"Miej gdzieś teraz cudze problemy
i złamane serce, skup się teraz lepiej na nie umieraniu, co?"
dała mi prztyczka w nos Frida w tym tygodniu. Skupić się na
nie-umieraniu brzmi nawet, jak niezłe zadanie. Wyzwanie wręcz, a ja
zawsze przecież wyzwania lubiłem.
Sądzę, że je po prostu podejmę.
Nie jest łatwo nie umierać. Nie jest
łatwo po prostu chorować, gdy jesień taka piękna, gdy ułudy
miłosne rozwiewają się ostatecznie, gdy chce się zaleczyć głowę
w górach albo w morzu. Nie jest łatwo nie- umierać i chorować,
tak po prostu. Ale nikt nie mówił, że ma być łatwo. Ba, nikt nie
mówił, że wszystkie przygody w naszym życiu mają być tymi
przyjemnymi.
Bo w gruncie rzeczy, wszystko jest
przygodą. A tą, choć dającą mi się we znaki jak sezon burz w
górach Bałkanów traktuję jak kolejną podróż. I wy też to tak
potraktujcie, jeśli choć trochę się martwicie, jeśli choć
trochę mnie lubicie.
To podróż, z której mam zamiar
wrócić, może bez opowieści a z ranami. Ale rany, moi drodzy,
czynią znów silniejszym. Nic tak dobrze jak rany nie uczy. No, może
oprócz błędów, ale tu miejmy nadzieję, chirurdzy, którzy
planowo we wtorek o 8 rano, 7 października 2014 roku mają otworzyć
moją klatkę piersiową, uczyć się nie będą. Zasadniczo,
statystycznie mam najlepszy termin na operację, wtorek rano. Wtedy
popełnia się- pamiętajmy, statystycznie- najmniej błędów
lekarskich, taka ciekawostka.
W każdym razie to tylko kolejna
podróż, przystanek, który może cieniem rzuci się na moje
przyszłe życie- ale hej, co go nie zmienia? Każde zdarzenie
zmienia jego bieg, jak nurt rzeki zmienia się na wystających
kamieniach i korzeniach wierzb. Płynę z prądem, to tylko większe
wyboje, co zmieniają smak wody. I co z tego? Ważne, by płynąć do
samej delty. A tej ja osobiście jeszcze nie widzę.
To kolejna podróż, tylko nie wiem,
kiedy wrócę. Bo tym razem nie mam zabukowanego lotu, nie mam
dokładnych planów co do niczego. Niech się dzieje co chce.
Ale pewnie tutaj nie będzie mnie długi
czas. Mam takie wrażenie, że pewne rzeczy będą musiały się
jeszcze zdarzyć, dorosnąć, zarosnąć, zanim opowiem wam o tym,
jak rzucam śnieżkami przez okno, już nie kasztanami. Choć, nie
zamierzam co prawda zrobić sobie wakacji do tego miejsca aż do
zimy...ale sądzę, że sporo wody właśnie upłynie, co najmniej
parę tygodni. Więc jeśli ktoś by miał się denerwować, że mnie
tu nie ma- proszę tego nie robić. Choć, jak chcecie, możecie
znowu spamować moja skrzynkę mailową, to nawet miłe było, gdy
wróciłem z Gruzji a tu 48 nieprzeczytanych wiadomości.
Nie będę przedłużał w każdym
razie, bo zresztą, tym razem przedłużać co nie ma. Po prostu,
chciałem się pożegnać chwilowo i z tym miejscem. Chciałem
powiedzieć, że Włóczykij wyrusza i wraca. Powiedzieć już teraz
bo jutro za bardzo mogą trząść mi się ręce, ale to nic
przecież. Niech drżą, mają prawo. Niech oddech staje się płytki,
ma prawo. Ma prawo, bo to nic takiego, a tak wiele.
Jest dobrze, choć jestem zmęczony, po
prostu coraz bardziej zmęczony, mówiący niech się po prostu
dzieje co chce. Mam momentami tysiące lat, pamiętam wszystkie swoje
wcielenia. Ale to nic. Czekanie na każdą przygodę, każdą podróż
nawet tą realną, może zmęczyć. Niech się spełni.
W każdym razie, jutro słowa mogą mi
się gubić- bo robią to już teraz, jutro będę potrzebował też
czasu dla siebie, chwili medytacji, chwili własnej modlitwy, pewnego
wyciszenia. Dlatego już dziś mówię wam do widzenia, nie-
żegnajcie. Bo już wiem, dopiero teraz zrozumiałem, jak różny
smak mają tak naprawdę te słowa.
Wyruszam na kolejną przygodę,
osobistą walkę, wyruszam zawojować własny świat by wrócić i
nucić wesołe piosenki.
Myślę o tym, co będę robił potem.
O smaku nie jutrzejszego głodu przed operacją, a smaku wszystkich
ciast i obiadów, które zjem, gdy wrócę, po prostu wrócę. O
smaku czerwonego wina. O smaku każdego kolejnego oddechu, wdechu
mroźnego powietrza. Myślę o planowaniu podróży, spektaklu na
który zabrakło sił, o robieniu porządków w książkach,
zajmowaniu się psem, o obietnicach które mi złożono, o
nadziejach, które mi dano. Ale może nie powinienem o tym. Za dużo
póki co tylko w głowie tkwi, w sercu.
