-Ale jak to idziesz na studia,
Królik?!- zapytała moja siostra, Ida, z niedowierzaniem. No tak,
zapomniałem akurat jej powiedzieć, że faktycznie, wracam do
szkoły.
-Nie no, to nie są całkowicie studia
w sumie. Można to nazwać pomaturalną szkołą, ale i tak będę
musiał na koniec napisać coś na kształt licencjatu na koniec. Dwa
lata się pobujam zaocznie, a co mi szkodzi.
-Że też ci się chce...-zamarudziła
jeszcze Ida, patrząc na mnie znad swoich notatek. Nie dziwię się
jej marudzeniu na naukę. Jakby nie było, Politechnika ma bardzo
wyczerpującą sesję, a Ida była na jej finiszu. Każdemu chyba w
takim momencie nauki odechciewa się kucia notatek z wykładów,
robienia kolejnych inżynierskich projektów, walczenia z
wykładowcami.
Ale ja już od studiów odpocząłem. I
za takim rodzajem nauki też...zatęskniłem.
A może nawet nie musiałem od nich
odpoczywać. Bo ja zawsze lubiłem się uczyć, czy to w szkołach,
czy we własnym zakresie, zgłębiać nawet tak dziwaczne dla mnie
zdawałoby się dziedziny jak radiobiologia czy socjobiologia, fizyka
kwantowa czy wiedza o malarstwie XIX wiecznym. Zawsze lubiłem się
uczyć, z pełnym zaparciem, otwartą głową, poznawać, analizować.
Zawsze lubiłem doznawać, to zupełnie inny rodzaj nauki, nauka od
ludzi na drogach życia...ale lubiłem też i wiedzę czysto
akademicką. Bo i ta uzupełnia człowieka, pozwala inaczej spojrzeć
na doznania, odpowiednio wykorzystana jest niesamowitym narzędziem,
którym posługujemy się nieraz, by wspomóc się na drodze życia.
Dlatego też, swojego czasu, miałem
pewnie problem z wyborem studiów. Miałem iść na medycynę, ale
stwierdziłem, że to nie dla mnie, że to za duża odpowiedzialność
i nie cholery nie uciągnę tego kierunku w połączeniu z Akademią
Muzyczną. Myślałem o fizyce medycznej, o chemii, o polonistyce, o
biologii...Ale z tego wszystkiego wybrałem jedno. Takie, które
skupia pewne pasje, pewne zainteresowania w jedno i poszerza
horyzonty- a także, może jakimś cudem, daje pracę. Dlatego
poszedłem na ochronę środowiska, mogło by się zdawać z
przypadku- ale jednak z pasji. Bo kocham przyrodę i zawsze chciałem
ją zgłębiać, mechanizmy jakimi ona się kieruje, zawsze chciałem
też wiedzieć jak ją chronić przed wirusem ludzkości. Tak,
lubiłem swoje studia, oba kierunki, dowiedziałem się dużo.
Ale to mało. Mało, mało, mało.
Ciągle mi było mało wiedzy, dlatego
przez wszystkie te lata pewnie ukończyłem pełno jakichś dziwnych
szkoleń, zdobyłem mnóstwo certyfikatów, które w sumie nie są mi
do niczego potrzebne. Ale potrzebne być nie musiały, bo ja zawsze
chciałem po prostu wiedzieć. Ponoć od dziecka zadawałem dużo
pytań, zanim zaczęły się wszystkie moje domowe problemy byłem
niezmiernie dociekliwy, pytałem, pytałem stale co jak funkcjonuje,
chciałem po prostu zrozumieć.
Zawsze chciałem rozumieć. Dlatego tak
dużo czytałem różnych publikacji, dlatego do dzisiaj wertuję
artykuły na „Sience”. Ale z czasem odkryłem, że to tylko jedna
z płaszczyzn rozumienia, sama nauka. Nauka musi być też łączna z
praktyką.
Człowiek uczy się bowiem nie tylko
umysłem- ale i duchem. Zacząłem to dostrzegać już będąc na
studiach akademickich, kując zabazgrane strony notatek i robiąc
projekty inżynierskie.
Nie jest dla nikogo tajemnicą, że
„certyfikat” posiadam też jako nauczyciel jogi. Że jest to coś,
co jest moją pasją. Samo ćwiczenie jogi, medytacja, masaż
technikami tajskiej czy ajurwedyjskiej nie mają dla mnie już wielu
tajemnic. Nie mają wielu..ale to mało.
Poza tym uczą nie tylko umysł, ale
skupiają się w dużej mierze na duchu. Nie rozdzielają jednego od
drugiego, poszukują korzenia całości i tak pokazują nam różne
drogi.
Od dłuższego czasu biegałem ze swoją
Kaśką na różne kursy i warsztaty. Reiki, lomi lomi, medycyna
chińska, ziołolecznictwo chińskie, tai chi...
Niezmiernie zaczęły mnie interesować,
od wielu już lat wszystkie metody „alternatywnej medycyny” można
rzec. Takiej właśnie, która pokazuje nie tylko ciało, ale i
ducha, łączy wszystko w jeden strumień, wpadający do jednego
oceanu. Już w czasie, gdy moja mama chorowała na raka starałem się
poznać wiele odgałęzień, wiele możliwości jakie z tego płyną,
żeby móc jej ulżyć. Szukałem dodatkowych sposobów, jak mogę
jej pomóc, w sprawach i ciała i psychiki. Czasem się udawało.
Czasem ten strumień działał, choćby przychodzący w technice
masażu tajskiej jogi, którą przekazuje się przede wszystkim całą
miłość i ciepło wszechświata.
Dlatego Królik idzie do szkoły
tradycyjnej medycyny chińskiej i ajurwedy ( czyli medycyny opartej
na przekazach wedyjskich). Królik wraca do szkoły, choć może,
nadal mało konwencjonalnej.
Chcę się jak najwięcej o tym
dowiedzieć. Dla siebie samego a może też po to, żeby nieraz pomóc
ludziom? Chcę się uczyć. Chcę tą wiedzę przekazywać i
wykorzystywać w życiu a cóż..pójść do szkoły nie zaszkodzi,
może dowiem się więcej, niż to, co zdobyłem już na własną
rękę, przez liczne warsztaty, rozmowy z ludźmi się tym
zajmującymi, przez czytanie opasłych tomisk, czasem z trudnymi
zwrotami.
Wiem, że dla wielu ludzi brzmi to
„magicznie”, „znachorsko”, „niepoważnie”. Każdy z nas
zna jakąś historię o bzdurnych zabiegach znachorów właśnie,
szarlatanów, którzy uszkodzili ciało, ducha i oszukali jeszcze na
grube pieniądze. Wszyscy znamy skutki nieodpowiedniego brania ziół,
nieodpowiedzialnej akupunktury, uszkadzania kręgosłupów przez
nieodpowiedzialnych i niedouczonych kręgarzy. Wszyscy znamy smutne
historie ludzkiej nieodpowiedzialności właśnie, bo ona chyba gra
tu główną rolę i tego słowa świadomie się czepiam na wstępie.
Często nie chcemy po prostu wierzyć w
takie „czary-mary”, bo przecież jest „jedna, wielka nauka
medycyny”.
Niektórzy z nas zawsze wolą łykać
kolejną tabletkę przeciwbólową albo leki psychotropowe. I to jest
kwestia po prostu wolnego wyboru. W co chcemy wierzyć, a w co nie.
Co według nas nam pomaga, a co nie. Czasem po prostu też w naszej
głowie, jako słynne placebo. I nieraz to też jest dobre.
Nie neguję bynajmniej medycyny
tradycyjnej. Jak najbardziej, jest ona wspaniała, jak najbardziej,
cokolwiek nam nie dolega, należy się w pierwszej kolejności
zgłosić do wykwalifikowanego lekarza, najlepiej specjalisty w wielu
dziedzinach. Absolutnie tego nie podważam, sam miałem być lekarzem
właśnie, lekarzy w rodzinie posiadam, sam idę do jednego w piątek
ze swoimi minimalnymi dolegliwościami, być może żeby po prostu
uspokoić sumienie. Zawsze to powinno być na pierwszym miejscu.
