piątek, 13 czerwca 2014

" Dziwna rzecz z tymi rzekami i drogami – rozmyślał Ryjek. – Widzi się je, jak pędzą w nieznane, i nagle nabiera się strasznej ochoty, żeby samemu też się znaleźć gdzie indziej, żeby pobiec za nimi i zobaczyć, gdzie się kończą..."- chce się biec jak Ryjek, ale w końcu wraca się do domu.

I tak oto wróciłem.
Tak naprawdę wróciłem już w poniedziałek w południe, ale tylko wpadłem i wypadłem, bo 10 przecież czekał koncert NIN w Katowicach, musiałem załatwić jeszcze parę spraw w okolicy tamtego miasta..Ale o to jestem. Wróciłem już w pełni, wróciłem ciałem, ale głowę chyba nadal mam gdzie indziej.

Nie myślcie, że człowiek po takiej ilości wrażeń, tylu doznaniach jest w stanie powiedzieć coś szczególnego. Nagle zebrać wszystkie opowieści, setki opowieści, tak ważnych i wyraźnych i przedstawić je tak po prostu. Jak spektakl, jak kolejną gawędę. Obrazu zaklętego w źrenicach nie da się tak po prostu pokazać. Przeżyć i emocji nie da się tak po prostu ubrać w słowa. Smaku, zapachu i dotyku tak po prostu przekazać. To trzeba poczuć.

I tyle wrażeń, tyle rzeczy na drodze...a to i tak mało. Trzy tygodnie żeby poznać Indie? Nie pozna się niczego. To jak polizanie fragmentu skóry kobiety zamiast zmysłowej miłości, którą nam obiecywała. Namiastka, powodująca bolesny niedosyt pulsujący w całym ciele. Ale nadal to cudna namiastka, która każe mieć nadzieję na więcej. Kiedyś. Zapewne, kiedyś. Najprawdopodobniej w 2022 roku...no może trochę wcześniej, ale wtedy muszę też być w Indiach przez pewne święto, o którym mi powiedziano nad Gangesem. Ale to tym kiedy indziej.

Pomimo tego, że to tak mało, że czuje się prawdziwy głód pomimo smaku ostrego curry i mleka kokosowego zapamiętanego na podniebieniu, pomimo tego że czuje się fizyczny wręcz niedosyt, przywiozłem mnóstwo opowieści i obrazów w głowie. Przywiozłem cały ten tłum w swoim sercu znowuż i pamięci. Przywiozłem sporo nauki, dzięki ludziom których spotkałem na drodze. Od drugiego człowieka można się najwięcej nauczyć.

Ale jeszcze teraz trudno ot tak opowiadać, co trzeba mi wybaczyć.

Z czasem wszystko się krystalizuje, nabiera kształtu- ale to wymaga właśnie tego przeklętego czasu i dystansu. I już można o tym mówić. Uporządkować skrawki haseł, uporządkować każde ludzkie słowo.
Inne z kolei rzeczy zamykają się w człowieku, w jego duszy, sercu i tych nigdy nie zrozumie ten, co nie przeżył. Nigdy nie zrozumie ten, co nie dzieli duszy. Tak po prostu już jest i nie można tego wypominać. Czasem tylko, w niektórych momentach pewna szczelina emocji i wrażeń pęka, a strumień opowieści wypływa i wypływa, niekontrolowanie. Ale to jeszcze nie ten moment i chyba nie to miejsce. Może to musi być też jeden człowiek.

Z całej podróży, paru tygodniu tylko, będących niczym wobec oblicza Indii, można by napisać wiele książek, można by zapisać miliony stron, można by mówić godzinami a to i tak mało. Więc tutaj też w tym momencie nie napisze niczego wyjątkowego i tego też nie można mi chyba mieć za złe. Musiałbym codziennie opisywać każdy dzień z Indii, a tak się nie da. Nie da się, bo człowieka się tym zanudzi, więc lepiej zapiszę to wszystko gdzie indziej. Na papierze, ale i w sercu. A niektóre rzeczy z czasem może i tutaj napiszę. Bo dobrze pewne rzeczy i tu wylać. Łatwiej się zapamięta.

Ważne, że wróciłem, prawda? Wróciłem jako szczęśliwy człowiek, po części spełniony a po części nienakarmiony, człowiek który cieszy się że jest w domu i człowiek, który znowu chce więcej i więcej. I musi, do cholery musi tam wrócić. Na dłuższy czas. Na rok może, żeby nauczyć się gry na paru instrumentach w Radżastanie, miejscu muzyki, żeby znowu obmyć się w Gangesie i poczuć smród palonych ciał w Waranasi, żeby poznać kolejną wielodzietną rodzinę w Bombaju która zaprasza do swojego domu na skromny posiłek i dotknąć świętego słonia w stanie Tamil Nadu.

Nie nawykłem do robienia zdjęć, bo robię je w głowie, ale tym razem Ida, moja siostra która jest znakomitym fotografem, przekonała mnie, żebym wziął choć jej stary aparat, który prawie nic nie waży i nawet,jak się zniszczy, to nic się nie stanie. Więc parę zdjęć powstało, parę zdjęć, którymi jako tako się wspomogę, opowiadając tutaj szczątki tego, czego się w Indiach doświadcza. Dostałem tez parę zdjęć, przesłanych na maila od ludzi których poznałem...ale o tym potem. Nie zrobiłem zdjęć rzeczom i ludziom najważniejszym chyba, bo jak mówiłem, do fotografowania nie przywykłem. Nie widzę świata przez obiektyw, nie potrzebuję tego, by się komuś chwalić na wielu portalach, widzę świat przez serce i tam to zapisuję..także znów, niech nikt nie ma mi za złe ilości j jakości zdjęć. Nie jestem fotografem.
Może nie pasuję do tego pokolenia co wszystko musi dokumentować i prawdziwie przeżyte jest tylko to co na tablicy na facebooku ( którego zresztą nie mam)- ale nie o tym dzisiaj. To kolejna z myśli, które nasunęły się w Indiach i muszą być przetworzone.

A więc wróciłem i powiem, że Indie to wyzwanie. Wyzwanie dla zmysłów, doznań i dla każdego, nawet najbardziej lotnego umysłu. Tyle ludzi, tyle języków, tyle zwyczajów, tyle bogów, tyle kolorów, zapachów- pięknych i powodujących mdłości naraz. Tyle biedy i bogactwa obok siebie, tyle erotyzmu i puryzmu zarazem. Przeszłość i teraźniejszość przenikające się nieustannie, żadne nie mające swojego miejsca w czasie. Realność opleciona podaniami, mitami i bajkami, które są tak samo realne dla ludzi jak to, po co wyciąga się rękę.
Trudno w pierwszy momencie odnaleźć swoje miejsce wśród bogów i ludzi. Bo jeśli nie lubi się ludzi i ich wiary zwłaszcza, ich opowieści- nie ma sensu jechać do Indii. Nie pokochacie ich. Indie bowiem to opowieść i tłum, który ją niesie. Dwa najważniejsze aspekty tego kraju. Może nie kraju. Bo jak mawiają niektórzy Hindusi, „Indie nie istnieją”, tak samo jak namacalnie nie istnieje Delhi jako miasto w ich świadomości.
Indie to kolor:


Indie to stan umysłu, barwny i płynny, jak święte rzeki wyznawców Wisznu i Śiwy.
Indie to pieśń milionów gardeł, wśród których każdy śpiewa innym rytmem, ale tworzą jedną spójną melodię.
Indie to miejsce które jak żadne inne pokazuje, że każda podróż jest złudzeniem i absolutną, namacalną aż boleśnie prawdą. Tak jak życie. Jest tylko złudzeniem ale i....