Wyruszam w kolejną wędrówkę, choć
bez użycia nóg. Nie mówię na razie o rozpaczy ani nadziejach
nawet. Mówię o życiu i skupiam się na nim póki co, skupiam się
na myśli, by przeżyć.
A jeśli zdarzy się inaczej, zdarza
się po prostu i nie ma co płakać, choć jeszcze można się tego
bać.
Przybliżać się odchodząc
Odchodzić, zostając w miejscu
Gdzie samotności najłatwiej
podróżować
Gdzie lepsze jest wrogiem dobrego
Jeśli wszystko zawiedzie
Wszystko zawiedzie
Pozwól, by zegar wybił godzinę
odpoczynku wiecznego
Jak na razie
Jak na razie
Nie myślimy o rozpaczy
Nie myślimy o nadziei
Gubić się by odnaleźć drogę
powrotną do domu
Odzyskać pozwalając odejść
Spraw, by kolejna myśl upadła w
natłoku rzeczy
I śmierć jest ostatnim oddechem
Tak jak życie
Mówiąc o tym, nic tak naprawdę
nie wiemy
I to przeraża najbardziej
Jak na razie
Jak na razie
Nie myślimy o rozpaczy
Nie myślimy o nadziei
Troska przepływa obojętnie przez
moje żyły
Gdy odchodzisz, to odchodzimy
Troska obojętnie roznieca
zmiłowanie
Gdy tu jesteś, to jesteś
Przybliżając się
Nie zaprzątając sobie głowy domem
Nie mówiąc o rozpaczy
Spoglądając w górę na pośpiech
istnienia
Myśląc o życiu
Które trwa teraz
O życiu, jak na razie
Wczoraj przypadkowo trafiłem na ten
oto kawałek i...niektóre przypadki zdają się nimi nie być. Choć
dla wielu pewnie pobrzmiewa w nim smutek, czysty smutek i choć nim
poraża serce...dla mnie wczoraj wieczorem stał się czymś więcej,
czymś, co musiałem się dzielić, choć nie każdy zrozumiał, choć
może nie każdy chciał słuchać. Czymś cholernie ważnym. Czymś niesamowicie...moim.
Tak nagle istoty, cały ja w tym, cała muzyka we mnie.
Tak nagle istoty, cały ja w tym, cała muzyka we mnie.
Dawno nie słyszałem nic tak
pięknego, tak przeszywającego, tak mówiącego za mnie. Dawno nic
nie sprawiło, że tak drgało wszystko w środku, sprawiając, że
jednocześnie chce się płakać z rozpaczy i z radości nadziei,
jakkolwiek to absurdem może nie pachnieć.
Jestem potwornie zmęczony i w tej
muzyce odpocząłem, bardziej niż w toni oceanu.Może dlatego, że w pewnym pięknie zawsze właśnie odpoczywam. Może dlatego, że właśnie znalazłem coś, co mówi za mnie, może dlatego, że znalazłem coś,
co umie powiedzieć co czuję, choć brakuje mi słów i każdemu
prawie, kto się pyta, mówię, że dobrze, choć źle.
Dobrze, choć źle. Coś takiego nie
istnieje. Ale mam właśnie w sobie uczucia, które nie mają nazw,
jakby nie istniały.
Muzyka mówi za mnie. Tym razem całkowicie.
Więc wyruszam w podróż i zostawiam
was z panem Feinerem, któremu obiecałem w duchu, że kupię
wszystkie jego płyty, jak tylko wrócę. Wyruszam, mówię wam do
widzenia znów muzyką, która mówi też za mnie.
Za wszystkie kciuki trzymane, za
wszystkie modlitwy, za wszystkie dobre myśli, jasne i ciepłe
dziękuję. I podziękuję jeszcze raz, gdy pomogą- a przecież
pomagają zawsze.
Ahoj, przygodo! Tyle zostaje mi do powiedzenia. Reszta nie jest milczeniem, ale i nie należy już do mnie. Ja przetrwałem do tego momentu, w którym już nie mogę decydować sam. Ale dopłynąłem i jestem z siebie dumny, choć tak bardzo, tak kurewsko zmęczony.
Do zobaczenia, moi drodzy.
Do zobaczenia i do przeczytania! :). Trzymaj się, wierzę, że wszystko oczywiście dobrze się skończy, bo nie może inaczej i daj znać już po jak będziesz mógł, miał siłę, chociaż napisać, że jest już po, chociaż tyle. Będziemy trzymać kciuki, modlić się co tylko zechcesz i czekamy na nowe doświadczenia i wspomnienia z tej podróży :).
OdpowiedzUsuńi.
"noc została wymyślona po to
OdpowiedzUsuńżebyś mógł bez trudu oswajać
się z ciemnością"
Szczęśliwej podróży i udanego powrotu :)
OdpowiedzUsuńMocno trzymam kciuki, żeby wszystko się powiodło i żebyś do nas wrócił, jeszcze silniejszy niż dotychczas. Będzie dobrze.