Ale jeśli już wiemy pewne rzeczy,
poddajemy się tradycyjnej terapii- dlaczego by nie spróbować
czasem alternatywnych ścieżek? Takich, które wcale nie stoją w
konflikcie z tym, co mówią lekarze z dyplomem uczelni medycznych.
Dlaczego czasem nie spróbować przy chemioterapii ziół, które nie
wchodzą w interakcje z lekami, a łagodzą objawy wymiotne po
podaniu tej trującej kroplówki z cis-platyną? Dlaczego nie mając
problemu z kręgosłupem, który zabrania masażu ( bo i takie
istnieją) nie poddać się łagodzącemu działaniu lomi lomi czy
masażu tajskiej jogi, który odpręży, odciąży ponapinane do
granic możliwości mięśnie? Dlaczego o poranku nie pomedytować w
pozycji lotosu albo przy płynących ruchach tai chi? Jedno nie jest
opozycją dla drugiego tylko wszystko trzeba robić racjonalnie.
Odpowiedzialnie znowuż.
Co więcej, może nawet nie tyle jedno
nie stoi drugiemu na przeszkodzie, nie jest antagonizmem. A jedno z
drugim wręcz się przenika.
Ucząc się medycyny chińskiej, trzeba
znać wszystkie tajniki anatomii i fizjologii, niczym lekarz. Tak, w
szkołach medycyny chińskiej też pisze się z tego kolokwia, co
więcej, idąc do tej szkoły tą wiedzą trzeba się już wykazać
na egzaminie wstępnym. Botanika, ziołolecznictwo, tak przez wielu
wyśmiewane uczona jest na pierwszym roku farmacji, gdyż większość
leków pierwotnie od roślin pochodzi. Choćby syntetyczna
digitalina, podawana przy nadciśnieniu, pierwotnie otrzymywana była
z rośliny o nazwie naparstnica purpurowa ( łac. Digitalis
purpurae, mówi już coś?). Takich przykładów jest mnóstwo.
Dlatego, tym bardziej nie mogę zrozumieć ludzi budujących między
tymi dziedzinami nauki, konwencjonalnymi a tzw. alternatywnymi murów.
Nie rozumiem psychiatrów nie uznających arteterapii i nie
pokazujących jej swoim pacjentom, nie proponującym tej ścieżki,
nie rozumiem onkologów zabraniających konsultacji z tzw. zielarzem,
nie rozumiem zielarzy mówiących że należy odstawić
konwencjonalne leki, co może być przecież groźne dla zdrowia.
Przez wiele lat medycyna konwencjonalna
zresztą i alternatywna szły w parze, były spójne. Dopiero w XX
wieku zaczęliśmy je rozdzielać. Często to te obecnie
niekonwencjonalne metody dawały o wiele lepsze efekty. Czemu raczej
nie można się dziwić. Bo też oparte są o wiedzy na ciele
człowieka, anatomii, fizjologii, oparte są na innym spojrzeniu też
trochę na świat, na miejsce istoty ludzkiej w świecie- dlatego
zdają się nam czasem egzotyczne. Jak chocby metody medycyny
chińskiej mówiące o wykorzystywaniu przepływów energii. Energia
jest niepodważalnie fizjologiczna, energia łączy nas ze światem,
więc co w tym egzotycznego, dziwnego, „magicznego”? Jeśli
spojrzymy na to w ten naukowy nawet sposób to normalne metody- ale
musimy mieć pewną świadomość i wiedzę. Nie ma nic
niekonwencjonalnego w niekonwencjonalnym, paradoksalnie.
Poza tym te metody, całe to leczenie
niekonwencjonalne, czy to ziołolecznictwo, czy nauka o przepływach
płynąca z medycyny chińskiej, czy arteterapia stosowana nawet w
psychoonkologii i uczona na uniwersytetach, czy dietetyka
ajurwedyjska tak samo będąca nieraz podyplomówką po zwykłej
dietetyce, wszystkie te metody wymagają nierzadko cierpliwości i
dyscypliny.
To nie tabletki, po których łyknięciu
przez parę godzin czujemy się znowu dobrze. To nie są często
metody doraźne, wymagają regularności, często mobilizacji samego
siebie- jak oczyszczające działanie medytacji, uspokajanie
ciśnienia i regulowanie oddechu. To nieraz rzeczy, których musimy
się nauczyć. Nieraz musimy uczyć się siebie i grzebać w swojej
duszy jak w dramie leczącej traumy, musimy nauczyć się miesiącami
technik relaksacji, poznać, co w nas tkwi. To dla człowieka XXI
wieku nie jest łatwe. Dlatego często odrzucamy to, w naszym
szybkim, fast foodowym świecie, nazywając niepoważnym szamanizmem.
A ja jestem szamanem i jestem z tego dumny,o, powiem tak!
W naszym świecie spieszymy się,
odwracamy od natury, odwracamy od dawnych filozofii, stawiamy na
szybki efekt skalpela i pigułki. Ale nie ma żadnej pigułki
leczącej wszystkie dolegliwości, prozac nawet nie uczyni nas
szczęśliwymi, to bywają ułudy. W naszym świecie za bardzo
oczekujemy szybkiego efektu bez wysiłku i dlatego może wiele metod,
sięgających dawnych mądrości jest na wstępie odrzucanych. Bo są
za trudne, bo wymagają pieczołowitości i pracy nas samych. Nie
wszystkie, ale jednak. Metody te wymagają też nieraz myślenia
samodzielnego, poszukiwania, zgłębiania. A my lubimy mieć wszystko
na tacy. Owszem, ma się w tym przewodnika ale jednak żeby wiele
rzeczy działało naprawdę, musimy się nad tym zastanowić. Ale to
dotyczy tylko kilki dziedzin. Wbijanie igieł już przy akupunkturze
zależy od tego, kto je wbija. I cóż, ja mam zamiar takim kimś
być.
Dokładnie jeszcze nie wiem, czy
chciałbym skupić się na ajurwedzie, akupunkturze właśnie, masażu
tajskim, lomi lomi, reiki...czas pokaże. Po to też idę do tej
szkoły. Nauczyć się. Poznać. Wiedzieć więcej.
W ogóle, tak nieraz myślę sobie,
jakie to by było ładne, jakie proste, gdyby po prostu pewne rzeczy
robiono w porozumieniu, gdyby nie stawiani murów i można było
powiedzieć ludziom, że mają nieraz więcej możliwości. Bo
właśnie o pojedynczego człowieka tu chodzi. Jednemu na ból
psychiczny pomogą tylko leki, inni potrzebują terapii na oddziale,
inni potrzebują nieraz poszukiwania w sobie i metod odgrzebywania
spirytualistycznego. Rożnie bywa, my jesteśmy różni, kroczymy po
różnych ścieżkach. I nie mogę zrozumieć negacji jakiejkolwiek,
póki wszystko robione jest z rozsądkiem, nie póki traci się głowę
na rzecz jednej z metod. Skrajnej diety która zabija, nadużywania
ziół czy łykania za dużej ilości uspokajaczy przepisanych przez
pana doktora.
Może gdyby nie istniały pewne mury,
mielibyśmy większą szansę na szczęście w pewnego rodzaju
zdrowiu? Ale tu trzeba właśnie odpowiedzialności. Nawet, żeby się
porozumieć. Rozsądku.
Ludzie nie są rozsądni, nie podchodzą
do konwencji ani do alternatywy z rozsądkiem, zrozumieniem..dlatego
powinni być ludzie, którzy nad tym czuwają. Lekarze, tacy z
prawdziwego zdarzenia i być może „szamani”, wcale nie w tym
złym znaczeniu szamani, którzy troszkę nieraz pokazują inne
możliwości. Być może i ja dołączę do takich szamanów, już po
części nim jestem ucząc jogi, nie tylko jako ćwiczenia
fizycznego, ale ukazując ją jako jedną z możliwych ścieżek
duchowych. W każdym razie wszystko przede mną.
Dlatego się uczę, dlatego chcę się
dowiedzieć jak najwięcej. Bo wierzę w inne możliwości, inne
opcje. Nie mam zamiaru nikomu wchodzić w kompetencje, lekarzom,
ludziom lepiej znającym się na pewnych dziedzinach
alternatywnych..ale póki co chce się uczyć. A kto wie, może na
tej drodze odkryję swoje powołanie, które łączy się z innymi.