Miłość do Indii może być na początku trudna. Jeśli nie czytało się dużo o tym kraju, jeśli nie zgłębiało się wiary tych ludzi, ich opowieści takich jak Mahabharata przenikająca każdego człowieka i miejsce, takich jak Upaniszady i Ramajana, można się bardzo łatwo zgubić. Jeśli człowiek chce się odciąć od tłumu, zwyczajów, jeśli nie chce przenikać wszystkiego i pozwalać przenikać się wszystkiemu- niech do Indii nie jedzie. To miejsce rwącej rzeki, nie tylko po roztopach w Himalajach, to miejsce monsunu nie tylko uderzającego zbawczo po upałach w ciało. To miejsce, gdzie wszystko się wlewa w duszę i głowę. Jeśli nie możemy tego znieść, zaakceptować- nie jedźmy do Indii. Nie ma to najmniejszego sensu. Ja byłem na to przygotowany i pozwoliłem, by wszystko wlało się w moje serce. Dlatego pokochałem Indie całym sobą. I nie był to wcale miłość tak trudna.

Jeśli z prozaicznych rzeczy już, nie mentalnych, przeszkadza nam wszechobecna latryna, nagość, pluskwy i proch zmarłych rozsypywany wszędzie, zmarli leżący na ulicach czekający na specjalne służby po paru godzinach zabierające ciało, jeśli przeszkadza nam tłum właśnie, pstrokaci święci będący krętaczami- nie jedźmy do Indii. Chyba że chcemy zamknąć się w jednym z droższych hoteli w Bombaju albo na plaży w Goa przeznaczonej dla turystów. Ale to nie będą prawdziwe Indie.
Zresztą, Indie nie istnieją. Więc co za różnica ktoś powie.

Jeśli jedziemy do Indii, musimy odrzucić też nasze racjonalne, zachodnie pojmowanie świata. Pierwsza nauka? Na nic żelazna logika nie człowieka z Europy nie przyda się w Indiach. Trzeba ją porzucić. Jeśli nie będziemy naiwni jak dzieci, jeśli będziemy chcieli wszystko na siłę wyjaśnić, analizować, rozumieć po naszemu, znajdować nieodzowny początek i koniec, jeśli wszystko co widzimy będziemy chcieli sprowadzać do parteru naszej logiki- szybko zgubimy się w tym miejscu i być może, strasznie się nim rozczarujemy. Bo ujrzymy tylko kawałek tego niezgłębionego piękna.

Jak mawiają w Indiach, każda podróż jest złudzeniem, każde życie jest złudzeniem. Wszystkie opowieści są absolutną prawdą i na nich buduje się życie, wszystkie opowieści z każdej podróży są absolutnym kłamstwem.
Nigdy nie widzimy, tylko wierzymy, że widzimy. To zamyka się w twoich oczach i duszy. To czego nie pojmuje umysł w innych miejscach, w Indiach staje się rzeczywistością. To, że wszystko jest wiarą, przestaje jeno wiarą być.
Jak pisał Jan od Krzyża „nie podróżujemy po to, by widzieć, lecz żeby nie widzieć”- czyli po to, żeby dosięgnąć czegoś innego niż gładka i ulotna powierzchnia rzeczy, by zobaczyć siebie w świetle płynącym znikąd. Tego uczą cię właśnie Indie. Tego uczy cię podróż, która jest kolejnym nieistnieniem.
Bo w Indiach nie można nie widzieć widząc. W Indiach podejście w pełni wzrokowe i zmysłowe jest konieczne. Każdy zmysł jest pobudzany do granic wytrzymałości. Gwar tłumu, muzyki w każdym zakątku każdego miasta, szum morza, skrzeczenie małp i ptaków, ryk słoni, przeraźliwe wycie klaksonów, nawoływanie targujących się sklepikarzy, płaczliwe „bakszysz, sahib, bakszysz” głodnych dzieci na ulicach. Widok każdego fascynującego krajobrazu, istnego zielonego piekła południa, cudownego nieba którego nie można opisać w żaden ze sposobów, pięknych kobiet i wychudłych starców, roześmianych albo zagłodzonych wręcz, żebrzących dzieci. Zapach wszechobecnych odchodów, ciał, przypraw, kwiatów, bydła, ludzi. Smak suchego powietrza, monsunu w Kerali, ostrego curry, za słodkich owoców i brudnej wody. Dotyk każdego z ludzi ocierających się o ciebie na każdej z ulic, dotyk rozgrzanego do niemożliwości oceanu, cudna ochłoda oczyszczającego duszę Gangesu, lizanie skóry przez święty ogień.
To wszystko eksploduje, jest płodnością, hedonizmem. Tylko w Indiach taki istnieje, może dlatego zrodziły się legendy o posągach ejakulujących na widok pięknych i cnotliwych kobiet, może dlatego cielesność jest aspektem świętości nieraz.
To wszystko każe widzieć, chociaż widzieć niepodobna- bo jak w tym oceanie niespokojnym doznań można widzieć naprawdę, ogarnąć w umyśle albo nawet w sercu?

Trzeba się otworzyć na to, trzeba pozwolić właśnie tej wodzie, świętej w Indiach wodzie o której znaczeniu będę musiał jeszcze napisać, tej symbolicznej wodzie pozwolić się wedrzeć w siebie, pozwolić obmywać, uświęcać i profanować zarazem. Nie stawiać żadnych tam, nie stawiać oporu. Widzieć nie tylko zmysłami. Nie widzieć dosłowności, a doświadczać.

Trzeba też pozwolić sobie w Indiach na to, by niczego nie mieć na własność. Kolejna ważna nauka płynąca z tamtego miejsca. Bo wszystko co uchwycimy, nagle zmienia się, zaskakuje. Każda wiedza, każde słowo, każda opowieść. Bo w naszym świecie nawykliśmy wszystko sprowadzać do nas samych, używać siebie za główny odnośnik wszechświata. W Indiach ta reguła ani trochę się nie sprawdza.
Indie można sprowadzić tylko do nich samych.
Indie mają inną rzeczywistość. Mają nawet inny czas, bo jak to mawiają w opowieściach „od zawsze żyję dziś”. I jest to najbardziej logiczne zdanie tamtego miejsca i czasu.

I w tym wszystkim nie ma się co łudzić- ile czasu byśmy nie spędzili w Indiach, nie poznamy ich naprawdę. Nie zgłębimy do końca tego żywiołu, który nie jest tylko kolejnym krajem z pięknymi plażami i cudacznymi ludźmi. Niezależnie ile czasu byśmy tam nie spędzili. Zrozumiałem to szybko i pogodziłem się z tym.
Co nie oznacza, że nie chcę tam wrócić i zgłębiać Indii na tyle na ile mi pozwolą. Tak, mam pewność, że tam wrócę. 
Stoję na tym brzegu i żegnam się z sentymentem, ale wiem, że tylko na jakiś czas.



Ale teraz wróciłem i cóż...rozsiadam się wygodnie na nowo w swoim życiu, planując kolejne złudzenia i kłamstwa, zastanawiając się, jak ubrać w słowa cały ten monsun, wszystkie rzeki przeżyć i każde zmysłowe doznanie.
Myślę, że tyle na początek starczy.

Włóczykij zrzucił plecak. Nie przywiózł jak zwykle wielu walizek ale wspomnienia dźwięków i zapachów. Mądrości i głupoty ludzkiej. Wspomnienia wiatru od oceanu.
Włóczykij zrzucił plecak. Ale tylko na jakiś czas.


