Czas znów wyruszyć. W jeszcze
nieznane rejony, chłonąć nowe doznania, nowe smaki, zapachy.
Czas znów wyruszyć, choć tym razem
nie samemu, a z kolejnymi dobrymi ludźmi, których kocham. Z tymi, z
którymi przeżyłem niejedno szaleństwo, niejedną euforię i
niejeden smutek. Z tymi, którzy pamiętali, że żyję przecież już
10 000 dni. Każdego dnia więcej.
Czas znowu wyruszyć choć po drodze
jak zwykle pełno komplikacji. Zniszczony telefon, problem z wizą
jednego z przyjaciół który nie jest Polakiem, mała kontuzja,
która nie powinna dziwić, ale kiepsko się goi przez leki
przeciwzakrzepowe które przecież teraz muszę brać. Ale jedziemy.
Wszystko już tak naprawdę spakowane. Jeszcze tylko jutro dzień w
pracy, a wieczorem...cóż, wyprawa na samolot. I do mojego kolejnego
raju obiecanego. Do Gruzji.
Choć, raj jest wszędzie, starczy, że
nosi się go w sercu.
A u mnie momentami z tym trochę
zamieszania. Mój raj momentami trochę się gubił. Raj tuż za
rogiem, jak u mojego ukochanego Gauguina. On go nigdy nie osiągnął.
Ja już go mam w sobie, tylko czasem obraz się zaciemnia.
Czasem nie jest złe. Bywa wręcz
potrzebne, by uzmysłowić sobie pewne prawdy.
Wszystko miesza niepewność.
Zawsze lubiłem wręcz żegnać się
przed podróżą, z tymi, których kocham. Z tymi, którzy nawet nie
muszą o miłości wiedzieć. Przed wyjazdem do Indii, wcześniej
przez wyjazdem do Tajlandii i Malezji, przed każdą podróżą po
Europie. Lubiłem słowne pożegnania, lubiłem pisać te listy i
mieć pewność, że ktoś będzie czekał na mnie, gdy wrócę choć
to takie egocentryczne, ta egoistyczne- lecz ludzkie. Chcę, by ktoś
tęsknił i czekał, tym razem na 22 sierpnia. Bo przecież zawsze
wracam.
("Nie
chciało mi się już spać i patrzyłem na gwiazdy. Byłem trochę
głodny, ale więcej myślałem. Zawsze dużo myślę, ale wtedy
bardzo dużo. Ale najwięcej tęskniłem, myślę, że za tobą, bo
ty może nic nie wiesz, albo wiesz trochę. Tęskniłem
nieprzebranie, nieprzebranie i myślę, że ktoś tam daleko, pod tym
samym niebem, musiał też za mną tęsknić, a jeśli spał, to
musiał się zbudzić, bo to niemożliwe, żebym nikogo nie trafił w
serce w tamtym środku nocy, sercu nocy"
E.Stachura )
Jestem przecież Włóczykijem
mentalnym, niespokojnym duchem z czarnym kapeluszem który wraca
zawsze wiosną do Doliny Muminków, przywożąc nowe opowieści,
przywożąc prezenty i smaki, którymi chce się dzielić. Muzykę,
którą chce się śpiewać na cały głos. Ja zawsze wracam do tych
których kocham, do tych, którzy rozumieją że jestem jednak tym
wędrownym ptakiem, nie drzewem. Ptakiem, który jak pisał Stachura,
jest jednak najwierniejszym ze stworzeń. Bo może się oddala, ale
wraca dzięki miłości. Znajduje w cudzych sercach swoje gniazda. I
to pozwala mu układać wesołe piosenki o życiowej wiośnie. Na
razie wracam, póki żyję w taki sposób. Tylko tamta opowieść
jest odległa. Nie ma racji bytu.
Tym bardziej, że tym razem, gdy się
żegnałem, poczułem ukłucie w myślach. Drobne ukłucie, które i
tak nie zabiło radości podróży. Ukłucie przez poprzednie żarty
może, przez moje żarty o własnej śmierci. O tym, że już mogę
nie wrócić. Tym razem znów żegnam się przed wyjazdem, wrócę
znów ze zdartymi kolanami, roześmiany i głodny jak wilk. Ale
następne pożegnanie nie będzie takie. Tym razem ja nie będę miał
pewności, że wrócę. Tej pewności nie można mieć, nie taką.
Później, po wszystkich moich muszę
przyjdzie październik. Przyjdą nie góry i noce w namiocie, nie
poznawanie nowych ludzi i zachwycanie się widokami. Przyjdą nowi
ludzie, ale nie ze swoimi opowieściami. To tak mało czasu, a tyle
jeszcze się chce. Chce się poznać, dotknąć, chce się Bieszczad
i opowieści przy ognisku, kolejnej nauki, chcę miłości i
dotykania, wędrówki po miastach. Ale to nieuchronne. Przyjdzie
wysokie ryzyko powikłań operacji. Przyjdzie to „ryzyko śmierci”
o którym uparcie powtarza mój lekarz, pokazując statystyki,
mówiąc, że muszę być świadomy. Drażliwe liczby, którym ja nie
zamierzam się poddać, ale o których powinienem pamiętać. Przed
możliwością przecież ostatniej podróży trzeba ostrzegać.