Może to jest moja ścieżka tak
naprawdę, ta, która prowadzi do realizacji i mnie, mojego „planu
10 letniego”. Bo muzyka którą kocham i wykonuję też może
uzdrawiać, bo natura jest przewodnikiem duchowym, bo joga, tai chi,
lomi lomi, reiki, akupunktura...to wszystko łączy się w jedną
ścieżkę. Może dla niektórych absurdalną i śmieszną. Ale chyba
taką, którą ja powinienem iść.
Zatem od września idę do szkoły.
Dziwnej dla wielu pewnie, takiej, w której „odbywają się niecne
praktyki”. Być może załapię się na któryś ze staży, praktyk
które odbywają się kolejno w Indiach, Chinach, Nepalu i Izraelu.
Być może poszerzę swoje horyzonty.
Bo widzicie, może najważniejsze w tym
wszystkim, to też wierzyć. Jak to?
Ano tak to, po prostu.
Wiele metod zakłada wiarę w siłę
samego człowieka, w przenikanie się niemożliwego z możliwym. W
wykorzystanie dawnej wiedzy o ciele ludzkim i duchu, wiedzy, która w
naszym szybkim świecie się troszkę zagubiła.
A mi wiary w ducha ludzkiego nie
brakuje, w niemożliwe nie wierzę. Zresztą, wiarę swoją opieram
na nauce nieraz, fizyce kwantowej, wiarę w duchowość...ale o tym
może kiedy indziej.
Wierzę w wielką energię, w miłość,
którą można wykorzystać dla siebie, dla tych, których kochamy,
dla tych, którym możemy przynieść nieraz ulgę. Wierzę, że
niemożliwe jest tylko w naszej głowie. Wierzę w spójny strumień,
zjednoczenie ze światem każdej istoty, jeśli sobie na to pozwoli.
A metod na to jest mnóstwo. Ale..troszkę odszedłem od tematu.
Jestem może dziwaczny, jestem
niepokojący w swojej wierze i planach? Co z tego.
Jak to śmiała się pewna moja
znajoma, zagorzała ateistka, zwolenniczka metod tylko
konwencjonalnych, gdy zrobię człowiekowi masaż to nagle wszystko
przestaje mieć znaczenie, jak człowiek odprężony i mu dobrze, to
nie ma sensu wykłócać się o to, czym metody niekonwencjonalne są
lepsze, gorsze, czy po postu jak wszystko- są dla ludzi, jeśli
stosuje się je z rozwagą. Bo tyle starczy. Trochę wiary nieraz,
otwartości, albo ciepłych rąk, które „leczą”.
A resztę czas pokaże.
A to tak na koniec. Lubię nazwę tego zespołu, to, co śpiewają, ich teksty, teledyski. Medycyna dla ludzi...
Bo wiecie co? Nieraz, znowuż nieraz powiem rozważnie, najlepszą medycyną w ogóle bywa uśmiech i pozytywne wibracje. Nieraz najlepsze lekarstwa są najprostsze, na niektóre dolegliwości w sercu, a nie serca.
Podstawowa nauka życia, której nie zdobędzie się w żadnej szkole. Wiedza, której nie zdobywamy umysłem.
Człowiek się uczy całe życie. Jeśli odczuwasz chęć powrotu do nauki, szkoły, uczelni...to dlaczego byś nie miał tego zrobić? :) Choć przyznam szczerze, że zaskoczyłeś mnie tak samo jak swoją siostrę na to wygląda. ;)
OdpowiedzUsuńOtóż to, całe życie mamy na naukę różnego rodzaju, dlatego ja się tu nie będę w żaden sposób ograniczał, póki nie muszę:)
UsuńNo ją zaskoczyłem, bo tak mówiłem o różnych paru innych rzeczach, zastanawiałem się..ale właśnie zastanowić sie musiałem. A ona teraz przez sesję marudna XD
Szczerze mówiąc nie potrafię wyobrazić sobie Ciebie, żebyś kiedykolwiek się ograniczał. Poważnie! Wydaje mi się, że właśnie takim człowiekiem jesteś - myślisz o wielu rzeczach na raz ;p
UsuńA jednak, w życiu są pewne ograniczenia, które nieraz przyjmuje się z pokorą i żyje pomimo nich, na tyle mocno, jak tylko można:) Więc..ograniczam się na tyle, na ile muszę:)
UsuńUśmiech to podstawowy lek, jak dla mnie :) Ale nigdy nie śmiałabym nabijać się z roślinek i z ziołolecznictwa. Ale to juz takie chyba zboczenie zawodowe, że człowiek poniekąd w tym siedzi. :)
OdpowiedzUsuńNo i bardzo fajnie, że nadal chcesz się uczyć! Sama myślę o jakimś dodatkowym kierunku, głównie chciałabym iść pod kątem architektury, urbanistyki... ale teraz nie bardzo mam odwagę brać sobie na głowę kolejną rzecz. Zresztą, sam wiesz, jak jest ;)
I tej... piosenka mi cholernie wpadła w ucho! :D
Znaczy, nie wyleczy pewnych chorób ciała ale cóż..na pewno nigdy nie zaszkodzi, zawsze może wspomóc jedynie:) Do tego jest za darmo i nie potrzebujesz na niego recept XD
UsuńA wielu ludzi się nabija. Zresztą, ja idę dalej troszkę niż roślinki w swoich poszukiwaniach. Ale jasne, to też pewne um..skrzywienie zawodowe można rzec. Że doceniamy małe apteki rosnące w lasach i na polach:)
Ja bym się jeszcze wybrał na oceanografię, serio nad tym myślę, ale to po tym, co teraz będę robił może. Bo wiesz, te moje humbaki...XD Ale zobaczymy co czas da:) Uczyć się jest fajnie, ale to też odpowiedzialnie i z rozsądkiem:)Ja już mam troszkę czasu na to, żeby coś sobie tak dodatkowo robić, ty póki co sie wstrzymaj:> W sensie po prostu..no właśnie wiadomo, jak jest.
I to wpada w ucho, cały Nahko i Medicine for People wpadają w ucho, bo się pozytywni, zresztą ja tu już ich kawałek umieszczałem:) Ale cóż, nie ma jak pozytywna wibracja, tobie to pewnie dzisiaj zgrywa:) z twoim światem po prostu:)
A jak wielu ludzi tego nie docenia...