A teraz czas wreszcie ponadrabiać, co u was:) Przeczuwam, że czeka mnie dużo czytania.  



"Where i go i just don't know
I got to, got to, gotta let it slow. 
When i find my piece of mind
I'm gonna give you some of my good time"

80 komentarzy:

  1. Czeeeść!

    Ostatnio oglądałam zdjęcia znajomego, który był w Indiach dość dawno temu, bo w 2008. Z kolei oni prócz przepełnionych ulic wybrali się w góry, te dzikie rejony. Piękny kraj. W ogóle uważam, że kraje Azjatyckie charakteryzują się niesamowitą specyfiką. Być może to wynik ich filozofii, nastawienia do życia i na prawdę wyjątkowego bogactwa kulturowego. Słysząc 'Indie' zawsze kojarzy mi się to z festiwalami kolorów, mnichami, kolorowymi tkaninami, złotem i nieustającym gwarem. No cóż, oby Ci się ten klimat długo udzielał w tej naszej szarej rzeczywistości! Ja o Indiach póki co mogę pomarzyć, choć tak na prawdę nie wiem, czy chciałabym tam jechać. Tak jak mówisz - chyba po prostu trzeba je chcieć, czuć, w jakiś sposób pokochać przed wyjazdem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ja akurat tym razem wybrałem południe, a raczej podróż z Delhi na same krańce Tamilnadu,najbardziej na południe wysuniętego stanu Indii. Na północ jeszcze przyjdzie na pewno pora, bo Indiom nie odpuszczę ^^
      I fakt, są inne, chociaż wiesz co, nawet w Indiach już masz coraz więcej hm...zachodniości pewnego rodzaju, ją widać od razu w dużych miastach, takich jak Bombaj. Ludzie się spieszą i jest więcej telefonów komórkowych niż toalet, w sensie więcej osób ma do nich dostęp.
      I cóż, też mam taką nadzieję:)
      Zawsze masz jeszcze czas, żeby się nad tym zastanowić:)

      Usuń
    2. No tym bardziej, że te góry to jakiś kosmos w ogóle. Najbardziej zachwyca mnie to, że na takich wysokościach mieszkają ludzie. Jedno zdjęcie właśnie pokazywało, jak dookoła pełno przestrzeni, przepaść a na krawędzi tej przepaści biega sobie jakiś dzieciak.
      Nie no wpływ zachodu jest ogromny, choć zastanawiam się, jak to będzie, gdy Chiny zaczną nas zalewać tak totalnie.
      Zastanawiam się, wierz mi. Chciałabym kiedyś podróżować po świecie i tworzyć fotoreportaże o ludziach z całego świata, pięknych miejscach itp. W ogóle to marzy mi się stworzenia jakiegoś magazynu typu National Geographic, czy coś. Kurde, byłoby pięknie. Jednak cały czas mam takie wrażenie, że Indie są dla mnie po prostu zbyt olbrzymie. Może kiedyś uda mi się zmienić zdanie. Póki co - nic na siłę :)

      Usuń
    3. E tam kosmiczne...Łajka też w kosmos poleciała XD ale tak serio, te góry są wspaniałe i tam też koniecznie chcę jakiś czas spędzić- w tej podróży skupiłem się na południu jednak.
      nikt nie wie, można rzec. czas pokaże, czy w ogóle zaleją:)
      więc...czemu nie. życzę ci z całego serca, żeby twoje marzenie się spełniło. i wiesz...może teraz za olbrzymie, a za jakiś czas- będą wręcz za małe:)

      Usuń
    4. Pisząc "kosmiczne" miałam na mysli, że piękne :p
      Oby oby.

      Usuń
    5. Dobra, ok, już ogarniam XD
      Ja będę trzymać kciuki w każdym bądź razie:)

      Usuń
  2. Fajnie, że już jesteś :D że wróciłeś zadowolony :D i bardzo dobrze, że Cię siostra namówiła na zabranie aparatu.
    Indie kojarzą mi się z właśnie z kolorami i zmysłami, o których wielokrotnie wspomniałeś we wpisie. Jednak wyobrażać to sobie, a czuć, widzieć, to zupełnie co innego..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No też się cieszę, że jednak jestem:) No..wszyscy tak mówią. Ale ja naprawdę nie lubię robić zdjęć XD
      Otóż to. Czuć to jest też..trudno w pewien sposób, bo ten nadmiar zmysłowości aż przytłacza.

      Usuń
  3. Przeczytałam całość raz, drugi i... no kurcze, nadal nie wiem, co sensownego mam tu napisać. Niewątpliwie pobudziłeś moje zmysły, bo każde napisanie przez Ciebie zdanie w tej notce było wręcz naszpikowane przeróżnymi obrazami, które stawały mi przed oczami, mimo że Indie to ja "znam" z ilustracji w atlasach, zdjęć w Internecie i podręcznikach i kilku filmów, których fragmenty okazjonalnie oglądałam np. w szkole.
    Indie muszą być po prostu magiczną krainą, skoro Ty po trzech tygodniach pobytu w tamtym kraju czujesz ogromny niedosyt. To aż nie do wyobrażenia, że można połączyć te wszystkie kolory, tradycje, święte krowy, stan nirvany i jednocześnie biedę bijącą po oczach.
    I coś musi być w Twoich słowach o tym, że "trzeba czasu". Moja kuzynka, która być może jest w Twoim wieku, może jest trochę starsza, była w Indiach rok temu i kiedy zapytałam się jej, ile ciekawych rzeczy i miejsc tam zobaczyła, zwiedziła, odpowiedziała: za mało. A gdy zasugerowałam jej, że może następnym razem uda jej się więcej zobaczyć, odpowiedziała "O, to napewno. Ale to za kilka lat, potrzebuję czasu, by dokładnie przetrawić najpierw to, co zobaczyłam dotychczas.".
    Osobiście chciałabym pojechać do Indii... jednak już dawno zdawałam sobie sobie sprawę z tego, że na chwilę obecną jestem na ten kraj za młoda - a Twój dzisiejszy post tylko mi to udowodnił. I nie chodzi o wiek jako o liczbę lub fakt, że jeszcze sama nie zarabiam na własne utrzymanie i nie miałabym jak sfinansować takiej eskapady.
    Wewnętrznie czuję się młoda, a od kilku chwil właściwie niedoświadczona. Podczas czytania Twojej notki niejednokrotnie się zachwycałam, wpadałam w stany uniesienia, a zaraz po tym krzywiłam się z przerażenia - chodzi mi głównie o te opisy zapachów palonych ciał czy też trupów. Nie sądzę, że na chwilę obecną przeżyłabym takie widoki bez zawału serca.
    Jednak już od kilku lat drzemie we mnie chęć wykąpania się w Gangesie oraz poznania tajemnic hinduizmu w rzeczywistości - namacalnie, wzrokowo, słuchowo. To dalej działa na mnie jak magnes, ale cóż, zobaczymy jak to będzie. Ciekawi mnie bardzo, jakież to święto wydarzy się w 2022 roku - może sama wtedy na nie przybędę... ;)
    Tymczasem witam z powrotem w blogsferze - czeka Cię w tej Twojej norze jak i poza nią trochę odkurzania i porządków, ale raczej będzie to w miarę przyjemny "obowiązek" (mam taką nadzieję) ;).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To wyobraź sobie, jak sam kraj działa na zmysły,skoro pobudza je jeno opis:)
      I są magiczne, są trudne, wymagające ale są piękne. Właśnie słowo magia jest tu chyba pewnego rodzaju kluczem, który mówi nam o specyfice tego miejsca. Bo każda opowieść, każde działanie wiarą w magię jest też przesycone.
      A z tymi świętymi krowami to wszyscy przesadzają XD Krowy też się je. Nawet Hindusi niektórzy je jedzą XD
      No właśnie, wszystko musi się w człowieku jakoś ułożyć, wpasować w duszę, żeby można było tam znowu jechać. To... dość dziwne, ale jak się stamtąd wraca, to się rozumie:)
      Wiesz, może nie za młoda, ale Indie chyba nie są krajem na pierwszą samodzielną podróż w nieznane że tak to określę. Dlatego ja najpierw otrzaskałem się w Tajlandii. I wbrew pozorom- Indie są niesamowicie tanie. Najdrożej wychodzi przelot, ale tak..samo życie tam jest kwestią no..groszową można rzec.
      Niedługo napiszę o Waranasi, wtedy możesz się przerażać :P
      I owszem, wszystko "wyjdzie w praniu" jak to mówią:) Bo to miejsce przyciąga, ale trochę też przeraża. Ale życzę ci samozaparcia i odwagi:)
      W 2022 odbędzie się Khumbamela, święto hinduizmu obchodzone co 12 lat. Największe indyjskie duchowe wydarzenie, można rzec.
      http://pl.wikipedia.org/wiki/Kumbhamela
      Wikipedia zawsze pomocna, tak skrótowo XD Więc...ja chcę tam pojechać. Muszę wręcz XD
      I fakt, jest dużo do nadrabiania, oj jest... XD