I to nie tak znowu, że panicznie jakoś
się boję. Tylko nie chcę tego biletu, tej przeprawy na drugą
stronę. Po prostu nie teraz. Ale jeśli...cóż, zawsze
niespodziewanemu mówię przecież „ahoj przygodo”. Całe życie
i jego koniec też jest przygodą. Jakkolwiek dziwnie to nie brzmi.
Ale gdy myśli się o pożegnaniu, przy
okazji tego- robi się dziwnie. Sam to sobie sprawiłem.
Nieposkromiony język robi swoje.
Strasznie walczono o tą moją Gruzję,
żebym nie jechał. Sisi aż się popłakała, krzycząc
jednocześnie, na nic na początku zdawały się tłumaczenia, że
przecież lekarz pozwolił, nawet to, że przyniosłem jej to nie
piśmie, żeby nie zarzucała mi że kłamię, chociaż doskonale
wie, że kłamać nie potrafię. Na pewno nie jej. Dopiero po paru
rozmowach do niej dotarło. To nie szkodzi mojemu sercu fizycznemu.
Zaszkodziłoby duchowemu. I teraz już to wie. Teraz już będzie po
prostu czekać, aż wrócę. Bo nic mi się nie stanie. Na pewno nie
teraz. Nie pozwolę na to. Nie pozwolę, by to zniszczyło mi góry.
Może, w pewien sposób, dlatego że
tak wyrywam się za dzikością gór, bo to symbol i czucie, symbol
tego, jak chcę żyć. Wyrywam się więc za lasami, potokami,
ogniskami palonymi całą noc, szczytami i rześkim powietrzem. Za
biegiem nieustannym. Może dlatego, że chce się mnie poskromić, a
ja jeszcze bardziej muszę czuć, że żyję. Życie póki trwa, jest
po prostu. I z jego darów trzeba korzystać. Może dlatego, że tam,
w górach nabieram prawdziwego oddechu, muszę wręcz pojechać.
Rozwijam skrzydła. Może dlatego, że muszę oddychać zanim zabiorą
mi oddech na parę miesięcy leczenia...albo zanim zabiorą go na
zawsze. Może trochę nadrabiam i może to nie jest do końca
zdrowe...ale w tym szaleństwie jest metoda. Wolę to niż leżenie
na łóżku i umartwianie się. Ale o tym już przecież pisałem.
Nie jestem typem który chce umrzeć za życia. Już tam przecież
byłem.
Więc tym razem ta podróż to jeszcze
coś więcej. Dla mojej duszy to pokarm, jedzenie na zapas, zanim
troszkę ją znowu poranią bezsilnością, jedyną w swoim rodzaju,
bezsilnością chorego marudnego człowieka. Więc będzie radość,
wspinanie się na strome stoki, sen w przeciekającym namiocie,
dzikość, zziębnięte nosy o poranku, uciekanie przed
niedźwiedziami kaukaskimi nie dajcie bogowie, pewna wspólnota
podczas gotowania na kuchence z kartuszem. Będę mógł być tam
tym, kim chce być moje serce mentalne. Z daleka od miast, bijące
mocniej i radośniej, pomimo choroby.
Jadę ładować akumulatory, żeby
starczyło, żeby przetrwać. W jakiś sposób, to też jest część
tej podróży, choć nie myślcie sobie- to nie przesłania mi
radości po prostu z wędrówki. To element tego, co mi potrzebne w
życiu.
Krok za krokiem. Ruch. Ach, kocham tak
biec po prostu zawsze przed siebie! Jak koń skakać nad
przeszkodami. Jak dzikie zwierzę na przejmować się tym, co uwiera.
Bo się żyje. Bo ma się instynkt pięknego życia. I to starcza.
Przecież to starcza!
I te gwiazdy. Będą tam przecież
widoczne jak nigdzie indziej. Przepiękne gwiazdy. Deszcz spadających
Perseidów.
To przypomina o czymś jeszcze. O czymś
ważnym.
Gdy tam będziemy, minie kolejna
rocznica śmierci Vincenta. Tego, który doskonale wykorzystał swoje
ostatnie miesiące zanim nowotwór dopadł go na dobre. Zmarł, można
powiedzieć zabił się i dzięki temu wygrał w noc spadających
gwiazd. I zawsze, gdy je widzę, są dla mnie piękne. Tez z innego
powodu.
Przecież to światło, które
rozświetla mrok, światło, które dociera do nas nawet, gdy życie
się wypaliło. Tak samo jest z miłością. Ona nigdy nie odchodzi.
Zawsze o tym wiedziałem. Gdy żegnałem swoją matkę, gdy żegnałem
swojego przyjaciela.
Pisałem już o tym. Nawet na tym blogu
przecież, bo wokół mnie dużo śmierci. Lubi ze mną tańczyć na
różne sposoby.