UsuńKij z nimi :D W sensie z ludźmi :P Dla mnie to ma naprawdę ukryte i tajemnicze znaczenie. Tym bardziej, że roślinki potrafią mieć naprawdę różne właściwości ^^'
Humbaki XD Jeśli Cię to interesuje i tylko znajdziesz czas to jasne, zawsze warto się uczyć :) Ja na razie się wstrzymuję :D
No są niesamowici, nie mogę przestać słuchać :) Dokładnie, ta pozytywna wibracja bardzo się zgrywa z moim nastrojem :D
Och, zasadniczo, często mamy, jako ludzie, gatunek, problem z docenianiem wielu rzeczy- czy globalnie, czy indywidualnie w swoim życiu, więc mnie to wielce nie dziwi XD
UsuńZ humbakami to w ogóle jest dłuższa trochę historia..ale czemu nie:) Czas pokaże:)
Więc niezłą muzykę ci podrzuciłem niechcący w sumie XD
Ano prawda... ale my dziwnym wytworem świata jesteśmy, więc tym bardziej to nie dziwne :>
UsuńOpowiedz, opowiedz! Może w następnym poście? :D Chyba że chcesz mi elaborat w komentarzu pisać XD
Często wyszperam u Ciebie dobrą muzykę :) Na podobnych falach muzycznych nadajemy. :)
Ej, pytałam już u siebie - Ty jutro pracę o 15 kończysz? :> Bo ja jutro podjadę pozałatwiać wpisy, a potem zgarnę te moje Łosie nad Rusałkę. Nie wiem, czy będą ze mną tak długo siedzieć, ale może dobijesz? Wtedy wracałabym pociągiem przed 17:00, ewentualnie podjechałabym sobie na Wolę :>
Ano nie:) Nawet nieraz absurdalnie ładne:)
UsuńHm...możeXD Ale w dużej mierze chodzi o moje słuchanie humbaków dla odprężenia i podczas medytacji, a cóż..dla większości osób brzmi to jak odgłosy piekieł XD Kiedyś przestraszyłem humbakami rozwalonymi na cały regulator dziadka, mało zawału nie dostał xD A ja kocham te stworzenia, mam trochę humbakowego bzika jakby nie patrzeć:)
No to fakt, widzę po tym, co masz u siebie XD
O 15. 30 ale na 16 mniej więcej jak się ogarnę po pracy jestem umówiony z kumplem, bo się przeprowadza i moje auto jest tu niezbędne cholera. Uwinąłbym się pewnie jakoś do 19-20 może, ale to nie ma sensu, żebyś tak długo czekała czy coś, chyba że tam wszyscy tak długo posiedzicie ale no..wiadomo. Jakby co kontakt do mnie masz:)
Zgadza się :)
UsuńOj, no bo humbaki to się takie kochane wydają i w ogóle :) Wyobraziłam sobie jak przestraszasz dziadka, biedny xD
Ano widzisz :) Ja się ostatnio zakochałam w Alter Bridge. Szczególnie kawałek "Blackbird" robi na mnie wrażenie. I "Watch over you", akustycznie. Miodzio :))
No to na spokojnie! W Poznaniu bywać będę, w końcu jak się jedzie z Wronek, to wlot jest od strony Ogrodów, więc to najbliższa mi dzielnica, już nie mówiąc o samym studiowaniu ^^ Także na spokojnie sobie jutro realizuj swój dzień. Ja bym poczekała, tylko o 20:50 mam chyba ostatni pociąg, a później dopiero przed 23 i w domu byłabym po północy, a z kolei w piątek ja idę do pracy, więc... sam wiesz :) Ale zgadza się, mamy kontakt do siebie w razie czego! :)
No ja zawsze takie wpadki mam XD Znaczy potem wychodzą z tego śmieszne historie rodzinne:)
UsuńCzyli nowa inspiracja, brzmi zacnie:)
No dobra, to nic na siłę, jutro odpuszczamy czy coś...a po prostu właśnie jak będziesz w Poznaniu i będziesz miała czas i chęć, to dawaj mi znać:) No rozumiem, nie ma sensu i tyle, szarpać się na siłę czy coś:) Lepiej na spokojnie wszystko, tez zawsze jestem tego zdania. Tym bardziej że do lekarza musisz iść w dobrej kondycji, o:)
Ale takie historie się za to zawsze miło wspomina :)
UsuńZgadza się :)
No w końcu mam caaałe wakacje :) Więc na pewno uda nam się na spokojnie spotkać i napić piwa nad wodami Rusałki ^^ Może nawet namówię Patryka by pojechał ze mną i wziął gitarę! :)
Ano, a my mamy dużo takich, więc ogóle jest miło i wesoło w domu:)
UsuńOn gitarę, to ja będę miał dylemat, co ja mam wziąć XD
No to najważniejsze :)
UsuńWeź drugą gitarę, albo... kiedyś mówiłeś coś o harmonijce :D
Do wyboru masz harmonijkę, gitarę akustyczną, klasyczną, akustyczną podwójną i skrzypce XD Ew. jeszcze bębny XD
Usuńweź wszystko xD tylko skombinuj przyczepę :D
UsuńMyślę, że nie warto się ograniczać - trzeba robić to, co się lubi, co się chce, nie zważać na zdanie innych. :)
OdpowiedzUsuńWiesz, czasem są rzeczy które nas ograniczają, nasze ciało, zdrowie, obowiązki wobec bliskich...ale to wszystko musi wypływać z rozsądnej woli chyba po prostu:)
UsuńJa myślę, że nie istnieje "alternatywna medycyna". Medycyna jest jedna - działa za pomocą substancji chemicznych (owszem, niekiedy zawartych w określonych proporcjach w roślinach) i logiki. I jeśli jej środki nie działają, to zazwyczaj dlatego, że psychika pacjenta nie pozwala mu wyzdrowieć z różnych powodów. Czasem też brakuje inrormacji - -i dlatego są prowadzone badania w wielu kierunkach.
OdpowiedzUsuńTe "alternatywne" środki to leczenie najczęściej wyłącznie objawowe, choćby akupunktura wykorzystująca połączenia włókien czuciowych w rdzeniu kręgowym. Dla mnie wszelkie sukcesy po takich zabiegach są właśnie efektem placebo.
Z duchowej strony też wygląda to nieciekawie. Jest tyle świadectw ludzi, którzy wchodzili coraz głębiej w, jak to napisałeś, szamańskie praktyki i z trudem się z tego wszystkiego wygrzebywali. Wypruci duchowo... Tyle osób ucierpiało na skutek działań znachorów (np. moja babcia - zabiegi zlikwidowały problemy fizyczne, ale pojawiły się duchowe. totalne zniszczenie, koszmar). Martwi mnie, że chcesz w to brnąć. :(
Zgodzę się ze zdaniem, że medycyna jest jedna, dlatego też wspominałem, że ten podział jes trochę sztuczny, że metody niby konwencjonalne i alternatywne się przenikają:)
UsuńAkupunktura działa na zasadzie ogłupiania nerwów, ok. A zwykły paracetamol czy ibuprofen nie?XD Leki przeciwbólowe choćby też są "oszustem", którego nie nazywa się placebo. Bo ogłupianie nerwów nie jest placebo, a faktem fizjologicznym, któremu po prostu nie był potrzebny nadmiar chemii:) Tak samo leki typu no nie wiem, paracetamol, morfina, nie leczą bólu- leczą tylko objaw na jakiś czas, w zależności jak długo działają. A jak działać krótko potrafią, widziałem podając morfinę mojej mamie, gdy umierała. Także..to wszystko można nazwać oszukiwaniem organizmu, niektóre z tych rzeczy. Akurat w tym przykładzie:)
Dlatego też mówię, że pewne rzeczy trzeba robić z rozsądkiem. W każdej z gałęzi. Bo czy masz lekarza, który źle dobierze chemię i spowoduje tym lizę guza i nagłą śmierć pacjenta, czy oszołoma podającego trujące ziółka wszystko może szkodzić. Dlatego chodzi o rozsądek:)
A duchowość cóż..moja i tak już jest troszkę inna niż twoja zakładam, już dawno wszedłem w pewne rzeczy i jak wielu ludzi nie narzekam na to, więc nie ma się co o mnie martwić:) Może to kwestia człowieka:)
Ale teraz Ty mnie rozwaliłeś :P Wiesz ?
OdpowiedzUsuńNajpierw "JAK TO KRÓLIK IDZIE DO SZKOŁY?! " w sumie fajnie.....
Ale... Słuchaj, wrzuć na luz, nie chcę słyszeć,że leczyłeś dzieci a potem umierały :P Jak trafisz do TV po tej szkole i kogoś zabijesz to od razu sprzedam Twojego bloga za miliony :P a może i podsłuch założę hahahahaha :D
Bogowie, przepraszam, jakoś mi się to tak od razu skojarzyło i nie mogę się przestać hahać, w mig przed oczami mam Ciebie, zapuszczonego, jakieś dredy, obskurnego i mającego swoją "sektę" xD
Ale tak na serio to cieszę się,że chcesz uczyć się czegoś dla siebie, to mega zajebista sprawa :) Ale nie doczytałam i idę dalej się hahać, znachorze... Ale jak Ty się nadajesz do tego z tym wszystkim... XD
Przez Ciebie resztę wieczoru się haham. Twoja wina.
I dobrze, trochę śmiechu ci nie zaszkodziXD
UsuńDlatego idę do szkoły, żeby nikogo nie zabić, wiesz, jeszcze tyle rozsądku, oleju w głowie mam, żeby komuś nie szkodzić XD
A wiesz, że ja miałem kiedyś dready do pasa?XD
Sekta w ogóle brzmi jak dobry interes XD
Hahahahhahaha idz!!! Ale dobra dobra. Ja Cie sprzedam jak pojdzie cos nie tak ;p ja pierdziele. Chcialam ogarnac blogi. Wilk na moim dzis rzadzil sie a ja padnieta jeszcze blizniakami sie opiekowalam xD
UsuńSpoko, pewnie nie tylko ty będziesz na to chętna XD
UsuńBliźniaki? Takie to zawsze wyzwanie.