      Usuń
    2. No, wyobrażam sobie, wyobrażam - aczkolwiek to i tak tylko namiastka ;P
      Magia Indii napewno nie jest przesadą. Nie wiem czy ludzie żyjący tylko przyziemnymi sprawami, których myśli toczą się jasno określonym torem dobrze by się czuli podczas, nawet kilkudniowych, wycieczek w tamte strony. Chyba że, tak jak napisałeś w notce, spędziliby te dni w jakiś drogich hotelach, ewentualnie chodząc po jakiś wystawnych miejscach kupując pamiątki.
      Ja to widzenie świętych krów wyniosłam jeszcze z podstawówki, nie pamiętam jednak czy to na przyrodzie, czy na historii usłyszałam właśnie o czczeniu tych zwierząt i o tym, że bez ograniczeń paradują sobie po ulicach - nie powiem, zafascynowało mnie to trochę. ;D
      Mi to trochę kojarzy sie z obejrzeniem jakiegoś naprawdę dobrego filmu. Osobiście telewizji w ogóle nie oglądam, ale czasami zdarza mi się obejrzeć choćby w kinie coś bardzo poruszającego. I chociaż w trakcie trwania seansu przeżywam to wszystko niezwykle, to po wyjściu z sali kinowej właściwie nie potrafię określić słowami, co ja tak naprawdę zobaczyłam. Dopiero po kilku dniach mogę, w miarę szczegółowo, w i ę k s z o ś ć opisać, przedstawić za pomocą w miarę logicznych zdań.
      Coś Ty, nigdy nie wybrałabym Azji na jakąkolwiek pierwszą eskapadę ;D Najpierw chcę zobaczyć Europę, ona mi się wydaje "najłatwiejsza" do poznania, przy okazji trochę zahartuję się w takowych podróżach. Azja jest druga... znacznie, znacznie później jest Afryka.
      Dzięki za ostrzeżenie, spróbuję psychicznie się do tego przygotować ;P
      Pff, Ciocia Wikipedia po raz kolejny raczyła mnie skandalicznie krótkim artykułem na tak ciekawy temat ;P Ale doczytałam na innych stronach, obejrzałam zdjęcia, nawet pooglądałam sobie ułożenie planet i znalazłam skrót legendy ;) Nie powiem... to coś niesamowitego - wziąć udział w takim oczyszczeniu. Jeszcze jak przeczytałam o tym, że biorą udział w tych uroczystościach m.in. jogini to się nakręciłam na maksa. Naprawdę chciałabym w rzeczywistości poznać chociaż kilku znawców zarówno typowej jogi jak i hatha-jogi.
      Muszę sobie jeszcze trochę poczytać, bo na chwilę obecną trochę mylą mi się te święta organizowane co 6 lat z tymi odbywającymi się co 12 ;)

      Usuń
    3. Ano nie jest, to jest doprawdy miejsce magiczne. Ale w sumie..które miejsce nie ma w sobie magii? Tylko kwestia, jak jest ona namacalna. Co chce się nieraz widzieć:)
      Znaczy. istnieją tam te krowy na ulicach, święte na swój sposób, jasne. Ale wołowinę też się w Indiach je, bardzo dużo muzułman choćby to robi. Więc przesadą jest np. mówienie, że za zabicie krowy grozi ci śmierć i tak dalej XD

      O właśnie, można to tak do kina porównać. Do tego momentu, gdy wychodzi się z sali i nie umie się powiedzieć ot tak, po prostu, o czym był ten film.
      Też najpierw pojeździłem sobie po Europie właśnie, więc...wszystko przed tobą. jak to mówią:)
      Ano, przygotowuj się XD
      No bo to miał być skrót, jasne, że jak cię to zainteresuje to miałaś poszukać sobie sama XD A ty ćwiczysz jogę?

      Usuń
    4. Fakt, takie poszukiwania magii zwiedzanych przez siebie miejsc - to dopiero jest przeżycie. Zwłaszcza, gdy się ją odkryje, czasami dzieje się to od razu, czasami jest trudniej z tymi poszukiwaniami, a bywa i tak, że dopiero w odległych wspomnieniach dostrzeżemy czas jakiejś eskapady.
      Hm, ja akurat pogłosek o karze śmierci nie słyszałam - żeś mnie "oświecił" ;P Tylko to, że właśnie sobie paradują po ulicy.
      No cóż, bo życie to też pewien film - film, teatr, gra. A to wszystko jest w naszych głowach - iluzja. A iluzji... raczej dokładnie słowami nie da sie opisać ;P
      Jak zobaczę wszystkie kraje śródziemnomorskie, które marzą mi się od lat, kiedy jeszcze nie potrafiłam czytać, to już będę miała za sobą jeden cel zrealizowany. Bez pośpiechu, na wszystko przyjdzie pora ;)
      Haha, mogłeś mi chociaż dać linka do angielskiej wiki, tam jest tego troszkę więcej ;D
      Szczerze, ć w i c z e n i e jogi to pojęcie względne. Z takimi ćwiczeniami miałam już styczność w liceum, bo na rozgrzewce mieliśmy kilka łatwych pozycji z jogi bądź powitanie słońca. Jednak joga to nie tylko same ćwiczenia, co uświadomiła mi moja Mama - ona uwielbia takie tematy, sama medytuje już kilka lat, stosuje metodę Silvy, praktykuje jogę twarzy.
      Dostałam od niej książkę o duchowych prawach jogi, tylko że wiesz - do wszystkiego trzeba dojrzeć. Jak mając 18 lat po raz pierwszy przeczytałam o tych 7 duchowych prawach jogi, medytacji czakr, medytacji so hum, to moja reakcja była bardzo... prosta: WTF?!
      Dopiero po maturach odczułam potrzebę odnowienia się tak od wewnątrz, zrobiłam drugie podejście i... idzie mi całkiem dobrze ;) Ćwiczę oddechy, zgłębiam wiedzę na temat każdej ze swoich czakr. Z ćwiczeń póki co wykonuję te łatwiejsze, a i tak wiem, że w książce, którą posiadam jest takowych pozycji zaledwie namiastka ;)