Stałem tak pod gwiazdami, przypominając sobie wszystkie historie, które usłyszałem z ust, które już nie istnieją w tym świecie. Przypominałem sobie śmiech i łzy. Światło umarłych gwiazd, które nadal żyją. W nas. Historie są żywe, wspomnienia. Nie ma tylko ciała ale…skąd mamy tą pewność, że istnieje tylko jeden wymiar obecności?
W to też pozwoliły mi wierzyć gwiazdy. Nie istnieje nieskończone. To gdzieś zakręca. Gdzieś się zderza. Gwiazdy pozwalają mi wierzyć, że gdzieś żyją zmarli. Bo tego nie trzeba rozumieć, logicznie tłumaczyć. Gdzieś jest energia, choć zginęła materia („materia jest tylko zmagazynowaną energią, zapadnią podniebienia wszechświata mój drogi Króliku”) . A raczej nie zginęła. Ona nadal trwa, żyje- w innym życiu. Nic nigdy naprawdę nie umiera. Nikt z nas naprawdę nie odchodzi. Nawet, jeśli tak to tłumaczyć…ja wierzę w coś więcej. Nazwijcie to jak zawsze wiarą wariata. Nie nie, nie ma sensu tego podważać. Wiara nie jest logiczna i żadne argumenty racjonalisty do mnie nie trafią. Ja czuję. I patrzę dalej w gwiazdy. Z jeszcze większą czułością, choć to niebo czasem pustoszeje. Rodzą się nowe gwiazdy, których światła jeszcze nie poznaliśmy.
Spadały kolejne Perseidy. Tak, to deszcz, który nadal nie stanowi dla mnie tańca śmierci. Jest zbyt piękny. Choć śmierć też ma w sobie coś pięknego, po prostu- jest i trzeba ją zaakceptować. Jako część życia. A spadające gwiazdy niech nadal spełniają życzenia. Niech stanowią bodziec do tego, by żyć. I by marzyć.
Odetchnąłem z ulgą. Pomyślałem kolejne życzenie i poczułem, że wróciłem do domu. Innego domu. Tego, w którym wszystko zaczyna się na nowo.”
I może dlatego ukuło mnie jedno, przy
pożegnaniach- nie to, że pożegnania są czymś złym, nawet te
ostatnie. Tylko to, że ja umiem żegnać ludzi, być przez nich
zostawianym, ostatecznie...ale nie umiem ich zostawiać. Nie wtedy,
gdy tego nie chcą.. Zawsze wracam, może nie zawsze w momencie gdy
mnie potrzebują. Ale zawsze wracam i nie wyobrażam sobie, że
mogłoby być inaczej. Że mieliby tęsknić..tak boleśnie.
Ale przecież wiem, nikt nie odchodzi
ostatecznie. Jeśli tylko kocha. Tak po prostu.
Więc ja zastanowiłem się po prostu,
czy starczy miłości. Czy starczy na to światło. Bogowie, czy ja
wystarczająco kocham? A co z tym, którzy o tym nie wiedzą? Czy
powinni wiedzieć? Czy pod tym jednym niebem, powinno się dać
nieraz odczuć to, co nie ma racji bytu? Wiem, że tak. I to też
niepokoi. Ile w tym złego, a ile dobrego...choć, ja przecież wiem,
w miłości nigdy nie ma nic złego. W niej samej nigdy, choć jest
tyle wątpliwości. Zwłaszcza, gdy miłość niekiedy zjawia się w
nieodpowiednim czasie. Ale gdy nie ma już dużo czasu, gdy jest po
prostu możliwość że czasu może nie starczyć...to przestaje mieć
znaczenie. To widać inaczej. Widać inaczej gdy spojrzysz w gwiazdy
i pomyślisz życzenie.
Więc może właśnie ten czas już nie
ma znaczenia. Jeśli miłości ma wystarczyć, wystarczy. I tej dla
świata. I tej, którą mam teraz, przed wyprawą w nieznane. Z
ludźmi, których przecież kocham i którym będę śpiewał wesoło
po drodze, aż każą mi się zamknąć w zmęczeniu. Mnie nie idzie
tak łatwo zmęczyć. Nie mnie. Jestem znowu koniem, który nie może
ustać w biegu. Szaleństwo, metodyczne szaleństwo. Tak, je w sobie
mam zamiar zawsze pielęgnować.
Mam życzenia, mam marzenia przy
gwiazdach. Nie tylko tego roku ale i każdego innego. Życzenia
dobrego życia, bo przecież tego by dla mnie chcieli też ci, co
odeszli. Tego ja bym chciał dla tych, których mógłbym zostawić.
By zawsze marzyli. By dalej żyli swoim życiem. Nic więcej mi nie
potrzeba.
Więc żegnam się znowu na dwa
tygodnie i z tym miejscem, w które wrócę z nowymi przygodami.