Oj... I jedno to wyzwanie :)
UsuńEh, chcę poczytać blogi, chcę spokojnie nadrobić wszystko bo o :P ale wiesz, ty masz nie byle jakie wpisy, inne łatwiej się czyta bo w większości nei mówią wiele (jak mój :P ) poza tym teraz nagle mam wenę do przemyśleń - tak to chyba jest przed ostatnimi egzaminami , nie ? :P
Ja wiem, ja zawsze za dużo piszę po prostu, za długie notki XD Uprawiam pustosłowie też, więc...cóż, nie dziwię się, że ciężko mnie się czyta XD Ale nie umiem inaczej.
UsuńI tak, wtedy w głowie ma się swoje sprawy, swoje myśli, jak najbardziej:)
Jakie pustosłowie i jak się ciężko czyta ? :P Chodziło mi,że ja nie chcę przeczytać byle jak tylko skupić się i napisać coś mądrego i przemyślanego :P Zazwyczaj na blogu jest parę linijek i taki sam komentarz :P a ciebie za to lubię,że to wyzwanie :P
UsuńCzasem to jest pustosłowie, nie powiesz że nie XD
UsuńAle ok, niech ci będzie XD
I to fakt, że niektórzy mniej piszą..ale hej, to bywa bardziej treściwe jakby nie było.
Najważniejsze, to robić to, co sprawia nam przyjemność :D A studia, jakiekolwiek, to dno. I sesja, tak samo :D Ludzie, wykładowcy, mnie rozczarowują każdego dnia, bo jeżeli ja darzę kogoś szacunkiem, powiedzmy, i staram się działać fair w każdej niemal dziedzinie życia, to nie lubię jak ktoś od nas czegoś wymaga, a później od siebie nie daje nic w zamian. I stety niestety sesja nie kojarzy mi się z ciężkimi egzaminami, bo na moim kulturoznawstwie, przyznać się muszę, ciężko nie jest, tylko z lataniem za wykładowcami z indeksem i kajaniem się przed nimi żeby poświęcili zaledwie dziesięć sekund na poczynienie dwóch podpisów. No ależ skąd, przecież to takie czasochłonne, my nie mamy własnych spraw/prac/itp tylko mamy czas wystawać dniami i nocami pod gabinetem z nadzieją, że ten ktoś się ŁASKAWIE pojawi <3 kocham to!
OdpowiedzUsuńMówisz tak, bo cię właśnie sesja wkurwia, wykładowcy i tak dalej XD Ale potem się studia dobrze wspomina, chociaż, ja swoje zawsze lubiłem, właśnie nieraz poza okresami takiej totalnej orki na ugorze jak to mawiają...i masz śmiesznych wykładowców XD Mania wielkości, co?XD
UsuńTeż sądzę, że będę dobrze wspominała, bo mam dosyć doborowe towarzystwo, więc no :D Proszę Cię! Jedna laska nas tak uwkurwiała... Nie powiedziała, że na ostatnich zajęciach będziemy pisali test. Więc większość nie przyszła, no bo nie ma listy. Zrobiła test! No to lecim na dyżur żeby to uzgodnić. Wyszło jak wyszło ale udało mi się zdobyć wpis. Ale była tak bezczelna, że zwodziła nas cały dzień. Skończyłam zajęcia o 9, musiałam do niej czekać do 12.30. Jak juz przyszliśmy, gwiazda poprosila o zebranie indeksów. I przyjdźcie po nie o 15.30 (no jasna cholera!!). Przyszliśmy, nie ma jej. Przyszła o 16. Wypisała pół indeksów, no, może więcej, w niektórych robiąc wpis tylko w indeksie (a jest jeszcze karta, gdzie też trzeba wpisywać), a na karcie nie. I o 16.20 powiedziała, że już musi iść a tych, którym się nie udało zdobyć podpisu zaprasza tego i tego. No cholera jasna czy niektórym się wydaje że my nic innego nie mamy do roboty tylko sterczenie aż łaskawie się dama pojawi? :D Mania wielkości i to w jakim stopniu >.<
UsuńTo faktycznie was nieźle porobiła..ale wiesz, niestety wśród wykładówców, ludzi po prostu zdarzają się czasem...no, nazwijmy to, mniej przyjemni i rozważni. Niestety i z takimi na studiach trzeba walczyć.
UsuńUżyłabym mniej cenzuralnych słów, ale wybrnąłeś z tego dyplomatycznie xd
UsuńEj Królik, nie obraziłeś mnie aż tak, żeby do lekarza iść dla uśpienia sumienia. Bez szaleństw. A tak poważnie to… ja o medycynie wiem tylko tyle, ile widziałam w dr. Housie. No i właśnie dziś koleżanka ukończyła Śląski Uniwersytet Medyczny chyba jako chirurg, czy coś. Podziwiam takich ludzi, bo wiem, że dla mnie to jest czarna magia. Trochę im tego zazdroszczę, bo nauki przyrodnicze i ścisłe są bardziej fascynujące, niż humanistyczne przynajmniej dla mnie, a nie mam jednocześnie cierpliwości i nerwów, by się ich uczyć. W klasie miałam koleżankę, która miała same 6 z biologii i chemii i to na poziomie rozszerzonym. Hardcore
OdpowiedzUsuńHehe „pomedytować w pozycji lotosu”. Może i bym się jakoś złożyła, ale nie wiem, jak potoczyłby się proces rozkładania mnie z powrotem do pionu.
Taki mamy klimat. Czas leci do przodu, medycyna wraz z nim. Powstają coraz to nowsze środki lecznicze, dające efekt w znacznie szybszy sposób. Ludzie stają się wygodni i jeśli ktoś - tak jak Ty - ma jeszcze na tyle cierpliwości, samozaparcia łączącego się z pasją, to jest w stanie sięgać po inne środki dla spokoju duszy i ciała. Ja nie chodzę do lekarza w ogóle i mam nadzieję, że jeszcze długo nie będę musiała. Moja matka pracuje w recepcji Ośrodku Zdrowia, obraca się wśród lekarzy od ponad 25 lat, więc jak tylko coś mi dolega - wie, co to jest i wie, co podać, jak wyleczyć. Tyle mi starczy xd
Rence, które leczo - takich Ci życzę. Ucz się ucz, bo nauka to potęgi klucz.
A nie, ten ma sprawdzić, czy jeszcze umiem odczuwać, bo to kardiolog, sumienie jest ok XD
UsuńNo nie, ja akurat nieraz ( wiem, to dziwne) uczyłem się ze wszystkich podręczników ciotki, przerabiałem sobie sam anatomię i fizjologię człowieka, toksykologię i inne takie...seriale medyczne mnie nie zagną, jak mam być szczery, zresztą, kocham w nich z ciotką nieraz błędy wydobywać XD
A wiesz, ja tak nie patrzę. Ja nie dzielę nawet za bardzo nauk, bo i w bilogii masz nieraz filozofię, matematyka to humanistyka pisana liczbami, a w gramatyce masz dużo ścisłości:) Dla mnie nauki się przenikają i wszystkie są po prostu na swój sposób fascynujące:)
E, dałabyś radę XD
W ogóle, mamy społeczny problemy chyba z pojmowaniem zdrowia jako takiego, socjologicznie znaczy, ale o tym będę musiał chyba kiedyś coś dłuższego napisać. O medykalizacji społecznej, chorobie jako dewiacji i tak dalej.
I masz wygodnie, no XD Ale miejmy nadzieję, że zawsze będziesz mogła być taka wygodna, tego ci życzę:)
I dzięki:)
Nie ma w tym nic dziwnego, że jesteś ciekawy świata. To się też objawia chociażby w tym, że tak a nie inaczej patrzysz na naukę. Dla mnie to było zło konieczne i jak tak teraz siedzę i czytam książki o malarstwie, które mnie w ogóle nie jara, to mnie chce szlak jasny trafić. A czytam, bo mi babka kazała, która mnie przygotowuje na egzaminy wstępne (będą mi zadawać tylko pytania na temat prac zawartych w portfolio, a nie od razu egzaminować z całej historii sztuki, ale do niej to nie dociera).