      Usuń
    5. Otóż to, czasem też pewne rzeczy trafiają do nas po czasie. Aczkolwiek, ja nie mam problemu z widzeniem magii nigdy, znaczy...ja mam po prostu dość dziwne życiowe patrzenie i stąd to się zapewne bierze:) Ale po prostu pewne miejsca jeszcze bardziej sprawiają, że nie mozna oddychać, aż się w tym braku oddechu zgubić.
      No to takie oświecenie wstecz, można rzec XD Ale po ulicach sobie paradują, mniej w Bombaju, ale więcej np. w Waranasi czy na wsiach. Wiesz, w Tamilnadu to paradują sobie nawet słonie, a w Bombaju z kolei małpy mnie okradły, także..krowy są najmniej widowiskowe XD
      Właśnie zależy, jak podejdziemy do życia, ale tak, można też powiedzieć, że to rodzaj teatru, gdzie wszyscy mają swoją rolę. Grunt to być zadowolonym ze swojej:)
      W sensie Grecja, Włochy, Turcja i tak dalej? Jakbyś się wybierała do Turcji daj znać XD Mam tam świetnych przyjaciół, takich też co mają w Stambule hostel..więc wiesz XD Sami też lubią "wymiany", ale to nie każdemu pasuje.
      Nie każdemu pasuje angielska, skąd mam wiedzieć, czy tobie?XD Nie znamy się na tyle XD
      No ja wiem że to kwestia względna, widzisz, ja akurat od wielu lat ćwiczę jogę, ćwiczę to złe słowo no ale...powiedzmy, że żyję w dużej mierze jogą, jestem jej "nauczycielem" choć na [pewno nie nauczycielem w stylu hinduskich sadhu ( ci są świetni, asceci- jogini ) ale jednak. Dlatego pytam, mnie to zawsze interesuje no:)
      I jasne. że do wszystkiego dojrzeć trzeba, wszystko ma swój czas. Na pewno do niczego nie można się nigdy zmuszać. ot co.

      Usuń
  4. Miałam tak jak wracałam ze szkolnych wycieczek. Rodzice zawsze się pytali jak było, kazali mi opowiadać i jeśli ta wycieczka była udana, to miałam wtedy zupełną pustkę w głowie. I jeśli tak trudno jest opowiedzieć o jednym dniu, to o takiej wyprawie do Indii po prostu nie da się mówić. Co innego zobaczyć, poczuć, dotknąć, a co innego usłyszeć. Chociaż oczami wyobraźni także dobrze się patrzy, to chyba znacznie lepiej jest wszystko przeżyć. Wtedy otrzymujemy coś cennego - wspomnienia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Otóż to, trudno coś opowiedzieć od razu, w głowie za dużo rzeczy rodzi nieraz pustkę:) I właśnie to czucie tak trudno nieraz na "papier" przełożyć.
      I tak, nasza największa skarbnica:)

      Usuń
  5. Jeszcze nie czytałam, ale jutro poczytam - wtedy będzie tu już pewnie mnóstwo komentarzy... dziś jestem już zbyt zmęczona żeby się skupić i chyba w zbyt nostalgicznym nastroju... ale miło, że jesteś.

    PS. Widziałam tylko, że byłeś w Kato. Może się minęliśmy gdzieś...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. E, aż tak dużo to ich nie ma XD
      I cóż, cieszę się, że to miłe:)
      Ale ty też byłaś na koncercie NIN?:)

      Usuń
    2. Nie byłam na koncercie NIN, ale bywam często w Katowicach...

      Usuń
  6. Brzmi to jak wstęp do absolutnie genialnej książki. Absolutnie genialny wstęp! Nie mogłabym po przeczytaniu takiej zapowiedzi nie kupić książki. Ty się poważnie nad tym zastanów:)

    Cieszę się, że wróciłeś!!! :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. E...nie, ja nie piszę książek, zdecydowanie nie XD
      I cóż, jakoś też mi radośnie:)

      Usuń
  7. To niesamowite, w jaki sposób potrafisz chłonąć sercem to, co większość ludzi chłonęłaby jedynie wizualnie. Ale tę umiejętność w Tobie zauważyłam już jakiś czas temu, więc pozostaje mi powiedzieć tylko, że czekam na opowieści o tych indyjskich przygodach i że cieszę się, że jesteś już z nami :) I wiesz co? Trochę Ci zazdroszczę tego oderwania się od rzeczywistości. To istne katharsis dla duszy, ale mi na razie brakuje na to czasu. I to nawet nie o pieniądze chodzi - jak powiedziałam kumplowi, który ostatnio mówił, że na takie podróże wydaje się majątek. Mniejsza o kasę, bo wszystko idzie załatwić nieraz niewiarygodnie niskim kosztem. Ale ten czas... Czas tylko dla siebie i dla własnej duszy - oto, czego mi potrzeba.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dżizus, kobieto, przesadzasz XD W Indiach każdy chłonie nie tylko wizualnie, nie ma innego wyjścia, uwierz:)
      Hm...ale czekasz tutaj czy nad Rusałką? XD Daj znać w ogóle, jak będziesz miała kiedyś tam czas, tak, ja wiem, teraz sesja, ale po sesji czy coś:) Bo mi się rozjazdy szykują w pracy i muszę się "dograć":)
      Bo faktycznie nie o pieniądze chodzi, bo jednak cóż...podróżować można tanio. Tylko właśnie ten czas bywa niezmiernie potrzebny i na tyle ułożone tutaj, że można się oderwać tam. Wiesz, żeby myśli nie uciekały jednak.
      Więc trzeba doczekać momentu, gdy będzie to możliwe:) Może niedługo, co?:)

      Usuń
    2. Nosz kurde, jak chcę napisać choć raz coś mądrego, to od razu że przesadzam XD Dobra, zapamiętam sobie! XD
      Wierzę więc :)
      I tu i nad Rusałką :D Z sesji zostały mi dwa ostatnie egzaminy, ale i tak mam póki co nadmiar innych zajęć i znajomi jak wyciągają mnie nad Rusałkę, to tylko za szmaty :P Ja myśle, że jak skończą się egzaminy to wtedy się zgramy jakoś, bo ja też nie wiem jeszcze, jak będę do pracy chodzić własnie :)
      To prawda. Mam nadzieję, że w końcu będę miała więcej czasu, bo w ostatnich miesiącach to armagedon jakiś :P I może będę mogła wybrać się w jakąś podróż :) Ale tak serio... nie mam pojęcia, kiedy to nadejdzie. I trochę mnie to martwi...

      Usuń
    3. Dobra no, już milczę, nie fochaj mi się tu moja panno XD
      Dobra, to po prostu dasz znać. kiedy masz czas...chociaż ja w lipcu z kolei będę pewne trochę nieuchwytny, ale coś się wymyśli:)
      Hm...jeśli to już martwić zaczyna, to fakt, nie brzmi to różowo...