Opowieściami, jak to na Włóczykija przystało, choć nie zawsze
chce się nimi dzielić. Tym razem będzie może mniej duchowości
takiej jak w Indiach, ale będzie czuć Wielkiego Ducha pośród
szczytów Kaukazu. Będzie można się zagubić i medytować czasem,
a czasem słuchać marudzenia Deniz i jej przekleństw po turecku.
Będzie można odstawić jakieś szaleństwo z Majkim ( choć, mam
nadzieję że nie zaproponują nam kupna niedźwiedzia jak miało to
miejsce w Pradze). Będzie można modlić się wśród drzew z Fridą,
która przecież ma w sobie duszę czarownicy, swoich lasów i bagien
i rozumie moją wiarę dziwną jak mało kto. Będzie pięknie. Ot,
jak to w życiu.
A gwiazdy będą spadały. Tylko, że
ja nie będę jedną z nich. Ja będę póki co życzeniem, nie
światłem świecącym w oddali, nawet, gdy świat potem postanowi
inaczej.
Chcę świecić coraz mocniej. Chcę
kochać tak, żeby nikt nie zapomniał, że go kochałem. Tak jak ja
nie zapomnę nigdy miłości swojej matki, Vincenta który odszedł
tam symbolicznie. Chcę póki co prowadzić w tym tańcu. Na tyle, na
ile mogę.
Więc żegnam się znów wesoło i
nieznanemu mówię, ahoj, przygodo! Mam znów wielki uśmiech na
twarzy, nieprzyzwoicie ciężki plecak ze sprzętem wysokogórskim,
wygodne buty i harmonijkę, by rozniecać radość w duszach przy
rozniecaniu ognia. Znów, więcej nie potrzeba. Znów, starczy krok
za krokiem i piękno świata.
Czy można być szczęśliwszym niż w
takich momentach?
Wyruszam i tym razem nie zanurzam się
w oceanie. Jestem górą o solidnych podstawach, która mierzy wysoko
nie upada przy żadnym z trzęsień ziemi.
Jestem
górą wznoszącą się wysoko, dzięki temu przetrwałem,
Jestem górą, opowiedz moją opowieść, najlepsza historia jest teraz na sprzedaż,
Jestem wybrzeżem, jestem falami, jestem tym, który sprawia że pragniesz,
Jestem doliną, jestem wzgórzami, spójrz na mnie, stoję nieruchomo,
Jestem górą, jestem równiną, powiedz mi że jestem szalony,
Jestem duszą, jestem źródłem, jestem korzeniami, jestem drzwiami,
Jestem długą i ciężką drogą wybiegającą z mojego serca,
Jestem górą,, wespnij się na mnie i już nigdy nie przestaniemy,
Jestem szafką, jestem kluczem, jestem tym kim chcesz być,
Jestem powodem, jestem winą, już nigdy nie będę taki sam,
Lustro-lustro, powiedz prawdę o młodych i starych,
O rzeczach które głęboko ukrywamy,
Lustro-lustro pokaż mi czym i jak się stanę,
Na razie jestem tylko górą,
Jestem górą.
Jestem górą, opowiedz moją opowieść, najlepsza historia jest teraz na sprzedaż,
Jestem wybrzeżem, jestem falami, jestem tym, który sprawia że pragniesz,
Jestem doliną, jestem wzgórzami, spójrz na mnie, stoję nieruchomo,
Jestem górą, jestem równiną, powiedz mi że jestem szalony,
Jestem duszą, jestem źródłem, jestem korzeniami, jestem drzwiami,
Jestem długą i ciężką drogą wybiegającą z mojego serca,
Jestem górą,, wespnij się na mnie i już nigdy nie przestaniemy,
Jestem szafką, jestem kluczem, jestem tym kim chcesz być,
Jestem powodem, jestem winą, już nigdy nie będę taki sam,
Lustro-lustro, powiedz prawdę o młodych i starych,
O rzeczach które głęboko ukrywamy,
Lustro-lustro pokaż mi czym i jak się stanę,
Na razie jestem tylko górą,
Jestem górą.
Wracam
po 22 sierpnia. Trzymajcie się i cóż, nie tęsknijcie za bardzo!
Owocnej podróży
OdpowiedzUsuńDziękuję:)
Usuńhttps://www.youtube.com/watch?v=4ZP-4B7kHqA
OdpowiedzUsuńI cholera...teraz ja się będę wzruszał.