OdpowiedzUsuńtylko się nie poddawaj! my tu będziemy na Ciebie czekać ;))
OdpowiedzUsuńBędę czekać, choć przypomnę od czasu do czasu o swojej obecności. Żebyś nie zapomniał, że jest taki znajomy-obcy ktoś, kto Cię rozumie.
OdpowiedzUsuńTrzymaj się dzielnie!
Powodzenia i do boju :))
OdpowiedzUsuńWierzymy tutaj w Ciebie i będziemy czekać :)
Kordek... trzymaj się.
OdpowiedzUsuńWierzę, że wszystko dobrze się skończy :)
OdpowiedzUsuńKordian trzymaj się! Szczęśliwej podróży i do następnego przeczytania ;)
OdpowiedzUsuńTrzymaj się Chłopaku! Powodzenia, myślami jestem z Tobą!!! :)
OdpowiedzUsuńDasz radę, w końcu kto jak nie Ty! :):)
Podróżuj, walcz, a później wypoczywaj i nabieraj sił na następne, te przyjemne przygody. Ja się Tobą zaopiekuję w myślach i w sercu :)
OdpowiedzUsuńDo zobaczenia :)
Wszystko będzie dobrze. Ty wiesz... (tuli)
OdpowiedzUsuńW takim razie trzymam kciuki za udaną podróż i powrót. I wysyłam trochę pozytywnych myśli. Trzymaj się. :)
OdpowiedzUsuńNie napiszę, ani "do widzenia" ani "żegnaj".
OdpowiedzUsuńDo napisania niebawem :*
Statystyki nie kłamią :P
Ty zawsze masz jakieś opowieści w rękawie, a poza tym, skąd możesz wiedzieć, że na dniach nie przyśni Ci się ciekawa historia? Bo sen to chyba też jakaś wycieczka/podróż :>
OdpowiedzUsuńPoza tym, to przesłuchałam Pieśń wielorybów i jednak trochę mnie przeraża ;)
PS Czekam na Ciebie! ♥
Musi być dobrze, nie ma innej opcji, zwłaszcza, że wszyscy w to wierzą i są tego pewni, a wiara potrafi dużo zdziałać. Trzymam mocno kciuki! Powodzenia, nie daj się! :)
OdpowiedzUsuńWracaj prędko ;) Pomyślnych wiatrów.
OdpowiedzUsuńA więc będę czekała cierpliwie na kolejny post!
OdpowiedzUsuńBędzie dobrze :)
tejk ker!
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki! :)
OdpowiedzUsuńTak... Piosenka porywa.
Jesień - moja ukochana pora roku. Zaplanowałam sobie podróż. Pomyślałam sobie, że odbędę ją z aparatem, choć w pewnej chwili miałam go nie zabierać, ale przecież szlag by mnie trafił, jakbym nie mogła nikomu pokazać, co widziałam. Bo w gruncie rzeczy cel podróży jest zupełnie inny.
OdpowiedzUsuńA więc rajza, nim umysł poniesie śmierć.
Smutno trochę... ale jak to napisałeś, nie wszystkie przygody są przyjemne.
OdpowiedzUsuńTeraz masz to już jednak za sobą, mam nadziejęi wierzę, że wszystko się powiodło.
Życzę Ci, żebyś jak najszybciej mógł cieszyś się to piękną jesienią (tak, u mnie również taka jest).
Do zobaczenia :)
Króliczq . . ja nadal trzymam kcuki i nie puszcze do dnia w którym sie odezwiesz. . . "nagle tak pusto zrobiło sie w tym świecie bez Ciebie" . . Tęsknię . . i Ty to wiesz.
OdpowiedzUsuńM.
teraz już jest pewnie po operacji, a Ty leżysz, regenerujesz się i odpoczywasz.mam nadzieję, że jak najszybciej wrócisz z tej podróży, jak najszybciej wrócisz do formy, jak najszybciej wrócisz do nas!
OdpowiedzUsuńi ja wiem, że wszystko poszło pomyślnie, po prostu to wiem! i czekam aż tu zawitasz!
Szczęśliwa 7 to dobry dzień na operację :) Mam nadzieję, że już jesteś po i z każdym dniem będzie lepiej i lepiej i wrócisz do nas najszybciej jak się da... bo czym byłyby wieczory bez Twoich słów...
OdpowiedzUsuńCzekamy na Ciebie ;) Mam nadzieję, że z tej 'przygody' - w sumie operację też można tak nazwać - wrócisz cały i zdrowy :)
OdpowiedzUsuńWiem, że nie każesz się martwić nigdy, ale wiesz, że jest to silniejsze.
OdpowiedzUsuńCzekam i doczekać się nie mogę! Zdrowiej nam Króliczku! :*
Powodzenia...
OdpowiedzUsuńPowodzenia i czekamy na dobre wieści ;)
OdpowiedzUsuńCzekam na wieści co u Ciebie z nadzieją, że wszystko w porządku c:
OdpowiedzUsuńSzczęścia życzę :-) I szybkiego powrotu, ale odpoczynek też jest ważny!
OdpowiedzUsuń