      Usuń
    4. Nie focham się, tylko lekko wkurzam :P Ale ja rzucam palenie, więc niech lekkie wkurzenie będzie zrozumiałe w takim stanie xD
      Jak mi się uda zdać ostatni egzamin 24 czerwca, to przez tydzień czasu będę miała spokój, to może wtedy :) Zresztą... czje że szybciej wpadniemy na siebie na ogrodach, niż się zgramy xD
      Może jak skończę studia :P

      Usuń
    5. Ano tak, czytałem, trzeba cię trochę za...fochy porozgrzeszać XD
      To też jest możliwe jakby nie było:) To wtedy cię zgarniam na obiad, najlepiej kuchnia hinduska ostatnio mi wychodzi, przynajmniej wczoraj wyszła XD
      Może. Wszystko się okaże. W sumie, pod koniec studiów też tak zapierdalałem, nie miałem na nic czasu..ale jak jest sama praca, to to się uspokaja:)

      Usuń
    6. Ej, ale jesteś ze mnie dumny? Bo ja już dwa tygodnie nie palę :D A kopciłam prawie paczkę dziennie :D
      xD Wow, gotujesz? :>
      Ano wiem, pamiętam, jak miałam rok przerwy po maturze (nie trafiłam w kierunek i zrezygnowałam) i tylko pracowałam to było to naprawdę znośne. I nawet miałam czas pomalować paznokcie :P

      Usuń
    7. No jestem, jestem przecież i trzymam kicuki, żebyś dalej nie paliła:)
      A co to za zdziwienie? Wszyscy się dziwią. że ja nie tylko żrę, ale i gotuję cholera Xd Tak, uwielbiam gotować. jest to dla mnie sztuka, całkowita alchemia i pewnie jeszcze będę musiał tutaj o tym kiedyś napisać czy coś XD W każdym razie uwielbiam gotować i raczej mi to wychodzi, bo jak ludzie jedzą to co podam, to chrumkają nieraz z zachwytu XD Z tym, że nie zawsze mam na to czas, niestety, dlatego w domu zmieniamy się z babcią w kuchni, co prawda nieraz bijemy się o to kto rządzi ale...cóż:)
      No właśnie. więc skończysz studia i będzie lepiej:)
      Pomalowane paznokcie?Fuj! Kolejna moja fobia XD

      Usuń
  8. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy i ta opowieść z podróży jest kłamstwem? ;)

      Usuń
    2. Według standardów indyjskich na pewno jest złudzeniem:)

      Usuń
    3. Nie mogę się powstrzymać od wyrażenia poglądu, że chłopak ze zdjęcia pasowałby do roli "Człowieka Pałąka"...Pozdrawiam

      Usuń
  9. Ohh, jak się ucieszyłam, kiedy zobaczyłam Twój komentarz ;))) Jak dobrze , że wróciłeś! Wczoraj przeczytałam wpis, ale i w tej chwili także nie zdążę go skomentować. Z pewnością zrobię to jeszcze dziś! :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Wreszcie jesteś, a ja mam bardzo mało czasu bo pół godzinki i jeszcze muszę napisać notkę, więc Twoją, na którą długo czekałam przeczytam na spokojnie, przy kawce, jak wrócę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem - i czytam :)
      Co to za święto - sekret z nad rzeki Gangesu? :D

      Żałuję, że nie dodałeś zdjęć :( Pewnie nie da się niektórych miejsc opisać, ale od czego jest fotografia :D Tylko nie mów, że nie zrobiłeś... (podziękuj Idzie!!)

      Ty widzisz to sercem, nie chcesz się chwalić, ale ja tak bardzo bym chciała zobaczyć to, co tym sercem widzisz...

      Ja w sumie coś tam wiem o Indiach, ale to wciąż bardzo mało. Niemniej jedno jest pewne - są fascynujące :)

      Czuję niedosyt po tej notce, Kordian, czekam aż ułożysz myśli! :)

      Usuń
    2. Ale póki co dodałem dwa zdjęcia, reszta później, ja parę rzeczy z indii tu mam zamiar jeszcze opisać, spokojnie:) Nie wszystko naraz:) Już nawet wiem, co będzie pierwsze, można rzec, napisze się niedługo XD
      Więc i zdjęć parę zrobiłem, też tu będą:)
      Więc to serce pokaże, ale mówię, powoli:)
      I oqwszem. Można umrzeć od tego, jak fascynują XD

      Usuń
    3. Faktycznie dwa :D Zauważyłam jedno :P
      To już nie mogę się doczekać :D
      Nie no umrzeć z fascynacji? :D Tego jeszcze nie słyszałam xD

      Usuń
    4. No to niedługo coś napiszę, miałem dosc intensywny weekend ale..może dzisaj. może jutro zbiorę się w sobie:)
      Pojedź do Indii, zrozumiesz XD

      Usuń
  11. no proszę proszę :) miło znów Pana tutaj ujrzeć ;)) pełny energii i wypoczęty?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Owszem, pełen energii nawet do dalszych podróży XD

      Usuń
  12. Naprawdę nie było Cię trzy tygodnie? Aż nie mogę uwierzyć, jak to szybko minęło. :) Choć Tobie pewnie jeszcze szybciej. Cóż, jestem pewna, że tych wrażeń słowami opisać się nie da.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano jakoś tak wyszło, że 3 tygodnie:) Ten czas właśnie niesamowicie szybko plłynie..i ma to swoje dobre i złe strony:)
      Nie da się, ale będę próbował:)

      Usuń
  13. Jakąś szybko leci ten czas, a tam, gdzie chciałoby się mieć go więcej- ucieka jeszcze prędzej. Natłok tego wszystkiego mógłby być przytłaczający dla kogoś, kto nie otworzył się na tyle różnych doznań, jednak widać, że dla Ciebie to wciąż niedosyt. I nie dziwi mnie to, mam także nadzieję, że kiedyś mi samej uda się to poczuć w takim stopniu. Życzę Ci, żebyś mógł wrócić do tych miejsc, tych ludzi oraz tych smaków i czerpać z nich za każdym razem jeszcze więcej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Otóż to, czas to niepowstrzymana rzeka z rwącym nurtem...
      Mi jest wiecznie mało, ale ja jestem po prostu wiecznie glodnym człowiekiem jakoś no:) I nie tylko o Indie tu chodzi. ja odczuwam wieczny niedosyt mentalny i to każe mi iść naprzód:)
      I cóż, dziękuję:)

      Usuń
  14. Dopiero co mówiłeś, że wyjeżdżasz, że będziesz 10 czerwca z powrotem a ja sobie myślałam "jeju, kiedy ten czerwiec nadejdzie" a tu proszę bardzo, czas szybko zapieprza :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wiem, wszyscy mi tu piszą, że ten czas niesamowicie zleciał szybko XD Ale tak to już jest z czasem chyba:)

      Usuń
    2. Ano... Ale chyba to dobrze, z tym czasem. Bo już mam sesję na końcóweczce prawie. Zawsze milsze uczucie :) I jak powrót "do życia", w sensie no, normalnego? :D

      Usuń
    3. No dzisiaj jestem pierwszy dzień w pracy i się...nudzę, bo czekam aż szaf się zjawi i mi przekaże te projekty, co ja mam robić XD Ale tak to cóż, w weekend jeszcze się wyszalałem na koncertach, więc jest dobrze:) Powoli się wyciszam:)