UsuńNiepotrzebnie
Usuńto już nie ma znaczenia, czy to potrzebne, czy nie Po prostu się dzieje;)
Usuń"I jeszcze mam teraz ciebie - nie wolno mi umrzeć,
Usuńbo byś płakała." zupowe i do zapamiętania :)
Nie wiem jak można lubić pożegnania ;) jak mój brat wyjeżdżał do Niemiec to pożegnałam go tak, jakby jechał tylko na dzień do dziewczyny. Pożegnania są bardzo ciężkie więc nie dziwię się, że Twoja babcia płakała, pewnie wiele osób przezywało to głębiej niż Ty sam myślisz ;) Nie lubię pożegnań :)
OdpowiedzUsuńCzemu Gruzja? :P
Widzisz, ja to dziwny jestem XD Ale może dlatego, że póki co nie wyjeżdżam na długo, najwięcej na parę miesięcy i cóż...zawsze właśnie wracam. Chociaż i niektóre pożegnania z ludźmi na więcej czasu albo na zawsze też miały w sobie magię. Żegnać się z kimś i tęsknić to znaczy kochać więc...to musi być jakoś ładne:)
UsuńOna to się na moją lekkomyślność wkurzała, według niej lekkomyślność, do tego, że mnie w domu nie ma przywykła też trochę XD
Bo tam jest piękny Kaukaz, dzikie góry. Tak wyszło:)
W kółko to mówisz, że dziwny jesteś, wiesz? :P Bo zacznę wierzyć :P
UsuńŻegnać się z kimś i tęsknić to znaczy kochać... Hm... Te słowa wywarły na mnie wrażenie i zmusiły do myślenia :P W sumie, po namyśle jestem skłonna się z tym zgodzić, ale oczywiście pod warunkiem, że bierzemy pod uwagę różne rodzaje miłości :)
To czekam na fotki :P
No tak, pewnie że różne, bo ona ma wiele obliczy:)
UsuńUdanego wyjazdu! poznawaj, czuj i smakuj, ciesz się! podziwiam Cię.
OdpowiedzUsuńdla mnie pożegnania są takie dziwnie smutne, takie niezbyt przyjemne. W końcu wiążą się z rozstaniem, a Ty tak daleko jedziesz! Dużo dobrego o Gruzji słyszałam, marzę o wyjeździe tam. Uwielbiam oglądać gwiazdy, coś cudownego!
ja również wyjeżdżam, lecę do Turcji ale na trochę innego rodzaju, bo to obóz młodzieżowy, znowu te pożegnania jutro... Marzy mi się jechać na własną rękę, na samodzielnie zorganizowany wyjazd :D
już się wybawiłeś? nie ciągnie Cię żeby znowu zawitać w Jarocinie? to jest świetna sprawa :)
Dziękuję:) Wiążą się z rozstaniem ale jak pisałem wyżej- też z miłością. Z późniejszym powrotem. Trudno mi to wyjaśnić ale cóż, po prostuje lubię, są dla mnie naturalną częścią życia:) Więc mam nadzieję że i ty kiedyś taki wyjazd zrealizujesz:)
UsuńA Turcja to też fajne miejsce:) I na wszystko przyjdzie pewnie jeszcze pora XD
Jakoś no...ani na Woodstock, ani na Jarocin faktycznie mnie nie ciągnie, może już po prostu właśnie się wybawiłem, relaksuje mnie co innego;)
Pozdrów tą Gruzję ode mnie Kord...ianie! Chłoń tamtejsze powietrze, czuwaj na szlakach i patrz w gwiazdy a pewność mieć możesz, że czekać na Ciebie będą wszyscy :)
OdpowiedzUsuńPozdrowię, pozdrowię koniecznie, przecież mówiłem już że to zrobię XD Taki mam zamiar, tak właśnie cóż...przeżywać. I ja wiem że to egoistyczne, ale to jednak miłe, jak ktoś czeka xD
UsuńI se pojechał :(
UsuńAle wrócił XD
UsuńCholerny telefon, zjebawszy się w najmniej odpowiednim momencie XD A może to ja go zjebawszy? XD
OdpowiedzUsuńNo biegnij tam. Tylko uważaj na siebie. Przytulaj ludzi, których kochasz. Bądź szczęśliwy po prostu. Życzę Ci, żeby to było oczyszczenie dla Twojej duszy ze wszelkich złych myśli i smutków. Tylko zrób tak, żeby do 22 sierpnia szybko zleciało, bo wiesz, że ja niecierpliwa jestem :P A po Twoim powrocie widzimy się nad Rusałką na soczku i czekać będę na dłuuugie opowieści :) Do napisania, usłyszenia i zobaczenia Króliczku!
Nie, to ja go zjebawszy XD Ale mam nowy już, znaczy nowy- stary od Augiego, na wyjazd, ale oczywiście nie mam numerów ani nic xD
UsuńCóż, dziękuję bardzo:) I hej hej....nie ma zrób tak, samo zleci, po prostu, jak zawsze XD Czas to czas, kolejna rzecz, której nie posiadamy, no nie?XD
I no tak, każą mi gadać znowu XD
Więc cóż, na razie! :)
Tak czy siak zjebawszy się nie wtedy, kiedy miał xD Chciałam Ci się zapytać, czy chociaż masz stary numer, to dałabym cynk, ale już zapewne nie ma Cię na miejscu :) I cholera, akurat teraz, jakbyś mi się przydał XD Bo mam sprzęt do mierzenia drzew do odebrania w portierni na Ogrodach, a dziś byłam w pracy i muszę podjechać po niego dopiero w poniedziałek :P
UsuńNie obchodzi mnie to XD Zrób tak, by szybko zleciało i koniec :D I nie blubraj :D Tylko baw się dobrze i wracaj do nas cały i zdrowy, no :)
Ludzie lubią słuchać Twoich opowieści, więc nie ma się co dziwić :)
Ano mnie nie było, numer mam stary, ale teraz nie mam twojego i mam telefon..suprise, z popsutym głośnikiem XD Bo to stary po Auguście, muszę sobie nowy kupić XD
UsuńI widzisz, nie przydałem się na nic znowu XD
Ale tym razem nie mam opowieści.
