operacji serca...
OdpowiedzUsuńPięknie opisałeś te swoją wędrówkę, a kruk według mojej opinii mógł być symbolem śmierci, która Cię kiedyś, jak każdego z nas czeka, a porozmawiać z nim nie mogleś, bo jeszcze nie jest Ci ona pisana. Takie mam patrzenie na to. Fakt, że zacząłeś się w niego zmieniać może świadczyć o tym, że z powrotem Twoje życie jest w Twoich rękach. Twoich własnych, kościstych, Kordianowych rękach. Czuję się trochę jak na lekcji polskiego, ale cóż. Lubię tak interpretować :) Pozwiedzałeś więc troszkę, ale dobrze, że już wróciłeś.
To że nie palę, nie znaczy, że nie jestem palaczem XD Nadal chce mi się ciągle jarać XD
UsuńHm...ciekawa interpretacja:) Choć, ja mam swoją właśnie, wewnętrzną XD
Cieszę się, że dałeś radę i że już wróciłeś. Bo czyjeż to ja posty miałabym czytać po kilka razy i wzruszać się i nie do końca wszystko rozumieć, a jednak się zachwycać, jeśli nie Twoje? :)
OdpowiedzUsuńZdrowiej szybko :)
Cóż, ja też się cieszę właśnie:) I...to miłe co piszesz, dziękuję:) Dzięki:)
UsuńTy jeszcze przepraszasz? nie masz za co. Każdemu człowiekowi należy się odpoczynek zwłaszcza po operacji. Nawet się trochę zdziwiłam,że tuz po niej napisałes taki długi post. Spodziewałam się raczej,że będziesz potrzebował takiego właśnie odpoczynku, tylko,że trochę dłuższego. W każdym razie dobrze,że jesteś :)
OdpowiedzUsuńJuż nie przerpaszam, już dostałem za to opiernicz XD
UsuńA widzisz, mnie pisanie leczy XD
Jak leczy to dobrze. Gorzej by było, gdyby ci szkodzilo
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNie przepraszaj za to, że się martwiliśmy, to akurat nie jest zależne od Ciebie i nic w tym złego :) Dobrze, że się wybudziłeś, że jest w porządku i teraz możesz spokojnie wracać do zdrowia. Cały ten czas zastanawiałam się jak tam z Tobą, na szczęście Asia trochę mnie informowała (tylko jej czasem za to nie ochrzań :P), no i z tego wszystkiego w nocy z czwartku na piątek śniło mi się, że napisałeś posta z tej podróży, nawet wspomniałam o tym Asi, a ona mi na to "no i wyśniłaś, bo faktycznie napisał" ^^ No. W każdym razie cieszę się, że już jesteś z nami :)
OdpowiedzUsuńJuż nie przepraszam, za dużo za to oberwałem XD I czemu miałbym ją za to ochrzaniać?:) Nie jestem jakimś celebrytą, żebym ją miał pozwać za zniesławienie czy coś w tym stylu xD
UsuńWidzisz, więc i tobie zdarzają się dziwne sny xD Prorocze, o xD