      Usuń
  15. Po takiej długiej i dalekiej podróży trudno jest napisać wszystko. A właściwie byłoby to zbędne i bardzo długie. Co do fotografowania to u mnie jest trochę inaczej. Lubię mieć zdjęcia, ale mieć nie robić. Bo gdy je robię, wydaje mi się,że myślę tylko o tym jakie zdjęcie by tu zrobić, pod jakim kątem i czemu. Wydaje mi się,że wtedy nie zajmuję się zwiedzaniem tudzież poznawaniem obyczajów, kultury, czy próbowaniem czegoś nowego tylko zdjęciami. Jednak jakaś lubię ze sobą przywieść jakąś drobną pamiątkę w postaci zdjęć.
    Indie kojarzą mi się z wieloma kontrastami, z głodującymi ludźmi na ulicach, ale też ze wspaniałymi budynkami i mnóstwem rzeczy, których mój mózg pewnie nie jest w stanie pojąć. Mam nadzieję,że się nie mylę co do tych pierwszy rzeczy, bo moja niewielka wiedza o Indiach właściwie opiera się na serialu i tym co tam było pokazane. Czekam na kolejny post i mam nadzieję,że jeszcze coś napiszesz o tym kraju.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Otóż to, trudno od razu zebrać słowa..ale będę próbowal:) Choć trochę Indii z siebie i tutaj wykrzesam:)
      No ja właśnie nie lubię tego biegania z aparatem, męczy mnie to...jasne, obejrzeć potem jest miło. Ale nie potrzebuję tego aż tak wyjątkowo więc...unikam robienia zdjęć, po prostu:)
      Owszem, jest wiele biedy, głodu, nędzy i toalety na ulicach...ale i to, co dziwnie zabrzmi, choć przerażające, jest jakąś magią tamtego miejsca...

      Usuń
  16. Głupie porównanie, ale ja w ostatnim poście nie byłam w stanie napisać wszystkiego, czego chciałam o jednym głupim koncercie i podróży tam i z powrotem... Ale z niektórymi rzeczami już tak jest, że jak się zacznie pisać/opowiadać to trudno skończyć.
    Indie "znam" tylko z filmu "Slumdog", który zaliczam do grona swoich ulubionych, i byłam nim zachwycona, ale nie wiem, czy odważyłabym się tam kiedyś pojechać..

    PS U mnie nie będziesz miał dużo nadrabiania ;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wcale nie głupie, bo o to właśnie chodzi, to działa na tej samej dokładnie zasadzie. Duża ilość wrażeń musi odpocząć po prostu w człowieku, musi się uładzić...i wtedy można pisać, mówić.
      A wiesz, że nawet tego filmu nie widziałem? Ale wiem, że byłem w slumsach, w których to kręcili XD

      Usuń
    2. Ale później, już nie zapiszesz, nie opowiesz części rzeczy, bo się o nich zapomni. Być może to takie drobne, nic nie znaczące szczególiki, ale nie zawsze.
      No nie wierzę... To obejrzyj kiedyś i powiedz mi, jak bardzo film się różni (albo się nie różni) od tego, co przeżyłeś na własnej skórze :)

      Usuń
    3. Akurat wiesz co, ja pamięć mam w miarę dobrą, w sensie no...nie zapominam wielu rzeczy. Ale fakt, że po długim, długim czasie to potrafi ucieć. Poza tym, nasz mózg też przestawia wspomnienia, tworzy je po swojemu, niekoniecznie, jak coś widzieliśmy.
      Ok, obejrzę:)

      Usuń
  17. Jak dobrze, że jesteś! Brakowało mi Twoich strasznie długich postów, które uwielbiam czytać, ale przede wszystkim dyskusji z Tobą! :)
    Świetnie, że jesteś zadowolony. Podziwiam Cię, że wyjechałeś zupełnie sam. Ja - szczerze, bałabym się i nigdy się chyba na samotną wyprawę nie zdecyduję.
    A Indie - kojarzą mi się z ogromną ilością barw, przyprawami, z tłumem właśnie i jednocześnie ja ogromnym chaosem.
    A to, że nie jesteś w stanie opisać wszystkiego tu i teraz - sama doskonale rozumiem. Ja nieraz tak mam, że w moim życiu dzieje się strasznie dużo rzeczy i gdy ktoś mnie zapyta, ogólnie co się wydarzyło ostatnio - nie potrafię na szybko zebrać myśli i nic konstruktywnego powiedzieć. Chyba w mojej głowie dzieje się tak wiele, że nie potrafię wyselekcjonować - co powiedzieć najpierw.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O rety, aż tak się stęskniłaś?:D Nie przesadzajmy XD
      Nie ma co podziwiać, każdy może bowiem tak wyjechać. Poza tym, dobrze jest robić pewne rzeczy samemu. W tym roku jeszcze jadę do Gruzji z przyjaciółmi, ale zupelnie inaczej podrózuje się samemu, takie podróże są no..jakoś ważniejsze w środku, rozumiesz na pewno o co mi chodzi:)
      Bo to jest chaos, który jednoczesnie chaosem nie jest XD
      Dlatego pewne rzeczy opiszę, opow8iem później, tylko troszkę się wszystko ułoży w tej mojej dziwnej głowie:)

      Usuń
  18. Na razie ja się z Tobą tylko witam, zaraz lecę do roboty, heeeej!! :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Spojrzałam,że mój ostatni komentarz się nie dodał :P no trudno między innymi życzyłam Ci spokojnej podróży i mnóstwa zwiedzania a teraz napiszę,że cieszę się, że wróciłeś i jak zwykle pięknie nam tu przekładasz wszystko :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale życzyłaś w przestrzeń jakoś, afirmacja działa XD
      Ja jeszcze nie zacząłem opowiadać, ani ani XD Ja właśnie dopiero tylko wróciłem:)

      Usuń
    2. No ja nie sądziłam,że Ty cokolwiek tu opowiesz w jednym poście tylko w kilkunastu ;) Ale wiesz, wstęp jakiś to jest :P a nawet i zdjęcia :)

      Usuń
    3. Kilkunastu może niekoniecznie, nie będę aż taki Indiami nudził XD
      Ano, jest:)

      Usuń
    4. Ty nie przynudzasz :P I najlepsze,że zawsze jakiś morał jest :)

      Usuń
    5. Oj, akurat komu jak komu, ale mi się przynudzać zdarza :P

      Usuń
  20. Mój komentarz będzie zawieral kilka punktów, wiec proszę rozsiadz sie wygodnie :)
    Po pierwsze: chce Ci baaaaardzo podziekowac za to, ze skomentowales post na moim blogu. Dzięki temu mialam mozliwosc poznania Twojego bloga, który ma po prostu niepowtarzalna atmosfera sferę. Ale o tym później.
    Po drugie: nie wiem skąd sie biora ludzie, którzy potrafia z taka lekkością oddac w wyszukanych slowach piekno. Ja nie potrafie oddac piekna slowami, do tego juz przywyklam i sie z tym pogodzilam, dlatego ja potrzebuje zdjec. Czuje, ze zdjęciami oddaje więcej treści niż tekstem. Jak widzę, Ty nie masz tego problemu.
    Po trzecie: "Zazdroszcze" nie jest slowem, które pasuje do sytuacji, ale, kurcze, naprawdę chcialabym poznać Indie. Nigdy nie ciagnelo mnie do państw poludniowych a tym bardziej poludniowo i środkowo azjatyckich. Ja po prostu chyba jeszcze nie dojrzalam na tyle, żeby sie w nich zakochac. Na razie, jak przeczytales u mnie w poscie, przezywam zakochanie w Norwegii, a państwa bardziej cywilizowane i polnocne chyba latwiej pokochać niż te biedniejsze, gdzie przezywasz cale to ubóstwo razem z tubylcami. Chcialabym kiedyś do tego dojrzeć, aby moc odczuć to miejsce cala sobą.
    Po piąte:... Cóż, zamierzalam powiedzieć wiecej, ale jak widzisz wszystkie myśli za szybko uciekają. Tu chyba leży pies pogrzebany...
    Pozdrawiam serdecznie, dziekuje za wspaniale przezycia związane z czytaniem Twojego tekstu i zycze możliwości dalszego przeżywania tego typu wędrówek :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż, po pierwsze bardzo mi miło, ale proszę mnie nie zawstydzać i nie powodować, że moje ego rozrośnie się nadmiernie i tak już jestem za dużym egocentrykiem XD
      Słowa widzisz dla mnie są z kolei proste, ja się dziwię. jak mozna tak wiele oddać zdjęciami właśnie. Ale świat musi być różnorodny, w świecie muszą być ludzie z różnymi umiejętnościami- choć nie sadzę, żebym w tym budowaniu zdań był jakoś wybitny, nie jestem bowiem pisarzem, to nie moje powołanie:)
      Indie są trudne. To fakt, że pewne kontrasty, pewien ból i różnice kulturowe sprawiają. że trudno wszystko od nich przyjmować...ale cholera, warto. Tylko trzeba właśnie tego chcieć, wiedzieć, że się chce właśnie tego. I cóż, może kiedyś taki czas nastanie. a jeśli nie, to właśnie jest wiele innych pięknych miejsc, do których mozna się udać:) Znów tu wychodzi różnorodnośc ludzka...ale i świata:)
      I cóż, dziękuję:)