bądź szczęśliwy, kochaj, chłoń. czekam na opowieści po powrocie. szczęśliwego pobytu! :)
OdpowiedzUsuńTaki mam zamiar:) I dzięki:)
UsuńPięknie opisane. Wędrówka to chyba jedna z lepszych rzeczy jaka może się przytrafić człowiekowi :) Przynajmniej wg. mnie!
OdpowiedzUsuńTo prawda:) Bo wędrówka daje wiele na różnych płaszczyznach:)
UsuńSamolot powiadasz, haha :D No to najpierw życzę powodzenia z lotem, bo później dasz sobie radę. Dacie sobie radę :) Do napisania!
OdpowiedzUsuńZ samolotem też dałem sobie radę, już się nie boję latać XD No, nie aż tak, żeby valium brać XD
UsuńW takim razie udanej podróży życzę! :D
OdpowiedzUsuńDziękuję, była udana:)
UsuńJedź i wracaj do nas - cały i zdrowy ;)
OdpowiedzUsuńTrzymaj się!
No, już jestem:)
Usuńjedz, zwiedzaj, odpoczywaj, ładuj baterie i wracaj do nas! :)
OdpowiedzUsuńnie dziwię się Twoim bliskim, że nie chcieli Cię puścić, ale jak już wiemy, ta decyzja nie mogła ulec zmianie :)
a co do października, niby to jeszcze trochę czasu, ale ten czas tak leci! więc pewnie ani się nie obejrzysz, a będzie już po wszystkim, a będziesz już gotów do kolejnej podróży! tego Ci życzę z całego serca!
tak, tak masz rację, ja to naprawdę rozumiem, sama kiedyś spotykałam się z jednym kolesiem, kiedy nie zapomniałam na dobre o innym. i wiem, że to nie było dobre, nie szło ku dobremu... nie zamierzam na niego naciskać, ale cóż, póki co on jest za granicą, nie mamy kontaktu, mam wrażenie, że się nie odezwie jak wróci, a czy ja się do niego odezwę, też nie wiem.
nie wiem, czy ta znajomość mogłaby wyglądać jak zwykli kumple. ale nie wiem, dziwne to było wszystko. mam wrażenie, że bardziej pragnęłam kogoś obok, niż konkretnie jego, chociaż jest spoko facetem serio. nie wiem, ale nie mamy kontaktu póki co, a ja za nim nie tęsknię, czas wszystko zweryfikuje
Do Gruzji?... :) Ty to jesteś!
OdpowiedzUsuńZnów dawno nie było mnie, znów mam luki ale skoro wyjeżdżasz to nie będę tęsknić a nadrobię zaległości o :P
I co, nadrobiłaś?XD
UsuńTo chyba dobrze, że nie potrafisz zostawić tych, ktorzy czekają. Nie postępujesz egoistycznie, mimo iż uważasz, że egoistyznym jest to, że chcesz by tęsknili. Każdy ma w sobie odrobinkę egoisty i to normalne. Ważne, by nie dać się przez egozim zdominiowac.
OdpowiedzUsuńNo cóż Ci mogę napisać. Będę tęskić i czekać, bo wiem, że wrócisz - znów szczęśliwszy. Życzę Ci udanej wyprawy! :)
Bo w każdym działaniu jest egoizm tak naprawdę jak dla mnie:) Nawet tzw. altruizm jest po prostu dizwną odmianą egoizmu XD
UsuńI wróciłem:)
Udanej podróży ; )
OdpowiedzUsuńDzięki, była udana:)
UsuńW takim razie życzę Ci, by ta podróż była jak zawsze zaskakująca, pełna przygód i wrażeń, nowych doświadczeń, doznań, smaków, kolorów i zapachów, by była taka Twoja ;)
OdpowiedzUsuńA gwiazdy niech spadają w tę piękną noc, która zbliża się coraz bardziej :)
Dziękuję za życzenia, które się spełniły:)
UsuńKiedy ostatnio płakałam podczas pożegnania z kimś, powiedział mi, że "Do widzenia" to zapowiedź kolejnego spotkania, więc zamiast płakać należy się na nie cieszyć. Więc "Do widzenia" - baw się dobrze i wracaj :)
OdpowiedzUsuńI wróciłem:)
UsuńNie lubię pożegnać, nie lubię rozstawać się z ludźmi. Mimo tego, iż wiem, że niedługo się spotkamy.. po prostu nie lubię.