UsuńJa tej humanistyki nigdzie dojrzeć nie umiałam i teraz drżę o tą nieszczęsną maturę. W piąteks wszystko będzie jasne xd
No dla mnie mało co było złem koniecznym, raczej wyzwaniem przygodą intelektualną i tak dalej...Ale wiesz, nieraz i przysiąść i czytać trzeba, a nuż ma rację, co?XD Więc czytaj lepiej grzecznie i pomyśl sobie, ile się właśnie dzięki temu nauczysz, jak poszerzysz horyzonty, o!
UsuńWłaśnie, daj znać, jak wyniki! Koniecznie!
Ale tego jest tak dużo xd i takie nudy xd choć rozdział o abstrakcji nawet znośny. No nic, jeszcze parę stronnic ;p
UsuńZdałam ! Polski ustny 55%, pisemny - 70%
angielski ustny - 37% (stres mnie zjadł totalnie), pisemny 67%
i MATMA 30% (czyli minimum na zdanie) no jebłam.
Jeśli ci tylko to sprawia przyjemność, to powrót do nauki jest dobrym pomysłem. Ale muszę przyznać,że ciekawy kierunek sobie wybrałeś. Nawet nigdy by mi nie przyszło do głowy,że istnieje coś takiego (jestem dosyć mało obcykana w tych wszystkich kierunkach).
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o medycynę to akurat należę do tych osób, które sięgają po jakieś tabletki i gotowe środki. Nie żebym coś miała do innego rodzaju medycyny, ale po prostu nigdy nie wpadłam na pomysł,żeby z niego skorzystać.
No tak jakoś wiesz, jest mi pro drodze przy tym, czym się ostatnio zajmuje, albo inaczej- co mnie ostatnio zajmuje:) Wiem, że to rzadko spotykana nisza..ale jednak chyba dla mnie:) Na pewno pouczyć się nie zaszkodzi:)
UsuńWiesz, jeszcze może nie jesteś też w tym wieku i nie masz takich problemów, żeby sięgać po coś innego:) To też swoje robi, człowiek z czasem zastanawia się nad swoim zdrowiem.
Uśmiech działa najlepiej... Czujesz się źle. Podchodzisz do lustra i robisz jakiś sztuczny grymas na twarzy, potem bardziej się przykładasz, jeszcze bardziej. Śmiesz się do siebie. Chwilę potem zaczynam zachowywać się jak psychicznie chora, wygłupiam się i dochodzę do wniosku, że samemu też można jakoś się zająć, gdy jest nudno i smutno. No właśnie, mi na samotność pomaga przejście się drogą ze słuchawkami w uszach. Śpiewam tak jak potrafię i to trochę pomaga na małomówność, bo mięśnie twarzy się rozluźniają i aż chce się mówić XDD Jeny, odbiegłam od tematu. Miałam na myśli, że nawet naszemu organizmowi można wmówić, że jest szczęśliwy. Jakoś cudownie zwiększa się hormon szczęścia itd. Wyczytałam gdzieś, ale okazało się prawdą ;D
OdpowiedzUsuńJa też zasypywałam, zwłaszcza mamę, wieloma pytaniami. Czasami brakowało mi pomysłów na te pytania, dziwne, ale pamiętam jak wymyślałam jakieś nazwy z kosmosu. No właśnie... Mnie tak ten kosmos fascynuje, że chyba zacznę serio myśleć o tym, czy kiedyś się na jakiś kierunek z nim związany. Są takie studia? Tylko ta fizyka, jak ja nie znoszę (nie rozumiem ) fizyki. ;-; Ale fizyka kwantowa jest fajna, pokręcona, ale fajna, bo znam ją z tych wszystkich filmów discovery o kosmosie. Podróże w czasie i te inne, fizyka kwantowa zawsze mi się z tym kojarzy, mam nadzieję, że dobrze kojarzę. Nie zaczęłam nawet tego mojego technikum logistycznego a już myślę co dalej.
Ja do alternatywnej medycyny nigdy uprzedzeń nie miałam. Znaczy się i tak potrafię garściami jeść polopirynę, ale jakby ktoś zaproponował mi jakieś ziółka czy coś w tym stylu, to spróbowałabym bez obaw. Chyba właśnie byłabym spokojniejsza, bo jak czytam ulotki niektórych maści/leków to łapię się za głowę.
Ucz się. Przypominasz mi mojego nauczyciela od historii. Temu Panu już chyba brakuje kierunków, ciągle się uczy, ciągle wybiera nowe i nowe studia. Kurcze. To takie smutne, że niektórzy mogą tyle się uczyć, a niektórych nie stać na głupie podręczniki, nie mówiąc już o szkołach wyższych. Dla niektórych znalezienie pracy to... kosmos i często to nie jest ich wina.
Astronomia na UJ? Moja koleżanka robi astronomię i weterynarię :)
UsuńTo dla mnie drugi koniec Polski, ale może w przyszłości ;) Zobaczymy.
UsuńBo uśmiech nieraz nawet, jak wymuszony, potrafi człowiekowi pomóc. Czasem oszustwo może stać się prawdą, możemy pewne rzeczy na sobie wymusić wręcz:)
UsuńA wiesz, afirmacja to często jedna z metod w psychologii nawet stosowana więc..:) Dużo w tym wszystkim sensuXD
Wiesz co, tak mi się nasuwa- nie daj w sobie zabić ciekawości świata. Przede wszystkim szkole. Mi się zdaje, że dużo osób twierdzi, że matematyka jest za trudna, fizyka jest niepojęta, bo szkoła to źle tłumaczy. Bo robi to nudno. A tak naprawdę, to te dziedziny nauki nie są jakieś wielce trudne, przynajmniej ich podstawy. I jeśli cię to interesuje to czemu by nie spróbować trochę np. pouczyć się samemu albo znaleźć kogoś, kto by ci tą wiedzę fajnie przekazał? W sensie, jesteś jeszcze na tym etapie edukacji, że jeśli nie zrobisz sobie dziur, to ty masz nawet szansę na tą astronomię iść ( koleżanka miała świetny pomysł, ale jest nie tylko na UJ, bliżej ciebie też by była astronomia:)) Więc...nie daj sobie wmówić też szkole że coś jest nie dla ciebie:)
Ale ziółka też mają nieraz straszne skutki uboczne, też trzeba ostrożnie XD
To też fakt, to jest smutne, gdy ktoś chce się uczyć, a nie może. Ale wiele takich rzeczy niestety nieraz spotykamy w życiu...
Szkoła zabija w ludziach wszystkie chęci, bo zmusza, wymaga. Ode mnie wszyscy chcieli, abym była idealna w każdej dziedzinie. Zauważyli, że ze wszystkiego mam dobre oceny, to od razu znalazły się konkursy, zajęcia dodatkowe i tak dalej. A ja wszystkim mówiłam "Dziękuję, nie skorzystam, nie interesuje mnie to". Jakbym się zgodziła, to chyba musiałabym się sklonować kilka razy, żeby im dogodzić XD
UsuńMatematyka jest fajna dzięki mojej matematyczce. Surowa, trzymała w klasie rygor, wszyscy siedzieli na szpilkach u Niej. To chyba najlepsza nauczycielka, prawdziwy autorytet. I wcale nie była złośliwa, wredna. Po prostu dobrze uczyła. Znowu fizyka... niby bardzo podobna dziedzina, ale inna nauczycielka i właściwie niewiele wiem XD
Właśnie nie do końca o wymaganie może chodzi, a o zmuszanie, przy jednoczesnym braku pomysłu na zachęcenie. Poza tym, szkoła myśli, działa niestety schematami, a jeśli chcesz być poza nimi- masz nieraz problemy.