      Usuń
  21. Wpadłam do ciebie przez przypadek, mam nadzieję, że uda mi się zostać na dłużej (dobra, wiem, że to zależy tylko ode mnie).
    Po pierwsze, jestem pod wrażeniem twojej wycieczki do Indii. Oczywiście palnę głupotę pisząc, że to musiała być wspaniała przygoda - czegoś bardziej oczywistego nie da się stwierdzić. Po twoich słowach widać, że podróż naładowała cię masą pozytywnej energii i pozwoliła ci wypocząć. Na pewno była to totalnie inna rzeczywistość od tej, którą znamy na co dzień.
    Ciężko jest mi napisać coś sensownego, przyznam bez bicia. Chciałabym zabłysnąć jakimś komentarzem na wysokim poziomie na temat Indii, ale obawiam się, że mogłabym się tylko zbłaźnić. Póki co, nie pozostaje mi nic innego jak życzyć ci kolejnych takich przygód!
    Serdecznie pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż, dziękuję za odwiedziny i tak- to zależy przede wszystkim od ciebie XD
      Nie ma co być pod wrażeniem, jechać może każdy:) Kwestia, czy naprawdę chce. I to wcale nie głupota ani banał, bo to była wspaniała przygodą, której nigdy nie zapomnę i którą mam zamiar powtórzyć:)
      I owszem...rzeczywistość jest inna, dlatego tak zachwyca.
      E, zbłaźnienie się ci nie grozi w mojej norze XD
      I dziękuję:)

      Usuń
    2. Hm, w pierwszej sekundzie po przeczytaniu: "(...) jechać może każdy" chciałam napisać, że to nieprawda, że coś tam, że bla. Ale kurde, chyba masz rację, bo nawet jak problem finansowy ciśnie, to zawsze, choćby po złotówce, można coś tam odłożyć. Chyba my jesteśmy naszą największą barierą.
      I weź mnie nie nakręcaj opowieściami, bo jeszcze będzie tak, że jutro się spakuję i wyjadę! A mnie poważny koncert w lipcu czeka. :D

      Usuń
    3. A wiesz, jeśli chodzi o finanse akurat, to Indie są bardzo tanie. Znaczy sporo kosztuje przelot, przynajmniej z Polski, ale sam pobyt tam jest jednym z najtańszych, jakie możesz uświadczyć. Także nawet finansowo to nie jest wyzwanie. Poza tym, jak się chce, to się będzie te pieniądze zbierać nawet, no nie?
      Otóż to, bariery są po prostu w naszych głowach.
      O, jakiż to koncert?

      Usuń
  22. pobudziłeś we mnie pragnienie poznawania czegoś innego, smakowania innych kultur, nabywania doświadczeń w ten właśnie sposób. to jest coś, co ciężko oddać słowami, czy fotografiami, to trzeba samemu doznać. takie odcięcie się od rzeczywistości, ta zmiana to takie oczyszczenie, prawda? to są niesamowite zdarzenia, znajomości, których nie zapomnisz nigdy choćby był koniec świata i to nieznane jest ekscytujące. nigdy nie doświadczyłam takiego czegoś, nie podróżowałam w taki sposób, zawsze czułam się ograniczana i skrępowana. ciężko taką podróż opisać z pewnością, lecz czytając to co tutaj wypisałeś można wyczuć to 'coś'. mam nadzieję, że i mnie uda się podróżować tak jak Tobie, niekoniecznie do Indii, ale w inne miejsca również! co do zdjęć, ja czuję potrzebę robienia ich, bo wtedy mam taką pewność, że mając takie pamiątki nic mi nie uleci z pamieci, pomimo wszystko zdjęcia pomagają mi wracać do tych chwil, lecz często to po prostu przeszkadza, bo zamiast cieszyć się chwilą ludzie szukają odpowiedniego kadru. trzeba znaleźć złoty środek... a najlepiej to bez żadnej elektroniki, ona tylko życie utrudnia, denerwuje... :D bo co za dużo lub za mało to niezdrowo. fajnie, że wróciłeś, zdrowy, pozytywnie nastawiony, po prostu szczęśliwy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hm, to chyba dobrze bo każdy powinien jakieś pragnienia mieć..choć w Indiach bardzo dużo ludzi wierzy, że to wyzbycie się pragnień może uczynić nas szczęśliwymi. Ale to już inna bajka, że tak rzeknę:)
      Owszem, to oczyszczenie, ale co najważniejsze- nauka. Dosłowna, namacalna nauka.
      Zatem..życzę ci tego. Żebyś podróżowała jak najwięcej, skoro o tym marzysz właśnie. I dziękuję:)
      No też każdy ma inne potrzeby, ja jestem po prostu antyzdjęciowy, jestem beztalenciem wobec nich, także tego:)

      Usuń
  23. Po to tu wróciłeś, po to piszesz, aby dzielić się z nami zdobytą wiedzą.
    Aparat to moja trzecia ręka, zawsze jest ze mną. Często dotyka twarzy, patrząc przezeń, czuję że tworzę swoja własną sztukę świata. Każdy człowiek widzi tą samą rzecz inaczej. Chwytam chwile w kadry i utrwalam, ciesząc się, że mogę to później pokazać. Być może nie jestem dzieckiem współczesności, ale aparat musi być, tablica na FB, moja galeria bardziej, niż profil, też musi być. I dobrze, że wziąłeś zdjęcioroba od siostry. Pokazuj, pokazuj, ile piękna uchwyciłeś!
    Przepięknie zdefiniowałeś Indie. Ty malujesz obrazy słowem...

    "Jak mawiają w Indiach, każda podróż jest złudzeniem, każde życie jest złudzeniem." Zapamiętam to zdanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Owszem, po to też się tu wraca:)
      Czyli masz podobnie, jak moja siostra. Ona też wszystko widzi obiektywem, kocha swoje zdjęcia nieraz jak swoje dzieci..jak ja swoją muzykę. Po prostu, każdy ma inne pole do popisu, można rzec, moim na pewno nie jest żaden obraz. Jestem beztalenciem malarskim w dosłowności, fotografować nie umiem...co ciekawe, jedyny zmysł jaki u mnie szwankuje to wzrok. Za to właśnie wolę słowa, wolę dźwięki. To jest moje miejsce i moje narzędzie.

      Usuń