OdpowiedzUsuńMiło tu, dobrze się czyta :)
Dzięki:)
UsuńJakie to musi być cudowne uczucie wziąć plecak i wyjechać. ;) Wracaj szczęśliwy. Jak najbardziej.
OdpowiedzUsuńI jest wspaniałe:)
UsuńBaw się dobrze! I nie myśl o październiku, a przynajmniej się staraj :-) Wiem, że to bardzo trudne, ale wyjazd z takim bagażem może być ciężki. I dobrego zdrówka życzę :-)
OdpowiedzUsuńTam nie szło o tym myśleć:) Dopiero po powrocie:)
UsuńI dzięki:)
Góry... w tym słowie zawiera się wszystko, naprawdę.
OdpowiedzUsuńDo zobaczenia!
To prawda. 4 litery mówiące wszystko na temat:)
UsuńNie znoszę pożegnań, bo zawsze niosą ze sobą jakiś koniec, zabierają cząstkę czegoś, co trwało, co drugi raz się nie powtórzy, nawet, jeśli nie jest to ostateczne rozstanie. Ale staram się sobie z nimi radzić, staram się mieć nadzieję, że są szansą na następne spotkanie, podróż, cokolwiek.
OdpowiedzUsuńA Ty baw się dobrze, wykorzystaj w 100% cały ten wyjazd, zbieraj wspomnienia i pozytywne emocje, no i uważaj na siebie. Szczęśliwej podróży i pobytu! :)
Ale to było, było co żegnać- i może to tak naprawdę się liczy? to, że dane nam było przeżyć piękne rzeczy, poznać wspaniałych ludzi? Może to ma znaczenie tylko tak naprawdę, bo i tak nic nie mamy na własność. Tylko swoje życie:)
UsuńTak na prawdę nikt nigdy nie może być pewien czy wróci. Nawet rzucając rodzicom "na razie, idę po chleb" możemy się już nigdy nie zobaczyć. Dlatego nikt nie lubi pożegnań, bo wydają się być takie ostateczne. No cóż udanego pobytu i nie, nie żegnaj, DO ZOBACZENIA!
OdpowiedzUsuńWłaśnie, nawet wychodząc po zakupy- nigdy się nie wie. Zostaje nadzieja i wiara w to, że przecież zawsze wszystko się układa:)
UsuńTwoje podliczenie skusiło mnie to do zliczenia swoich dni stąpania po tej ziemi. Całkiem śmieszna sprawa jakby się temu tak przyjrzeć :) Udanego pobytu!
OdpowiedzUsuńTeż mi się podoba XD
UsuńSzerokiej drogi, Włóczykiju. Udanej podróży i obyś wrócił prędko, bo nie mogę się doczekać kolejnej relacji ;)
OdpowiedzUsuńZ relacjami jesteśmy trochę na opak, ale może wszystko w swoim czasie:)
UsuńOpis Twojej podróży brzmi tak niezwykle, trochę magicznie, porusza moją wyobraźnię, też chcę doświadczać czegoś takiego i odkrywać świat i życie. W sumie już to robię, co prawda nie wybywam jeszcze tak daleko jak Ty, ale wciąż się uczę. Wiary, miłości, otwartości. W tym roku będę jeszcze podziwiała perseidy w swoim ogrodzie, ale widok tak czy tak będzie piękny.
OdpowiedzUsuńKoniec życia byłby przygodą, gdyby rzeczywiście coś było po drugiej stronie. Wierzę, że jednak jest, ale nie potrafię powiedzieć co. Sądzę, że Ty jednak jeszcze się tam nie znajdziesz. Spokojnie, jeszcze zdążyć zrobić niejedno. Wierzę, że szpital uziemi Cię tylko na krótką chwilę, a potem znów będziesz mógł wyruszyć w nieznane.
Udanej podróży i do zobaczenia :) Będę trochę tęsknić, ale wiem, że niedługo znów będziesz ;)
Więc jeśli chcesz, nic nie stoi tak naprawdę na przeszkodzie:) I widziałaś jak spadały? Bo u wielu osób było pochmurne niebo ponoć.
UsuńJa wierzę w tol że jest. Choć trochę pokrętnie i dziwacznie po swojemu, ale jednak:)
Podróż... Trzeba żyć. Ja nie żyję jeśli nie ma mnie gdzieś, gdzie być mogę, a skoro mogę, to jadę. Czeka mnie wyprawa, 20 godzin, to nie będzie zwykła noc, ani nie będą to zwykłe dni. Będą miały znaczenie. Tobie powodzenia. I mnie go żyć. Jeszcze tydzień i kilka dni i mnie tu nie będzie. Ale tylko jakiś czas. Bo ja zawsze wracam.
OdpowiedzUsuńTak jak 'ostrzegałam', zmieniłam adres, abym mogła pisać więcej. http://viewpointoflive.blogspot.com/
Podpisano: Zielona Sowa, albo Owl, ksywek też już chyba 5 000 miałam XP Chyba tylko awatar jest u mnie rzeczą stałą ;)
Och, wiem, że ty tak samo jak i ja stale musisz być w ruchu:) W tym punkcie rozumiem się doskonale:)
UsuńI dzięki za powiadomienie:)
Ja się zawsze przy pożegnaniach boję że to naprawdę może być ten ostatni raz i że w związku z tym niedość się postarałam..