UsuńI rozumiem, mnie w szkole też tak "rozrywali"XD
I właśnie o to nieraz chodzi, żeby mieć dobrego nauczyciela:) A właśnie nieraz tacy surowi bywają najlepsi:)
"Najlepszą medycyną w ogóle bywa uśmiech i pozytywne wibracje. Nieraz najlepsze lekarstwa są najprostsze, na niektóre dolegliwości w sercu, a nie serca." Mogłabym Cię cytować, cytować i cytować, tak bez końca, bo piszesz fenomenalnie. Zawsze jest to coś prostego, ale jednocześnie tak idealnie trafiającego w sedno :3
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o naukę to zazdroszczę takiego zapału. Wiedza jest fajna, to prawda, ale mnie po prostu nie wszystko intryguje. Nie czerpałabym chyba radości z nauki fizyki czy chemii, nie ciągnie mnie do tego, natomiast jeśli chodzi o niektóre zagadnienia z historii czy polskiego to mogłabym siedzieć nad nimi bez końca. Tak czy siak kierunek na który tym razem się wybierasz zdaje się być zachęcający, nie pozostaje mi więc nic innego jak życzyć powodzenia, zwłaszcza jeśli chodzi o te zagraniczne praktyki ;)
Hm, cóż, to miłe:) Chociaż nie sądzę, żeby to były jakieś perełki, to są właśnie banały :)
UsuńBo właśnie chodzi o to, co cię interesuje:) Mnie interesuje wiele dziedzin, ktoś staje się ekspertem od jednej czy dwóch i też jest dobrze, jest wręcz świetnie,bo nasz świat jako tako wymaga specjalizowania się.
I dziękuję:)
Banały ale zapisane w bardzo ładny sposób ;>
UsuńW sumie chciałabym się tak interesować wszystkim, wiedząc więcej patrzyłabym na świat całkiem inaczej, pewnie dostrzegałabym rzeczy, których teraz nie dostrzegam ;d
No, może, jak ci się podoba to niech się podoba:)
UsuńA wiesz, że to nieraz upierdliwe bywa, jak się za dużą ilością rzeczy interesujesz. Bo człowiek się rozdrabiać zaczyna za bardzo. Wszystko ma swoje dobre i złe strony:) Jak zawsze:)
A ja mam problem by zmusić się do napisania pracy magisterskiej. Heh. Widzę, że pochłaniasz wiedzę jak gąbka, a myślałam, że tacy ludzie istnieją tylko w mojej wyobraźni :)
OdpowiedzUsuńTo pisz, pisz dzielnie:)
UsuńNo troszkę tak mam, ale to coś mnie musi właśnie interesować. Chociażl interesuje mnie dużo:)
Zakochałam się w tym kawałku! :3
OdpowiedzUsuńPowiem jeszcze tylko, że życzę zarówno Tobie jak i sobie powodzenia ze szkołą :D Chociaż sobie bardziej, by przecież Ty wszystko ogarniesz xD
To się cieszę, że się podoba:)
UsuńWięc..trzymam za ciebie kciuki, o! XD
Haha dzięki :D
UsuńNie za ma co bejb XD
UsuńNo i (znowu) muuuszę: "Bo też żeby coś umieć, czy musi się latami siedzieć w ławce? Wystarczy, że chce się umieć."
UsuńTak się zastanawiam czy Ty z Myśliwskim nie łuskałeś tej fasoli czasem xD
E...nie, ale zawsze się rozumieliśmy, jeśli wiesz, o co mi chodzi XD
UsuńI to widać :D
UsuńZastanawiam się czy istnieje jakaś dziedzina, na której się nie znasz. To nie jest docinek, to wyraz podziwu, będąc pod wpływem szoku xD I błagam, nie odpowiadaj, bo mnie już całkiem pogrążysz xD A już na poważnie... Niesamowity jest w Tobie zapał do nauki, ale to świadczy tylko o tym, że nauka nie musi być trudna i nudna. Ty sprawiasz, że człowiek aż chce się uczyć, poznawać i doświadczać :) Powodzenia więc!
OdpowiedzUsuńJest ich aż za dużo i chociaż kilka chciałbym jeszcze oswoić, ale wszystko przede mną XD
UsuńNie wiem czy niesamowity, po prostu lubię się uczyć i tyle:) Niektórzy lubią wędkowanie, a ja naukę, można chyba tak powiedziećXD
I dziękuję:)
Ja też dziękuję, bo tak się zastanowiłam nad Twoim postem dzisiaj i stwierdziłam, że musiałabym nieco mój mózg odświeżyć. A co za tym idzie, wybiorę się do szkoły (też policealnej) ! :) Im więcej papierków dzisiaj, tym lepiej. A zawsze człowiek zdobywa wiedzę :)
UsuńHm...cóż, cieszę się, w takim razie, że to dało ci do myślenia, chociaż mnie zaskoczyłaś, mówiąc szczerze:) Ale to naprawdę dobrze, że jednak idziesz do szkoły, cieszę się, serio:)
UsuńNiektórzy ludzie rozwijają się bezustannie w zakresie wiedzy edukacyjnej. Ja na przykład już bym nie potrafiła wejść w ten system, nie chcę. Myślałam jedynie o jakimś kursie bardziej... rozumiem doskonale chęć poszerzania wiedzy.
OdpowiedzUsuńI czytam, czytam, dziś dopiero zostawiłam parę słów wcześniej ;)
A ja zaryzykuję, tym bardziej, że to specyficzna placówka edukacyjna nawet:) Ja lubię się po prostu uczyć na różne sposoby, rozwijać w różnych kierunkach więc...czemu nie:) Po prostu:)
UsuńSuper, jeśli tylko masz taką ochotę, czujesz, że chcesz to robić i interesujesz się tym - to ja Ci kibicuję :D I już teraz życzę powodzenia :D
OdpowiedzUsuńDziękuję ci bardzo:)
UsuńI bardzo dobrze, bo człowiek powinien rozwijać się całe życie :) Tobie w sumie wszyscy mówili z tego co pamiętam, że powinieneś być lekarzem - a niekonwencjonalnym - to już w ogóle do Ciebie pasuje :) Także trzymam kciuki :) Od kiedy zaczynasz? Od października? :)
OdpowiedzUsuńNo tak, powinienem niby być i widzisz jak to się życie plącze a nuż nim zostanę, tylko troszkę inaczej XD
UsuńI dziękuję:)
Od września, wtedy mam egzaminy wstępne w sumie.
Pewnie dziadkowie są z Ciebie dumni, co mnie? :) Bo wiedzą już o Twojej decyzji? :)
UsuńEgzaminy wstępne by się dostać? To chyba brzmi poważnie :D
Oni byliby ze mnie dumni, jakbym tylko i podstawówkę skończył, w końcu to dziadkowie XD Ale cieszą się, że chce mi się coś dalej robić, to fakt:)
UsuńNo dość poważnie, będę musiał sobie anatomię i fizjologię przypomnieć, bo kiedyś się jej uczyłem sam dla siebie XD Ale myślę, że to zdam :)
Haha :D To bardzo dobrze, że dają Ci takie poczucie, że obojętnie jakie wybory byś podjął, oni tak będą z Ciebie dumni :)
UsuńJa jestem pewna, że to zdasz :) Masz ogromną wiedzę i pewnie jeszcze nie raz zaskoczysz samych wykładowców :D Kiedy egzamin? :)
Wiesz, moja rodzina w ogóle ( pomijając kiedyś ojca) nie ma zwyczaju wywierania presji, pomimo tego, że dziadkowie byli nauczycielami, moi rodzice byli nauczyielami akademickimi i mogło by się zdawać, że wymagają jakiegoś wykształcenia, cokolwiek...ale tak właśnie nie jest. Ma się poczucie, że cokolwiek się wybierze i tak to będą akceptować. No chyba, że zostałbym dilerem XD
UsuńJeszcze dokładna data pojawi się na stronie uczelni, ale zakładam że to będzie jakoś połowa września pewnie...a wrzesień mam pracowity, więc będzie wesoło XD
Haha! Z tym dilerem mnie mega rozśmieszyłeś :D Pewnie nawet oni na taki pomysł nie wpadli :D I nie chodziło mi o samo wywieranie presji, ale o to właśnie, ze cokolwiek byś zrobił są z Ciebie dumni.
UsuńTo radziłabym Ci zacząć przygotowania jednak wcześniej :P
Uwierz, moi dziadkowie by na to wpadli XD Już mieliśmy przygodę w domu z leczniczą marihuaną, także wiesz.
UsuńDlatego mam zamiar niedługo zacząć sobie czytać Bochenka i jego anatomię do poduszki XD
Cooo? :D jaką przygodę? :D
UsuńDo poduszki? :P Dla mnie to by była katorga? :P Nie lepiej byłoby czytać w drodze do pracy? :P Chociaż to w sumie zależy od tego o jakiej porze dnia najlepiej się koncentrujesz. ja wieczorem już niemal nie myślę :P
No bo moja mama jak miała chemię to sobie skręty paliła, jak wiele osób robi, bo to jej pomagało na mdłości i powodowało, że w ogóle cokolwiek nieraz jadła. A to niekoniecznie podobało się babci, w ogóle załatwianie tego to było na mojej głowie, także tego:P
UsuńA ja nocą bardzo dobrze myślę, analizuję i tak dalej, więc tak, wieczory dla mnie akurat będę odpowiednie:) A do pracy jeżdżę teraz na rolkach, więc nie byłoby jak XD
Rozumiem ;) Ale to rzeczywiście w celach leczniczych ;) Nie wiedziałam nawet marihuana pomaga w takiej sytuacji. :)
UsuńKurcze, ja też chciałam sobie kupić rolki ostatnio :P Ale boję się że już nie potrafię na nich jeździć xD
Przeszło mi przez głowę czy Ty będziesz uczył się od nauczycieli, czy nie czasem oni od Ciebie:) Mam wrażenie, że Ty już cholernie dużo wiesz. Jakby nie było powodzenia życzę:)
OdpowiedzUsuńZnów podziwiam Cię i zazdroszczę. Ja do końca życia żałować będę, że nie poszłam na archeologię, że nie dość dobrze uczyłam się geografii i ciągle za mało historii, ale nigdy nie odważę się zacząć od początku.
Już nie przesadzajmy, przeceniasz mnie, zdecydowanie XD Ja właśnie idę się tam uczyć, a nie nauczać XD
UsuńI dziękuję:)
Hm...ale dlaczego się nie odważysz w sumie?
Łooo Jeeezusicku jakbym Ci tu miała odpowiedzieć na to pytanie pisałabym do rana:)
UsuńTo pisz, możesz na maila XD
UsuńTadam, tadam, błysnę określeniem "edukacja ustawiczna" :D Bo człowiek powinien się uczyć i rozwijać w tym kierunku przez całe życie, a nie tylko w okresie szkoły, uczelni, czyli do lat, powiedzmy, 25. A tak osobiście, to kilka dni temu skończyłam studia i jak na razie mam dość nauki :P Może za parę miesięcy zatęsknię za tym "beztroskim" okresem w moim życiu, ale to dopiero za parę miesięcy.
OdpowiedzUsuńAz bije blask oślepiający od tego błysku XD
UsuńAle to fakt, człowiek właśnie całe życie powinien się uczyć, rozwijać. Ale właśnie nie w każdym momencie życia się chce, wiesz, ja też już od uczelni w sumie odpocząłem i może dlatego chce mi się na nowo:)
Czegoś się nauczyłam przez te 5 lat studiów, hahaha ;D
UsuńPowinni, ale wiem, że ludziom się nie chce, bo mają jakieś wykształcenie, pracę, rodzinę i im to wystarcza... No i może trochę są też zmęczeni życiem i nie chce im się dokładać do tego kolejnych obowiązków.
Ano widzę, widzę XD
UsuńAle jak im wystarcza, to wiesz, też dobrze:) Bo też nauka jest różnego rodzaju, życiowa choćby. Np. wiele uczymy się, wychowując właśnie dziecko. Tylko to nie podręczniki, kucie...a życie nas uczy.
Świetny pomysł, zawsze można nauczyć się czegoś więcej, chociaż już teraz Twoja wiedza w tym zakresie wydaje się nie taka znowu znikoma. Dobrze jest znaleźć coś, w czym się odnajdujemy i nawet, gdy jest to więcej niż jedna dziedzina, połączyć je w pewien sposób. Kolejna lekcja, nowe doświadczenia i oby więcej opowieści, tylko życzyć owocnej pracy :)
OdpowiedzUsuńTrzeba szukać, cały czas szukać, w sobie, w innych, w prostym uśmiechu, czy geście właśnie tej energii, tego ciepła. Chyba zacznę zgłębiać wiedzę o umyśle i duchu, zamiast skupiać się tylko na ciele, takie wewnętrzne odprężenie jest w końcu czymś zupełnie innym. Czasem do działania potrzeba chyba tylko trochę zachęty, może odwagi w niektórych kwestiach, no i oczywiście wytrwałości, której Ci życzę :)
Ale nie jest na pewno zadowalająca, coś tam może wiem, ale nie na tyle, na ile bym chciał.
UsuńI to prawda, dobrze jest znaleźć swoją hm..niszę chyba można tak rzec:)
I dziękuję:)
Wewnętrzne odprężenie działa też na całe ciało :> Więc wiesz:)
W końcu zawsze można wiedzieć więcej ;)
UsuńRacja, w takim razie chyba spróbuję czegoś w tej kwestii :)
Nigdy nie zaszkodzi:)
UsuńTen głód wiedzy doskonale rozumiem, bo co jakiś czas budzi się we mnie i wtedy też zaczynam jakąś szkołę. Też wybieram takie okołomedyczne kierunki, ale raczej bardziej konwencjonalne.
OdpowiedzUsuńAle tego co robisz nie neguję, bo zazwyczaj, gdy choruje dusza, choruje też ciało i czasem trzeba działać dwutorowo.
No właśnie, więc w tej kwestii doskonale byśmy się dogadali:) Tak samo stale chcemy się dokształcać, poznawać nowe:)
UsuńDlatego..niektórym bywa potrzebne "co innego" a też i nazwa konwencjonalna bywa bardzo płynna:) Bo np. dietetyka jako tako, leczenie żywieniem jeszcze wiele lat temu było uznawane za "magiczne"XD
Jeśli ma nam pomóc, to co za różnica, jaki to rodzaj medycyny? Też mam wrażenie, że ludzie zbyt często ograniczają się do jednej tylko dziedziny. Szufladkują, wkładają w określone ramy, a później nie potrafią poza nie wyjść... A dużo zależy od naszego nastawienia i woli życia. :)
OdpowiedzUsuńAno żaden, tym bardziej właśnie, że to się przenika:)
UsuńLudzie właśnie niepotrzebnie stawiają sobie mury, granice, w każdej dziedzine życia, nawet w muzyce czy literaturze. Nie będę słuchał tego, bo to taki a taki gatunek XD I to jest w pewien sposób przykre, bo ogranicza samo życie. Jego bogactwo.
kurde, dla mnie to Ty jesteś przeeeegość w dobrym tego słowa znaczeniu, podziwiam, że Ci się tak wszystko chcę... :)
OdpowiedzUsuńUm cóż, dzięki, ale nie uważam to za nic niezwykłego jakoś:)
UsuńTo super, że będziesz się uczyć czegoś, co Cię pasjonuje. Często ludzie za słabo się znają, w efekcie idą na studia i się nudzą, albo temat ich przerasta i ledwie przędą z semestru na semestr. Mój M. ostatnio wyganiał mnie na studia (coś związanego z finansami - bo taka praca). Idź, zdobądź kolejny dyplom, spoczęłaś na laurach. Otóż to nie o to chodzi, że spoczęłam na laurach, tylko jeśli mam poświecić swój czas, energię i pieniądze, to tylko na to, co jest zgodne z moimi zainteresowaniami, ze mną. Na pewno nie są to kierunki finansowe, to tylko praca, na którą się załapałam po szybkiej i niespodziewanej przeprowadzce. Jeśli podejmę decyzję o dalszej nauce, to na pewno nie dla kolekcjonowania dyplomów jak popadło. Szkoda każdej minuty na uczenie się o rzeczach, które nie są dla mnie.
OdpowiedzUsuńA tak na marginesie - co za zbieg okoliczności, akurat piszę tekst, który traktuje o tabletkowym podejściu do życia. Z uwagi na odrębność naszych poszukiwań, na pewno będzie to coś innego niż u Ciebie, ale jednak w tym samym czasie również myślałam o modzie na natychmiastowe uciszenie każdej niedogodności, żeby tylko teraz nie bolało, a jutro się nie liczy.