OdpowiedzUsuńchciałam powiedzieć, iż zmieniłam adres i od terj pory urzędują na pierwiasteknielad.blogspot.com jakby się ktoś przestraszył, że zrozum się nie otwiera :D sorka za zamieszanie :*
A ja staram się skupiać na tych dobrych rzeczach:)
UsuńIdzięki za infofrmację XD
Miłej podróży, na pewno będzie kolejną daną wyprawą. Wszyscy czekamy na Twój powrót i kilka słów od Ciebie :3
OdpowiedzUsuńDziękuję za życzenia, była udana:)
UsuńGruzja powiadasz...Kolejna podróż, ale po Włóczykiju można sie tego było spodziewać.
OdpowiedzUsuńOsobiście sądzę,że to nie jest zachowanie egoistyczne. To normalne,że masz nadzieję,że ktoś będzie czekał na ciebie. Nie dziwię się osobom z twojego otoczenia, że nie chcieli, abyś tam pojechał.
Pożegnań nie lubię jak prawie każdy, a przynajmniej nie znam takiej osoby, która lubi pożegnania. Kojarzą się zawsze z czymś smutnym.
To w takim razie udanego pobytu :) Czekam na opowieści z podróży
Aham, musiałem naładować baterię przed jesienią i zimą:) Chociaż, jak bogowie dadzą i zimą gdzieś wyruszę:)
UsuńAle pojechałem i wróciłem cały i zdrowy:)
mogę zapytać dlaczego Gruzja? wiesz chciałabym życzyć Ci udanej podróży i przywieź ze sobą najpiękniejsze wspomnienia. takie, które zostaną w Twoim sercu do końca. a wierz, że mi też marzą się góry? wspinaczki, ognisko z gitarą i oscypki. ciepłe góralskie koce na drewnianych łóżkach i masa białego puchu.
OdpowiedzUsuńps. mój blog będzie na zaproszenie, jeśli chcesz zostaw mi meila.
maja - nie wiem czy jeszcze mnie pamiętasz.
Bo tym razem Gruzja, bo ma piękne góry które chciałem poznać. I są wyjątkowo tanie loty do Tibilisi XD
UsuńWięc czemu by nie. Wygląda na dobry pomysł na wyjazd zimą:)
Dokładnie - to przyjemnie uczucie żegnać się i wiedzieć, że ktoś będzie czekał.
OdpowiedzUsuńUdanej podróży, niech Twój raj będzie zawsze z Tobą ;)
I czekali:)
UsuńNie cierpię pożegnać! A im bardziej pięknie ludzie się, żegnają tym bardziej ich nie cierpię;p Ja już chciałabym się witać. Powroty, powitania są dobre. Tak więc odliczam dni do Twojego powrotu!:) Poważnie! Nie mogę doczekać się kolejnych opowieści, wrażeń i emocji płynących z wpisów na blogu czy z maili:)
OdpowiedzUsuńCo do miłości. Myślę, że świat byłby dużo łatwiejszy gdyby każdy mógł poczuć się kochany, wiedzieć, że jest bliski komuś, komuś nawet takiemu po kim nie spodziewałby się tego. Myślę, że mówienie o miłości, wyznawanie uczuć jest zawsze dobre. Sama od dłuższego czasu noszę się z pewnym wyznaniem... W sumie od 10 lat:) Tyle, że wciąż jakoś brak okazji, albo to nie leży w ogóle w kontekście:)
I oto jestem XD
UsuńGdyby każdy nieraz chciał widzieć, jak bywa kochany. Bo nawet sam świat nas kocha:)
Ja nie lubię pożegnań zawsze są smutne i płaczę choć wiem , że może się jeszcze spotkam .
OdpowiedzUsuńhttp://dziennik-ali.blogspot.com/
Ja wolę się skupić na dobrych rzeczach, które już miały miejsce:)
UsuńDobra, już wystarczy - wracaj! XD
OdpowiedzUsuńWracaj wracaj i pokaż nam inny świat wg Królika ;)
OdpowiedzUsuńOch, ten jest niezmienny dość XD
UsuńJejku, nawet nie wiesz, jak czytając Twoje notki mam ochotę kiedyś Cię poznać. Bo masz to, czego tak szukam u ludzi- ogromny apetyt na życie we wszelkich jego aspektach, poznawaniu, smakowaniu, odczuwaniu. Żebyś nigdy tego nie zatracił, a wiedz, że ludzie będą pamiętać, że ich kochałeś.
OdpowiedzUsuńCóż, czemu nie:) Jestem otwarty na spotkania, tylko jak się z czasem wyrabiam XD
UsuńI cóż..mam nadzieję, że tak właśnie będzie.
anonimy tez tęsknią. wracaj już ;)
OdpowiedzUsuńJestem! XD
Usuń